Stand Still Like the Hummingbird

Co za odcinek.. koszmar, po prostu koszmar. Jeden z lepszych do tej pory.
Nie raz trafiłam na komentarze, że ten serial promuje (!) ćpanie, co jest z tymi ludźmi..

Wow ten odcinek to arcydzieło. Gra aktorska Zendayi powala po raz kolejny udowadniając, że jest mega utalentowaną „artystką''. Mega prawdziwie pokazali osobę, która jest uzależniona od narkotyków, nic nie ukrywając czy niepotrzebnie słodząc(jak inne seriale o nastolatkach). Inne postacie też na mega plus. O muzyce do...

Majstersztyk. Inny niż wszystkie. Mocny. Intensywny. Oglądasz i nie wiesz kiedy się skończył. Zendaya - to co pokazała to są wyżyny aktorstwa.

Śmiem twierdzić, że jest to najlepszy odcinek so far (od początku istnienia produkcji).

Ten odcinek był doskonały praktycznie pod względem. Bardzo się cieszę, że dano Zendayi możliwość pokazania swoich umiejętności aktorskich. Jednocześnie jestem bardzo usatysfakcjonowany tym, że ten odcinek był skupiony tylko Rue. Jeden z lepszych odcinków. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.

Ciekawe czy tym odcinkiem Zendaya zapewniła sobie drugi raz nagrodę Emmy. Ciężko będzie przebić. To było mistrzostwo i pokaż talentu. Pierwsze 15 minut to rollercoaster. Czekam na więcej.

Dużo nie trzeba mówić. Niemal dekadę uważałem to za szczytowe osiągnięcie telewizyjnych seriali. Do dzisiaj. Nie wiem który z tych dwóch lepszy. Ale sam fakt, że oba zasługują na porównanie do siebie jest największym ukłonem jaki mogę dać podsumowując ten odcinek.

Zaczął świetnie, skończył jak skończył. Nie da się zaprzeczyć, że był to najbardziej ekscytujący odcinek w serialu. Pierwsze momenty w domu Rue wzbudziły u mnie super emocje. Tak naprawdę cały odcinek napędza jedynie gra aktorska Zendayi. Nie podobały mi się absurdalne wątki w dalszej części odcinka (mówię tu o scenie...

Poprzednie odcinki idealnie prowadzą do tego, który okazuje się być punktem kulminacyjnym całego sezonu. Ciekawiła mnie konwencja wcześniejszych 4, gdzie akcja była rozbita wielowątkowo na różne postaci. Aż tu taka miazga, od pierwszej minuty, gdzie wiesz, że przez godzinę nie złapiesz tchu. Że to sedno całej historii...

Gdyby serial skupiał się na postaci głównej bohaterki zamiast na miłosnych rozterkach 10 różnych pobocznych postaci to może każdy odcinek miałby szansę być tak dobry jak ten.

W tym odcinku Zendaya z aktorki stała się Panią Aktorką

Ten odcinek mocno kojarzy mi się z „Good time” jak również z „Uncut Gems”

Odcinki coraz słabsze.
Widać, że tworzą na siłę.