Bardzo dobry serial, który wyprzedził swoje czasy. Kiedy widzowie w domowych pieleszach wzruszali się przy "Siódmym niebie" i innych mydlanych operach, twórcy "Profita" zaserwowali im rozrywkę cyniczną, inteligentną, drążącą niewygodne tematy. Dzisiaj, w czasach "Breaking Bad" czy "Dextera", ambitny i bezwzględny karierowicz z tego serialu byłby prawdziwym idolem. Oczywiście, pod pewnymi względami, "Profit" nieco już się zestarzał, ale wciąż wciąga, trzyma w napięciu i dostarcza rozrywki. Tym większa szkoda, że produkcja zamknęła się na zaledwie ośmiu odcinkach. W trakcie ich oglądania zdążyłem się już mocno zżyć z Jimem, genialnym manipulatorem i strategiem, który - choć zepsuty i pozbawiony sumienia - tak naprawdę daje się łatwo lubić. Wszak ludzie, których niszczy, wcale nie są lepsi od niego i z reguły zasługują na karę, jedyna różnica między jest taka, że nie są w wystarczającym stopniu przebiegli i przewidujący. Tymczasem nasz Jimmy Stokowski nie ma sobie równych w knuciu intryg i wychodzeniu cało z opresji. Bardzo dobra rola Pasdara, zapadający w pamięć klimat i przemyślana intryga poszczególnych epizodów to największe atuty tej niedocenionej serii. Naprawdę warto.