PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=831957}

Świat w ogniu: Początki

World on Fire
6,4 647
ocen
6,4 10 1 647
Świat w ogniu: Początki
powrót do forum serialu Świat w ogniu: Początki

Zacząłem oglądać serial z pozytywnym nastawieniem. Polskie wątki to raz. W obsadzie sporo naszych wliczając Kota, Szyca i Kuleszę. Wichłacz, która od czasu „Miasta 44” pozytywnie mi się kojarzy. Z drugiej strony skusił mnie Sean Bean, aktor o niewykorzystanym przez filmowców potencjale oraz lubiana przeze mnie Helen Hunt, choć w serialu mnie wystraszyła swoim wyglądem. Na przystawkę Lesley Manville zapamięta z ciepłego „Another Year”. Takie nazwiska kupiły mój czas i zasiadłem do oglądania. Jak zasiadłem… tak zakończę na pierwszym odcinku, co w serialach praktykuję rzadko.
Biorę oczywiście poprawki na fakt, że nie jest do dokument historyczny a serial jedynie osadzony fabułą w realiach wojennych sprzed ponad 70 lat. Mam ponadto świadomość, że producent filmu, stacja BBC - zeszła w ciągu lat na psy i kręci coraz bardziej rozmijające się z faktami produkcje (ostatnie dokumenty BBC poświęcone rosyjskim szpiegom oraz starciu nad Little Big Horn mnie obezwładniły. Pierwszy natężeniem propagandowych bzdur zaklinających rzeczywistość, drugi zaskakująco wysoką ignorancją znanych i potwierdzonych faktów). Niemniej, albo wyłączymy tę część naszej półkuli widza, odpowiedzialną za kojarzenie znanych faktów i ich ocenę w wydaniu zaproponowanym przez brytyjskich filmowców (wówczas serial można relaksacyjnie oglądać), albo będziemy przechodzić katusze podczas oglądania.
Nie mam zastrzeżeń do gry aktorskiej. Tu wg mnie nie ma się do czego doczepić. Trudno aby weterani pokroju Beana, Szyca, czy Kota spartaczyli role. Słabość filmu to przede wszystkim nie najlepszy scenariusz, nasuwający podejrzenia, że scenarzysta po prostu bardzo niewiele wie o wydarzeniach z 1939 r. Tłumaczenia, które słyszałem – o małym budżecie, mnie nie przekonują. Prawie wszystkie sceny kręcono w Czechach a każdy kto zna tych ostatnich wie, że może wojacy z nich nieszczególni, ale kupcy wyśmienici i targują się tak, że umieszczenie ekipy w Gdańsku i w Warszawie wyszłoby taniej. Oglądając serial odnieść można wrażenie, iż filmowcy opowiadają nie o wypadkach z lata 1939 r., tylko o podobnych – z jakiegoś świata równoległego. Walki o Pocztę Polską w Gdańsku NIE SĄ, co ciekawe, połączone z powiadomieniem o niemieckim najeździe na resztę sąsiadującego z III Rzeszą kraju. Jeśli przed telewizorem zasiądzie kompletny laik, np. z Ameryki, odniesie wrażenie, że trwają jakieś potyczki lokalnych polsko-niemieckich bojówek o Danzig. W tym czasie w Warszawie kompletny spokój. Ani słowa o wojnie. Kulesza wraz z synkiem… pastują podłogę w mieszkaniu. Wszędzie luz a na warszawskiej starówce Wichłacz serwuje najspokojniej w świecie kawkę siedzącym przy stolikach klientom. Twórcy serialu W NAJMNIEJSZYM STOPNIU nie zadbali o wywołanie w kilku, choćby parosekundowych scenach, atmosfery zbliżającej się wojny, mieszaniny niepokoju i uniesienia panującego na ulicach Stolicy, oklejania szyb, obnoszenia się z maskami p-gaz, gromadnego czytania plakatów mobilizacyjnych lub odezw Naczelnego Wodza. Niczego z tego nie ma. Mamy migawkowe walki o Pocztę w kilku scenach. Równolegle w Warszawie… piją kawę. Nikt nic nie wie, nic się nie dzieje. Tu moim zdaniem mamy kompletną klapę w temacie nie tylko realiów, ale zwykłej logiki. Ta wojna tak się po prostu NIE ZACZĘŁA. To jakieś Sci-Fi. Osobny rozdział to broń i sprzęt pokazany w serialu (konkretnie w pierwszym odcinku, bo resztę raczej już sobie chyba daruję). Początek był obiecujący. Gdy amerykańska reporterka grana przez Hunt „podgląda” zza drzew koncentrację niemieckiej jednostki pancernej (choć byłoby to w realu niewykonalne w takiej dokładnie odsłonie) widzimy w 3-sekundowym ujęciu kilkadziesiąt dobrze zainscenizowanych Pz.Kpfw I, noszących odpowiednie dla Kampanii 1939 r. oznakowania oraz prezentujących właściwy dla kampanii kamuflaż Panzergrau. Ta sama barwa i oznakowanie są dopilnowane w innych scenach z udziałem wojskowych pojazdów mechanicznych. Natomiast z ich typami mamy już później małe wpadki. Przygotowania Niemców do szturmy bramy głównej Poczty (ataki poszły wówczas z trzech kierunków, wszystkie dwukrotnie odparto) to jakieś kuriozum. Gotujący się do szturmy klęczą w odległości 10-15 m od budynku stanowiącego przedmiot ataku, schowani za workami z piaskiem ok. metrowej wysokości - w obliczu 4-piętrowego gmachu obsadzonego przez polskich strzelców. W praktyce wszyscy zostaliby by w takich okolicznościach wystrzelani – raz, że z minimalnej odległości zapewniającej oddanie pewnego strzału, dwa że z górnych pięter widać ich jak na dłoni. Przed Pocztą „defiluje” półgąsienicowy transporter opancerzony Sd.Kfz. 251 (wóz pojawia się też później w innej scenie, w 52 minucie), którego pierwsza wersja zaczęła do wojsk trafiać dopiero w 1940 r. Pocztowców atakowano z wykorzystaniem innych pojazdów, prezentowanych przez trzy ex-austriackie samochody pancerne Steyr ADGZ (które zresztą niewiele w sumie wskórały dając co najwyżej osłonę ss-manom ciskającym zza nich granaty trzonkowe w okna poczty. Te były okratowane, więc taka taktyka, do czasu ich wybicia przez krótkolufowe działa kal. 75 mm, bardziej zagrażała Niemcom niż pocztowcom, gdyż rzucane odbijały się od prętów krat i detonując na ziemi, stwarzały większe zagrożenie dla szturmujących niż chronionych ściana pocztowców).
W 40 minucie, gdy kuzyn amerykańskiej reporterki wchodzi do szpitala w Paryżu, mija go Chevrolet-sanitarka w półciężarowej wersji opracowanej dopiero w 1941 r. W 52 minucie mamy scenę w jednej z gdańskich uliczek. Widać tam dobrze ss-manów umundurowanych nieprzepisowo i w uniformy niewłaściwej barwy. Oni nie nosili Feldgrau niemieckiego Wehrmahtu. Ich mundury były o wyraźnie odmiennym odcieniu:
https://faktopedia.pl/533367
O tym, że żaden z ss-manów nie nosi przepisowych szelek już jedynie wspomnę. Od czasu naszej niedoróbki „Tajemnica Westerplatte” Chochlewa ich braku już mi w filmach całkiem spowszedniał. Przy okazji proponuję zwrócić uwagę na inny drobiazg z tej samej sceny. Zabicie duchownego, który po polsku błaga o litość. Jego nakrycie głowy to słynny saturno,
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cappello_romano
ale tak ani wówczas, ani teraz polscy duchowni się nie ubierali. Tzw. capelli romani – rzymski kapelusz nie był przez nich właściwie używany. Nie wiem, czy ta ignorancja to skutek kręcenia zdjęć w kraju ateistów, czy fanaberia jakiegoś konsultanta, niemniej efekt daje taki, że tylko potęguje wrażenie, iż postacie pokazane w ujęciach nie znajdują się na gdańskiej ulicy. Podobnych nonsensów jest więcej, ale zakładam, że i te przytoczone powyżej pozwalają domniemywać, że gaża którą wziął za udział w filmie konsultant była zbyt duża.
Bohaterowie filmu, ochotnicy do obrony Poczty Polskiej w Gdańsku zabierają ze sobą cywilną, broń myśliwską, którą widzimy na kilku ujęciach. W połączeniu z dwukrotnym powtarzaniem w filmie sloganu „Polacy mają rowery, Niemcy czołgi” zaciąga mi to trochę powielaniem stereotypów z „Lotnej” Andrzeja Wajdy. Ok., to tylko serial, ale pamiętajmy, że TAK NAS BĘDĄ POSTRZEGAĆ widzowie granicą. Ze strzelbami i na rowerach przeciw niemieckim czołgom i Sztukasom. Gdy Kot wkracza do wnętrza poczty Szyc (grający „najwyraźniej” dowódcę placówki, ppor. Konrada Guderskiego – tak się zresztą przedstawia, jako Konrad w 20 minucie) wita go stwierdzeniami, że „mamy jeszcze 40 karabinów”. W rzeczywistości mieli na stanie 40 sztuk broni krótkiej (pistoletów i rewolwerów), kilkanaście karabinów, trzy erkaemy i trzy skrzynki granatów ręcznych. Niemiecka blokada była tak szczelna, że przemycenie większej ilości stanowiło spory wyczyn a strona niemiecka przechwyciła większość transportów, które usiłowano od wiosny 1939 r. przeszmuglować dla pocztowców. Wątpię, aby uzbrojeni bohaterowie tak sobie po postu wkroczyli na posesję poczty gdańskiej, w świetle dnia, z dubeltówkami na ramionach, jak to pokazano w filmie.
Helen Hunt grająca amerykańską reporterkę w 48 minucie dociera z Warszawy do Berlina w jakiś cudowny sposób i jest tam już 3 września, w trzecim dniu działań wojennych (narratorka czytająca jej słowa uściśla wyraźnie, że gdy wróciła do stolicy III Rzeszy ogłoszono, iż tej ostatniej wypowiedziała wojnę Wielka Brytania. Mimo, że 1 lub 2 września (raczej 2-go jeśli wziąć pod uwagę, iż para pocztowców uciekających kanałami opuszcza je już po zmierzchu – nota bene taka ucieczka krótko po upadku poczty miała rzeczywiście miejsce) była świadkiem w kościele w Warszawie na ślubie pary polsko-brytyjskich nowożeńców. Jak już jesteśmy przy Helen Hunt to nie wiem co bardziej mnie przeraziło. Infantylność granej przez Nią postaci, którą nielogicznie rozpisał scenarzysta, czy wygląd aktorki dający kolejny, któryś już z rzędu dowód, iż amerykańskie gwiazdy kompletnie oderwały się od rzeczywistości w temacie chirurgii plastycznej – z ewidentną szkodą dla ich wyglądu i piękna kobiecego ciała jako takiego.
Ode mnie pierwszy odcinek dostaje ocenę – 4 (ujdzie), gdyż rozumiem, że świat nie jest doskonały i nie wszyscy, kręcąc fabularny film historyczny muszą się w tej historii orientować. W kultowym „The Winds of War” pokazali większe głupoty i się podobało. Spodoba się i w „World on Fire”. Ale w takim opakowaniu nie jest to serial adresowany do mnie i nie wiem, czy obejrzę ciąg dalszy. Na obecną chwilę - raczej nie, aby nie tracić czasu i się niepotrzebnie nie denerwować.
Możliwe, że intencje miało BBC dobre. Tyle, że finalnie wyszło… tak sobie.

jabu

Ja też jakoś szczególnie zachwycony nie jestem, ale jednak zobaczę , co dalej. W końcu taki serial to nie podręcznik historii. ;-)

ocenił(a) serial na 4
elpe13

To prawda, to nie podręcznik. Jednak martwi mnie kilka rzeczy. Ogólny spadek poziomu BBC, który obserwuję od pewnego czasu. Dawniej ta stacja stanowiła pewną uznawaną wśród widzów markę pozwalającą oczekiwać wysokiego poziomu produkcji. Obecnie, czego przez nich wyprodukowanego nie obejrzę, to mnie coraz bardziej niepokoi i odrzuca. Moją troskę wywołuje też powielanie pewnych stereotypów, bardzo mocnych o Polsce za granicą. Strzelby, rowery, chmary Luftwaffe obracające Warszawę w ruinę już pierwszego dnia (słynna scena, gdy Helen Hunt chodzi pośród kikutów zbombardowanych domów w Warszawie już 1 lub 2 września). Tak po prostu nie było. Najpierw musieli się uporać z naszą Brygadą Pościgową, co zajęło im tydzień. Dopiero po 7 września, gdy ta ostatnia straciła w walkach zdolność operacyjną, mogli sobie latać nad Stolicą tak, jak to pokazano w filmie. Widz z zagranicy to kupi zakładając, iż 1 września Polaków kompletnie zaskoczono i rozmazano a Warszawę już pierwszego dnia wojny obrócono w pył. Faktem jest, że przeszli po nas we wrześniu jak przeciąg przez otwarte okna, ale tak źle jak to pokazują twórcy serialu jednak nie było.
Cieszy mnie oczywiście wzięcie na warsztat polskich wątków przez brytyjskiego producenta (efekt 1-2 milionów dodatkowych Polaków obecnych od ponad dekady na Wyspach?), ale tym bardziej chciałbym aby wypadło to dobrze a nie byle jak. Stąd moja krytyka. Za te same pieniądze można by to pokazać inaczej (czytaj: zgodnie z prawdą) a widownia zagraniczna dostałaby obraz Polski i Polaków zgodny z rzeczywistością a nie ocierający się o podobne stereotypy, co te wykorzystywane w propagandzie Goebbelsa.
Co tam robią czeskie erkamy ZB. vz. 26 w rękach broniących się pocztowców? Nic dziwnego, że Szyc w scenie obrazującej obsługę jednego z nich nie radzi sobie z przeładowaniem broni. :-) Po polskiej stronie kaemy tego typu pojawiły się najwcześniej w 1943 r. w formacjach samoobrony na Wołyniu. Nie można było dać naszych erkaemów wz. 28, które faktycznie broniły Poczty? Jak już Czesi zapewnili miejsce do zdjęć, catering i całą resztę obsługi to także i broń od nich przyjęto?
To są drobiazgi kłujące miłośników epoki, ale poza tym jest jeszcze coś innego. Duża ilość błędów w rozpisanym scenariuszu - sprzecznych z logiką, która będzie dezorientować również widza nie zainteresowanego detalami historycznymi, ale skołowanego następującymi po sobie wpadkami. Mam na myśli wątki pokroju cudownego przenoszenia się bohaterki granej przez Helen Hunt ponad linią frontu, obu walczącymi wojskami i masami uchodźców, która 2 września ogląda zbombardowaną Warszawę, jest świadkiem na ślubie polsko-brytyjskich nowożeńców a 3 września wkracza do rozgłośni radiowej w Berlinie i nadaje w eter wiadomości. Nawet myśl bolszewicka nie byłaby tak szybka.
Ze względu na fakt, iż w tle są polskie wątki (które, co zrozumiałe chciałbym, aby przedstawiono jak najrzetelniej) nie chciałbym, aby scenariusz z nimi związany rozpisywała osoba kompletnie nie interesująca się tą epoką a na dodatek tworząca fabułę w sposób nielogiczny i sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem. Chciałbym aby serial z Polakami w tle, poruszający dodatkowo jeden z najważniejszych i najtragiczniejszych aspektów w naszej najnowszej historii zrobiono rzetelnie.
Może do pewnego stopnia część z tych rzeczy tłumaczy fakt, że całość serialu kręciła co najmniej czwórka reżyserów a takie przetasowania chyba nigdy dobrze nie służą całości przedsięwzięcia, przenosząc się i na poziom pracy reszty ekipy. W myśl powiedzenia ”gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Dlatego ja tego dania już chyba dalej próbować nie będę. Fakt, że my robimy seriale o podobnym poziomie (pokroju „Czasu honoru”, czy „Wojennych dziewczyn”) jakoś mnie nie uspokaja, gdyż od legendarnego BBC wciąż wymagałbym po prostu wyższej poprzeczki.
Nasz wizerunek w kontekście WWII jest nierzadko zmanipulowany, czy nieładnie fabrykowany, (w filmach fabularnych, dokumentach, książkach, publikacjach prasowych, czy szeroko pojętym Internecie) że boję się iż podobne niedoróbki zamiast pomóc, niestety tylko powiększą chaos związany z odbiorem wydarzeń sprzed 70 lat w kontekście polskim.
Tylko tyle. I aż tyle.
Pozdrawiam.

jabu

No cóż nie jestem jakimś specjalnym miłośnikiem epoki, barwy i broń to niekoniecznie moje hobby, a historią też się nigdy nie pasjonowałem, ale szanuję to u innych. Co zaś BBC się tyczy, to leci akurat na BBC Earth absolutnie rewelacyjny nowy serial Attenborough, Siedem światów, jedna planeta. Więc chyba z BBC nie jest jeszcze tak źle... :)

ocenił(a) serial na 4
elpe13

W temacie produkcji związanych z szeroko pojętą historią jest źle i zanosi się niestety, że może być jeszcze gorzej. Sir Attenborough to zasadniczo zoologia, botanika, ewolucja, klimat i szczypta archeologii, ale też raczej w kontekście ewolucyjnym. Dziedziny na ogół mało zbieżne z historią, czy polityką. Ponadto nie wierzę, aby ikona pokroju Attenborough firmowała słabą produkcję. Zwróć jednak proszę uwagę, że WSZYSTKIE krytyczne uwagi, które formułowałem względem spadkowego poziomu BBC dotyczyły produkcji historycznych.
Pozdrawiam.

jabu

Pełna zgoda jeśli chodzi o filmowe produkcje historyczne, rekordy bił zawsze Hollywood (słynne "czągnij sznurrr!" Hackmana w roli gen. Sosabowskiego, "O jeden most za daleko"), ale traktuję to z przymrużeniem oka, jeśli tylko dobrze się bawię, więc BBC wybaczam. ;) Też pozdrawiam!

jabu

Nawet myśl bolszewicka nie byłaby tak szybka :)
Swoją drogą dobrze przeczytać wnikliwą analizę filmu. Dzięki.

ocenił(a) serial na 4
Izukar

Analiza nie jest wnikliwa. Raczej pobieżna. Wnikliwą dałem na forum poświęconym militariom. Tu natomiast, skrótową wersję, gdyż to forum filmowe. Mało kogo więc obchodzi, co skrobię.
W serialu jest zresztą znacznie więcej głupot zdradzających, że twórcy nie mieli zbyt dobrego rozeznania w wydarzeniach, o których zdecydowali się robić serial (np. podczas walk o Pocztę ginie w oku kamery 5-6 pocztowców. W rzeczywistości matołkom z gdańskiej SS Wachsturmbann „E” i SS-Heimwehr Danzig przyzwyczajonym do bicia po mordzie bezbronnego, ale już nie do walki, nie udało się w ciągu 15 godzin NIKOGO z obsady Poczty zabić lub poważnie zranić z użyciem broni palnej. Dopiero w wyniku podpalenia wpompowanej benzyny spłonęło żywcem 5 osób (trzy znamy z nazwiska) a kolejnych dwóch (w tym dyrektora poczty Michonia i jego zastępcę – naczelnika Wąsika zastrzelono mimo białego ręcznika robiącego za kapitulacyjną flagę chwilę po poddaniu się. Wojskowy dowódca obrony Poczty, ppor. Guderski poległ natomiast od odłamka własnego granatu. Nie było jatki jak w filmie, ale rozumiem, że chcieli zrobić namiastkę „Szeregowca Ryana”).

Skala głupot obezwładnia, niemniej stacja BBC, niegdyś dla mnie sztandarowa kuźnia świetnych dokumentów, już trochę zaczyna mi w tym niskim poziomie powszednieć.
Miesiąc temu miałem wątpliwą okazję oglądać ich współprodukcję z National Geographic oraz telewizją hiszpańską i (co ciekawe) kanadyjską. W tym dokumencie poświęconym skutkom tzw. wojny domowej w Hiszpanii 1936-1939 już na samym początku narrator przekonywał mnie, że efekt działalności Franco, w tym kraju to druga na świecie pod względem liczby, po Kambodży, ilość odkrytych, masowych mogił. BBC, National Geographic i sami Hiszpanie nie słyszeli o hekatombie Ormian w Turcji, ujawnionych masowych grobach zawierających po kilkanaście tysięcy szczątków ofiar zabijanych etapowo przez trzy dekady w tych samych miejscach, na terenie b. Związku Sowieckiego, wielotysięcznych mogiłach w Chinach z lat 1947-1949, dokonaniach nazistów podczas WWII, masowych mogiłach stanowiących pokłosie japońskiej okupacji w Chinach i poza nią, ludobójstwie Tutsi przez Hutu i Hutu przez Tutsi w Rwandzie, masowych egzekucjach w Kongo i setkach innych, podobnie masowych mordów na świecie w skali XX wieku.
Jeśli nie słyszeli o tym, to strzelby i rowery jako wizytówka polskich sił zbrojnych w kampanii 1939 r. stanowi dla nich najmniejszy problem.
Dziś z kolei zacząłem oglądać taki 10-odcinkowy serial dokumentalny Netfixa zatytułowany „10 najważniejszych wydarzeń WWII”, czy jakoś tak. W pierwszym odcinku pt. „Blitzkrieg” dowiedziałem się, że Hitler wszczął z nami wojnę, gdyż musiał odzyskać od Polski ziemie zabrane Niemcom po WWI – i tu w tle pokazuje się OBECNĄ mapę Polski z zaznaczonymi INNYM KOLOREM (tym, który musiał nam Hitler odebrać) miastami Szczecin, Wrocław itd. – co jednoznacznie podpowiada oglądającemu widzowi (który ma przecież prawo nie znać przedwojennego kształtu granic II Rzeczpospolitej), że to TE ZIEMIE właśnie na nas Hitler „odbijał”. Jednocześnie, co bardzo ciekawe – zaznaczono obszar Prus Wschodnich na mapie OBECNEJ Polski. Chwilę potem informuje się widza, że 17 września Stalin przyłączył się do Hitlera, gdyż po Traktacie Wersalskim Rosja straciła na rzecz Polski SWOJE ziemie na wschodzie a porozumienie z Niemcami stworzyło okazję do ich odzyskania. Zagraniczny widz siedzi, słucha i przyswaja – nie mając przecież ZIELONEGO POJĘCIA, że chodzi o ziemie polskie, które wcześniej, przed WWI były pod ROSYJSKIM ZABOREM.

Załamałem się dużo bardziej niż po tym serialu.
BBC to stacja notująca tendencje schyłkowe. Netfix natomiast zwyżkuje i się dopiero rozkręca. Jeśli zaczynają z przytupem od takich rewelacji to czeka nas, polskich widzów, na prawdę „ciężka zima”.
Na marginesie dodam, że niemiecki historyk występujący najczęściej w tym dokumencie ma szereg wypowiedzi z których wynika, iż siły niemieckie i polskie w Kampanii 1939 r. nie były zbytnio różne i podaje ogólną ilość dużych jednostek wojskowych (dywizji, brygad itp.) zestawiając je w liczbach bezwzględnych. Np. 70 po stronie III Rzeszy a 60 po polskiej traktując na równi np. 6-tysięczną polską brygadę kawalerii z kilkunastotysięczną niemiecką dywizją pancerną posiadającą 350-400 czołgów. To jawna, otwarta manipulacja, ale czy widz ją wychwyci? Ten z zagranicy? W 99% - nie.
Zresztą numer z mapami i tak przebija wszystko inne w tym, dokumencie rozprowadzanym właśnie w kilkudziesięciu krajach świata dokumencie. To się później nie dziwmy, gdy usłyszymy w Katmandu, że Hitler i Stalin, przez nas prowokowani, mieli swoje powody, aby nas zaatakować.

Normalnie to bym pomyślał, że sponsorzy tego serialu dokumentalnego Netfixu muszą być chyba niemieccy i rosyjscy, bo przecież takich głupot nie sposób podawać przez pomyłkę. Jeszcze trochę więc podobnych seriali i dokumentów a zacznę podejrzewać spiski i mieć fobie, jak niektórzy znajomi o tzw. „narodowych” przekonaniach. Szczęśliwie jeszcze się przed tym bronię tłumacząc rzecz tym, że przy zaniedbaniach z naszej, polskiej strony idących w dekady a związanych z zaniechaniem polskiej narracji na świat, czy jak ktoś woli – polskiej wersji wydarzeń, zbieramy tego konsekwencje. Bo przy naszej bezczynności, inni opowiadają „swoją” wersję historii. I nie jest tak ważne, jak dalece odbiega ona od faktów. Powtarzana wielokrotnie, podparta lobbingiem, przebije się tak szybko, że zanim się wyprostujemy już będzie po herbacie.
Czesi mieli podczas całej okupacji jeden jedyny akt zbrojnego oporu (jeśli nie liczyć tzw. powstania ogólnokrajowego w maju 1945 r.), który zafundowali niemieckiemu okupantowi i który nie był nawet dziełem czeskiego ruchu oporu a efektem zrzucenia skoczków-zamachowców przerzuconych z Wielkiej Brytanii. Mimo to o zamachu na Reinharda Heydricha nakręcono do dziś tuzin filmów fabularnych (pierwszy już w 1943 r. w Stanach) a my swoje o Dywizjonie 303 i kurierze Nowaku-Jeziorańskim kręcimy dopiero teraz i dalej robimy to tak, że tylko siąść, płakać lub poprosić o wsparcie czeską kinematografię.
Przepraszam za komasację czarnych przemyśleń, ale jestem w takim stanie, że chyba przez miesiąc sobie „odpocznę” przerzucając się na horrory. Te ostanie mniej straszne od tego, co oglądałem teraz i co opisuję.

Pozdrawiam.


jabu

Jabu a na jakim forum militarnym się udzielasz? Pytam, bo może odkryłem bratnią duszę. Od 1995 roku jestem rekonstruktorem kilku armii i wojen.

ocenił(a) serial na 4
Mistrzu-1

W tej chwili to na żadnym. Przeszedłem sobie na jakiś czas własnowolnie w stan spoczynku.
Niemniej można wypatrzeć ślady mojej bytności na każdym znaczniejszym forum militarnym polskim, anglojęzycznym, rosyjskim, czy japońskim. Wszędzie zawsze jako „jabu”, więc łatwy do wytropienia dla przychylnych i dla wrogów.
Szersze komentarze względem serialu zamieściłem na prośbę właściciela forum wargamingowi-militarnego (chyba największego tego typu w Polsce), który parokrotnie żalił się, że coś piszę na Filmwebie i się to tylko marnuje, bo wszyscy mają na to zasadniczo wywalone (a jak nie mają to często trollują lub wymyślają od Januszów z prawicowymi poglądami) a można by to przecież zamieszczać z większym pożytkiem u Niego.
No to zrobiłem jednorazowo odstępstwo i zamieściłem:
https://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=193&p=373339#p373339
Pozdrawiam.

jabu

Z przyjemnością poczytam. Pozdrawiam.

jabu

Ja obejrzę dalej chociaz serial przynudza i zwyczajnie czasem przewijam. Wątek gejów totalnie mnie nie interesuje. I czemu ma on służyć? Taki zapychacz czasu. Chociaż wątek obrony poczty polskiej nie jest mądrze opowiedziany to jednak się wzruszałam przy tych scenach. Szkoda, że Kota już nie zobaczymy. Tak samo wzruszyłam sie na końcowej scenie, gdy Kasia wpycha swojego brata do pociągu. Ona ma większe jaja niż jej angielski mąż. A jego matke to chyba szlag jasny trafi. Bo zamienił stryjek na siekierkę kijek. Myslala, że pozbyła się dziewczyny syna z robotniczej klasy, a tutaj zamieniła na polską synową. I w dodatku syn przyjedzie ze szwagrem. Przeciez nie bedzie mogła wydać synka za jakąś angielską lady. Nie sądzę by wieść o polskiej synowej ja uszczęśliwiła. Anglicy mieli zawsze wysokie mniemanie o sobie. I uważali się za lepszych. A wschodnie kraje były dla nich gorszym sortem.:)
Helen Hunt? Oj biedna. Piekna z niej była kobieta. Ona nie jest jeszcze taka stara. Ma pięćdziesiąt kilka lat. A wygląda na 70latkę. Jak ktoś zna film "Ze śmiercią jej do twarzy" to jak Meryl Streep i Goldie Hawn na koncu filmu razem wzięte.
Nie wiem co bardziej. Rozśmieszyła mnie scena na granicy polsko-niemieckiej czy zdenerwowała swoja infantylnoscią. Rozumiem, ze jako Amerykanka miała immunitet, ale nikt by ją nie puscil ot tak po prostu. Scena jest ucięta i rozumiem, ze uciekła temu żołnierzowi, ale to realnie nie byłoby mozliwe. Jeśliby jej nie dogonili i nie zastrzelili od razu to przynajmniej jako Amerykankę wylegitymowali i oddelegowali pod eskortą do Berlina. Bo była świadkiem. I ta scena z jej przemową w radiu była jeszcze bardziej bezsensowna. W Berlinie, gdzie od lat rządził Hitler nie byłoby mozliwe by ktoś sobie ot tak wygłaszał własne zdanie dla ogółu, ktore było wbre ideologii nazistowskiej. Tym bardziej nie mogło się to wydarzyć, gdy rozpoczęła sie wojna. Weszła sobie do gmachu, który pilnował NSDAP bez wylegitymowania i gadala potem co jej ślina na język przyniesie i bez problemu z tego budynku wyszła. Nikt jej nie aresztował.

jabu

I Polacy z pepeszami w ruinach warszawy we wrześniu 39 roku. Totalny brak wiedzy, kto był konsultantem od spraw militariów.?

nitram9691

To nie są pepesze, tylko pistolety maszynowe Suomi. Polska posiadała 100 sztuk tej broni, kupionych na potrzeby Policji Państwowej i Żandarmerii. Nie sądzę, by użyto ich w Warszawie.

ocenił(a) serial na 5
jabu

wielki szacunek za tak dogłębna analizę, dziękuję

ocenił(a) serial na 1
jabu

Ja obejrzałem cały serial (poza właśnie pierwszym odcinkiem) i niestety lepiej dalej nie było. Może jakbym miał 11 lat to by mi się to podobało - szczególnie działania polskiego "ruchu oporu" były naiwne jak w bajkach. Serial jest po prostu dziadowski, a do tego obleśny przez niczemu nie służący (a mocno eksploatowany) pedalski wątek. Rozpisałbym się bardziej na temat jego wad, ale wszystko co napisałeś powtarza się każdym kolejnym odcinku tylko w innych wariantach.

jabu

Piękna analiza. Aż chciałoby się Ciebie namówić na mękę oglądania kolejnych odcinków, by mieć zestaw przekłamań, których sam mogę nie zauważyć. A taktyki to pewnie Niemcy atakujący Pocztę Gdańską uczyli się od Kutza. U niego powstańcy, atakujący Niemców będących w wysokim budynku, kładą się na ziemi, pewnie po to, by stanowić większy cel dla strzelających z pierwszego piętra.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones