jestem na 6 odcinku i mimo ze wiem ,ze to jest to drama jest pierwsza to mam wrażenie ze oglądam marną podróbke koreańskiej. Jak dla mnie Kkotboda namja była o wiele lepsza, postacie były lepiej zarysowane, dialogi lepsze, a także relacje pomiędzy poszególnymi bohaterami lepiej zobrazowane, widać było, że Ji Hoo jest prawdziwym przyjacielem Jan Di, ze zawsze może np. na niego liczyć czego nie widać między Rui'm a Makino,. Na razie Koreańska wersja zostawiła daleko w tyle tą z japoni...zobaczymy co bedzie dalej.
no no Rui był ŁAŁ (nawet w mandze go sobie tak dobrze nie wyobrażałam), matsumoto też nie najgroszy, nic bym tu za nic nie zamieniła :)))) Jeżeli chodzi o wersje to ja w pierwszej kolejności oglądałam japońską i dlatego mam odwrotne wrażenia ;P. Koreańska to marna podróba! (mimo tego że na co dzień o wiele bardziej preferuję ich produkcje :DDDD)
Zgadzam się z wami ;D! Koreańska wersja to marna podróba a Shun i Jun żądzą!!
kłania się czytanie ze zrozumieniem.....wyraźnie napisałam " i mimo ze WIEM ,ze ta drama jest PIERWSZA to mam wrażenie ze oglądam marną podróbkę koreańskiej."
"mimo ze wiem ,ze to jest to drama jest pierwsza to mam wrażenie (...)Kłania się poprawne układanie zdań.
No tak przy braku merytorycznych argumentów zawsze można czepić się składni....pewnie panience nigdy nie zdarzyło się w pośpiechu poprzekręcać szyku w zdaniu. Gratuluje stuprocentowej poprawności.
Shun jest najlepszy, ale uważam, że Mao bardziej by do niego właśnie pasowała, niż do Juna.
po zobaczeniu 8 odcinkow koreanskiego, wylaczylem i usunalem z dysku (pierwszy i jedyny serial azjatycki jaki usunalem z dysku). Jun, Ogórek i Inoue Mao rzadza!!!
mnie również, a ta gra aktorka, przejaskrawione emocje szczególnie ostatnia scena.... na druga serie już raczej się nie skusze
ja drugiej serii też nie oglądałam , no może kilka docinków ale na" szybkim podglądzie "- nie specjalna ta wersja- być może dla tego że nie przepadam za japońskimi dramami ;-)
ja w sumie też, jedyna fajna jdrama to Perfect Girl Evolution, ewentualnie Atashinchi no Danshi, jeden plus jdram to mniejsza liczba odcinków i szybsza akcja
ja obejrzałam całość - oba sezony + film i ogólnie nie było źle...szczególnie te motywy których nie było w koreańskiej wersji mi sie podobały:) choc przyznam że czasem miałam ochotę przewinąć - szczególnie podczas oglądania filmu...
Ja za to nie mogłam wytrzymać do końca koreańskiej wersji. Po pierwszym odcinku nawet myślałam, że koreańska jednak lepsza, lecz w miarę oglądania kolejnych partów, coraz mniej mi się podobała. Gdzieś koło 10 epka dałam sobie spokój z dalszym oglądaniem. Nie powiem co dokładnie mnie tak zniechęciło ale nie dałam rady wytrwać do końca. Uważam, że japońska wersja jest świetna. Może faktycznie w niektórych momentach nieco przejaskrawiona, ale da się to znieść. Drugi sezon też dobry ale filmu już raczej nie polecam chyba, że komuś rzeczywiście bardzo zależy.
Myślę dokładnie tak samo. Najpierw widziałam wersję koreańską i szczerze mówiąc, było tam o wiele więcej takich momentów typowych dla koreańskich dram, czyli tak irytujących że masz ochotę wyrzucić komputer przez okno. W tej wersji też oczywiście takie są ale raczej ich ilość jest równa ilości takich momentów w mandze.
Inna sprawa: japoński humor. W tej dramie jest naprawdę dużo fajnych momentów, które naprawdę bawią, a których w koreańskiej wersji nie znalazłam. No i japońscy aktorzy z pięknymi, charakterystycznymi głosami. Tak jak lubię Lee Minho, to jednak Matsumoto Jun...ah i oh. Zagrał świetnie < jego miny wymiatają>.
Z aktorek głównych to żadna specjalnie mi nie przypasowała, pewnie dlatego, że pierwsze miejsce na mojej liście dram'owych biednych i zwyczajnych bohaterek zajmuje Yoon Eun Hye w Coffe Prince, która ustawiła poprzeczkę wysoko.
Mnie osobiście koreańskie dramy denerwują. Są irytujące bardzo, szczególnie pseudo-śmieszne momenty. Humor koreański pozostanie dla mnie niezrozumiały.
I tu bardo prawdziwe okazuje się zdanie "De gustibus non est disputandum" - ile osób tyle gustów oraz tyle samo zdań. Dla mnie zawsze zagadką pozostanie, jak na dłuższą metę humor japoński może się podobać, wszystko jest tam głośne, przejaskrawione, mimika i zachowanie bohaterów przerysowane. O ile w dramatach i ogólnie poważniejszej tematyce mi to nie wadzi za bardzo, to komedie japońskie zdecydowanie nie są dla mnie. W ciągu prawie 5 lat oglądania dram porzuciłam może 3 - wszystkie były japońskimi komediami - dodatkowo przy kilku byłam temu bardzo bliska.