Wierna adaptacja książki, ale nadal niektóre wątki mi się nie podobały. I tak jak w książce, nadal ich nie rozumiem ;)... Czyli wszystko w normie :D.
Tak mi pieruńsko było przykro za Laurie'go, chociaż potem z Amy, to miałam ochotę go walnąć. Tak jak w książce z resztą. Ale seans należy do bardzo udanych moim zdaniem. Muzyka rewelacyjna...
Ale normalnie no nie mogę tak mi smutno teraz :(
Nigdy tego nie zrozumiem - dla mnie idealnie do Jo pasował zawsze. W przeciwieństwie do Amy...
Mam dokładnie ten sam ból odkąd przeczytałam książkę i wciąż mam nadzieję na ekranizację, w której Laurie i Jo będą razem.
najlepsza wersja - ekranizacja to właśnie ten serial :) Gdyby LAurie i Jo w finale wylądowali razem, przypominałoby to bardzo losy Ani Shirley i Gilberta :)
rozumiem, też lubie takie pozytywne zakonczenia. Szczególnie, że przez całe życie byli ze sobą bardzo związani. Brakowało tylko happy endu. Jednak serial Ania, nie Anna pozwolił mi się bardziej wczuć w tamte czasy .... Ogólnie też historia Ani, stąd może nawiązywanie i porownania do Ani i Gilberta....w razie Happy Endu :D
nie byłam w stanie patrzeć na Beth, taka rozlazła guła-fafuła, że niedobrze się robi, muszę nowszą wersję zobaczyć, może będzie więcej życia w tej postaci ;)