Jak się wytrzyma te 29 godz (można skakać na podglądzie :)) to w końcu zostaje jakaś w miarę fajna esencja: o trudnych wyborach, wpływie na własny los, sensie życia. Ale można by było pokazać to spokojnie w 16-20 odcinkach, a jeszcze przy tym rozwinąć wątki romantyczne, rozłożone tu kompletnie na łopatki, aż szkoda. Nieprawdopodobne dłużyzny, głupawe, niepotrzebne ceny, często ewidentny brak pomysłu na to co zrobić z każdym z bohaterów przez te 29 godzin... Kilka mocnych, ciekawych postaci. Dobrzy aktorzy, ale mieli momentami aż za dużo czasu na pokazanie swoich postaci, więc robiło się aż śmiesznie i pompatycznie zarazem. Piękne plenery i udane zdjęcia. Prawdopodobnie ciekawie zaaranżowane walki (nie znam się), choć może też za długie? Ranni bohaterowie błyskiem się regenerowali, siniaki znikały bez śladu, siły wracały w cudowny sposób, zabijano, umierali dłuuugo a potem się okazywało, że jednak nie umarli i jeszcze całkiem raźnie sobie radzą. No rety!... Ja wiem, że Kdrama, że w Bondzie też tak mają, ale choć trochę szacunku do widza (i do jego czasu) by się przydało! Trochę lepiej z tym dopiero w ostatnich odcinkach. Muzyka momentami mocno kłuła w ucho - absolutnie nie podzielam pochlebnych opinii o soundtracku. No i ten happy end tak nie do końca happy, a przecież jak w każdej bajce na niego właśnie czekamy...