trzech :)

Trzech, w wieku: 14 (prawie 15), 17 i 20. 

*SPOILER dot. ostatniego odc 2 sezonu ;) *

Trochę to dla mnie kosmos, ten tekst, że Aiden musi być z synami non-stop. Jeszcze rozumiem kryzys z tym najmłodszym (aczkolwiek to jest kryzys do przepracowania w ciągu powiedzmy mc, a nie 5 lat, wtf), ale reszta... Przecież USA słyną z tego, że nastolatki bardzo szybko idą tam na swoje. Wyprowadzają się do innych miast/stanów na studia, a jak nie na studia to do pracy. Stąd tak duża popularność np. domów starości, bo tam nie ma kultury życia razem w rodzinie wielopokoleniowej, tylko zaradność, indywidualizm i szybkie odcinanie pępowiny. Jak dla mnie rodzicielstwo w wydaniu Aidena jest mało zdrowe i jakoś nie pasuje do tamtej kultury. Dużo bardziej rozwojowe dla tego dzieciaka byłoby to, gdyby ojciec pokazał mu, że mogą być w bliskiej relacji, ale to nie oznacza symbiozy i szantażowania go, a on sam - Aiden może tworzyć relację romantyczną z nową partnerką i to wszystko da się pogodzić.

Z doswiadczenia wiem, ze dzieci z poprzednich związków wszystko psują . Ja również nie rozumiem Aidena, ale cóż - Carrie zasłużyła za to jak go potraktowała 20 lat temu. Ale ogólnie tak - bo głupi dzieciak miał wypadek po grzybach, wiec tatuś staje na głowie aby go udobruchać. Nie chce jej nawet widzieć przez następne 5 lat - bo to uwaga - najlepsze - będzie o niej myslal. Nie sadze aby wyprowadziła się z mieszkania gdyby nie on i jego synowie - myślała perspektywicznie, ale jak partner ma dzieci, to nie planujesz. Co do „naszej” kultury - tu zwykle rodzice nawet rozwiedzeni mieszkają w jednym stanie aby być blisko dzieci. To głupie, przecież milion jest rodzin patchworkowych tutaj, gdzie da się pogodzić wszystko, ale jak widać skoro mama ma chłopaka i swoje życie, to on musi być sam „dla dobra dorosłych dzieci”. To szantaż emocjonalny. Oglądając poprzedni odcinek gdy powiedziała, ze zaczela się obawiać, już wiedziałam, ze to koniec. Dzieci z poprzedniego związku, niezależnie jak duze, wszystko psują.