Początek był średni. Pierwsze odcinki strasznie się dłużyły, trochę akcji uratowało sprawę. Ale to miało być to? Taki był zamysł? Widocznie był. I Chwała za to! Deadwood to raczkujące miasteczko skupiające w swoim jądrze cały odrzut społeczeństwa jak i ludzi, którzy szukają swojej szansy z czystym sumieniem. Pełno w nim szelmostwa, dziwek, hazardu, spisków i przede wszystkim autentyczności. Każdy pcha swój wózek do przodu, każdy chce żyć. Magią tego serialu są postacie, wyśmienicie wykreowane. Chiński magik - były zwłoki, nie ma zwłok. Lekarz, który mimo ułomności swojego charakteru:D faktycznie pomagał ludziom. Żyd jak to żyd, nawet jak grunt palił się pod nogami to myślał o interesie. Alfons przepełniony pragmatyzmem i oportunizmem, a mimo tego, potrafiący z aprobatą pokiwać głową, widząc twarze bawiących się ludzi. Mógłbym wymienić więcej, ale to nie ma sensu. Trzeba wsiąknąć w ten klimat by to poczuć. Fabuły jakiejś głębszej nie ma, ale to bez znaczenia. Deadwood napędza się samo a siłą tego napędu są dialogi i monologi. Bezkonkurencyjnym mówcą jest pan Al Swearengen, po piętach depcze mu Cy Tolliver. Swearengen swoimi przemowami obfitymi w sarkazm sprawiał że szczerze się uśmiechałem, zasłużona nagroda dla McShane'a. Polecam wszystkim ten serial i współczuję tym, którzy nie potrafili się przełamać i na chwilę odlecieć do Deadwood ;)
Witam jestem Przy 8 odc sezon pierwszy
Czy serial się rozkręca później tak jak piszecie? :) I warto dalej?
No właśnie o czym jest serial. Tak w skrócie bez spojlerów. Obejrzałem 5 odcinków i jest spoko ale arcydzieło? Fajna była scena zabicia Billa. Fajne aktorstwo. Ale co wyróżnia ten serial?