Zapowiada się... jak dla mnie to kiczowato (a raczej powinno tu być bardziej niecenzuralne słowo). Sherlocka lepiej zostawić Anglikom - swoi najlepiej robią filmy o swoich - a to, co co Amerykańcy teraz wymyślili, to... cóż, dla mnie żenada. Wiem, że nie powinno się uprzedzać, ale trudno mi zachować dystans do postaci, którą bardzo lubię i w dodatku która ma już na swoim koncie kilka naprawdę dobrych "wcieleń"
Mam złe przeczucia...
Lucy Liu? Czyli będą sceny walki???
Jakoś mi to nie pasuje, nie wyobrażam sobie... Ale niech próbują. Najwyżej potwierdzą moje przekonanie, że najlepsze są seriale brytyjskie :D
Cóż, mam podobne przeczucia, aragornpl10. Znaczy okej, niech Amerykanie sobie tworzą serial, może chociaż w 1/10 będzie tak dobry, jak produkcja angielska. Ale nie mogę wybaczyć im tego, że z Doktora Watsona zrobili kobietę no. Po prostu nie pasuje mi.
Oh, God. O ile Sherlock BBC to dla mnie cudo nad cudami to podzielam wasze przeczucia. Trochę pomieszanie z poplątaniem, zwłaszcza z tym femWatsonem. Wyczuwam seks, milordzie. A co zrobią z profilem psychologicznym Sherlocka? Pewnie totalnie go nagną, a wtedy uznanie amerykańskiego Sherlocka za Sherlocka byłoby oszczerstwem. Obejrzę, choćby z ciekawości... albo dla rzucania wszystkim co mam pod ręką w ekran telewizora/ laptopa. ;P
Dokładnie. Tak jak powiedział pan Moffat, jedyne, co główny bohater będzie miał wspólnego z Sherlockiem, to tylko imię i nazwisko.
Moim zdaniem (a jestem świeżo po dwóch powieściach Doyle'a "Studium..." i "Znak czterech") Cumberbatch jest wręcz idealny - z zachowania, ruchów, min, okrzyków, podskoków, często infantylnych zachowań. No i jest młody, Sherlock w "Studium..." też był młodziutki.
No właśnie, na mój gust przesadza z tą infantylnością - wzbudzając we mnie [lekką] irytację. A szkoda, bo po wszystkich dobrych opiniach, bardzo się napaliłam na ten serial. Drugiego sezonu nie widziałam, ale czytałam, że równiez Moriarty bardziej przypominał rozwydrzonego dzieciaka zamiast geniusza zbrodni. Po prostu ta adaptacja nie jest dla mnie. :)
Tyle że Sherli przynajmniej w tych początkowych powieściach naprawdę taki był:) Doyle co chwila przyrównywał go do dziecka. Jak czytałam SH to byłam zaskoczona, że bohater z książki tak bardzo odbiega od Sherlocków, których poznałam wcześniej - myślałam, że Cumberbatch gra zupełnie inaczej i niezgodnie z oryginałem - a po lekturze okazało się, że jest na odwrót ;)
A co do Moriartego to nie wiem, jaki był w oryginale... Ale to prawda - w serialu nie był jedynie wcieleniem zła, był wcieleniem szaleństwa x) Być może to rozmija się z książkowym Moriartym, ale akurat ta zmiana wyszła super.
Moim zdaniem nie był aaaaż taki i nie wzbudzał we mnie reakcji "What a pain in the ass". :) Sherlock był do pewnego stopnia egocentrykiem, ale u Moffata wyczuwam przy tym jeszcze jakby nutkę sadyzmu.
Moriarty'ego w "The Final Problem" jest tyle, co kot napłakał i wszystkiego o nim dowiadujemy się z relacji Holmesa., którą zdaje Watsonowi. Więc na tym polu akurat adaptujący mają duże pole do popisu, jednak wolę Moriarty'ego jako cichego drapieżnika niż nikczemnego szaleńca. Genialnym Moriartym jest wg mnie Jared Harris z ostatniego filmu Ritchiego, naprawdę widać, że intelektem dorównuje Homesowi.
Obejrzyj koniecznie 2 sezon, bo zwłaszcza w ostatnim odcinku widać nie tylko szaleństwo serialowego Moriartego, ale też potęgę jego zueego umysłu, jak dla mnie rewelacyjny pojedynek. I nigdy w żadnym filmie/serialu nie spotkałam się z taką postacią, na początku mnie drażnił, ale po 2 sezonie uznałam, że wszystko razem - jego głos (niby delikatny, ale jak wybucha, to aż mam ciary), miny, gesty - składa się na niepowtarzalną postać.
Popieram. Żenada, bo śmierdzi plagiatem i oryginalnością na siłę (że niby Watson kobietą...). W dodatku trudno nie odnieść wrażenia, że po prostu chcą na tym zarobić, bo w UK (i nie tylko) Sherlock z BBC odniósł wielki sukces (i wciąż odnosi). Kocham Manhattan, ale nie na tyle by zaakceptować coś takiego. Może i nie ma co oceniać po pozorach (w gruncie rzeczy, dopóki nie obejrzałam Sherlocka BBC, też nie byłam pewna czy to w ogóle warte świeczki jest) - na pewno zacznę oglądać, z czystej przekory i złośliwości dla (według mnie) kiepskiego plagiatu.
Nie mówię, że nie, bo uważam, że Amerykanie też potrafią zrobić dobry serial - nie tak dobry jak Brytyjczycy, ale potrafią. Tylko niech robią takie seriale w granicach swoich własnych pomysłów, a nie silą się na brytyjskość. Osobiście w produkcjach USA zawsze denerwuje mnie ich skłonność do zupełnej przesady - Brytyjczycy nawet jeśli trochę przesadzą, to starają się to w miarę racjonalnie wytłumaczyć - Amerykanie niekoniecznie. Uważam też, że humor brytyjski jest znacznie ciekawszy - bardziej inteligentny, z dystansem do siebie. Ale generalnie nie ma się co mną sugerować, bo ja to cała jestem UK love forever;p
Za to serial BBC jechał na fali i szumie medialnym wokół filmów Guya Ritchiego, taka jest prawda. Nawet drugi sezon zbiegł się z premierą "Gry cieni". A i motyw muzyczny też brzmi podobnie.
prawda, zbierał publikę głównie z powodu Ritchiego, ale nie dlatego go doceniamy. Według mnie jest świetną wersją Sherlocka, bez względu na powód rozgłosu medialnego:)
No ja właśnie jakoś nie mogłam się wkręcić w tę interpretację. :) Zwykle łykam wszystko z Holmesem (no prawie wszystko, "SH and the Silk Stocking" i "Tajemnica wampira z Whitechapel" nie podobały mi się wybitnie), ale seria BBC mi nie podchodzi (ubolewam, bo ubóstwiam produkcje BBC).
A Jonny'ego Lee Millera lubię bardziej niż Cumberbatcha, więc chociażby dla niego obaczę.
Ale nie zapominajmy, że Sherlock BBC to też nie jest pierwotny Sherlock, tylko jakby podróbka. Choć dla mnie właśnie Cumberbatch i Brett są najlepsi. Roberta Downeya nie lubię w tej roli
Ofc;)
Ale chyba każdy przyzna, że jak na "podróbkę" to pomysł jest świetny:) Co właśnie sprawia, że do bólu razi mnie taki plagiat pozbawiony klimatu;)
Bynajmniej nie twierdzę, że oryginał jest zły. Jestem fanką twórczości Sir Arthura Conana Doyle'a, ale pomimo tego znalazło się miejsce w mym serduchu dla mini serialu BBC. Taaak, Cumberbatch jest świetny.
A, gdzieś jeszcze wyszukałam podobieństwo Sherlocka BBC do Sherlocka Ritchiego. Nie da się ich porównywać. Każdy jest utrzymany w innym duchu, na co innego jest postawiony nacisk. No i wątpię, aby Mofftiss jakoś bardzo chciałby uczepić się filmu. To tylko mała brytyjska produkcja, a Sherlock Holmes to wielka Hollywoodzka produkcja. Kto chciałby poruszać się w cieniu Wielkiego Amerykańskiego Snu? To tylko przypadek. (Tamtarataaaa! Wielka obrona Sherlyego by BBC ;D)
Spoko, rozumiem, też zafascynował mnie ten serial. Jedynie denerwuje mnie, że ludzie najpierw, hm, 'hejtują', a potem uwielbiają. Ale no tak, w przypadku tego serialu pewnie tak nie będzie. Wyczuwam klęskę.
Klęska będzie, zwłaszcza że zalatuje naciągniętą treścią, aby uniknąć plagiatu. No proszę, Watson kobietą?! Nie, nie, nie. Nie zniosę tego. To tak samo jakby zrobić fem!Sherlocka. (Btw. Ciekawe co wymyślili by z imieniem "Sherlock" ci pokręceni Amerykanie. Sherla? o_O). Ahhh. To tak jak z Housem. Wszyscy go kochają, więc jakiś Bananowy Doktor raczej brylować nie będzie. Chociaż nie zaprzeczam, że są i fani tego serialu. No cóż, ale jedne produkcje są skazane na sukces, inne na coś innego. ;)
Był już taki serial "Przygody Shirley Holmes" o pra-prawnuczce Sherlocka. ;]
Nie przesądzam z góry, że "Elementary" jest skazane na klęskę. Uwielbiam Millera, a "Sherlock" BBC był dla mnie raczej ciężkostrawny. Moża ta formuła bardziej mnie przekona.
Owszem, Sherlock BBC to jest "jakby podróbka" ale po obejrzeniu filmu Richiego stwierdzam, ze to film ma o wiele mniej wspólnego z oryginałem niż serial...I Sherlock w wykonaniu Downey'a to jak dla mnie bardziej klaun niż detektyw.....
Również podzielam twoją i innych opinię o tym że to się nie uda.
- Amerykanie ściągnęli z produkcji BBC i przerobili to tylko tak żeby się nikt nie uczepił.
- Przerobili nie to co trzeba.. zmiana płci Watsona zmienia całą idee historii. Sherlock nie ufał kobietom i jak tylko się dało odsyłał do nich Watsona który "nie miał z nimi problemów". Zaburza to też obraz przyjaźni Watson-Holmes. Jak Znam Amerykanów to w którymś odcinku wylądują w łóżku....
- Fenomen historii Holmesa opiera się też w części na Brytyjskiej kulturze i zachowaniach - różnych od Amerykańskich
- Oglądałam już filmik "behind the scenes" i strasznie mi się skojarzył z Eleventh Hour. Nic nowego...
Sherlock w 21 wieku, cóż za niesamowita inwencja twórcza, tego jeszcze nie było!
A Watson jest kobietą, bo prawdopodobnie amerykanie nie potrafią zrobić dobrego filmu bez konfrontacji damsko-męskich. Zdecydowanie nie chcę obejrzeć tego serialu.
Warson jako kobieta, hm, hm?
Jestem w sumie ciekawa co im wyjdzie, ale nie mam wysokich oczekiwań :D
Zgadzam się, pewnie już w pierwszym odcinku będzie scena łóżkowa pomiędzy głównymi bohaterami
Nie licz na to ;p a zresztą twórcy powiedzieli, że takich relacji nie ma się co spodziewać.
Pilot Elementary wyciekł i można go obejrzeć w Internecie. Jestem po seansie i mocno widać, że jest to Amerykańska produkcja. Niestety wszystkie te zwiastuny mocno psują oglądanie.
Według mnie ten serial póki co ma bardzo mało wspólnego z książkami i w ogóle z Holmesem. Za bardzo mi to przypomina inny serial - "Mentalista". Ale pewnie z ciekawości obejrzę kolejne odcinki.
Bo on nie miał mieć wiele wspólnego z oryginałem, jedynie założenie jest podobne: postać i umiejętności. Jeśli ktoś oczekuje książkowego H, to czeka go spory zawód. Ja jestem jak najbardziej na tak dla tego serialu po obejrzeniu pilota. Sherla od BBC bardzo lubię właśnie dlatego, że twórcy nie silą się na jakieś karykaturalne próby wciśnięcia współczesności w podobieństwa do książki, ale sprytnie lawirują motywami. To jest fajne, o to chodzi. Żaden z tych seriali nie ucieszy ludzi, dla których takie produkcje będą wielkim przeniesieniem książki na ekran. W pilocie nie widziałam tego, czego się obawiałam: nie było przesadnych fajerwerków, za to przeniesienie podstawowych cech we współczesność (np. zastępowanie przez SH używek innymi rozwiązaniami itd). Ta postać tam jest i żyje, jestem z nich zadowolona. Mam nadzieję, że kolejne odcinki będą w tym tonie.
Ależ nie, ja od tych produkcji nie oczekuję dokładnego odzwierciedlenia książek. Wierne odzwierciedlenie to mamy w serialu z Jeremy Brett'em. W BBC dokładnie podoba mi się, że dodają różne takie smaczki które można skojarzyć z opowiadaniami. W ogóle ten serial jest genialny. Natomiast "Elementary", hmm ten Holmes jest zupełnie inny od brytyjskiego, co jest na plus. Jednakże chyba muszę się do niego przyzwyczaić. Jestem ciekawa kolejnych odcinków, jak dalej to wszystko pociągną. Mam nadzieję, że nie zrobią z tego typowego kryminału, w którym schemat będzie się powtarzał, co mnie niezmiernie znudziło w "Mentaliście".
tak btw: Brett Brettem, widziałaś ten polsko/brytolski z Donaldem Pickeringiem? Lekki i zręczny, polecam w wolnej chwili. Moje ulubione wcielenie klasycznego SH. Zdobywalny dawniej na yt, obecnie na portalach z gryzoniem. http://www.filmweb.pl/serial/Sherlock+Holmes+i+Doktor+Watson-1979-97596
Oglądałam tylko 2-3 odcinki, bo jakoś mi nie podpasował za bardzo, ale może za jakiś czas znów zacznę oglądać :) Jakoś jasnowłosy Holmes mi nie pasuje. Wiem, że to tylko włosy, no ale wygląd też ważny.
Włosy to chyba jedyna rzecz, która mi tu nie leżała :) I też rozumiem ból istnienia w kwestii szczegółów :d pzdr.