Mniej irytujący bohaterowie, szalone lata 80te i w końcu jakaś ciekawa postać męska (reżyser). Jednak ekipa scenarzystek Netflixa znów dała radę i stworzyła coś ciekawego, świeżego i momentami seksownego. Te 10 odcinków półgodzinnych można wciągnąć w 1 dzień i mieć ochotę na więcej, co jest miłą odmianą od ostatnich sezonów podobnego Orange is the new black, które jeszcze da się oglądać ale przebrnięcie przez sezon zabiera dobre parę tygodni, bo to już jednak nie to samo co pierwsze sezony.