Serial dobry, ale później ostro go skopali. Najbardziej podobały się początkowe sezony. Dawno nie widziałem, ale jak mówimy o samym początku, to zastanawiam, się czy to nie jest taka klasyczna opowieść o życiu faceta po rozwodzie? Wiemy, że Alan był miękką fają, która podkulała ogon i zwykle nie umiała się postawić i przez to Judith podczas rozwodu zrobiła to co chciała.

Bo tak....Judith stwierdza, że nie kocha już Alana i chce rozwodu. W końcu do niego dochodzi, ale wątek Alana toczy się tak, jakby facet znęcał się nad rodziną, albo za plecami żony, obrabiał na boku inną laskę. Bo nie tylko ma płacić alimenty, na obciążonego deficytem intelektualnym synalka, ale z dnia na dzień, wyprowadza się ze wspólnego domu i później, właściwie nie ma już do niego żadnych praw. Chociaż przy takich okolicznościach rozstania, żona powinna go spłacić, Alan zostaje z niczym i musi mieszkać kątem u brata. Nie ma mowy o żadnych kompromisach, czy ugodowych relacjach. Pamiętam, że kiedy Alanowi i Charliemu zaczęło się troche gorzej powodzić i Alan poszedł pogadać z Judith ta z marszu zakomunikowała mu, że nie ma mowy o tym, aby wrócił do domu a w kwestii obniżenia alimentów, tym bardziej nie było jakiejkolwiek dyskusji.

Żeby było jeszcze śmieszniej, kiedy Alan w końcu rozwodzi się z Judith, była żona nadal stara się ingerować w jego prywatne życie. W mniejszym, lub większym stopniu w zależności od odcinka, ale jednak to robiła. Aż chce się powiedzieć...."Ilu kolesi po rozwodach tak ma XD".

Jedna rzecz, której nie mogę sobie przypomnieć, to jak to było z pracą Alana? Czy był bezrobotny, czy miał tak kiepskopłatną profesję? Bo właściwie był na utrzymaniu Charliego.