Serio? Facet stoi w pasie szahida i detonatorem przyklejonym jasnoniebieską taśmą do kciuka, jest pobity, cały we krwi, krzyczy, że ktoś mu go założył i prosi, żeby go zdjąć a służby specjalne przez pół godziny krzyczą do niego w kółko: "Nie detonuj go, Nie zabijaj niewinnych ludzi!" nie reagując na nic co mówi. Do tego Pani z policji krzycząca da niego rzeczy typu "Jak mogłeś mnie oszukać, już nigdy Ci nie zaufam!". Tak. Zapewne tak wyglądają negocjacje z zamachowcem samobójcą.