Ja najbardziej lubiłem tego wielkiego bernardyna i momenty, w których Pchełka przekombinowywał i dopatrywał się podstępów i fałszerstw tam, gdzie ich nie było. Np. widząc mysią dziurę stwierdził, że to sztuczna mysia dziura i w środku nie ma myszy, tylko brylanty - i oczywiście się mylił, bo zaraz mysz wyszła i zaczęła na niego groźnie syczeć. :) Albo że więzienie, w którym był jakiś "Harry Lepkie Ręce", to przykrywka, mimo że ten Harry cały czas miał łańcuchy na rękach i nogach. :)