Dla mnie obsada jest w porządku ,tylko główna bohaterka mi nie leży . Ma robić za piękność ,kiedy jednak widzę jej kartoflany nos … Jest tyle pięknych czarnoskórych piękności .No ale cóż ,o gustach się nie dyskutuje.

" pięknych czarnoskórych piękności " ... Ludzie, nauczcie się składać zdania, a później krytykujecie innych.

Wygląda raczej na podkuchenną, która nagle dostała strojną suknię do założenia. Pasuje jak przysłowiowy wół do karety. To tak jakby nagle świętej pamięci Romana Kłosowskiego obsadzić w roli Jeremy Wiśniowieckiego.

Weszłam sprawdzić czy tylko ja mam taką opinię co do głównej bohaterki, ale widzę, że jest nas więcej. Człowiek traci ochotę na śledzenie losów bohaterów niestety i nie tylko o urodę chodzi…

Tez mnie zastanowił dobór głównej bohaterki. Doszłam do tego ze musiała być podobna do swojej starszej wersji - znanej już widzom.

No tak, to jest oczywiste że musiała być podobna ale...

No niestety jej uroda jest taka grubo ciosana, zero szlachetności. Nos kartofelek, pucki - nie wiem kto to castingował ale to musi być jakaś pociotna producenta czy coś.

Najśmieszniejsze jest to, że historycznie aktorka podobna do opisów. Zgodnie z kronikami była mulatką, pochodziła od afrykańskiej odnogi portugalskiego rodu królewskiego. Opisywali, że miała szeroki nos i wydatne usta oraz mocno śniadą cerę. Poza tym była bardzo inteligentna i wszechstronnie wyedukowana. Faktycznie miała z Jerzym 15 dzieci. Reszta kolorytu dworu mocno naciągana, ale ona akurat historycznie się zgadza.

Zaskoczyłeś/łaś mnie. Nie oglądałam serialu, głównie dlatego, że kompletnie nie przemawia do mnie czarnoskóry na dworze angielskim. Po prostu abstrakcja, zakłamanie. A naprawdę daleko mi do szufladkowania, rasizmu itp. Wydaje mi się, że wszystko staje na głowie i my mamy to akceptować bezwarunkowo. Bezmyślnie, byle nie powiedzieli, że nie jesteśmy tolerancyjni. Ta granica już dawno została przekroczona, granica normalności, zwykłej prawdy i realizmu, teraz się okazuje że i historii. Choć jak mówisz, nie do końca:)

To jest tylko hipoteza Rogersa. Historycy jej nie potwierdzają.

Zgadza się, ale Rogers sugerował, że była zupełnie czarna. I tej hipotezy nie potwierdzają chociażby badania kośćca twarzoczaszki. Natomiast portrecista królowej Allan Ramsey był uważany za malarza idealnie oddającego szczegóły, a on namalował ją z szerokim nosem i pełnymi ustami. Natomiast jej lekarz baron Christian Fridrich Stockhausen w swoich notatkach opisał ją jako mulatkę. Ona nie była czarna jak sugerował Rogers, ale zgodnie z opisem (obrazem i notatkami jej osobistego lekarza) miała domieszkę afrykańskiej krwi, na tyle niewielką, że nie wpłynęło to na kościec twarzoczaszki, ale na tyle istotną, że dla osób z jej otoczenia zauważalną.

Sorrki, lekarz to Stockmar.

I jeszcze jedno. Opisy podają, że była raczej nieatrakcyjna.

Ale przy tak naciąganych pozostałych wątkach serialu, to mogli trochę nagiąć i tak już nagiętą rzeczywistość i wybrać aktorkę miłą dla oka.

To widać rzecz gustu. Bo dla mnie właśnie super się na nią patrzy. Ma coś w sobie. W końcu w przeciwieństwie do głównej roli z 1 sezonu bridgertonow

Początkowo też nie mogłam przekonać się do Daphne, ale w połowie sezonu i podczas kolejnych powtórek serialu nie wyobrażałam sobie nikogo innego, może przyzwyczajenie, ale czasem nie o urodę chodzi, chociaż aktorce grającej Daphne urody odmówić nie można, chociaż jest niebanalna, ale bardzo podobała mi się jej gracja i delikatność. Charlotta też ma specyficzną urodę, ale byłam w szoku, kiedy podczas jednej z pierwszych scen (wychodzenie z domu przed podróżą do Londynu) idealnie odwzorowała mimikę aktorki grającej starszą wersję (od półuśmiechu do skupienia i determinacji i to w kilka sekund). Genialne. Dodatkowo zgadzam się z poprzednikiem, że tutaj casting miał utrudnione zadanie, trzeba było dobrać aktorkę pasującą do starszej wersji (też specyficznej). Patrząc na obie aktorki bez problemu można wyobrazić sobie, że jest to ta sama osoba, ale w różnych momentach czasowych. Jeśli dostalibyśmy piękność w stylu aktorki grającej Kate, inny wygląd uczesanie, czuć byłoby fałsz. Na uwagę moim zdaniem zasługuje aktor odgrywający rolę młodego króla, ma olbrzymie ciepło w oczach, dzięki niemu ta trudna relacja nabiera kolorów, a chemia jest widoczna.

o właśnie, doskonale to wszystko ujęłaś :) i trudny casting, podobieństwo i granie zbliżone do starszej aktorki. Moim zdaniem też się spisała, jak i jej ekranowy partner.

Żałuję tylko, że Lady Danbury nie było więcej w serialu (myślałam, że będzie obok cały czas). Jedna z najciekawszych postaci. Chciałabym zobaczyć jej historię. W książkach też nie ma o niej zbyt wiele. Jej charakter wynika z przeżyć, dla wielu jest zrzędliwa i bezkompromisowa, ale jak widać życie jej nie rozpieszczało. Postać i historia z potencjałem.

Też tak myślę, akurat pasuje, jest charakterna i urocza :) 

Bądźmy szczerzy, po prostu mają brzydkie mordy.