Nie tylko drewniane dialogi i żałosna akcja, ale szczególnie jedna rzecz mnie rozwaliła - niechlujstwo scenarzystów. Mianowicie w retrospekcji (2. odcinek) widzimy jak bohaterowie świętują zajumanie milicji (LOL) cysterny spirytusu. Dziewczyna czyta w gazecie nagłówek "Wasz prezydent nasz premier", czyli rzecz dzieje się w lipcu 1989 r, Tymczasem gromadka popija rzeczony spiryt z plastikowych butelek po mineralnej (Cisowianka?) zapijając oranżadą z plastku (Hellena?). Dla mniej kumatych - w 89r. podobnych produktów w Polsce nie mieliśmy szczęścia używać ;)
Może się czepiam, ale to brak szacunku dla widza, w serialach np. BBC nie do pomyślenia. Takie rzeczy tylko mnie zniechęcają do rodzimych produkcji.