PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=868514}

I tak po prostu...

And Just Like That...
5,0 7 826
ocen
5,0 10 1 7826
3,6 5
ocen krytyków
I tak po prostu...
powrót do forum serialu I tak po prostu...

Oglądam z ogromnego sentymentu do oryginalnego serialu (mimo że zdaję sobie sprawę z głupoty bohaterek), ale to jest jakaś kpina.
Wątek Samanthy został uzasadniony w taki sposób, że zwyczajnie wydaje mi się, że to taka "zemsta" za to, że Kim pojechała Parkerowej po śmierci swojego brata i nazwała ją okrutną. Naprawdę nie wierzę, że nie dało się tego rozwiązać inaczej. Samantha czasem sprzeczała się z Carrie, ale zawsze potrafiła oddzielić pracę od przyjaźni, a tu nagle po 30 latach bliskiej relacji ona się obraża na Carrie i w efekcie wyjeżdża, zrywając kontakt też z pozostałymi dziewczynami.
I nie jest to jedyna postać, w której zatarli całkowicie jej charakter, bo to co zrobili z Mirandą jest chyba jeszcze gorsze. Nagle najbardziej racjonalna z dziewczyn stała się jakimś emocjonalnym dzieciakiem. Nagle osoba, która uczestniczyła w poważnych prawniczych spotkaniach i zajmowała się trudnymi sprawami karnymi, nie potrafi zamknąć się publicznie i przestać mówić o włosach i kolorze skóry swojej profesor. Nagle zrobili jej lobotomię. Jest tak okrutnie niezręczna, że nie idzie tego wytrzymać, a pewnie wkrótce dołączą jakiś wątek typu "źle mi z mężem, idę sypiać z kobietą".
Nie jestem w stanie znieść ilości wstydu, jaki odczuwam oglądając ten serial, ale ta scena ze śmiercią Biga to apogeum. Chcieli romantycznie, wyszło żałośnie. Naprawdę nie spodziewali się, że fani skrytykują Carrie za olanie kwestii RKO i wezwania karetki? Naprawdę? Nie mogli zrobić tej sceny reanimacji chociaż?

I tu wszystko sprowadza się do tego, co w serialu wkurza mnie najbardziej, a jest to klasycznie Carrie.

Zauważyliście, że ona była tysiąc razy bardziej załamana, że facet zostawił ją przed ołtarzem, niż jak ten sam facet zmarł po 20 latach małżeństwa?
Nie stawił się na ślubie? Omujborze, ja nie chcę widzieć słońca. Nakarmcie mnie owsianką!
Zmarł na moich rękach? No dobra, ale teraz robię podcast. Może nie śpię od 3 tygodni, ale moje włosy i makijaż wyglądają FABULOUS. Po nieudanym ślubie wyjebałam telefon do oceanu, ale wtedy nie miałam konta na Instagramie.

Jeśli ktokolwiek tak jak ja wcześniej przeżywał, że ta Carrie jest taka głupia, to teraz może sobie odpuścić. Jest jeszcze głupsza.

Mam nadzieję, że to się jakkolwiek rozkręci czy zmieni, bo na tę chwilę z bólem serca dałam aż 3 gwiazdki.

Póki co, serial można opisać tak:
Trzy stare zagubione w świecie kobiety szukają dramy, bo w wieku 55 lat nadal nie odnalazły SIEBIE, a nastolatkowie wybijają rodzicom dziury w ścianie, bo właśnie tak grzmoci się teraz młodzież.

Natass

UWAGA, SPOILERY Z ORYGINALNEGO SERIALU
Ja sobie właśnie przypominam serial od pierwszego odcinka i może jestem jedyna, ale dla mnie nie wszystko w tym serialu jest bez sensu. Samantha zniknęła, na początku też nie mogłam się z tym pogodzić, ale potem przypomniałam sobie, że bohaterka zmagała się z rakiem piersi, więc scenarzyście zostawili Cattrall możliwość powrotu w drugim sezonie, jeśli taki powstanie, bo zamiast ją uśmiercić, wysłali ją do Londynu, gdzie mogłaby np: przechodzić nawrót choroby i tam się leczyć, mogliby wtedy rozpisać to tak, że chciała przejść przez to wszystko sama, bo zawsze była silną i niezależną kobietą.
Miranda też jakoś specjalnie nie odbiega od oryginału, w jednym odcinku specjalnie odpowiedziała na ogłoszenie pary szukającej trzeciej osoby do trójkąta, żeby udowodnić sobie, że ktoś by zechciał to z nią zrobić. Nie sądzę, żeby scenarzyści chcieli jej zmienić orientację, raczej stworzyli z niej człowieka, który popadł w małżeńską rutynę, ma problemy z synem, zaczęła pić trochę ze stresu i jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, szuka nowych wrażeń, ale pewnie tak samo jak z tamtym trójkątem, uświadomi sobie, że tego nie potrzebuje, żeby się dowartościować. Na uczelni chyba bardziej ją zdziwił młody wygląd wykładowczyni, bo jej samej dopiero co wypominano "starczą" fryzurę, a plątać zaczęła się tylko dlatego, że sama zauważyła, że jej uwaga brzmiała trochę dziwnie w tym czasach + rozmawiała z kobietą, którą w pewien sposób podziwiała.
A Carrie trochę za bardzo nie miała co zrobić z tym zawałem. Kiedy weszła do łazienki Big leżał na ziemi, ale nie od razu było po nim widać: hej, to zawał! Trzymał się za ramię jakby upadł pod prysznicem. No i skąd pomysł, że nie zadzwoniła po karetkę? W pierwszej kolejności podbiegasz do rannego, to normalny odruch, kiedy chodzi o osobę bliską,a on w tym czasie już był na wykończeniu, czego ona też nie mogła wiedzieć. Karetka i tak nie przyjechałaby w kilka sekund, a on już tam trochę leżał. Każdy też inaczej przeżywa żałobę, zależy to też od wieku, jak byłam dzieckiem beczałam na każdym pogrzebie, jako dorosła kobieta bardziej nachodzę mnie rozważania egzystencjalne... Daj jej kilka odcinków, a w którymś momencie się załamie, bo nie można długo tłamsić bólu. Zresztą, ona jest chyba jeszcze w szoku, bo śmierć przyszła nagle, a ona jeszcze była poza domem, nie wie, co się tak naprawdę stało.
Ale to tylko moje rozważania.
I tak, jak wielu widzów, również uważam, że napakowano tam za dużo aktualnie popularnych wątków, ale aż tak mnie to nie drażni i czekam na kolejne odcinki.

ocenił(a) serial na 1
DagnaMara

SPOILERY



Po kolei:
-wątek Samanthy został wyjaśniony przez scenarzystów jednoznacznie, że się obraziła i zatrudniła się w agencji w Londynie, bo Carrie zerwała z nią współpracę. Nie ma tam za bardzo miejsca jeszcze na przeżywanie nawrotu choroby - z resztą po co jeszcze scenarzyści mieliby to dodawać?

- Miranda i jej niezręczność wobec wykładowczyni wynika z jej koloru skóry, co zostało podkreślone również w kolejnych scenach. Różnica wieku dodatkowo jest wyolbrzymiana - aktywna zawodowo prawniczka, matka nastoletniego syna, przebojowa kobitka nagle ma problem z odnalezieniem się w gronie 20-30-latków? Bardzo sztucznie to wypada. Jej alkoholizm też jest wykładany łopatologicznie, żadnej subtelności tylko dostajemy tymi drinkami i butelkami wina prosto w twarz gazylion razy w każdym odcinku. Bezradność i bierność wobec zbuntowanego (w przerysowany sposób) syna też mi nijak do Mirandy nie pasuje. Ona w macierzyństwie odnajdywała swoją drogę, ale tą drogą nigdy nie było odwracanie głowy dla świętego spokoju.

- gość przeżył 1-2 czy 3 godziny, ale zmarł dosłownie na widok żony? Której pierwszym ani nawet drugim odruchem nie było zadzwonienie po pomoc? I przez ten cały czas, kiedy żył, nie był w stanie dosięgnąć telefonu? Po co takie fabularne koszmarki tworzyć? No albo robi się turecką telenowelę, w której widzimy babkę spadającą ze schodów w slo-mo prosto do naszykowanej przez przebiegłego mordercę walizki, albo wielkobudżetową produkcję na kanwie kultowego serialu o perypetiach dorosłych kobitek.
Mamy już trzeci odcinek, w którym Carrie jak gdyby nigdy nic nagrywa sobie podcast o seksie, a później tropi eks żonę Biga. Nie sądzę, by jeszcze po tym dopadła ją dojmująca żałoba.

JoasiaAsia

- to że tak wyjaśnili to scenarzyści nie oznacza, że nie liczą na powrót Samanty, gdyby nie chcieli jej już widzieć, to by ją po prostu zabili. To nie pierwsza kłótnia między aktorami czy aktorami a prodeucentami, panie nie lubiły się prywatnie od samego początku, a jakoś dały radę nakręcić wspólnie 6 sezonów i 2 filmy i udawać najlepsze przyjaciółki. Cattrall miała kłótnię z SJP, kiedy była w żałobie, nie ma pewności, że jej nie przejdzie.

- Miranda odnajdująca drogę w macierzyństwie? Mnie raczej to do niej nie pasuje. Zresztą co miałaby z tym synem zrobić? Nigdy nie zapowiadała się na surową matkę, a sama w młodości szalała. Uważam, że obecnie przechodzi jakiś kryzys małżeński, nudzi się po prostu, a pije bo uważa, że nie dokonała w życiu nic przydatnego (tłumaczyła, że odeszła z kancelarii bo zobaczyła prawników pomagających ludziom w trudnej sytuacji, zapragnęła być jak oni, bo swoje już zarobiła, całe życie pracowała od świtu do nocy, po 30 latach takiego życia postanowiła je zmienić pod wpływem wiadomości w telewizji), do tego Steve przedwcześnie zdziadział, on też nie jest rodzicem, który krzyknie, więc skoro on nic nie robi, to ona też nie, i tak sobie egzystują zajadajac się co wieczór lodami przed telewizorem i udając, że to im odpowiada. Ja też nie jestem stara, ale jak zaczęłam nowy kierunek po małej przerwie, to nagle okazało się, że też nie zawsze czuję się pewnie w gronie początkujących dwudziestolatków (a moi dwudziestolatkowe są znacznie mniej sztywni i znacznie milsi niż ci jej studenci robiący burzę o krzesło i trzymający ją na widoczny dystans). I nie zauważyłam, żeby jej problem z alkoholem był jakoś nachalnie serwowany, na razie był drinek przed zajęciami, drinek przed pogrzebem, drinek na spotkaniu towarzyskim, w ostatnim odcinku zaproponowała zakup całej butelki do stolika zamiast lampki (więc obserwujemy jak problem narasta z odcinka na odcinek), no i te niewielkie buteleczki znalezione przypadkiem w małej kieszonce w plecaku, które mogłby być segregowane od wielu dni, a nawet tygodni.

- Zasłabłaś kiedyś w łazience? Bo ja tak. Uczestniczyłam również w ratowaniu innej osoby i mam w rodzinie osobę po zawale, która przeżyła tylko dlatego, że NIE BYŁA SAMA W DOMU. Z zawałem może się wiązać silny ból i utrata świadomości. Nie zawsze w takiej sytuacji jesteś w stanie sama sobie poradzić. Nie mówiąc już o tym, że najważniejsza jest pierwsza godzina na udzielenie pomocy, później szanse na przeżycie drastycznie spadają. A jeśli chodzi o wyczucie czasu - takie niestety są filmy i seriale, wszystko musi być zaplanowane co do minuty, ona po prostu musiała wejść do tej łazienki i patrzeć, jak on kona w jej ramionach...

- Dla jasności, bo chyba wychodzę na fankę tego serialu i Carrie... Carrie to moja najmniej lubiana bohaterka, nigdy nie wiedziała co zrobić, zachowywała się dziecinnie, wciąż pomstowała na facetów, ale największą krzywdę tym facetom robiła ona (Aidan), po czym wybrała sobie najmniej interesującego faceta ze wszystkich swoich byłych - Biga. Nie podobają mi się te podcasty, to niby "fajne" świntuszenie o robieniu sobie dobrze itd. Carrie tam nie pasuje, próbuje udawać milenialkę, ale jej to nie wychodzi, powinna zostać przy felietonach, tylko przerzucić się z pisania o seksie na pisanie o małżeństwie, o problemach z seksem w małżeństwie, o swojej decyzji życia bez dzieci, jak to odbiera społeczeństwo, partner itd. (to by się znacznie bardziej przydało takim trzydziestolatkom, które borykają się z tymi samymi problemami i decyzjami, co ona w ich wieku, takie felietony mogłyby tym kobietom pokazać przyszłość i pomóc w podjęciu decyzji)... Tropienie Natashy również było nie na miejscu, tym bardziej że sama pomogła zniszczyć tej kobiecie życie, wdając się w romans z jej mężem, tak, mnie też to zdegustowało, tym bardziej, że jak została przyłapana na gapieniu się na nią w oknie, zamiast wykazać się jakąś klasą, jak przystało na dorosłą kobietę, nie nastolatkę, zaczęła panikować, kryć się i uciekać, natomiast uważam, że jest jakiś cel w tym jej zachowaniu, podtrzymuję że musi być w jakimś szoku po odejściu męża i uważam, że nie miała za bardzo co zrobić w scenie śmierci Biga. Wciąż jej nie cierpię, ale to po prostu denerwująca postać.

Na razie serial oceniłam na 5, ale każdy odcinek jest coraz nudniejszy, tam nie ma tempa.

ocenił(a) serial na 1
DagnaMara

1. ale ja nigdzie nie napisałam, że nie liczą na powrót Samanthy. Napisałam tylko, że wyprowadzenie jej do Londynu to już jest wytłumaczenie i jakby miała wrócić, to scenarzyści bez problemu by to ograli po prostu sprowadzając ją z Londynu i nie musieliby do tego jeszcze wplatać wątki choroby.

2. nie mówię, że była surową matką, ale że radziła sobie z różnymi rzeczami po swojemu. Dzwoniła po Steva, oddawała zadania w ręce Marthy - mam tutaj na myśli okres, gdy dziecko było małe. A teraz nagle dzieciak wyrósł na nastolatka-potwora, który robi co chce i robi to w taki sposób, że mnie przechodzą ciary żenady, a Miranda to ignoruje :D To po prostu nudne i dla mnie niewiarygodne. Trudno mi też uwierzyć, że Steve - wieczny chłopiec, właściciel baru - zdziadział tak szybko i tak bardzo. I nie mam na myśli niedosłuchu, bo to akurat może spotkać i młodą osobę, ale to w jaki zdziadział sposób go przedstawiają scenarzyści.

3. no właśnie nie musiała patrzeć jak on kona, w moim odczuciu ten serial niczego na tym nie zyskał. Dramatyzm zostałby zachowany, gdyby weszła i zobaczyła go nieprzytomnego. Może tu chodzi o to, że scenarzyści nie chcieli pokazywać martwej postaci na ekranie? Nie wiem.

Ja po pierwszym gigantycznym rozczarowaniu trochę ochłonęłam i oglądam dalej. Chyba nie jest lepiej, ale rewiduje moją opinię, że nie da się tego oglądać ;)

JoasiaAsia

Ja po ostatnim odcinku trochę się zawiodłam. Z jednej strony był to ciekawy odcinek, z drugiej chyba trochę przesadzony, wkurzyła mnie trochę Miranda mówiąca, że nigdy nie była szczęśliwa... Tak, przechodzi stagnację w małżeństwie, ale przez jakiś sezon albo dwa lamentowała, że kocha Steve'a, a nie może z nim być, bo tamten związał się z inną. Rozumiem ten skok w bok, ale nie potrafię strawić tej rozmowy z Carrie. I chyba muszę zwrócić honor wszystkim, którzy pisali o wątku lesbijskim Mirandy, myślałam, że to będzie dla niej jakaś odskocznia, jednorazowy pocałunek czy coś, ale okazuje się, że ludzie mieli rację i zdeklarowana na mężczyzn Miranda nagle odkryje, że woli kobiety, chociaż nigdy, przez całe 6 sezonów i 2 filmy nie było nawet aluzji, a Miranda akurat nie należy do kobiet, które by się tłamsiły wchodząc w związek z mężczyzną, który im się nie podoba... Z jednej strony lubię tę nową Mirandę, z drugiej widzę że upchali tam wszystko: jedna przeżywa śmierć męża, druga mierzy się ze zmianą płci u córki, a trzecia - odkrywa, że woli kobiety, w dodatku leci akurat na Che. Oby to przekombinowanie miało jakiś cel.

ocenił(a) serial na 1
DagnaMara

Właśnie oglądam ostatni odcinek i cofam, co napisałam wcześniej - jednak to jest nieoglądalne :D Scena, w której Miranda ryczy jak zwierzę, a Carrie nagle utraciła głos i zaczęła sikać do butelki - a później te szcz.yny rozlewa do łóżko w iście slapstickowym stylu. Nie wiedziałam gdzie oczy podziać :D
Później "kłótnia" dziewczyn i to jak Miranda usiłowała wyciągnąć prześcieradło spod wściekłej Carrie. Miranda była zbyt pijana, by usłyszeć Carrie, ale nagle otrzeźwiała 4 minuty później, by prowadzić ożywioną dyskusję o sensie własnego życia? Kto to wymyśla? Jest naprawdę ze 100 sposobów, na opowiedzenie historii kryzysu małżeńskiego, kryzysu na linii rodzic-dziecko, na wplatanie wątków LGBTQ+ i rasizmu w tylu SATC, więc dlaczego scenarzyści wybrali coś bardziej w klimacie pamiętników z wakacji skrzyżowanych z niskobudżetową telenowelą turecką?

Dlaczego z tożsamości płciowej dziecka Charlotte robi się jakiś skecz? Wszystkie matki wiedzą, ale Charlotte nie, dziecko nie powiedziało rodzicom, ale przecież NAGRAŁO TIKTOKA, a w tej sprawie udają się na rozmowę z - nie wiem w sumie, kto to był - dyrektorką szkoły i nauczycielami?

Już nie wystarczyło, by Charlotte miała "problem z LGBTQ+", a Miranda z "rasizmem" - teraz obie mają "problemy" w obu tych kwestiach. No i temat zbuntowanych dzieci też zdublowany. Po co? To są jedyne problemy na świecie? Kryzysy w małżeństwie, LGBTQ+, rasizm, używki i kłopoty wychowawcze?
Wszystko okraszone boomerską interpretacją tego, co młodzieżowe i trendy oraz przekonaniem, że pięćdziesięciolatkowie to w sumie tacy osiemdziesięciolatkowie tylko w markowych ciuchach.
A Carrie podrywał podstarzały chłop, no czymajcie mnie bo pęknę ze śmiechu.
Nie wiem, czemu ja to dalej oglądam, bo męka to jest straszna. Chyba wyłącznie z sentymentu do SATC.

JoasiaAsia

To prawda, też się zdziwiłam, że nagle zawartość butelki znalazła się na całej pościeli. I zaczęłam się zastanawiać nad problemami wychowawczymi rodziców w tych czasach, tzn. rodzicom chyba rzadko się coś mówi, bo każda życiowa decyzja, każde wydarzenie jest zwykle przez nich bardzo długo i dogłębnie analizowane, a żaden nastolatek, ani dorosły tego nie chce, ale przynajmniej za moich czasów, jeśli dziecko nie powiedziało rodzicom, to tym bardziej nie dyskutowało o swojej sytuacji z nauczycielami, pedagogiem szkolnym, innymi dziećmi. Nie wiem, może w NY rzeczywiście ludzie mają teraz takie sprawy na głowie? W każdym razie coraz mniej widzę bohaterek w tym serialu, wszystko zaczęło się kręcić wokół polityki, problemów społecznych, a przecież był to przede wszystkim serial o miłości, o poszukiwaniu miłości, o przyjaźni, teraz już się zaczynam gubić. Największym zdziwieniem była jednak dla mnie reakcja Charlotte z historią opowiedzianą w tym radio czy co to tam jest... Może poinformuj Samanthę, że o niej wspomniałaś i opowiedziałaś taką historię? Samantha byłaby ostatnią osobą, szczególnie że kiedyś sama była w poważnym związku z kobietą, która wstydziłaby się, że musiała komuś coś wyciągnąć z macicy. No i jednak nagle zniknął wątek ze studiami Mirandy na rzecz jej nowego związku i zastanawiam się, czy to wróci, bo akurat dokształcanie się po pięćdziesiątce było super pomysłem, nie mówiąc już o tym, że chyba wątek ze świeżą stratą męża został na dobre zapomniany wraz ze sprzedażą mieszkania i operacją biodra. Ale oglądam dalej.

ocenił(a) serial na 4
Natass

"A pewnie wkrótce dołączą jakiś wątek typu "źle mi z mężem, idę sypiać z kobietą" - bingo, już dołączyli

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones