Może jeśli pojawiłby się pingwiny byłoby ciekawiej.
Wiecie coś na styl "co się działo między pierwszą częścią a drugą".
Przecież pojawienie się pingwinów przeczyłoby wszelkim prawom logiki...
Madagwiazdka dzieje się pomiędzy częścią pierwszą a drugą.
Po trzecie, większość ocen serialu to oceny przez pryzmat pingwinów. To jakiś polski wynalazek.
Przecież to oczywiste że porównuje się do pingwinów, tak samo jak serial Pingwiny z... porównywało się z Madagaskarem. Zawsze się porównuje.
Chodzi mi o to że serial mógł się kręcić wokół wydarzeń między pierwszym a drugim filmem.
Na IMDB jakoś recenzje nie są oceniające przez pryzmat. IMDB to wzór dla filmwebu.
Co do tego pierwszego - to jest jakby porównywać film "Pingwiny z Madagaskaru" do serialu. Ciekawe, ile zniknęłoby negatywnych komentarzy z forum, gdyby wszyscy sobie uświadomili, że to dwa oddzielne twory. Ja to raczej porównuje do Madagaskarów - od świetnej jedynki po słabą trójkę. To jest ocenianie przez pryzmat czegoś, co pozbawia ocenę obiektywności.
Kiedy sprawdzam recenzje na IMDB, to w innych wersjach językowych jest słabszy dubbing, co powoduje, że tamci się mniej jarają pingwinami i w ten sposób obiektywniej oceniają NżKJ.
to logiczne, że skoro powstał kolejny serial z tymi samymi postaciami to siłą rzeczy jest porównywany do poprzednich. To tak jak ludzie dyskutują o tym, które filmy o bondzie są lepsze.
"to jest jakby porównywać film "Pingwiny z Madagaskaru" do serialu."
co jest takiego bezsensowanego w porównaniu dwóch tworów opierających się na tych samych postaciach robionych przez innych twórców. Wręcz to idealny materiał by porównać jedną i drugą wizje.
A już po cichu liczyłem, że nic o NżKJ się nie dowiesz...
Mi nie chodziło o porównywanie w ogóle, tylko o ocenianie przez pryzmat.
Ocenianie przez pryzmat jest jak najbardziej słuszne, najłatwiej to dostrzec grając np. w dwie kolejne odsłony serii Assassin's Creed. Jeśli następna część jest niemal identyczna jak poprzednia, to czy zasługuje na taką samą ocenę, czy jest równie dobra? Ależ nie, jest wtórna, to tylko kopia, która oczywiście byłaby świetna, gdyby nie było poprzedniczki. Niech żyje król Julian podobnie, wyciąga postaci i część uniwersum z Madagaskarów czy Pingwinów ... nie jest więc tworem w 100% oryginalnym, bazuje na tym, co już było w innych filmach czy serialu. I moim zdaniem nie wyciąga wszystkiego co najlepsze. Bierze raptem trójkę bardzo ciekawych postaci, wrzuca je do wielkiej piaskownicy z nieco gorszym drugim planem i całość nie dorównuje przewrotności i dowcipności serialowych Pingwinów z Madagaskaru. Nawet gdyby te seriale nie były powiązane, to Pingwiny ... stanowiłyby niezły punkt odniesienia biorąc pod uwagę długość odcinków czy zwierzęta jako głównych bohaterów. Żadna ocena nie znajduje się w próżni, sam zaczynam oceniać filmy coraz bardziej krytycznie, bo z każdą kolejną znaną produkcją węższy jest zakres tego, co uważam za nowe, nieznane, pomysłowe.