Nie wiem co o tym sądzicie, ale mi się killgrave jawi jako metafora. Można w niego wrzucić wszystkie ludzkie przywary, błędy, przewinienia. Jessica ma flashbacki, prawdopodobnie była wykorzystana przez jakiegoś mężczyznę. Killgrave. Ktoś skrzywdził swoje dziecko. Killgrave. Skorumpowane gliny. Killgrave. Najbliżsi Cię zdradzają. Killgrave.
Wydaje się, że wszyscy byliby dobrzy, gdyby nie on. Myślę, że serial pokazuje zepsutą stronę Nowego Jorku, niejako wrzucając to w jedną postać. W ten sposób można pokazać istniejące zło, ale też w nierealny sposób.