dzięki którym ta historia staje się ciekawa . Nie jest bardzo porywająca , ale równo toczy się , wątki powoli się rozkręcają , są mniej lub bardziej interesujące , kończą się w większości dość przewidywalnie. Miłym zaskoczeniem była koreańska wersja piosenki zespołu Łaskowyj Maj : "Biełyje rozy", ścieżka dźwiękowa umili Wam ten seans. Drugi raz bym nie obejrzała , ale jeśli ktoś lubi nieśpieszne dramaty obyczajowe , to polecam
Koreański cover ale piosenki Ałły Pugaczowej "Milion szkarłatnych róż" śpiwany przez Ko Woo Rim