Pachinko
powrót do forum 1 sezonu

Losy rodzin Koreańskich w XX wieku. Kilka pokoleń, sięgające czasów pierwszej wojny aż po współczesność. Ktoś jest młody i piękny, podejmuje ważne decyzje, by w następnej scenie ze swoim wnukiem cieszyć się starością - albo chociaż stawiać czoła nowemu dniu pomimo wieku emerytalnego. Płaszczyzny czasowe są luźne, a wątków i poszczególnych bohaterów jest całkiem dużo. Twórcy zrobili wiele, aby zachować przejrzystość narracji i klarowność fabularną, ale ze strony widza też jest wymagane skupienie. Nie jest za to wymagana znajomość historii Korei i jej krwawych relacji z Japonią, twórcy dobrze wyjaśniają szerszy obraz (chociażby trzęsienie ziemi z 1923 roku) - oczywiście warto poczytać o czasach, gdy była tylko jedna Korea.

W przeszłości dziewczyna zachodzi w ciążę - ojciec dziecka okazuje się mieć żonę z powodów biznesowych i troje innych dzieci, dlatego małżeństwo odpada, ale zapewni jej byt z miłości. Ona odrzuca łatwe życie i decyduje się być z kimś innym. W teraźniejszości młody biznesmen próbuje przekonać starą kobietę do sprzedaży swojej działki, aby móc tam coś zbudować. To tego typu historie, u podstaw dosyć proste i znajome: miłość, dzieci, zakładanie rodzin, przetrwanie. Na głębszym poziomie chodzi w nich przede wszystkim o dzieci przepraszające rodziców (lub czujących winę za) dorastanie w lepszych czasach, lepszych warunkach. O przekazywaniu ciężaru swojego życia następnym pokoleniom. Buncie wobec takiego porządku rzeczy. I trzymaniu bólu dla siebie, ale też szukania tego balansu, pomiędzy wyciąganiem wniosków z tego, co było, bez życia tym w teraźniejszości. W końcu warto mieć świadomość, że dzisiejsze podstawy trzy pokolenia temu były luksusem - a niektóre nawet jeszcze bliżej. Woda w kranie?

Osobiście takie produkcje nazywam telenowelami. Budżet jest solidny, zadbanie o szczegóły godne pochwały, aktorstwo i powaga w podejściu do realizacji wywołuje dumę przy oglądaniu. Jakby co, "Mad Mena" też nazywam telenowelą, ale w "Pachinko" jest jednak bardziej współczesny sposób na pokazanie kultury czasów przeszłych. Oglądałem z przyjemnością i cieszę się, że wyjdzie drugi sezon, biorący więcej z książki, na podstawie której został powołany do życia. Dobry seans z bardzo małą ilością taniego dramatyzmu - w zasadzie dopiero na koniec z tym przesadzili (dziecko wyrywa się matce, a ona biegnie jak najwolniej za nim, gdy mały woła swojego ojca), ale to czysto subiektywna uwaga. Fani płakali na tych sekwencjach, więc to chyba część takich produkcji.

PS. Czołówka to jawna zżyna ze ślubu w "The Office US". Nawet mi to nie przeszkadza. To i końcówka czwartego odcinka, takie to dobre!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones