Jak to ktoś trafnie napisał na YT: żelazna zasada melodramatu to pokazanie wielkiej miłości dwóch bratnich dusz, tylko po to, aby na koniec okazało się, że kochankowie nie mogą być razem. Szkoda, że nie nakręcili filmu zamiast serialu, bo filmy jednak mają szansę na więcej nagród i większe przebicie. Bardzo lubię westerny - mój ulubiony to "Wielki kanion", ale na żadnym dotąd nie płakałam przez pół ostatniego odcinka i godzinę po seansie. Mimo że jest to western brutalny to nie stracił wiele z tego właściwego romantyzmu (no cóż wygląda na to, że też jestem nieuleczalną romantyczką). Doskonałe aktorstwo, zwłaszcza Emily i Chaske - chemia między nimi sprawia, że zapomina się, że to zmyślona historia.