Odnośnie tego nieupinania, to przychodzi mi tylko na myśl, że chciano w głupi sposób pokazać jaka ta Matylda jest wyzwolona i nierobiąca sobie nic z konwenansów. Szkoda, że nie ma na Filmwebie emotikonów, bo tutaj bym wstawiła face palm.

Dewajtis przy tym to było arcydzieło. Miało swoje wady, ale oglądało się całkiem przyjemnie i niektórych bohaterów też można było polubić. Matylda jest zupełnie nieangażującym serialem, nudnym i momentami wręcz żenującym.

Będę się upierała, że Dewajtis przegrywa i pod względem kostiumu, i scenografii, i gry aktorskiej. I absolutnie żadnej postaci tam nie polubiłam.

Z kostiumami się zgadzam, Matylda pod tym względem jest zdecydowanie górą. Natomiast w Dewajtis takie postaci jak Rymko czy ciotka Aneta miały swój urok. Wątek milosny też był zdecydowanie bardziej przekonujący niż w Matyldzie. Tam bohaterowie mieli przynajmniej okazje poznać się i naprawde w sobie zakochać. Może moja większa przychylność do Dewajtis wynika również z faktu, że czytałam książkę, która wielkim dziełem literackim nie jest, ale czytało się bardzo przyjemnie w ciepłe letnie wieczory. Niezależnie od sposobu ekranizacji, historia przedstawiona w Dewajtis ma jakiś sens i logikę, natomiast historia przedstawiona w Matyldzie jest dla mnie po prostu głupia. Moda na sukces na polskiej wsi.

Ja też tak uważam, że Dewajtis było robione w pośpiechu i na odwal się i to było widać. Gra aktorska, kostiumy, scenografia były na poziomie szkolnego przedstawienia. Zdjęcia były również kiepskie. Jedyne co uratowało Dewajtis od zupełniej katastrofy, to fakt, że trzymano się podobno dość wiernie książki.