Recenzja gry

Grand Theft Auto IV (2008)
Rod Edge
Michael Hollick

Nowe życie

Polecam "GTA IV" ze względu na mroczny, gangsterski klimat i fabułę. Sama rozgrywka jest również bardzo przyjemna. Ja osobiście nie lubię się mordować z misjami dlatego prędzej wrócę do "IV" niż
Żegnamy uniwersum 3D, witamy uniwersum HD! Pamiętam jakby to był wczoraj, jak fani wyczekiwali na IV część odsłony "Grand Theft Auto" i jak wielki zachwyt był tą realistyczną gierką. Produkcja leciała już na nowym wówczas silniku RAGE, dzięki, któremu otrzymaliśmy tak fantastycznie żywą grę. Nie obyło się jednak bez problemów. Jeżeli twórcy chcą stworzyć przełomową grę, to muszą wyciągnąć "korek" ze środka "Idealna gra" i upchać go do "Nowatorska gra" - zrobisz jedno, zaniedbasz drugie. Twórcy musieli postawić ponownie wszystko na jedną kartę. Tak samo było w przypadku "GTA III", gdzie twórcy tak napracowali się przy tworzeniu świata 3D, że ostatecznie nasz bohater pozostał niemową. Nie ma ideałów. Mimo wszystko,"GTA IV"do dzisiaj jest uwielbianą odsłoną i wiele osób stawia ją wyżej od reszty. Co oferuje nam czwóreczka z roku 2008?


Zacznę może od zarysu fabuły. Bohaterem czwórki, jest emigrant ze Wschodniej Europy, prawdopodobnie Serb, który pragnie spalić za sobą mosty i rozpocząć nowe życie w Liberty City, mieście wielkich możliwości. Zostaje tam zwabiony przez swojego kuzyna - Romana, który chwalił się przez e-maile, że spełnił się jego "amerykański sen". Wcześniej, Niko Bellic brał udział w wojnie w Jugosławii gdzie był świadkiem makabrycznych wydarzeń, które pozostawiły na nim bliznę. Od tego momentu uważał, że ludzie to potwory, a dla niego samego zapakowanie komuś kulki w potylice, nie stanowiło problemu. Po wojnie zajmował się handlem ludźmi dla Raya Bulgarina. Jeden z transportów zakończył się tragedią gdyż cała załoga zatonęła na Adriatyku, a Niko jako jedyny przeżył. Bulgarin osądził Bellica (serb. Belicia) o celowe doprowadzenie do nieszczęścia oraz kradzież pieniędzy. Uciekając przed Bulgarinem, Niko wstąpił do marynarki handlowej. Przez pewien okres odsiadywał również wyrok w więzieniu. Ostatecznie Niko na pokładzie Platypusa, dociera do Miasta Wolności. Na miejscu, Niko odkrywa przykrą prawdę - Roman lubi chlastać jęzorem po kilku shotach i tak naprawdę nie jest chodzącą żyłą złota, jak obiecywał. Żyje za to w skromnym mieszkaniu i prowadzi małą firmę taksówkarską. Dodatkowo jest uzależniony od hazardu i posiada spore długi u gangsterów, którzy nieustannie go nękają. Niko stając w obronie kuzyna, zadziera z członkami organizacji przestępczej, co daje reszcie pretekst aby się do niego dobrać. Niestety, koszmary przeszłości powróciły. Niko nie może wyrwać się ze szponów zła. Aby przetrwać i godnie żyć, będzie musiał być członkiem śmiertelnie niebezpiecznej gry.

Do wykonania mamy ponad 100 misji, czyli podobnie co w "GTA San Andreas"."GTA IV" jednak różni się od 4 lata starszej części tym, że jest bardzo prosta, a gra prowadzi nas za rączkę. To nie jest wada, tylko mówię jak jest. Jeżeli ktoś lubi się mordować z misjami i przechodzić je minimum 2 razy, to po tej odsłonie będzie zawiedziony. Zdecydowana większość misji w"GTA IV"to klasyczne "Idź i zabij". Różnią się tylko osoby do zabicia oraz lokacje - no i oczywiście osoby, które nam to zlecają. Mimo wszystko misje są kreatywne i zgodne z duchem fabuły. Dostaniemy również okazję polatać helikopterem (wszak podczas wojny Niko był świetnym pilotem), popływać motorówką czy wziąć udział w nielegalnych ulicznych wyścigach. Jedną z fajniejszych misji w grze jest skok na bank, który zrobimy w towarzystwie irlandzkiej bandy oprychów. Profesjonalizm Niko pozwoli mu dorobić się majątku, uratować swojego kuzyna przed zbirami oraz odnaleźć poszukiwaną osobę - podczas wojny ktoś wystawił całą jego grupę przyjaciół na odstrzał. Przeżył tylko on, Darko Brevic oraz Florian Cravić. Ten ostatni ponoć mieszka w Liberty City. Niko stając się fachowym i cenionym zabójcą, po za wypłatą żąda również odnalezienia zdrajcy, co nie powinno być problemem dla wpływowych gangsterów.

GTA IV ma coś wspólnego z "GTA III"- obie gry są szare i ponure. Jest to celowy zabieg twórców. Klimat IV ma być ciężki i dołujący. Historia Niko nie jest wesoła, tak też gra się do tego dostosowuje. Jeżeli chcecie ciepłe i kolorowe GTA, to odsyłam do wspomnianego "San Andreas", "Vice City", bądź najnowszej "V". Ponure miasto czwórki jak najbardziej pozwoli nam się wczuć w klimat i nastroić. Niko po wojnie cały czas szuka "słońca". Czy uda mu się je znaleźć w hadesowatym Liberty City?


Nowy silnik gry - RAGE, który pozwala stworzyć tak wypasioną i filmową grę, nie jest jedyną nowością w"GTA IV". Gra idąc z duchem czasu, daje nam możliwość korzystania z telefonu komórkowego. We wcześniejszych odsłonach, mogliśmy tylko i wyłącznie odbierać telefony, na wyglądających zabytkowo "Siemensach". Teraz otrzymuje coś co wygląda jak "telefon seniora", ale mimo wszystko zawsze coś. Dopiero wVotrzymujemy smartfona. Telefonik z"GTA IV"pozwoli nam odbierać ale i dzwonić. Możemy również umawiać się na spotkania z naszymi ziomkami. Po za tym, możemy ingerować w efekt wizualny telefonu np. zmienić tapetę czy dźwięk dzwonka. Po za tym w IV pojawia się internet, no i oczywiście komputery. Możemy szperać po sieci, czytać, ściągać gadżety na telefon czy odbierać e-maile. Czasem będzie to konieczne do wykonania misji. W grze są różne minigierki, podobnie jak w San Andreas, tylko, że z lepszą grafiką. Rozgrywka nie została do końca polepszona, przez dramatyczną optymalizację, ale o tym również się wypowiem.

Niestety, nie możemy za dużo ingerować w wygląd naszego bohatera."GTA IV"w ogóle jest wyjątkowo ubogie jeżeli chodzi o zabawy dla graczy po za wątkiem fabularnym. Nie ma warsztatów tuningowych, nie ma strzelnic, spotkania z kumplami i mini-gierki bardzo szybko się nudzą, a ilość sklepów odzieżowych jest bardzo mała - zaledwie dwa casualowe, coś na wzór Binco, oraz kilka Perseusów - coś na wzór Didier Sachs, możemy kupować tylko ciuchy eleganckie, garniaki. Nie ma też fryzjerów ani nie ma salonów tatuażowych. Dla mnie osobiście jest to słabe, ja bardzo lubię ingerować w wygląd bohatera. Póki co, najwięcej frajdy pod tym względem dało mi oczywiście "San Andreas"oraz "V". Nie możemy również kupować nieruchomości ani interesów. Jest to wyjątkowo słabe.

Gra posiada za to mistrzowską fizykę - RAGE jak najbardziej daje radę. Naprawdę można się poczuć jakbyśmy byli w normalnym świecie. Wiele osób uważa, że IV ma zdecydowanie lepszą fizykę niż V, co jest sporym komplementem, patrząc jak nowe odsłony rosną. IV ma też bardzo realistyczną fizykę prowadzenia samochodów, co nie wszystkim się spodobało. Łatwo wpaść w poślizg, auto wolno hamuje, a bardzo ostre zderzenie sprawi, że nasz bohater wyleci przez przednią szybę. Nie każdy jeździ jakVin Dieselw "Szybkich i wściekłych", przez co twórcy musieli w V to uprościć i dać pół na pół fizyki z"GTA IV"i starszych odsłon.


Konikiem czwórki jest również obsada aktorów dubbingowych. Po raz pierwszy twórcy postanowili przy wielkiej odsłonie zatrudnić "chłopaków z ulicy", rzecz jasna dla oszczędności. I co? Wypadło to źle? Absolutnie nie! Znane nazwiska takie jakJackson,Liotta,MadsenczyFonda, mają przede wszystkim charakter marketingowy. IV i V pokazała, że goście z Rocktar mają łeb na karku i potrafią dobrać do swoich odsłon fenomenalnych aktorów dubbingowych. Jak wielką robią robotę, świadczy ocena aktorów, którzy dubbingują protagonistów. Teoretycznie główny bohater, czyli ten, z którym mamy najwięcej do czynienia, powinien swoją gadką umilać nam czas. I tak też w większości odsłon to głosy protagonistów są najbardziej cenione - III może pominę z wiadomych przyczyn, w "Vice City"najwyższa notaRay Liottajako Tommy Vercetti, w "Vice City Stories"najwyższa notaDorian Missickjak Victor Vance, wSan Andreasnajwyższa notaYoung Maylayjako CJ, wIVnajwyższa notaMichael Hollickjako Niko Belić, no i wVna podium cała trójca święta -Steven Oggjako Trevor Phillips,Ned Lukejako Michael De Santa iShawn Fontenojako Franklin Clinton. Tak więc po tym względem twórcy nie zawiedli i w całokształcie stworzyli fantastycznego protagonistę, którego ja osobiście i nie tylko ja - bardzo polubiłem. Po za tym pochwaliłbym jeszczeJasona Zumwaltajako Romana Belicia,Timothy'ego Adamsajako Brucie'ego Kibbutza,Cooliego Ranxajako Little Jackoba,Karela Rodena jako Mikhaila Faustina i może jeszczeTony'ego Patellisa jako Jimmy'ego Pegorino.

W trakcie gry możemy zetknąć się z easter eggami, które informują nas o "śmierci" uniwersum 3D oraz starych bohaterów. Czy Liberty City z IV jest w czymś podobne do III? Tak, twórcy przygotowali kilka smaczków. Tak jak w V możemy pojechać do Grove Street i spotkać tam kolesi podobnych do CJ'a, Sweeta czy Rydera, tak w IV możemy spotkać się z paroma miejscami, które przypominają lokacje z III. Przykładowo - park, który bardzo przypomina Belleville Park z Wyspy Stauton, czyli miejsce gdzie w ubikacji zlecał nam misje Ray Machowski. Mogę jeszcze wspomnieć o pewnej infrastrukturze. Otóż w III, mogliśmy spotkać pociąg, który przejeżdżał nad Portland. Coś takiego również ma miejsce w"GTA IV", w Broker. Tak więc jest to coś fajnego dla osób sentymentalnych.

Kolejnym nowym elementem w"GTA IV"jest decydowanie o losach naszych przeciwników. Kilkukrotnie otrzymamy możliwość wybrania kogo chcemy uśmiercić oraz też możliwość darowania życia."GTA IV"ma całkiem fajne postacie, które możemy szybko polubić. Później będziemy musieli zdecydować kogo z nich chcemy się pozbyć, co nie będzie proste. Morderstwo danej osoby daje nam inne korzyści. W późniejszym etapie gry, nasze wybory będą miały przełomowe znaczenie, odnośnie zakończenia.


Wyżej już wspomniałem, że"GTA IV"jest bardzo ubogie jeżeli chodzi o nasz udział w wygląd bohatera oraz poboczne zabawy. Faktycznie, w tej grze nie mamy co zrobić z pieniędzmi. "III", "Vice City" czy "San Andreas" nauczył nas, że warto oszczędzać, bowiem w późniejszym etapie może się to przydać. Możemy robić to również odruchowo w"GTA IV", a na sam koniec będziemy zawiedzeni. Po prostu nie ma co z mamoną zrobić. Możemy sobie np. zaszaleć i walnąć drugi garniak w Perseusie bądź opróżnić sklep z bronią z asortymentu. Fajne? Nie sądzę.

No i na koniec muszę wspomnieć o największej bolączce "GTA IV" - problemy przy instalacji, problemy podczas gry i dziadowska optymalizacja. Już na samym początku"GTA IV"sprawdza, czy umiemy język marsjański. Koniec końców, jakoś tą IV idzie zainstalować. Co potem? Bardzo wiele osób ma ściny i errory. Ja sam miałem z takimi wydarzeniami styczność. Gra bowiem wyłączała mi się po 30 minutach z errorem. Nie mogłem też spoglądać na mapę w menu bo to również groziło wywaleniem. To chyba nie jest nic przyjemnego. Na szczęście problem po dłuższej przerwie mi odpuścił. Miałem okazje przejść kilkukrotnie IV na luzie. Obecnie IV mi ścina podczas skręcania bohaterem czy też pojazdami, tak więc demony powróciły. Jeszcze krótko o optymalizacji - tutaj twórcy się nie postarali czy też technologia po prostu spłatała figle. Minigierki w"GTA IV"są nie grywalne np. kręgle czy bilard, podczas nich trzeba naprawdę się zawodowo namachać. Podobny problem jest niestety w ostatniej, finałowej misji. Moment kiedy musimy wskoczyć do helikoptera podczas gonitwy za Pegorino bądź Dimitrim, jest zdecydowanie najbardziej psującym krew. Jeżeli masz zamiar zagrać w"GTA IV"na PC - w ostatniej misji po prostu wal w spację jakbyś chciał pobić rekord Guinessa. To pomoże. To jest moment, który wyjątkowo wszystko partoli. Finałowa misja jest długa - musimy dojechać w pewne miejsce, gonić kogoś jadąc pod prąd, następuje wielka strzelanina, jeszcze czeka nas gonita, a tu nagle... dziękujemy Rockstar. Powtarzanie tego nie jest przyjemne, a przecież trzeba znaleźć sposób na rozwiązanie problemu. Wielki minus za optymalizacje. Na szczęście twórcy się zrekompensowali i już najnowsza odsłona jest poezją - świetna optymalizacja, nic nie tnie, mimo, że jest to nowsza i bardziej wymagająca odsłona od"GTA IV", wszystko jest miód malina.

Polecam"GTA IV"ze względu na mroczny, gangsterski klimat i fabułę. Sama rozgrywka jest również bardzo przyjemna. Ja osobiście nie lubię się mordować z misjami dlatego prędzej wrócę do"IV"niż "San Andreas" czy "Vice City". Jeżeli masz ochotę usiąść sobie wieczorkiem i przenieść się w sam środek przestępczego świata - to gra dla Ciebie.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Rekordowy budżet, wielka kampania reklamowa, tysiące sprzedanych preorderów, rzesza osób pragnąca zagrać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones