Coś takiego mogli stworzyć tylko Japończycy. Zasadniczy pomysł (kosmici zreinkarnowani na Ziemi,w ludzkiej postaci)był równie oryginalny co grożący kiczem,nawet zupełnym idiotyzmem a wyszła z tego naprawdę poruszająca opowieść o samotności i poszukiwaniu sensu.I jeszcze sposób w jaki to jest zrobione i opowiedziane - świetnie nakreślone postacie o wiele ważniejsze niż akcja,czarny charakter który staje się rzeczywistym głównym bohaterem,gra z oczekiwaniami widza,coś kapitalnego.Metafizyczna wizja czuwającej nad wszechświatem opiekuńczej siły(nasi obcy postrzegają jako kosmiczną boginię trochę przywodzącą na myśl Kannon - japońską boginię miłosierdzia),obraz przyjaźni i miłości silniejszych niż śmierć.Sposób w jaki jest to wszystko ukazane niektórym na pewno wyda się sentymentalny ale mnie urzekł na całej linii,przez kilka dni nie mogłem myśleć o niczym innym.Jeśli jeszcze dodamy do tego bardzo dobrą kreskę i muzykę Yoko Kanno to stanie się jasne że wielbiciele anime i wogóle romantycy wszelkiej maści mają kolejną pozycję wartą zainteresowania.