A czy z uwagi na to, że jego akcja dzieje się na Dzikim Zachodzie, nie jest to serial westernowy?

nie

A dlaczego nie?

A czy z uwagi na to, że "akcja" powieści Faulknera dzieje się na amerykańskim południu nie nalezy powiedzieć, że są to powieści westernowe, trochę tak jak książki Karola Maya, lol?

Różnica pomiędzy "Deadwood" a westernem jest właśnie mniej więcej taka, jak różnica pomiędzy Wiliamem Faulknerem a Karolem Mayem. Koniec tematu.

Film znalazł sie w moich "gustopodobnych". Jak zobaczyłem, że western to miałem nie oglądać. Dzięki przekonałeś mnie.

Jest to film o życiu na Dzikim Zachodzie. Owszem, jest ciekawy. Jego twórcy postawili na realność tego życia - i to z pewnością im się udało. Natomiast arcydzieło to to na pewno nie jest. Obfitość dialogów, nieustanna gadanina bez plenerów i praktycznie bez akcji, pominięcie muzyki - czynią z niego film przeciętny, bez klimatu.

#twojastara jest przeciętna, bez klimatu.

ale czego oczekiwać od leszka, który ocenił Grę o Tron na 10, lol.

Idź się dzieciaku wypłacz do innego trolla, a nie beczysz sam do siebie.

idź sobie pooglądać wikingów albo świat według kiepskich, naplecie.

albo na wspólnej

m jak miłość

pierwsza miłość

Mam dla Ciebie jeszcze parę ciekawych propozycji serialowych, akurat na miarę Twojej umysłowości.

¿ Estas interesado o no?

A mi parecer deberías ser interesado, e incluso muy interesado.

Nigdy nie myślałeś, żeby odwiedzić psychiatrę?

nie

Oglądałeś ,ale nie widziałeś,nie zobaczyłeś...pominięta muzyka? Spoko nie każdy ma dobry słuch ;)
Ciągłe dialogi? Gdybyś faktycznie oglądał film ,zrozumiałbyś dialogi i ich sens oraz mnogość.
Brak plenerów? A jak można szerzej ukazać obóz ( to nawet nie było miasteczko)
Gra aktorska Cię nie powaliła ,bo jak można porównać grę aktorów do drewnianych Mroczków :)
Proszę uprzejmie, idź recenzować kolejny odcinek "Dlaczego ja?" i nie zabieraj się za coś ,czego nie rozumiesz ,nie lubisz i nie zgłębiłeś u podstaw.

P-nie o Szopenie. Żadnych konkretów tylko wypociny "urażonego" fana. Zbędne złośliwostki trochę nieprzystające do fana takiego "arcydzieła" jak "Deadwood" i takiego wybitnego recenzenta ;)
A na marginesie - jak nie znasz definicji "recenzji", to raczej Ty nadajesz się na tego "recenzenta" "Dlaczego ja?" :)

Zacząłeś od wulgaryzmu ( co prawda utajonego-nie wiem dlaczego ,jestem pełnoletni i mnie to na razi) więc ja też zacznę ale od pytania: Grodzką znasz? Bo mnie tak jak jej ,koło chuja wisi porada człeka zakładającego że jego racja jest najważniejsza.
Nie masz absolutnie żadnego argumentu przeciw ,masz zwidy że masz o czymś pojęcie ,ale abstrahując od powyższych ,absolutnie nie masz pojęcia o sarkazmie ,a przede wszystkim nie rozumiesz czytanego tekstu. Poza tym oczywiście jesteś naj we wszystkim ;)

A teraz j-ij sobie baranka z rozpędu, a potem napij się kompotu, Walduś. Może dostrzeżesz to co przerasta twój intelekt jak się otrząśniesz ze ślepego zachwytu - moje agrumenty.

Żeby toczyć polemikę ,trzeba znaleźć interlokutora , o przynajmniej podobnym intelekcie,w twoim przypadku to jakby rozmawiać z pralką. Ma program ,ale i tak nie wie co i dlaczego robi.
Nie szanuję i nie pozdrawiam.

Obfitość dialogów ale za to bardzo dobrze napisanych.
Zaletą dla mnie jest to, że twórcy stworzyli taki gęsty klimat bez pomocy muzyki. Zazwyczaj jest to niemożliwe.

Nie są złe, ale z czasem nudzą. Zasłaniają obraz i klimat. Gadanina, paplanina, popelina.
A robić ni ma komu :).
Ja pamiętam tylko jeden genialny film przy prawie zerowej muzyce - "Obcy - ósmy...". No, ale to był film!

Mówisz że przeciętny i bez klimatu a oceniasz serial na rewelacyjny ;) .

Moja ocena nastąpiła dwa lata po obejrzeniu całości. Tak działa magia seriali :).

pierwszy sezon byl na prawde rewelacyjny i intrygujacy. mnostwo watkow, wspaniale intrygi i zwroty akcji. powoli poznajemy bohaterow i zaczynamy sie do nich przywiazywac. czesc z nich lubic, do czesci z nich zywic pogarde i niechec. swietna gra aktorska - to akurat mozna przypisac wszystkim trzem sezonom. muzyki faktycznie nie wiele, bardzo malo, choc kiedy sie pojawia to jest dobra. jednak serial jako caloszktalt z kazdym kolejnym odcinkiem drugiego i trzeciego sezonu traci. Jest juz coraz gorzej. serial traci akcje, czesc watkow kompletnie KOMPLETNIE nic nie wnosi do fabuly (uwaga spoiler: ekipa z teatrem, murzyn general, wybory) a dialogi rowniez sa malo interesujace i porywajace. koncowka sama w sobie i jej ultra szybki przebieg tez chyba rozpisany na kolanie.
serial jest ciekawy, jednak 1 sezon rozbudza nadzieje na na prawde ciekawy spektakl, ale od mniej wiecej polowy 2giego sezonu dalsze ogladanie nie jest juz na tyle interesujace i na prawde nic nie stracimy jesli nie obejrzymy serialu do finału. Ja obejrzałem, bo jestem typem człowieka ktory nie lubi konczyc czegos co zaczal, w zwiazku z czym obejrzalem calosc ale subiektywnie mialem juz ochote skonczyc w polowie drugiego sezonu.

a kto Ci powiedział, że w tym serialu chodzi o "fabułę", lol. Fakt, dla leszków, którzy liczą na strzelaniny, "zwroty akcji" i tym podobny badziew "Deadwood" może być nudne, tylko że to nie jest western, tylko SERIAL DRAMATYCZNY, ergo to co, nazywa się akcją czy fabułą, jest tutaj czynnikiem o pobocznym znaczeniu.

A jeśli uważasz, że "nic nie tracimy" odpuszczając sobie "Deadwood" po pierwszym sezonie, to chyba się z chu*em na głowy pozamieniałeś. Co do trzeciego sezonu, to jest ona chyba najważniejszy i, co istotne, to właśnie w trzecim sezonie jest niemal wprost wyłożony szekspirowski czynnik "Deadwood"("Duch Szekspira zamknięty w brudnym, ciasnym światku miasteczka na Dzikim Zachodzie", jak ktoś ładnie powiedział).

Serial naprawdę świetny ale ta baba Calamity Jane, irytuje od pierwszego odcinka i z każdym kolejnym nabiera rozpędu. Jest nienaturalnie tępa, paskudna, a tego chodu aktorka uczyła się chyba od jakiegoś paralityka. Słabo wykreowana postać ponieważ ktoś taki długo nie przetrwałby w tamtejszych realiach. Musiałem to z siebie wyrzucić. 7/10.

Odpowiadam sam sobie ale poprzedni post pisałem przedwcześnie. To znaczy Calamity do końca była tępa i irytująca. Natomiast zakończenie tak mną wstrząsnęło, że ocenę zmieniam na mocne 9.

To trochę taka Plebania, tylko że na Dzikim Zachodzie. Swearengen to wykapany Tracz!