Gwiezdne wojny: Andor (2022)
Gwiezdne wojny: Andor: Sezon 1 Gwiezdne wojny: Andor Sezon 1, Odcinek 8

Narkina 5

53m
7,6 1 113
ocen
7,6 10 1 1113
Gwiezdne wojny: Andor
powrót do forum s1e8

Kolejny mocny odcinek. Szkoda, iż Andor szoruje dno jeśli chodzi o ranking popularności seriali SW od Disney +. Fani dostają to, czego w sumie chcieli od Gwiezdnych Wojen, czyli dojrzałą opowieść z wyjątkowymi postaciami, w której tworzenie zaangażowani są m.in scenarzyści House of Cards. Teraz Disney zobaczy, iż nie tego oczekuje fandom i znów zarzucą nas festiwalem cameosów popularnych postaci z serii, by zrobił się buzz wokół danego serialu. Nawet nie jest mi was żal.

ocenił(a) serial na 5
COLEWORLD_type

"Fani dostają to, czego w sumie chcieli od Gwiezdnych Wojen, czyli dojrzałą opowieść z wyjątkowymi postaciami"

No skoro "szoruje po dnie", to znaczy że właśnie fani nie dostali to czego chcieli. Disney sam sobie strzelił teraz w kolano, skoro oficjalnie stwierdził, że w GW jest miejsce na przesadną brutalność, mrok, spiski, wbijanie nożów w plecy, samobójstw oraz przekleństw.

Chcą by GW przestać traktować jak bajkę dla dzieci? Proszę bardzo - dlatego ja oceniam Andora na 3.

Obi-wan miał swoje problemy, bo chciał być samograjem jadącym na próbie odkopania konfliktu Anakin-Obi, co kompletnie nie wyszło; ale mimo wszystko są to lepsze Gwiezdne wojny niż Andor.

Teraz jednak chcą Andorem udowodnić, że to "poważne uniwersum" z "poważnymi problemami" i przez to Gwiezdne wojny ostatecznie umierają. U mnie skończyło się to na Skywalker Odrodzenie, które uważam za ostatnie dobre Star Warsy - czyli przaśną, uroczą bajeczkę o piu piu w kosmosie, kosmiczną baśń o dobrym i złym, o której marzyłem za dzieciaka by się tam znaleźć i rozwalać złe imperium w imię honoru i wyższych wartości.

Disney pokazując jednak, że odchodzą od klasycznego dualizmu "dobry zły", na którym przez 40 lat SW stały - zrobili pogrzeb tego uniwersum. Dlatego oficjalnie gardzę Disneyem, mimo iż nową trylogię broniłem rękami i nogami.

ocenił(a) serial na 8
Nevarius

Smuci mnie, że twoja perspektywa wygląda jak wygląda i nie jesteś w stanie wyobrazić sobie poważnych konfliktów w tym uniwersum. W OT jakoś mogli odcinać ręce, mordować ludzi i oddawać hołd poległej rodzinie, ale nie bo w twoim mniemaniu wszystko przez ostatnie 40 lat było "uroczo-kiczowate" bo co? Miecze świetlne? Statki kosmiczne? Czy wszystkie poważne momenty tracą na wartości bo "nie mogę traktować tej historii inaczej niż przez pryzmat głupiej kosmicznej bajeczki"? Anakin palący się na Mustafarze i krzyczący "Nienawidzę cię!" do Obiego przepełnionym nienawiści głosem to pewnie też uroczy-kicz porównywalny do Jar-Jara, który raz wdepnął w kupę no nie?

Ja bardzo sobie chwalę, że w końcu jacyś scenarzyści nie chcą się wybijać się jedynie na ikonografii marki i starają się sensownie rozbudować to uniwersum i pokazać jak to wszystko wyglądało z perspektywy zwykłych ludzi.

Właśnie takie traktowanie marki przez Disneya spowodowało takie upokorzenia jak wszystko poza Rogue One i właśnie Andorem, bo typowi fani mają gdzieś jakość historii tylko "Ło jejciu Luke/Boba Fett/Ahsoka/Bo Katan/R2D2/Baby Yoda 10/10!". Walić logikę, walić budowę świata, walić zasady pozwalające na osiągnięcie większej imersji wystarczy nam fanserwis i ikonografia! Kurcze, pisanie Star Warsów jest takie proste...

Ciekawe jakie były te obrony sequeli... "Hej fabuła może być gówniana a sceny mogą nie mieć sensu w końcu to czarodzieje w kosmosie robiący piu piu?" co nie jest argumentem tylko stwierdzeniem o niskich standardach użytkownika. Dlatego pewnie uważasz, że Kenobi to lepsze Star Warsy niż Andor bo cała twoja perspektywa opiera się o emocjonalny wydźwięk swojego własnego wyobrażenia odnośnie tego jak ma wyglądać to uniwersum a nie o to jak faktycznie wygląda fabuła. Spokojnie, będziesz miał więcej kiczu w trzecim sezonie Mando tego jestem pewien.

Arko777

Amen. Brawo. Pozdro

ocenił(a) serial na 10
Arko777

Boję się tego sezonu. Fakt, iż do ostatniego odcinka drugiego sezonu uważałem Mando za mega wyczesany serial SW, dający mnóstwo czystej satysfakcji z oglądania ( szczególnie pierwszy sezon i scena, w której Mandalorianie wyjaśniają post-imperialsów) oraz wielkich emocji i feelsów ( pożegnanie Dina i Grogu), niemniej wątek Luke’a oraz „odcinek specjalny” Bobby Feta, gdzie wszyscy jaraliśmy się przede wszystkim BOBBĄ FETTEM i jego powrotem, a twórcy sprowadzili go na drugi plan we własnym serialu, cóż, to uznaję za wielkie nieporozumienie. Szefostwu Disneya udała się rzecz niemożliwa, sprawili, iż dwie najbardziej wyczekiwane seriale SW ( Bobba i Obi Wan), niemalże zabiły legacy tych postaci. Cieszy fakt, iż Lindelof dostał klucze do uniwersum.
Biorąc pod uwagę, jak świetne są Watchmen, Lost i Leftovers ( w Prometeusza wmieszał się Fox i zarżnął oryginalny scenariusz, a cały hejt poleciał na niego), to jestem spokojny, iż dostarczy coś świeżego i wprowadzającego nowinki do tegoż uniwersum.

ocenił(a) serial na 5
Arko777

Oczywiście, że nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Wszak na tym polega moja wypowiedź: że SW od zawsze kojarzyły mi się z dziećmi, baśniowością, uroczymi stworkami, humorem, zagadkami. Czyli wszystkim tym, co sprawiało, że pomimo banalności fabuły, naciągania logiki, drewnianej gry aktorskiej - sprawiało to, ze "Nowa Nadzieja" stała się największą bombą popkulturową w dziejach kinematografii.


I tak: miecze świetlne, statki, laserki, humor, moc, filozofia dualizmu "dobro-zło" i baśniowy klimat fantasy w kosmosie skierowany do młodszej widowni - to są elementy, które charakteryzowały każde Star Wars. I nagle w takim Rogue One, a szczególnie w Andorze, zostało to kompletnie zabrane.

To tak jakby nakręcić serial Indiana Jones, ale zamiast przygodowego filmu o poszukiwaniach zaginionych artefaktów, zrobić thriller polityczny o dentyście Indiana.

To tak jakby nakręcić Jurrasic Park bez dinozaurów: tylko zrobić sensacyjny akcyjniak o naukowcu, co zmaga się z problemami psychicznymi.

To tak jakby nakręcić film eortyczny bez.... no kuźwa chyba wiesz o co mi chodzi.

Każdy film, gatunek czy uniwersum posiada pewne cechy, z których jest kojarzony i z których wyrósł w kinie, serialach i popkulturze. Gwiezdne Wojny miały swój unikalny uroczy fantasy klimat, gdzie radochę sprawiało oglądania piu piu w kosmosie i jak złole dostawali lanie z miecza świetlnego. To był świat, w który człowiek się zagłębiał, o tym marzył, był fantasy idealnym. Bez komplikacji i świetnie pozbawionego naszych realnych problemów.

'Dawno dawno temu w odległej galaktyce..." - to zdanie zawsze miało drugie dno, bo już od początku sugeruje, że świat GW różni się diametralnie od naszego i nie rządzi się naszą logiką, zasadami, naszą szarością morali, czy tymi samymi wartościami. Można było popuścić wodze fantazji i przedstawić klasyczną wariację na temat ratowania księżniczki ze złego zamku przez mężnych rycerzy - ale przerobioną na kosmiczną modłę. I to ujęło publikę i taki klimat został zapamiętany przez fanów na całym świecie.

Andor natomiast jest jak takie wylanie wiadra pomyj na fanów: "haha, ten świat nie jest tak idealny i fantasy jak lubisz, tu jest krew, brutalna przemoc, gwałty, samobójstwa, wbijanie noża w plecy w polityce, źli mogą tez wygrać, ten świat nie różni się od waszego! Tu tez możesz doświadczyć bólu i cierpienia w takim samym wydaniu jak w twoim świecie"

I nawet jeśli ogląda się to jak dobry serial - tak smuci mnie, że Gwiezdne Wojny próbują być wręcz na siłę "realne", co moim zdaniem pasuje od czapy do świata kolorowych laserków.

Mandaloriana nie oglądam, bo on też leciał z polityką "robimy mroczne Star Warsy", ale bał się podążyć zarówno w jedną, anie w drugą stronę i w konsekwencji jest "niczym".

Kenobi przynajmniej miał solidne Star Warsowe fundamenty, ale skopał je próbując odtworzyć konflikt Vader-Obi. Ale fundamenty zostały skopane i pozbawione odpowiedniej dramaturgii. Mimo wszystko - to nadal lepsze Star Warsy niż Andor. Choć Obi-Wan tez próbował na początku robić z tego depresyjne podejście.


Kategoria "Serial" - Andor > Obi-wan
Kategoria "Star Wars" - Andor < Obi-Wan


Więc niestety, nie odnajduję już we współczesnym Disneyu, sami nie wiedzą co chcą pokazać i robią ze Star Wars kompletny chaos nie mogą się połapać w tym uniwersum. Broniłem tych filmów dlatego, że pomimo braku logiki w scenriuszu takiego :Skywalker Odrodzenie - potrafili odtworzyć niemal to samo odczucie radochy z oglądania co w przypadku Nowej Nadziei. Niemal ten sam klimat, humor, zabawa dla dzieciaków. Wierzyłem więc, że rozumieją na jakich fundamentach to uniwersum stoi i będą tym konsekwentnie podążać pomimo psioczenia fanów, którzy z jakiegoś magicznego powodu oczekują od filmów dla dzieci poważnego dorosłego podejścia.

Niestety Disney wypuszczając Mandaloriana i Rogue One pokazał mi, że nie - nie potrafią, nie rozumieją. A nawet jeśli rozumieją, to chorągiewka się ugięła pod wiatr jaki zawiał. Dla mnie - szkoda.

Ale chociaż miło mi się obserwuje, jak te same twarze, które wylewały wiadro pomyj na disneya za "The Last Jedi" - teraz chwalą Andora. Lubię jak ktoś jest zadowolony. Ja nie muszę, bo istnieje tysiące innych uniwersów. Nadal będę to śledził, ale nie z takim zapałem. Oficjalnie wylogowuję się z tego wagonika. Bo nie czuję już obecnych Star Warsów.

Mam nadzieję, że choć drobinę rozumiesz moje podejście. Nie nalegam byś się z nim zgadzał - jedynie staram się pokazać jak to wygląda z mojej perspektywy.

Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 8
Nevarius

Mi się to nie kojarzyło aż tak z baśniowością. Ot seria filmów mająca łatkę kultowych klasyków ze swoim własnym światem, który był zrozumiały dla widza. Nic super wymagającego, po prostu dobre kino zarówno dla dzieci i dorosłych.

Ale w Gwiezdnych Wojnach jako uniwersum musieli z zasady istnieć normalni ludzie, którzy byli uciskani przez Imperium, wszak Rebelianci nie pojawili się z niczego. Ja rozumiem, że w OT nie jest to wyłożone kawa na ławę i można sobie obejrzeć te filmy nie zdając sobie z tego sprawy, ale Aldeeran zamieszkiwało dość sporo zwykłych ludzi i reakcja Obiego na jego zniszczenie jest bardzo niepokojąca. Dlatego Rogue One i Andor nie są naciągane jak tamte pozostałe przykłady z Indiany Johnsem i Jurrasic Parkiem bo ten element zawsze tam był.

Ja chętnie bym obejrzał dramat psychologiczny jako swoisty spin-off Parku Jurajskiego, który opowiada o losach pewnego doktora badającego te stworzenia i przechodzącego mentalną przemianę w czasie trwania tego spektaklu. Przecież ten koncept nie oznacza, że nie możesz mieć dinozaurów nawalających się nawzajem, albo goniących naszych głównych bohaterów. Ale co, nie możemy tego zrobić bo ludzie nie traktują poważnie dinozaurów? Proszę cię.

Ok, z twojej perspektywy rozumiem, że możesz lubić TFA i TROS jako takie piu piu laserki w kosmosie bo J.J leciał maksymalnie na nostalgii i właśnie takim "czuciu Star Warsów" bez większego myślenia o fabule, ale dlaczego z twojej perspektywy TLJ jest ocenione na 10/10? Przecież ten film (pomijając wszystkie te dziury fabularne, na których opisanie zajęło by mi cały dzień, a chciałbym jeszcze inne rzeczy zrobić w tą Niedzielę) kompletnie niszczy twoje wyobrażenie o Gwiezdnych Wojnach jako baśni. W tym filmie Luke Skywalker to stary dziad, który nie chce ratować kosmosu i woli umrzeć na jakiejś skale, Poe dostaje regresu postaci i dzięki najbardziej beznadziejnemu dowódcy jakiego widziałem (Holdo) postanawia pod koniec filmu, że lepiej się poddać niż zginąć ratując resztki Rebelii, Finn zostaje zatrzymany w trakcie swojego bohaterskiego poświęcenia przez Rose dzięki czemu First Order może rozwalić jedyną rzecz, która chroniła Rebelię przed zagładą. Gdzie tutaj "Odczucie radochy i bohaterstwa" kiedy Rian Johnson, który ma obsesje na punkcie odwracania oczekiwań non stop wyciąga ci dywan spod nóg i robi z bohaterów łamagi?

Problemem z twoją perspektywą jest to, że podświadomie uważasz, że rzeczy mające łatkę "dla dzieci" nie muszą być dobrze napisane. Czyli nie wiem, odcinek Teen Titans GO, który polega na tym, że przez 10 minut mówią "Wafel" jest na równi z takimi filmami dla dzieci jak Żelazny Gigant, WALL-E czy Ratatouille? Content dla dzieci oznacza jedynie wyzbycie się pewnych rzeczy niedostosowanych dla młodych odbiorców, nie oznacza on że nie może być on dobrze napisany. Vader zabija Obi-wana w OT, ale nie tryska on krwią i flakami na lewo i prawo, ale ostatecznie Obi umiera znikając bo ten moment jest ważny fabularnie po to, aby zmotywować Luka do zabicia Vadera. No i logiką uniwersum jest to wyjaśnione, że wtedy stał się jednym z mocą podobnie jak Yoda potem. Wiesz, miałbym problem jakby Yoda wybuchł flakami i obsmarował Luka swoją krwią, bo byłoby to niespójne z tym co było wcześniej i wyrwało by mnie to z filmu. Fantastyczne elementy i logika to nie są sprzeczne sobie cechy przedstawionej historii bo każde fikcyjne uniwersum ma swoje zasady, którymi sie kieruje.

Z tego powodu dla mnie to Ostatni Jedi wylał wiadro pomyj na serię w 2017 i zrobił wyrwę w fandomie a Andor świetnie buduje cały świat od poziomu zwykłego człowieka, który musi żyć w tym uniwersum pod okupacją Imperium.

Również pozdrawiam

COLEWORLD_type

Przynajniej po 6-8 odcinka, wiem że oglądam serial z uniwersum, po kilku pierwszych odcinkach można było mieć wątpliwości... Serial zaliczam do niezłych fabularnie, nie ma głupot i dziur logicznych jak Obi - Wan, Boba Fett czy w mniejszym stopniu Mandalorianin. Ma jednak źle rozłożone akcenty, ma nudnawe momenty i zbyt wiele niepowiązanych że sobą wątków. (no powoli się wiążą ze sobą, ale za wolno). Nie jest to ideał i raczej to Andor będzie odstawał od innych seriali SW niż inne seriale od Andora.

ocenił(a) serial na 8
COLEWORLD_type

Ale Disney widzi też, że serial jest najwyżej ocenianą produkcją (ze świata SW) przez dojrzalszego widza oraz przez krytyków i całkowicie tego zignorować nie może. Niech tworząc 10 seriali ze Star Wars przynajmniej dwa robi na takim poziomie jak Andor, wtedy kasa będzie im się zgadzać, a i dojrzalszy widz nie odpłynie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones