Serial pojawiał się u mnie na radarze od czasu, gdy Louie promował drugi sezon u Jona Stewarta (a więc dobrych parę lat temu), ale dopiero niedawno, przy okazji wykupienia abonamentu na Netfliksie, dałem mu w końcu szansę. Dość powiedzieć, że jestem zachwycony. Rzadko oglądam seriale, bo irytuje mnie rozwlekłość narracji i powtarzalność schematów, ale Louie wciągnął mnie na maksa. Chyba ostatni raz tak wkręciłem się w produkcję telewizyjną, gdy jeszcze pacholęciem będąc oglądałem MacGyvera. ;) Serialowi poświęciłem parę słów na blogu - tekst pisany raczej z myślą o osobach, które wcześniej nie miały z nim styczności, ale jeśli ktoś chciałby poświęcić chwilkę na przeczytanie to serdecznie zapraszam:
http://lis.blox.pl/2014/02/Louie-2010.html
Swietnie sie czytalo. Nie porownywalabym go z Allenem, bo wlasnie Louie to inna postac: wyluzowany typ, zaden intelektualista, nie trzyma z artystami czy inteligencja. Podobienstwa ich postawach sa niewielkie, ale fakt, tematy poruszane juz zblizone.
Bardzo podoba mi sie to, jak ten serial rozne konwencje miesza. Dla mnie jest to niemalze przelomowe.
ciekawy tekst, choć mnie się również Louie z Allenem nie skojarzył.
uwielbiam w Louie'm to, że to pierwszy sitcom skierowany wyłącznie do dorosłych. inne są stworzone do oglądania całą rodziną, poprawne politycznie, słodkie. a tutaj jest prawdziwie, szczerze, życiowo, ale przy tym z ogromnym dystansem do siebie i świata.
więcej o moich wrażeniach, bez spojlerów -> http://filmynakanapie.blogspot.com/2014/05/louie-2010.html