NIe wiem czemu nie moge sie dopisywac do wątkow :(
Sporo ludzi zachęconych oglądnieciem Sherlocka szuka kontynuacji w Elementary.Ale niestety .
Nie ta liga i nie te zalozenia filmu.
Elementary po pierwsze cierpi przez ekspresowe rozwiazywanie zagadek bo film krótkii a jeszcze musi z dr.Watson popgadac itd wiec na rozwiazanie zagadki ma chlop z 20
minut.To zuboza film Ta presja czasu jest odczuwalna w kazdym momencie filmu.No i ta polityczna poprawnosc .Rzygac sie chce .
Co do Ligi w ktorej graja .... to nawet szkoda gadac ot taki przecietniak ocena zawyzona wg.mnie przynajmiej o 1.0.
Jesli ktos nieogladal Sherlocka to Elementary bedzie sie miło oglądało ,jesli po Sherlocku poszukuje podobnych wrazen w Elementary to oczekuje go spore rozczarowanie.
Podsumowywujac dyskusje Elementary to statra ale ciagle jara Honda CRX z rdzewiejaca podloga przez silna polityczna poprawnosc a Sherlock to ...coz Rolls-Royce.
Ani słowa prawdy nie ma w tym co napisaleś. A już kompletne bzdura o tych wielu widzach rzekomo szukajacych ciaglasci Sherlocka w Elelementary... Abstrahujac juz od tego ze bylby to czysty idiotyzm, to mam wrazenie ze projektujesz swoje odczucia na innych. Jesli chcesz napisac swoja opinie o seralu - napisz, ale nie rob z siebie vox populi, bo sie kompletnie mijasz z rzeczywistoscia.
Coz moze faktycznie sie zestarzalem i robie sie zgorzknialy.Ale w kazdym razie po Sherlocku Elementary - to rozczarowanie.
A ja się zgadzam z kolegą. Nawet nie ma sensu zbytnio porównywać tych dwóch seriali, bo oprócz nazwisk głównych bohaterów nic nie łączy tych produkcji.
Po ogladnieciu 10 odcinkow musze jednak powiedziec ze ELementary jest calkiem calkiem .Gdyby ten glowny bohater nazywal sie John Smith wszystklo by bylo ok.Szybkie tempo , ciekawe ( w koncu) rozmowy z dr.Watson.Serial trzyma przed telewizorem..
Ale z sherlockiem to ma niewiele wspolnego.A z produkcja brytyjska nie ma co to porownywac , nie ta połka i nie te zalozenia serialu.
Ot zwykły amerykański serial kryminalny. Jak by inaczej nazwać bohaterów to faktycznie było by ok. A tak jest to najsłabsza interpretacja Sherlocka Holmsa jaką widziałam.
Najsłabsza ? Jak dla mnie druga po Dr House... Ah te ogniki w oczach podczas rozwiazywania sprawy, ta satysfakcja z zaskakiwania swoim tokiem rozumowania... Idealny Holmes prócz pewnych zmian przez które został lekko uczłowieczony :D
Zgadzam się. Zupełnie niepotrzebna, wręcz irytująca próba nawiązania do Sherlocka Holmesa. Chociaż nie... Właściwie to twórcy chyba nawet NIE PRÓBOWALI do niego nawiązać, poza chwytliwą reklamą, że będzie to serial o słynnym Holmesie... A jak jeszcze zobaczyłam, że z Watsona zrobili kobietę, to już o mało co zawału nie dostałam, totalne przegięcie i jakaś kpina. Widziałam kilka odcinków (wybiórczo) i stwierdzam, że serial sam w sobie nie jest zły i chyba się rozkręca, ale za każdym razem, gdy słyszę: "Sherlock" lub "Watson" mimowolnie napinają mi się mięśnie ze złości, no bo tak nie wolno. Są jakieś granice i wytyczne, jakich po prostu TRZEBA się trzymać, jeśli robi się coś (film, serial) na podstawie tak kultowej postaci jak Holmes.
Dlatego za nic w świecie nie wiem, jak ocenić ten serial obiektywnie.
W kategorii "serial o Holmesie" - ocena 1, góra 2.
W kategorii "zwykły serial kryminalny o jakimś tam detektywie" - 6, może nawet 7, bo odcinki raczej pną się w górę, z tego co ostatnio widziałam.
Jako wielka fanka Sherlocka mam dylemat moralny co do oceny, bo jednak czuję niesmak do tej amerykańskiej przeróbki pt. "na siłę zróbmy niby-Holemesa" i chyba nie potrafię przymknąć na to wszystko oka i oceniać go po prostu w kategorii serialu kryminalnego.
Czytałaś jakies opowiadania Arthura ? Watson serio został przerobiony, w końcu talentu dochodzeniowego nie miał wcale, a Holmes dostawał rumieńców na myśl że musi poprawiać praktycznie w całosci wywody swojego przyjaciela. Sam Holmes jest odwzorowany nieźle, w innych komentarzach udowodnie to pierwszym lepszym cytatem z Holmes'a
"A z produkcja brytyjska nie ma co to porownywac , nie ta połka i nie te zalozenia serialu."
Dlatego najlepiej nie porównywac tylko cieszyc sie fajnym serialam.
Sherlock w "Elementary" jest przerysowany i za bardzo upodobniony do House'a(tak, wiem, że House był na Sherlocku wzorowany, ale jednak różnice są bardzo duże), zagadki kryminalne płaskie i traktowane po macoszemu. Sherlock abnegat, Sherlock uzależniony - kompletna głupota. O dziwo jedyne co ten serial broni to Watson, która jest całkiem podobna do Watsona z Kanonu, miła, opiekuńcza itd., itp. Przykre jest to, że każdy może sobie wziąć Sherlock i wycierać nim podłogę wedle własnego uznania.
"Sherlock uzależniony - kompletna głupota."
Chyba sobie zartujesz.... Oryginalny Sherlock z opowiadan Conan-Doyla jest narkomanem przeciez.
Sherlock Holmes czasem używał, ale nie był ćpunem, który wymagał leczenia w jakiejś klinice.
Narkotyki nie złamały Sherlockowi życia, w jednym z opowiadań jest panem po sześćdziesiątce żyjącym dostatnio na wsi, nie zaniedbywał pracy, higieny osobistej itd., itp. Trudno nazwać go narkomanem. Z kolei główny bohater "Elementary" jest ćpunem, który nie może się nawet napić szampana, który przebywał w klinice odwykowej. Dla mnie różnica jest oczywista. Do tego wszystkiego Watson z "Elementary" wylewa alkohol do zlewu i pilnuje trzeźwości Sherlocka, ten z Kanonu, oprócz spisywania przygód, zajmował się głównie polewanie gościom brandy.
Ok, definicja narkomana to nie jest ktos kto zaniedbuje prace i higiene osobistą, tylko ktos kto jest uzalezniony od narkotyków.Sherlock ten wymóg spełania wiec jest narkomanem - to naprawde bardzo proste, nie ma w tym zadnej filozfii ani relatywzimu. Jesli tobie słowo narkoman kojarzy ci sie tylko z cpunami z dworca, to gratuluje wizji swiata, ale jest to wizja całkowicie oderwana od rzeczywistosci.
ale Sherlock Doyle'owski nie był od niczego uzależniony - używał narkotyków po to, by poszerzyć swoją percepcję, ale nie wpadał w nagłogi (był przecież klasycznym socjopatą, który nie pozwala sobie na żadne słabości)
oczywiście że pomimo dobrej gry aktorskiej Millera, amerykański Sherlock jest karykaturą tego brytyjskiego, niezależnie czy weźmiemy pod uwagę opowiadania, ekranizację z Brettem, czy też nowego Sherlocka z BBC - to chyba oczywiste, a przynajmniej powinno być oczywiste (nie jest oczywiste tylko dla jakichs zafiksowanych fanów seriali, którzy są przyzwyczajeni do tak durnych i płaskich postaci)
Ale jak ty sobie wyobrazasz: uzywał regulranie narkotyków i nie był uzalezniony? ;) Myslisz ze socjopatów nałogi sie nie imają? :)
nie, bycie w nałogu nie ima się jego charakteru - człowiek taki jak sherlock chce mieć kontrolę nad wszystkim, nie pozwala więc niczemu przejmować kontroli nad sobą (jedyne, od czego jest naprawdę uzależniony to jego praca, wszystko jest podporządkowane pracy, a popadnięcie w zbyt poważny problem z dragami przeszkadzałoby mu w pracy)
I tu się zgadzam z Sever...Ktoś tu w ogóle książkę czytał ???! To jest bardzo ciekawe nawiązanie do książki...Naprawdę widać tu Sherlocka jak w książce. Nie odnoście się do innych seriali tylko do oryginału :P. Jest paru cech pozbawiony ( nie jest taki bezpośredni), ale to nadal on. Podoba mi się przeniesienie jego zachowań na współczesny grunt...wszystkie dziwactwa, przesiadywanie w nocy i zastanawianie się nad sprawą...wchodzenie w trakcie opery tylko po to,żeby coś powiedzieć. Dużo frajdy sprawia odnajdywanie cech wspólnych i ciekawych rozwiązań współczesnych.Widać, że przynajmniej scenarzyści znają książkę ;)
ŻLE ŻLE ŻLE!!! Wręcz odwrotnie :D Watson jest do kitu... Watson był kryminalnym analfabetom. Kazdy jego wywód był poprawiany przez Holmesa zresztą z wielką satysfakcją Sherlocka... Mniejsza.
Holmes był uzależniony. Zażywał opium o ile się nie mylę, palił tytoń, nałogowo, nie ważne czy ten w bibułkach, gorszej jakości tytoń papierosowy czy ten fajkowy, zapewne starannie dobierane blendy oraz czystą ciemną virginie czy też burley itd itp (nie pamiętam czy były wymieniane dokładne gatunki czy też marki tytoniu który palił - pewnie były). Miał dużą wiedzę o tytoniu co było widac bodajże w opowiadaniu "Tajemnica Doliny Boscombe". Jak chcecie udowodnię wam też cytatami jego czasem nie wyparzoną gębę i rózne inne dziwactwa...
Przepraszam za błąd - *analfabetą
Jak się denerwuje i szybko pisze to popełniam błędy. Choć jak dla mnie te merytoryczne są poważniejsze od tych ortograficznych.
Holmes w przerwach między śledztwami brał roztwór kokainy, dożylnie. Nie przypominam sobie opium. A jeżeli chodzi o tytoń - zdecydowanie był uzależniony.
Mnie sie tez wydaje ze w jednym z opowiadan Holmes "zginał" na pare dni i odnalazll sie pozniej w palarni opium - ale głowy sobie nie dam uciać, bo pamietam to jak przez mgle...
Może jednak nie pomyliłeś się, nie wykluczam opium, ale głównie pojawia się ten roztwór kokainy. Po prostu nie przypominam sobie opium. Nie powinienem się w tak autorytatywny sposób wypowiadać, bo lektury Conan - Doyla nie miałem od miesięcy w ręku.
Ja też nie pamiętam do końca bo dawno nie czytałem ale przypomina mi się coś o palarni opium właśnie :D
Przepraszam, że odgrzewam po roku, ale chyba nikt nie będzie miał mi tego za złe. W opowiadaniu o żebraku, "Krzywousty mężczyzna", Watsona spotyka Sherlocka w palarni opium, ale Holmes nie ćpa tam, tylko udaje ćpuna i zbiera informacje. Oglądałem jeszcze ostatnio jakieś fragmenty "Elementary", no i po prostu włos się na głowie jeży, Holmes zakochany, Holmes przyprowadza jakieś panienki lekkiego prowadzenia do domu. Tragedia. Współczesnym filmowcom nie mieści się w głowie, że Holmes nigdy nie bzykał, pojąć tego nie potrafią i wplatają jakieś miłosne historyjki. W opowiadaniu "Diabelskie kopyto" Holmes przyznaje, że nigdy nie był zakochany. Nie twierdzę, że ten serial jest beznadziejny, że jest do niczego, ale dlaczego główny bohater musi nazywać się Sherlock Holmes?
Niekoniecznie;) Ja oglądałam BBC Sherlocka i go uwielbiam, aczkolwiek uwielbiam też Elementary (choć nigdy nie dorówna brytyjskiej wersji, bo tamtą kocham całym serduchem). Masz rację wg mnie jedynie w tym, że to zupełnie nie ta liga - w takim sensie, że Elementary to typowy, amerykański, kryminalny serial z charakterystycznym schematem jak w Housie.
To co napisał Arthyr Conan Doyle to był zwykły, prosty, płaski, schematyczny kryminał.. Tyle, że brytyjski i w wersji papierowej. Czemu wersja unowocześniona do tego przeznaczona do oglądania a nie do czytania ma być głębsza od pierwowzoru ?
No właśnie nie jest głębsza. Zgadzam się, że Elementary z pewnością ma wiele wad (największą z nich jest rola Lucy Liu) ale i tak uwielbiam ten serial.
Tia ona ja ko Watson wypada słabo... I sama postać w nowej wersji jest wykreowana słabo. Co to za Watson który realnie pomaga w dochodzeniu? Zazwyczaj Watson pomagał tylko zwykle bardziej lub mniej trafnymi spostrzeżeniami (najczęściej mniej trafnymi albo kompletnie błędnymi). Do Holmesa nie ma co się czepić, jest podobny do tego w książce i opowiadaniach ale Watson to porażka.
Jak miło,że ktoś też tak uważa:) Tak rzadko to się tu zdarza. W BBC Watson jest idealny, tak jak mówisz - prawie nigdy nic nie rozumie, tylko biega za Sherlokiem, czasem tylko zdarzy mu się zabłysnąć. Tutaj panna Watson strasznie mnie wkurza, próbując być TAKA JAK Sherli.
wow nie, rozwój postaci???? tylko nie to! jak można?? watson nie idiotą??? zdolny(/a) do uczenia się?? skandal!
to znaczy, nie żeby fakt, że jest lekarzem wskazywał na /jakiś/ poziom inteligencji nieeee. powinien być skończonym kretynem. genialny plan. na szczęście twórcy elementary nie byli najwyraźniej wystarczająco światli aby na niego wpaść, dzięki czemu udało im się stworzyć interesujący serial z dającymi się lubić postaciami, gdzie nie tylko holmes okazuje się potrafić używać mózgu.
"prawie nigdy nic nie rozumie, tylko biega za Sherlokiem, czasem tylko zdarzy mu się zabłysnąć. Tutaj panna Watson strasznie mnie wkurza, próbując być TAKA JAK Sherli". acha. czyli na jego charakter składa się głównie to, że jest kretynem. i ok. w książkach tak jest. ale autor tych książek nawet ich nie lubił, ciężko się więc dziwić, że nie wysilał się zbytnio.
elementary oprócz przeniesienia akcji w czasy współczesne, poświęca czas na budowę i rozwój postaci tak niewdzięcznie potraktowanych w kanonie.
pamiętajmy, że nawet w książkach watson /próbował/ nauczyć się czegoś od holmesa. tam mu się nie udaje (bo konwencja zakładała, że geniuszowi będzie towarzyszył ktoś komu zawsze będzie imponował jego intelekt, a nie prawdziwa osoba z krwi i kości z doktoratem na koncie). elementary obrało bardziej imo logiczną drogę zakładając, że watson byłaby zdolna czegoś się nauczyć i chwała im za to.
przy czym, poza zwiększeniem zdolności do nauki panny watson (i dodaniem jej asertywności), nie zmienili jej kluczowych cech charakteru: opiekuńczości, empatii, przyziemności, odwagi.
Przesadzasz - nie chodziło mi o to, że Watson jest KRETYNEM.
Aczkolwiek, spójrz tylko: przez fakt, że Sherlock jest jedynym i niepowtarzalnym geniuszem, czy nie sprawia to, że automatycznie prawie każdy przy tak WIELKIM intelekcie wygląda jak kretyn (jeśli tak bardzo chcesz używać tego określenia:). Nie przeczę, że Watson był inteligentny, ba, był doktorem, znał się na swoim fachu i z pewnością rozumował dość nieprzeciętnie. Ale co to znaczy, przy kimś takim jak Sherlock, którego dedukcje przerażały zwykłych ludzi, którzy prawie nigdy nie mogli zrozumieć "jak, do licha, on do tego doszedł?".
Geniusz Sherlocka czynił z niego "freaka", bo wyróżniał się wśród tłumu. Po co mamy mieć dwóch Sherlocków? Chyba nie o to w tym chodzi.
Mam nadzieję, że zrozumiesz teraz, że moim zdaniem owszem, Watson BYŁ inteligentny, ale przy osobie Sherlocka nawet inteligentni wypadają blado, bo on to geniusz.
tiaaa... watson był inteligentny, ale absolutnie niezdolny do uczenia się. acha. jak dokładnie to działa?
sherlock jest geniuszem. i jeśli aby ten geniusz był widoczny wszyscy inni muszą być niekompetentnymi płatomózgami, to powiedziałabym, że coś tu nie gra. luzie otaczający sherlocka to z założenia ludzie inteligentni, więc dlaczego nie przedstawiać ich w ten sposób?
watson nie jest drugim sherlockiem. po prostu nie jest głupia.
Ależ znowu nadinterpretowujesz moje słowa:) Przecież użyłam już określenia "inteligentny" co do Watsona, więc skąd u Ciebie ponowne nawiązywania do jego głupoty. W "Elementary" mamy ewidentny przykład tego, że Watson stara się być taka jak Sherlock, sam mówił, że uczy ją swojego fachu, nie jest już tylko jego pomocnikiem. Okej, jeśli Ci się to podoba, to spoko. Mi po prostu nie, i wyraziłam swoje zdanie, i chyba bez sensu dalej o tym dyskutować, skoro się nie zgadzamy:) Aczkolwiek będę oglądać dalej bo w serialu bardzo podobają mi się inne 'elementy'.
to jeszcze raz: jak to działa, kiedy ktoś jest inteligentny, ale nie potrafi się uczyć? jak ta inteligencja właściwie działa?
Nie chodzi o to, że nie potrafi się uczyć, tylko że Sherlock jest geniuszem, jedynym w swoim rodzaju, a oni robią to trochę tak, jakby każdy mógł nauczyć się "być Sherlockiem". Nie wiem, czy zrozumiesz co mam na myśli, to nie jest jakiś mój wielki zarzut wobec serialu. Tylko po prostu to mi czasem zgrzyta.
nie do końca rozumiem, bo:
1. jeśli czyjś geniusz może zostać przyćmiony poprzez inteligencję innych, to powiedziałabym, że jakiś lewy ten geniusz,
2. o dziwo, można się nauczyć jak być detektywem. weźmy nasze ukochane rodzime organy ścigania. nawet im udaje się od czasu do czasu kogoś schwytać! a sherlock ich nie uczył.
No właśnie w książce nigdy jego geniusz nie był przyćmiony. I nie powinien być:P
I jasne, można nauczyć się jak być detektywem. Ale nie nauczy Cię nikt, jak być geniuszem, z tym trzeba się urodzić. A że Sherlock wybrał bycie detektywem, a nie psycholem i zabójcą, to tylko trzeba się cieszyć.
W BBC Moriarty powiedział Sherlockowi że są tacy sami. Jedynie Sherlock jest "po stronie aniołów'.