PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=824633}

Miłość, śmierć i roboty

Love, Death & Robots
8,0 49 966
ocen
8,0 10 1 49966
6,2 9
ocen krytyków
Miłość, śmierć i roboty
powrót do forum serialu Miłość, śmierć i roboty

Miłość, śmierć i roboty wygląda obłędnie. To prawdziwy popis najróżniejszych współczesnych technik animacji bazujący na opowiadaniach autorów fantastycznych. Być może nie wszystkie epizody przypadną wam do gustu, część jest raczej płytka i nie oszukujmy się - twórcom chodzi przede wszystkim o popisy techniczne. Warto więć poznać ten serial właśnie dla tej audio-wizualnej orgii. Jest wulgarnie, krwawo i zdecydowanie nie dla dzieci. Ostra jazda bez trzymanki.

Cała recenzja: http://kulturacja.pl/2019/03/milosc-smierc-i-roboty-recenzja-oblednego-serialu-n etflixa/

ocenił(a) serial na 8
Recenzje_Simona

Podpisuję się. Dla mnie to istna rewelacja. Maestria w dziedzinie animacji. Może ze cztery odcinki uważam za płytkie/słabe (choć nadal warto zobaczyć dla animacji), reszta świetna. Polecam każdemu. Uwaga - wciąga.

ocenił(a) serial na 8
Recenzje_Simona

Za dialogi w drugim odcinku gratulacje :)

Recenzje_Simona

obejrzałem 4 odcinki z rozpędu. Pięknie pokazane ciekawe historie. Polecam każdemu

ocenił(a) serial na 10
Recenzje_Simona

Właśnie skończyłem całość, to było genialne. Mam nadzieję, że powstanie kiedyś drugi sezon albo coś podobnego. Przede wszystkim na pierwszy plan wysuwają się kapitalne animacje. Całość jak sam tytuł wskazuje nie stroni od przemocy, brutalnych scen, śmierci, wulgarnego języka oraz sexu/nagości. Nie wszystkie odcinki prezentują jednakowy poziom ale tych słabszych jest zdecydowanie mniej. Wciąga niesamowicie, polecam nawet tym którzy nie gustują w animacjach. Ode mnie zdecydowanie 10/10.

rafal12322

Cholera... a jak ktoś nie gustuje w bornosach i horrorach? :/

ocenił(a) serial na 10
Antyoksydantka

Podczas oglądania miałem tylko dreszcze z zachwytu a nie ze strachu + ani razu nie ciągnęło mnie do rozporka, więc mimo wszystko jest szansa, że Ci się spodoba :)

ocenił(a) serial na 9
Antyoksydantka

Nie ma tego seksu wcale tak dużo, jak mogły sugerować zwiastuny. A horroru jest jeszcze mniej, no chyba że czujesz obrzydzenie na widok odrywanych kończyn, przepołowionego ciała i ogólnie krwi lejącej się z każdego otworu, wtedy raczej nie będziesz zadowolony z seansu.

Antyoksydantka

Epizody są naprawdę zróżnicowane. Faktycznie jest sporo szortów pełnych nagości, seksu i mocnej przemocy, ale zdecydowanie nie wszystkie. Ale w ogóle tak to jest z takimi zbiorami, podobnie np w zbiorach opowiadań - nie ma szans, żeby Ci wszystkie przypadły do gustu, bo nie Twoja bajka, ale innymi możesz się zachwycić.

ocenił(a) serial na 9
Antyoksydantka

To oglądnij odcinek o trzech robotach - jest świetny! :) Pierwszy jest jak pierwszy odcinek Black Mirror (ze świnią) jak przebrniesz przez szok to resztę przyjmujesz bardzo pozytywnie!

Ciubas

Parę z ciekawości może kiedyś zobacze... a średnio ile one trwają?

ocenił(a) serial na 8
Antyoksydantka

od 5 do 17 minut

Antyoksydantka

wiecej jest raaczej samej golizny niz seksu

użytkownik usunięty
Recenzje_Simona

W mojej ocenie serial jest dobrym przykładem zdecydowanego przerostu formy nad treścią. W większości przypadków pozbawiony jakiejkolwiek głębi, wręcz płytki, najczęściej też bezzasadnie i nadmiernie wulgarny.
Solidnie za to doprawiony lewacką propagandą, w której biali mężczyźni to najczęściej odrażające, pełne przemocy świnie, tępe osiłki lub obszczymury. Kobiety pomiatane, gwałcone, pałające - a jakże - słuszną żądzą krwawej zemsty.

Serial interesujący więc o tyle, że dobrze obrazuje w jakiej kondycji znajduje się społeczeństwo, skoncentrowane wyłącznie na formie i pozorach, pozbawionej jednak istotnej zawartości.

Trzy odcinki, które mi się podobały, to 7 : alegoria małżeństwa ;-) 16 : zabawny i 18 : widowiskowy.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
smolki5

Nie ma żadnego znaczenia, jakie medium jest nośnikiem propagandy, jest nim również szeroko pojęta popkultura i nikomu kto posiada minimum samoświadomości, nie trzeba tego wyjaśniać.
Nie musiałem się też w tym serialu "doszukiwać" elementów takiego przekazu, ponieważ są one w nim raczej nachalne.

Być może sam czujesz się odrażającą, pełną przemocy świnią, być może nawet tak jest w rzeczywistości. (w co bardzo wątpię, bo gdybyś był, to nigdy byś tego nie napisał). Ja jednak taki nie jestem i przytłaczająca większość mężczyzn, z którymi się w życiu zetknąłem też nie.

Stwierdzenie, że kobiety przez wieki były "traktowane jak meble" jest dalece na wyrost. Oczywiście ich sytuacja posiadała wówczas różne - momentami dotkliwe minusy - podobnie jednak jak sytuacja mężczyzn, tylko w innych aspektach. Zlituj się więc nad sobą i poczytaj kilka książek z historii.
Jeżeli zaś myślisz, że obecna roszczeniowość i feministyczny apartheid ;-) stanowią lekarstwo na dawno minione krzywdy to myśl tak dalej. Poczekam kilka lat aż dorośniesz i wtedy zobaczymy, jak słodkie zbierzesz owoce tego przekonania.

ocenił(a) serial na 9

Widzę, że nie wytrzymałeś paru słów prawdy i zgłosiłeś moją wypowiedź :) Najlepszym dowodem na istnienie patriarchatu jest fakt, że moje wypowiedzi są usuwane, a szuria Twoich komentarzy ma się dobrze i każdy może podziwiać, jakim jesteś mizoginem. Powiedz, jesteś z tych, którzy wściekają się na reklamę Gilette, bo delikatnie poprosiła mężczyzn, żeby zastanowili się nad sobą i przestali zachowywać się jak bezrozumne zwierzęta wobec kobiet?

Ja się cieszę szeroko pojętą populturą, w tym również tą świetnie zrobioną antologią. Ty doszukujesz się "propagandy" w kosmicznych horrorach, żołnierzach-wilkołakach i jogurcie, który zdobył władzę nad światem. Walka z wyimaginowanym "lewactwem" nie pozwala Ci dobrze się bawić podczas seansu. Z jednej strony mi Cię szkoda, ale z drugiej jesteś jednak prawicowym ekstremistą, potencjalnie niebezpiecznym dla otoczenia. Dlatego nie zamierzam kontynuować tej dyskusji.

użytkownik usunięty
smolki5

Jeżeli myślisz, że po to odpowiadałem na wcześniejsze objawy prania mózgu, które zaprezentowałeś w pierwszym wpisie, żeby go potem zgłaszać do Filmwebu, to chyba - a biorąc pod uwagę wszystkie Twoje wypowiedzi, na pewno - nie posiadasz zdolności do krytycznego myślenia. Mam też nadzieję, że potrafisz rozróżnić pomiędzy myśleniem krytycznym, a kretyńskim, bo braku tego drugiego na pewno nie ośmielił bym Ci zarzucić.

Skoro przywołana przez Ciebie "delikatna prośba" Gilette w Twoim mniemaniu dowodzi, że mężczyźni to są bezrozumne zwierzęta, to ja na identycznej zasadzie, równie delikatnie Ciebie proszę, żebyś zastanowił się nad sobą i przestał być debilem. W ten sposób - zgodnie z Twoją logiką - dowiodłem, że nim jesteś. Nie wściekaj się więc proszę na tą konkluzję.

Ponieważ jednak sam siebie postrzegasz i deklarujesz jako bezrozumne zwierzę - nie, żebym Ci jakoś specjalnie zaprzeczał - z radością przychylę się do Twojego wniosku o zakończeniu tego wątku.
Pozwolę sobie tylko na koniec złożyć Ci - i wszystkim Tobie podobnym - serdeczne życzenia jak najszybszego i otrzeźwiającego zderzenia z rzeczywistością. Bo to, że ono nastąpi, masz jak w banku.

ocenił(a) serial na 7

Zapoznałem się z twoją twórczością w tym temacie i muszę tu szczerze napisać, że jestem pod wielkim wrażeniem. W dzisiejszych czasach, to rzadkość, by ktoś z taką gracją i elegancją, dysponujący tak szeroką gamą kulturalnych inwektyw potrafił wylewać pomyje nie tylko na rozmówców, ale również na tych, którzy się nie wypowiadają, jednak okazali się na tyle bezczelni, że serial im się spodobał.

użytkownik usunięty
acidity

Nie histeryzuj ;-) Ty oceniłeś serial na 7, ja na 6. Poza tym, gdybyś się rzeczywiście zapoznał z całą moją "twórczością" w tym wątku zauważyłbyś, że ja expressis verbis stwierdzam, że nic mi do tego, jeśli się komuś ten serial podobał. Postawa taka nie wynika z mojej wrodzonej szlachetności, a świadomości, że i mnie w różnych okresach życia różne rzeczy się podobały, a niekoniecznie wciąż podobają. Nigdy bym więc nikogo w oparciu o to kryterium nie ocenił.
W swoim wpisie zwróciłem więc tylko uwagę na pewne aspekty tej produkcji, tak jak je postrzegam.

W odpowiedzi dowiedziałem się od sowich inteligentnych inaczej interlokutorów, że "WSZYSCY mężczyźni to odrażające, pełne przemocy świnie, tępe osiłki, gwałciciele i obszczymury" (którego to wyznania wiary nawet Filmweb nie wytrzymał), a w innym wątku, że "większość sławnych zbrodniarzy to biali".

Jeżeli więc uważasz, że mój sprzeciw wobec tego typu inwektyw, rasistowskich, seksistowskich, a przede wszystkich kłamliwych, jest "wylewaniem pomyj na rozmówców" to współczuję nie zdolności do czytania ze zrozumieniem.

ocenił(a) serial na 7

Nie do sprzeciwu piję, a do tego, że nie potrafisz się powstrzymać od argumentum ad personam.

Daję naciągane 7. Widziałem już wiele krótkometrażówek, mam więc jakieś porównanie. Te zaprezentowane w antologii oceniane pod kątem fabuły/przekazu wypadają blado, żeby nie powiedzieć bardzo blado. Była to produkcja hurtowa kosztem jakości.

użytkownik usunięty
acidity

Być może wynika to ze zmęczenia materiału. Wycieńczające jest ciągle spotykać na swojej drodze rozmówców - trudno to naprawdę inaczej ująć - idiotów, którzy z niewzruszoną pewnością wypowiadają tezy, od których robi się słabo. Gdyby to jeszcze były, jak kiedyś, pojedyncze przypadki, ale teraz to jest "intelektualny" mainstream obecny w Internecie, telewizji, "dyskursie" społecznym i gdzie się tylko spojrzy.

Odwracam więc twierdzenia tych osób i skierowuję je do nich samych. Nie jest to więc atak ad personam, a nieuchronna pochodna wygłaszanych przez nich samych stwierdzeń na swój własny temat. Przykładowo, jeżeli ja określam rodzaj ludzki mianem małp ;-) to równocześnie twierdzę to samo o sobie. Z definicji po prostu.

A co do serialu, to jak widzisz, uważamy podobnie. Forma jest zresztą dla mnie drugorzędna w stosunku do treści, choć oczywiście na niej również mi zależy. Jeżeli więc ktoś ma coś interesującego do przekazania, to atrakcyjna forma tylko przyda temu blasku. W tym przypadku tak nie jest,o czym napisałem w pierwszym moim wpisie.

O jak w pełni się z Tobą zgodzę... szkoda, że już tak mało jest świadomych ludzi z otwartym umysłem, którzy nie idą z tłumem. Jeśli chodzi o seksualizację w obecnych produkcjach, to właśnie smutne jest to, że seks mieszany jest z miłością i oba pojęcia funkcjonują jak synonimy. Dlatego tak nie pasuje mi ten tytuł, w którym zawarte jest słowo "miłość". Bo to oczywiste; skoro produkcja jest pełna krwi i brutalności a co za tym idzie śmierci, no to nie ma tam raczej miejsca na miłość. Tylko wlaśnie seks jako gwałty albo napędzane dzikimi żądzami akty, nijak mające się do miłości pełnej prawdziwych uczuć.
No ale z racji tego, że większość społeczeństwa to kupi, bo to jest właśnie ten wybuchowy, miks który dziś najlepiej się sprzedaje, to producenci tworzą takie rzeczy taśmowo, a kasa w kieszeń sama wpada. Typowy przykład wydmuszki.
Sprawdzę kiedyś te trzy odcinki, które wymieniłeś. ;)

użytkownik usunięty
Antyoksydantka

Ja nawet nie przypisuję sobie jakiegoś szczególnego prawa do definiowania miłości, rozumiem też, że bywa ona często mylona lub utożsamiana wyłącznie w popędem seksualnym. To się może zdarzyć każdemu, jednak człowiek jako tako ukształtowany, nieco doświadczony, zdolny jest w pewnym momencie do autorefleksji w tym zakresie.
Inna sprawa, że skala tej obecnej "pomyłki" - o czym piszesz - zaszła już znacznie dalej, gdzie dewiacji częstokroć próbuje się przyznać status normy.

To co mnie przeraża - i to nawet nie ze względów moralnych, a czysto praktycznych - to fakt, że społeczeństwo, bezkształtne, agresywne, bezrozumne, napędzane i sterowane wyłącznie niedającymi spełnienia iluzjami, pędzi obecnie niczym rozszalałe stado wprost ku przepaści. Przepaść ta niestety nie posiada wyłącznie wymiaru etycznego, posiada też katastrofalny wymiar rzeczywisty.

Takie społeczeństwo po prostu nie jest w stanie się biologicznie utrzymać i w nieuchronny sposób musi ulec zagładzie, co dzieje się na naszych oczach. Historycznie rzecz biorąc nie jest to wcale zjawisko nowe, a cykliczne. Różne mogą być tylko scenariusze, ale ostateczny efekt - jak zawsze - będzie ten sam.
Żadna to jednak pociecha dla wszystkich, którzy w nadchodzącym przesileniu będą musieli uczestniczyć. I obym się mylił, ale uważam, że jest ono nieuchronne.

Oczywiście, niech każdy sobie definiuje miłość jak chce, lub nie definiuje jej wcale, ale niewątpliwie pod miłością muszą być tworzące ją uczucia, przywiązanie i troska o drugiego człowieka.
Co do autodestrukcji społeczeństwa, pomyliłam je na początku z ogólną samozagładą ludzkości, czy to masz na myśli pisząc "społeczeństwo"? Ja najlepsza z historii nie byłam i nie jestem. Jedyną historią jaką się pasjonuję jest historia ziemi i ewolucja... Zagład i wymierań w historii Ziemi było wiele. Ale nie dotyczyły one człowieka. My poradziliśmy sobie bardzo dobrze. Inna sprawa to wydarzenia z czasów gdy powstawały cywilizacje. Człowiek rozumny wyewoluował raz i raczej dalej nie wyewoluuje, bo od dawna podcina sobie gałąź na której siedzi. Ziemia cierpi, a my tylko udajemy, że zszywamy jej rany. Tego nie uda się naprawić. Ale niszcząc Ziemię niszczymy także siebie, więc są spore szanse, że Błękitna Planeta dotrwa jeszcze do swoich kilku ostatnich oddechów, by zregenerować się na nowo.
P.S. Jeśli piszesz jakieś artykuły lub prowadzisz bloga, cokolwiek, chętnie poczytam bo bardzo podoba mi się co i jak piszesz.

Obyś się nie mylił. Oczywiście bardzo współczuję przyszłemu pokoleniu, które to zacznie spadać z krawędzi do której nasze "stare" pokolenie je doprowadziło. Ale jednocześnie nadzieja wielka mnie przepełnia, że oto w końcu nadejdzie koniec ludzkości. Świat uwolni się od nas, gatunek niszczący własny świat, "pożerających własny ogon", pasożytów na skalę niespotykaną dotąd w naturze.

użytkownik usunięty
OmniModo

O żadnej pomyłce nie ma mowy i to wcale nie dlatego, że jestem jakiś szczególnie mądry ;-) a dlatego, że populacja ludzka - podobnie jak cała natura - w sposób nieuchronny podlega tym samym cyklom zagłady i wzrostu. Są one cały czas bardzo dobrze widoczne, ale nam udaje się fakt ich istnienia wypierać tak długo, jak nie dotyczą one nas samych.

Rozumiem, że obraz natury ludzkiej, a tym samym całej ludzkości, widziany bez upiększeń i hipokryzji może wydać się bardzo przytłaczający, mimo wszystko należy pamiętać, że człowiek jest dokładnie takim, jakim może być. Indywidualną już sprawą jest odkrycie, dlaczego tak jest i nie może być inaczej. Zwalanie tego na poprzednie pokolenie(a) wbrew pozorom niczego nie wyjaśnia.

Nie zgadzam się (już) ze stwierdzeniem, że człowiek jest jakimś szczególnym pasożytem, czy też wirusem, jak twierdził agent Smith z "Matrixa" ;-) Tak się wydaje, ale to tylko pozory. Faktem jest, że skala zjawisk generowanych przez człowieka jest nieporównanie większa, ale sam proces nie różni się niczym od tego co robi każde inne zwierzę czy roślina na tej planecie. Upraszczając, robimy dokładnie to samo, co brzoza w pobliskim zagajniku, mamy tylko znacznie większe możliwości.

Osobiście bardziej niż przyszłemu pokoleniu współczuję sobie ;-) bo procesy, o których mówię, dzieją się i dotykają nas już teraz, a w każdej chwili mogą się tragicznie zintensyfikować. Nie martwię się więc o ludzkość, bo nie jest ona głównym przedmiotem mojej troski, a poza tym i tak pewnie jakoś przetrwa.
Martwię się tym, że mamy (cywilizacja europejska) przed sobą dwa podstawowe agonalne scenariusze, jeden kilkudziesięcioletni degeneracyjny, drugi gwałtowny. Wolałbym ten pierwszy, bo jakoś się tam doczołgam do końca ;-) ale jednak bardziej obstawiam drugi, z mocnym przesileniem w perspektywie maksimum dziesięciu lat. Obym się jednak mylił.

użytkownik usunięty
Antyoksydantka

Jeśli chodzi o pojęcie społeczeństwa, to rozumiem je w podstawowym, wikipediowym ;-) sensie. W tym co wcześniej napisałem, dałem wyraz swoim obawom co do kresu tak rozumianej zbiorowości, w jednej z których się obecnie chociażby w obrębie Polski, czy szerzej Europy, znajdujemy. Z punktu widzenia całej ziemskiej populacji to żaden ewenement czy dramat, jednak już z punktu widzenia zainteresowanej jednostki, jak najbardziej...

Skoro zaś interesujesz się historią Ziemi to dobrze wiesz, że na tle zegara ewolucyjnego, cała historia człowieka to zaledwie mgnienie oka. Trudno więc - przynajmniej na razie - przyjąć, że jako gatunek poradziliśmy sobie w tym zakresie "bardzo dobrze", bo na taki werdykt jest jeszcze kilka milionów lat za wcześnie ;-)
Teoretycznie moglibyśmy poradzić sobie lepiej w innej dziedzinie, ale jak sama bardzo słusznie piszesz, również nie daliśmy rady i bardzo możliwe, że już nie damy.

Z jednaj strony człowiek jest w moim odczuciu istotą tragiczną, z drugiej jednak ten tragizm rodzi niesamowite możliwości poszerzania własnej świadomości, co w innych okolicznościach zapewne możliwe by nie było. Możliwość tą posiada jednak głównie jednostka, a społeczeństwo jako takie tylko wtórnie. Cena jest też zazwyczaj bardzo wysoka. Czy to ma jakąś obiektywną wartość ? Nie mam pojęcia.

Cieszę się, że podoba Ci się moja pisanina, choć robię to tylko od czasu do czasu i najczęściej żałuję, ponieważ zazwyczaj najbardziej aktywni w "konwersacji" są różni idioci, którzy nie są zainteresowani wspólnym przyglądnięciem się jakiemuś zagadnieniu, omówieniem go, próbą znalezienia jakiejś równowagi, a jedynie agresywnym wyszczekaniem wpojonych im haseł.

Nie, żebym jakoś szczególnie potępiał taką postawę, bo w zasadzie wszyscy od niej swoją drogę zaczynamy. Problem w tym, że obecnie zbyt liczna grupa nie tylko swoją drogę w ten sposób zaczyna, ale i kończy, a takiego balastu zidiocenia społeczeństwo nie uniesie. I żeby była jasność, przez zidiocenie nie rozumiem poglądów różnych od moich, a tylko te, które idę wbrew historycznie, psychologicznie i empirycznie potwierdzalnym i powtarzalnym regułom.

Oczywiście, nasza egzystencja to ok. 1/43 egzystencji dinozaurów. ;D Jako istoty rozumne osiągneliśmy bardzo dużo i wciąż brniemy wyżej i wyżej ale nie potrafimy zadać sobie pytania, jaki to wszystko ma sens. Po drugiej stronie naszego rozumu leży przecież głupota, proporcjonalnie duża do naszego rozumu. Dzięki rozumowi rozwijamy technologie, ale głupota sprawia, że przeholowujemy i jednocześnie zmierzamy ku degradacji. Z jednej strony "ulepszamy" nasz świat, tworzymy sztuczną inteligencję, która pomaga w wielu dziedzinach; chociażby precyzyjne roboty w medycynie są wg mnie jednym z najlepszych i najpraktyczniejszych wynalazków. Ale przerażające jest np. takie sztuczne mięso z próbówki. Choć i tą metoda podobno hoduje się też ludzkie organy. To jest ta straszniejsza część ludzkich wynalazków. Mnoży wiele pytań. Podobno świat mógłby być uleczony przez weganizm. Tyle ostatnio się o tym trąbi. Zabijamy zwierzęta, niszczymy ekosystemy, tym samym powoli wpędzając do grobu siebie. Zagalopowaliśmy się z tym wszystkim <troszkę> daleko i odwrotu na horyzoncie nie widać... eh, tak plotę i powtarzam się. To nie to co Ty, jasne, klarowne pisanie dokładnie tego co krąży Ci w głowie. Czytam płynnie Twoje zdania i nie mam nic do dodania. Cała prawda o świecie i społeczeństwie ujęta zwięźle i przejrzyście.
Strach się teraz bać cokolwiek skrytykować i wyrazić swoje odmienne zdanie, tak jak tutaj ten serial chociażby, bo zaraz rzuci się na Ciebie stado wściekłych wilkołaków oceniających to od 9 do 10 ; ) Spotykam się z tym niestety bardzo często, a wiadomo, agresji w Internecie nie mniej niż na świecie.
O, znalazlam jeszcze taki artykuł, myślę, że zgodny z naszą opinią na temat owego serialu https://www.rollingstone.com/tv/tv-reviews/love-death-robots-tv-review-netflix-8 08651/

użytkownik usunięty
Antyoksydantka

Tak się jakoś przyjęło uważać, że człowiek jest istotą rozumną. Zapewne jest to prawda, najczęściej jednak umyka podstawowy sens rozumienia tego pojęcia i rozumność staje się synonimem mądrości. Spotkałem się kiedyś z takim określeniem, że człowiek (jako taki) nie jest mądry, tylko jest sprytny. Jego rozumność przejawia się więc w zdolności do rozwiązywania problemów technicznych, różnego typu manipulacji, racjonalizacji itp. Ponieważ jednak istotą człowieczeństwa nie jest ta praktyczna sprawność - bo to tylko narzędzie - w nieunikniony sposób wykorzystywana jest ona do manifestacji wszystkiego, co skrywa się w naszym wnętrzu. A co się przejawia, to - odrzuciwszy propagandową zasłonę dymną - wyraźnie widać.

Jednak żeby naprawdę to wszystko zrozumieć, trzeba zrozumieć samego siebie. Ale nie tak po wierzchu, tylko do samej kości. Nie jest to łatwy proces, bo widzi się głównie rzeczy nieładne. Wtedy staje się jasne, dlaczego świat wygląda tak, jak wygląda i dlaczego nie da się go naprawić w żaden sposób polegający na zaaplikowaniu jakiejkolwiek reguły postępowania.
Nie pomogły więc i nie pomogą systemy religijne, brak systemów, Bóg czy brak Boga, hasła, takie czy owakie, a nawet weganizm ;-) Wszystko to jest ostatecznie bez znaczenia, ponieważ mechanizm ukryty jest w innym miejscu - we mnie, w Tobie i w każdym innym. Ten mechanizm może być w jakimś stopniu indywidualnie usprawniony, urealniony, uleczony, ale nie może całkowicie zaniknąć, bo wraz z nim znikamy my sami.

Internet ma tę zaletę, że ludzie ujawniają się w nim bardziej, niż w świecie rzeczywistym. Nie mamy tu więc do czynienia ze zjawiskami odrębnymi, a po prostu z manifestacją człowieczeństwa takim, jakim ono naprawdę jest. I żadne zewnętrzne lekarstwa tu nie pomogą, co widać choćby na przykładzie walki z "mową nienawiści" czy hejtem, która po wszystkich stronach sporu nie redukuje, a przysparza tej nienawiści i hejtu wielokrotnie więcej.

Człowiek to po prostu bardzo sprytna, ale głupia, pusta, zakłamana i bezwzględna małpa. Czemu tu się więc dziwić ?

nie wiem czy zauważyłeś ale piszesz też o sobie

użytkownik usunięty
tisoc

Przyjąłem, że wynika to niejako z kontekstu. I masz oczywiście rację, piszę również o sobie :-)

Bardzo trafne spostrzeżenie z tym sprytem człowieka. Jestem ciekawa, kto te słowa wypowiedział. Pamiętasz czy nie, spróbuję pogooglać, a nuż znajdę trop.
Zmiany powinniśmy zaczynać od siebie, indywidualnie, bo jesteśmy niczym komórki tworzące organizm.
A w Internecie ludzie nie mają oporów. Zozgrywa się tu istna przemoc werbalna, na każdym kroku.
Nie wiem znowu którą część Twojej wypowiedzi tisoc miał na myśli. Jeśli chodzi o Twoje ostatnie zdanie, mogłoby być to elementem encyklopedycznego opisu gatunku homo sapiens. I tak jak u wielu innych gatunków tak i w naszym, ludzkim przypadku zdarzają się wyjątki od reguły.

Sam z jednej strony jestem w awangardzie osób, które przyznaje rację agentowi Smithowi jeżeli chodzi o jego definicję kim jest człowiek, azaliż... No właśnie. Nie jest tak jak piszesz. Człowiek nie jest tylko pustą, głupią małpą. Jest szczytowym osiągnięciem ewolucji, prawdziwym cudem natury, (piszę to absolutnie bez żadnej ironii), zdolnym chociażby do świadomego poświęcenia własnego życia dla dobra innych. I ta samoświadomość, częstokroć samoświadomość własnych ograniczeń, własnej niedoskonałości, bycia pustą, bezrozumną małpą znosi to wszystko. Czyni człowieka tak wyjątkowym pośród innych istot. Choć nie przeczę. Ciemna strona jak najbardziej istnieje ale nie przecież nie u każdego przedstawiciela gatunku.

użytkownik usunięty
Nick_filmweb

Ponieważ zazwyczaj otrzymuję komentarze od osobników niżej dyndających na drabinie ewolucji, tym milej mi otrzymać wiadomość od kogoś stojącego na samym jej szczycie ;-)

Żeby stwierdzić, że człowiek jest "szczytowym osiągnięciem ewolucji", to po pierwsze musiałbyś mieć wiedzę i o całości ewolucji i o obrazie wszechrzeczy, a (podobnie jak wszyscy) masz zaledwie całkowicie pomijalny i tylko hipotetyczny pogląd na te kwestie. Ujmując to w prostych słowach, nie wiesz (nie wiemy) tak naprawdę nic.

Po drugie - żeby w ogóle padło takie oceniające stwierdzenie - musisz przyłożyć miarę, a żeby to zrobić, musisz ją posiadać. Czy tworzysz ją w oparciu o jakieś przesłanki obiektywne ? Oczywiście, że nie, bo z natury rzeczy nawet nie jesteś w stanie zbliżyć się do obiektywizmu.

Tworzysz ją więc - a tak naprawdę dziedziczysz - w oparciu o kryteria, które zostały Ci wdrukowane w biologiczne i psychologiczne obwody, a będące bezpośrednią pochodną naszego sposobu istnienia i funkcjonowania.
A więc z definicji Twoje zapewnienie, że jesteś "szczytowym osiągnięciem ewolucji" jest warte dokładnie tyle samo, co zapewnienie ze strony żaby, że ona nim jest ;-)

Mam nadzieję, że rozumiesz co chcę powiedzieć i że nie jest to żadna forma obrazy, tym bardziej, że razem znajdujemy się w dokładnie tej samej sytuacji i tak tutaj sobie kumkamy...

Też kiedyś byłem w grupie osób, które podziwiały agenta Smitha za jego ostre konstatacje i szybkie ruchy ;-) Dzisiaj już jednak w niej nie jestem, ponieważ uważam, że to co mówił, to nieprawda, jednak z innych powodów, niż te wskazane przez Ciebie. Pomijam już fakt, że agent Smith nie tylko nie był antytezą człowieczeństwa, ale był identycznie ludzki, co cała ta zgraja połykaczy czerwonych pigułek ;-)

Co do wyjątkowości człowieka, tak jak próbujesz ją przedstawić, to oczywiście możemy się wspólnie zastanowić. Mnie jest bardzo łatwo przekonać, tylko w tym celu poproszę o jeden (!) najbardziej doniosły przykład tej wyjątkowości, który jesteś w stanie podać.
Wspaniałomyślnie nie zakładam nawet, że wskazując na te wszystkie ludzkie cudowności mówisz o sobie, a więc możesz wskazać jakieś konkretne zachowanie, Twoje lub cudze, może być historyczne, obecne, a nawet wymyślone.
Zastanowimy się nad nim wspólnie, azaliż jest ono tak czyste i wzniosłe, jakobyśmy pragnęli w swym szlachetnym otępieniu je widzieć... ;-)

Ale napiszę to o co poprosisz. A przynajmniej się postaram. Powiedz, jaka druga istota byłaby zdolna do tak dogłębnej samoanalizy? Ileż w nas tej samoświadomości. Człowiek nie jest wielki przez to czego dokonał przez te wszystkie minione wieki, ile przez świadomość jak wiele rzeczy poszło nie tak. I tej świadomości bycia niedoskonałym może nam zazdrościć wszystko co żyje. Właśnie to jest naszą drogą do ostatecznej wielkości:) i jest mi niezmiernie miło, że wciąż istnieją tacy ludzie jak Ty. Mądrzy, po prostu i zwyczajnie. Szacunek.

użytkownik usunięty
Nick_filmweb

Zastanawiałem się, dlaczego jest ci miło, że istnieją tacy ludzie jak ja..? Doszedłem w końcu do wniosku, że musi chodzić o to, że jak przyjdzie apokalipsa, to ja Ciebie upiekę na rożnie ;-) a Ty będziesz się cieszył, bo przecież zadeklarowałeś wolę "świadomego poświęcenia własnego życia dla dobra innych". Czyli nie ma między nami konfliktu interesów w tej sprawie :->

Ten "przykład", który teraz podałeś, nie broni się dokładnie z tych samych przyczyn, na które już wcześniej wskazałem, a także poruszyłem pisząc o "kulcie wyjątku" w innym miejscu.

Gdzie Ty widzisz "dogłębną samoanalizę" u człowieka ? Czy widzisz choć jedną rzecz, która się zmieniła od zarania ludzkiej historii ? Nie ma takiej. A może sam czujesz się dogłębnie samo-zanalizowany ? ;-)
Jest wręcz przeciwnie, o ile to dotychczas zrozumiałem, że niczego tak człowiek nienawidzi, niczego tak nie unika i nie wypiera, jak prawdy. Prędzej woli sobie urżnąć przyrodzenie (lub doszyć), byle tylko jej nie dotknąć.

"Ileż w nas tej samoświadomości". W którym miejscu ? To co wręcz uderza, to ta nieskończona głębia nieświadomości u gatunku, mieniącego się świadomym. Człowiek nie jest istotą samoświadomą - przynajmniej w przytłaczającej liczbie przypadków - tylko istotą świadomą swojego istnienia, a to nie jest to samo.

Wszyscy mamy wyprane mózgi na wskroś. Trzeba jednak podjąć decyzję, czy się chce dalej deklamować wyuczone formułki, czy nie. Pytać siebie, co każde wypowiedziane słowo, każdy slogan w istocie oznacza. Tak mi się wydaje, chociaż wykonywanie tresowanych ruchów też ma swoje zalety. Nie jestem w stanie tego obiektywnie rozstrzygnąć, jak zresztą niczego innego. Ale ten wybór, uświadomiony czy nie i tak zawsze zapada.

użytkownik usunięty
Antyoksydantka

Chcąc nie chcąc, ludzie często - indywidualnie i zbiorowo - konstatują, że coś z człowiekiem nie gra, szczególnie gdy przejawy naszego funkcjonowania stają się zbyt dojmujące, by dało się je całkiem przypudrować czy zniwelować wrodzoną bezrefleksyjnością. Jak sądzę, na taką między innymi okoliczność stworzono kult "wyjątku". Wtedy - w zależności od indywidualnie preferowanej komedii - wskazuje się nam jakiegoś faceta, który sto lat temu sczezł wpatrzony w niebiosa, czy innego, który nim zszedł był, napisał wiekopomne, przesycone "głębokim humanizmem" dzieło, a majątek pośmiertnie zapisał ubogim. I proszę, oto są "wyjątki", rób tak i tak, naśladuj niczym małpa w cyrku, a nim się staniesz. W pierwszym planie - jak zwykle - wszystko się zgadza, tyle że w drugim już wcale.

Po pierwsze, nie mamy żadnej możliwości określić, czy ktoś jest wyjątkiem, czy nim nie jest. Jedyne co możemy i co z konieczności robimy, to bazując na swoim jestestwie, tworzymy koncepcję wyjątku od własnej małpiej egzystencji. Jest to dzieło równie udane, jak koncepcja człowieka zdrowego na umyśle, stworzona przez wariata, czy rozważania naukowców na temat, co myślą kosmici, jeżeli są i jeżeli myślą.
Po drugie, jakie to ma dla Ciebie znaczenie, czy są wyjątki czy ich nie ma ? Znaczenie dla Ciebie ma tylko i wyłącznie to, czy Ty jesteś tym wyjątkiem, czy nie. Jaki dla Ciebie pożytek z faktu, że np święta - taka czy owaka - wyzbyła się swych ziemskich przypadłości i obcowała z Panem w ekstazie ? To w ogóle nie ma żadnego znaczenia, przyjmując nawet, że faktycznie się wyzbyła i faktycznie obcowała (czego tak czy siak nie da się stwierdzić).

Dlatego też kult wyjątku - jak każdy inny - operuje w świecie formy. Osobnik kreujący się na wyjątek, zachowuje się w określony sposób, ubiera i wygłasza określone myśli, które to zachowania interpretowane są przez gawiedź, jako przejaw wyjątkowości. A potem się okazuje, że "wyjątek" był obłudnym sukinsynem, gwałcił dzieci, gromadził bogactwa itp.
Nie napisałem tego po to żeby dowieść, że wyjątki nie istnieją, tylko po to żeby wskazać, że to temat bardzo śliski, zastępczy i w gruncie rzeczy nieistotny.

Jeżeli chodzi o autora słów, o którego pytałaś, to zapewne był to U.G. Krishnamurti. Bardzo zawsze polecam zapisy odbytych z nim rozmów, zawarte w kilku książkach. Ze mną zawarte tam treści mocno zagrały i stały się dla mnie bardzo istotne. Znam też jednak osoby, które się nimi specjalnie nie przejęły ;-)

ehehehehe sam se zaprzeczasz, najpierw gadasz ze po co komu wyjątki a potem sam cytujesz jakiegoś typeczka. Po to są wyjątki. I mamy bardzo dużą możliwość określić czy ktoś nim jest czy nie, np takim kryterium może być ile dał cytatów słynnych i mądrych

użytkownik usunięty
kot6969696

Coś mi się wydaje, że nieustępliwie walczysz z koronawirusem smagając go niemiłosiernie strumieniami alkoholu... ;-)

Zgadzam się w 100%, pierwszy odcinek miałem ochotę wyłączyć już po chwili.

ocenił(a) serial na 8
Clockwurm

pierwszy odcinek to uczta dla dźwięku i oczu, pełne 10/10

P_r_e_d_a_t_o_r

Zdecydowanie mogę zrozumieć dlaczego spodobał Ci się pierwszy odcinek, również byłem pod wrażeniem fantastycznie przygotowanych efektów, obrazu, dźwięku, itd. Jednak milion razy przetarta fabuła zawierająca motyw zemsty, szowinistycznych mężczyzn, poszkodowaną kobietę sprawiła, że ciężko mi było przebrnąć przez te ~20 minut. Tak czy inaczej jeżeli chodzi o przedstawienie technologii wizualizacji to odcinek pierwsza klasa.

ocenił(a) serial na 8
Clockwurm

Kino przez tyle lat jest tak napompowane każdym gatunkiem że ciężko w milionach filmów skręcić nowy motyw.. ale można skręcić nowe spojrzenie na efekty, dźwięk i grafikę komputerową oraz klimat którego teraz brakuje, a popularne są cukierkowa filmu w których jak ktoś może zginąć to się śmieje ( thor vs hulk ). Dlatego akurat 1 film i tam jeszcze pare w tym ten z rosjanami i potworami są genialne. Takiego kina jest mało, są od +18 więc nie ma ściemy. Dlatego wielu chce takie filmy oglądać :)

ocenił(a) serial na 10

Ale z was delikatne kwiatuszki :/
Twórcy bardziej koncentrowali się na aspekcie audio-wizualnym, co im się bardzo udało wg mnie, fabuła to tylko dodatek i nie wiem czy był sens doszukiwania się w tym jakiejś propagandy. A co do białych i ich wizerunku, nic dziwnego, w końcu większość sławnych zbrodniarzy to biali, do takich roli pasują najlepiej jeśli ma być przekonywująco.

użytkownik usunięty
FATALITY

Wyraz zdziwienia, które zaprezentowałeś jest tego rodzaju, jak gdyby ktoś na pijackiej melinie zwrócił uprzejmie uwagę, że tutaj nie za ładnie pachnie, czym u uczestników libacji wzbudziłby dalece idącą dezaprobatę - że jak to - przecież tu nie o zapach chodzi, a o kojący szum w zamroczonym mózgu.

Ty w tym serialu propagandy i płycizny nie widzisz, bo albo się już w tym ukształtowałeś i te treści uważasz za rzeczywistość, albo po prostu zwracasz wyłącznie uwagę na skaczące, kolorowe obrazki, niczym dziecko w
pierwszej fazie rozwoju. Wbrew jednak temu co sądzisz, nie jest to ogólny standard i niektórzy poza formą domagają się też treści i ta właśnie jest tutaj omawiana.

To co napisałeś o białych zbrodniarzach - że stanowili większość - na pewno potwierdza pierwszą część
powyższego przypuszczenia, jak sądzę, silnie również skorelowaną z awersją do książek. Gdybyś się z jakąś
zetknął to byś wiedział, że skala zbrodni rasy czarnej dorównuje białej, a żółtej prawdopodobnie dalece ją
przewyższa. Z tego również powodu, Twoja wypowiedź nie jest tak błyskotliwa, jak może Ci się wydawać.

Jeżeli więc cieszą Cię same obrazki, to przecież nikt - a na pewno nie ja - Ci tego nie zabrania, ani tego nie potępia. Zlituj się tylko nad innymi i nie wygłaszaj tez opartych na "wiedzy" wyniesionej z filmów animowanych.

ocenił(a) serial na 10

Nie czuje że zabłysnąłem, nie robię też prywatnych wycieczek i osądów jak Ty ;)
Oświeć mnie i podaj tego sławnego czarnego zbrodniarza, który przyćmi takie sławy jak hitler czy stalin.
A co do kolorowych obrazków to owszem, cieszą mnie, zajmuje się CGI zawodowo, stąd bardziej skupiłem się na obrazie i dźwięku niż fabule, nie rozpatrywałem jej tak głęboko jak ty.
Przepraszam kwiatuszku.

ocenił(a) serial na 5

O ile nie zgodzę się co do wszystkich stwierdzeń Zyndrama co do feminizmu czy zbrodni czarnej lub też białej rasy, to muszę powiedzieć, że bardzo mało treści znajduję w tym serialu. Widać, że serial nastawiony jest na tanie szokowanie, epatowanie przemocą i seksem bez jakiegoś szczególnego sensu. To już produkcje gore są tutaj ciekawsze, bo przyznają czym są i robią to w jakiś kreatywny sposób. A tutaj jeszcze chcą nam wmówić, że jest jakiś "przekaz". Niby od 18 lat, ale mi się wydaje, że zainteresuje raczej nastolatków szukających czegoś "mrocznego i prawdziwego". Obejrzałam z 8 odcinków i narazie jedynie odcinek z 3 robotami był godny uwagi - zabawny, ciekawy, gdyby wywalić tą patetyczną wstawce o pysze ludzkiej byłby naprawdę świetny. Reszta pisana na kolanie i tylko animacja jest ciekawa, choć i tak szkoda, że nie służy ciekawej historii.

ocenił(a) serial na 4

Póki co obejrzałem jedynie jeden odcinek - ostatni. Ten najbardziej widowiskowy. W 16-stu minutach ujęto kwintesencje życia w Związku Radzieckim. Wszechobecny strach przed władzą i aparatem bezpieczeństwa, przedmiotowe traktowanie ludzi i chore eksperymenty ukrywane przed narodem. Ponura opowieść wojenna pozbawiona patosu, gdzie ludzie oddają życie i podsumowują to komentarzem "tak trzeba". Mimo nastawienia na walkę, wybuchy i rzeź właśnie takie detale budują nastrój.

ocenił(a) serial na 7

"Kobiety pomiatane, gwałcone"

Tak, to jest właśnie prawda o kondycji naszego społeczeństwa.

Recenzje_Simona

zgadzam się, bez zbędnych analiz, bez rozważań typu "tego za mało" "tego za dużo", po prostu bomba. Siadaj i odpręż się a my pokażemy na co nas stać:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones