Wszyscy dobrze się bawili tylko Mathew Perry był jakby gdzieś indziej. Jakby go tam nie było, prawie w ogóle się nie odzywał, zauważyliście?
Znajomość jego kondycji fizycznej i psychicznej tłumaczy jego zaangażowanie w to wydarzenie. Jak dla mnie.
Dokładnie. Wydaje się, że sporo przeszedł, zresztą sam tego nie ukrywa i niestety widać to po nim w tym „powrocie”. Przykro mi się na niego patrzyło, bo reszta naprawdę w świetnej formie…
Co do "reszty" to aż przykro patrzeć na zniekształcone facjaty Rachel i Moniki. Dziewczyny, nie dajcie się skalpelom!!! Bądźcie jak Osiecka
Dokładnie. Cud że tam doszedł. Mnie zaskoczyło że Dawid jest tak zabawnym facetem.
Miałam dokładnie to samo. Bardziej go polubiłam po tym spotkaniu po latach. LeBlanc był też super.
LeBlanc błysnął już wcześniej w serialu "Odcinki", gdzie pokazał ogromny dystans do siebie, grając samego siebie z całą paletą wad :D
Kiedy prowadzący zapytał,czy się umawiają? Perry powiedział,nikt do mnie nie dzwoni! i wszyscy w śmiech,moim zdaniem nie zartowal
Ciężko się na niego patrzyło. Jednak znając część historii jego życia nie powinno nas to dziwić. Szkoda człowieka.
Miał problemy alkoholowe i ze środkami przeciwbólowymi jeszcze w czasie kręcenia serialu. Na odwyku był kilka razy ale niestety problem cały czas wraca.
ogólnie problemem były stany lękowe i alkohol. Lęki pojawiały się kiedy grał i widzowie na żywo nie śmiali się z jego żartów. Powodowało to, że miał drgawki i cały się pocił. Przez co każda następna kwestia była jak droga przez mękę. Po tym jak skończył mówić i widownia się śmiała, czuł bardziej ulgę niż zadowolenie.
to jest właśnie poziom empatii i podejście w tym kraju do zdrowia psychicznego i ludzi którzy zmagają się z depresją i innymi chorobami. nazywać Perry'ego "sztywniakiem" bo sie nie szczerzył. żałosne.
dla Matthew Perry'ego "Przyjaciele" to jednocześnie najlepszy i najgorszy okres. z jednej strony zarabiał krocie, grał w najpopularniejszym serialu jako faworytów fanów i też jako jedyny z obsady miał swój udział w tworzeniu scenariuszy. jednocześnie przez kilka lat zmagał się z poważnym nałogiem, a po zakończeniu "Przyjaciół" nigdy już nie osiągnął choćby zbliżonego sukcesu w życiu zawodowym. niekoniecznie wraca się myślami z przyjemnością do czasu swojej największej świetności i jednocześnie upadku.
Nazwać kogoś żałosnym, bo zadał pytanie o zachowanie aktora? Żałosne.
Traktujmy się z życzliwością, autorka pytania nie oceniła bezpośrednio człowieka, jak ty robisz, lecz stwierdziła dziwne zachowanie, bo takie było. Nie każdy musi znać historię człowieka.
Co do tematu - szkoda gościa, wyglądał rzeczywiście na kogoś z zupełnie innej bajki.
Nie ma tu niczego żałosnego, oprócz wręcz bezczelnego pytania. Jego autorka oceniła człowieka, bez poprzedzającego osąd researchu. Takie poszukiwanie dramy na siłę, ostatnio bardzo modne ;)
Matthew Perry nigdy nie osiągnął już poziomu zawodowego tego z Przyjaciół? Dobry żart. Grał w kilku dobrych filmach i jego kariera wcale źle nie wyglądała. Nie jest to co prawda czołówka Hollywood ale nie przesadzajmy
Perry po Aniston miał najskąpszą karierę z całej obsady po Friends. Choć szkoda, że to już niestety przeszłość.
To jest właśnie poziom inteligencji i podejście w tym kraju do nauki czytania ze zrozumieniem. Nie nazwałam sztywniakiem Matthew Perry tylko Chandlera.
"Nie nazwałam sztywniakiem Matthew Perry " A to jest właśnie podejscie w tym kraju do nauki języka polskiego i nieodmienianie nazwiska przez przypadki:)
Eeee, tak? ODMIENIAMY PRAWIE WSZYSTKIE NAZWISKA? A zwłąszcza to- słyszałaś o takiej formie Perrry'ego. Nie mam pojęcia gdzie uczyłaś się polskiego. i ty cośpsizesz o zdalnych lekcjach u dzieci?xD
Najlepsze, żę w tym temacie kilka razy występuje forma "Perryego" Ale lepiej głupio zapytać czy wszystkie nazwiska odmieniamy.
Wiesz co, naprawdę sądzę, że skompromitowałeś się już dostatecznie mocno. Popraw literówki zamiast pouczać innych w temacie o którym nie masz pojęcia.
Ja się skompromitowałem xD Napisanie "Nie nazwałam sztywniakiem Matthew Perry" podpada już pod ANALFABETYZM I ty kogoś nazywasz tępakiem?XD Jak wogóle można npisać "nazwałam Matthew Perry i sądzić, że to jest prawidłowo. może masz mały kontakt ze słowem pisanym, skoro nie wiesz keidy się odmienia a keidy nie. Porównujesz literówki spowodowane szybkim pisaniem na klawiataurze oraz wolnym działaniem skrytpu strony do swoich braków z pierwszych klas podstawówki? I napiszesz, jeszcze że prawie wszystkie to nie wszystkie, bo nie potrafisz najwyraźniej stwierdzić, które się odmienia, a które nie? Wystarczyło sprawdzić: https://sjp.pwn.pl/zasady/248-66-6-Nazwiska-konczace-sie-w-wymowie-na-y-lub-i-po -spolglosce;629623.html. Do szkoły.
Od razu widać, że nazwałam Matthew Perry" brzmi jak "Kali ukraść krowa" ale tak, ja się skompromitowałem xD Skąd się biorą tacy ludzie?
I zoabcz sobie jeszcze tępaku jak odmienia się nazwisko Kerry: https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/wizyta;baracka;obamy;w;polsce ;w;przyszlym;roku;prezydent;dostal;zaproszenie,62,0,1436478.html
Hahaha!!!! Nie wiesz nic o języku polskim ani tym bardziej kulturze osobistej :))) Rozśmieszyłeś mnie na sam koniec tej nudnej konwersacji :))) Naprawdę uważasz się za osobę kulturalną? :-D Dobre :)
Te ich relacje są takie "prawdziwe"... I fakt, to co Perry powiedział wydaje się być prawdą, którą inni chcą ukryć, aby kult bajkowych przyjaciół podtrzymać. Jak dla mnie najlepiej wypadła Lisa. Najbardziej naturalna.
Może tak być. Już wywiady promujące ten odcinek były nieco dziwne. Możliwe, że mieli różne wizje i to co dostaliśmy to wynik kompromisu, z którego mało kto miał fun. Co więcej, po tylu latach wciąż ich największym sukcesem zawodowym po zakończeniu zdjęć do friends jest odcinanie kuponów od serialu.
Aniston zagrała jeszcze w paru filmach, które jestem w stanie wymienić. Cox też gdzieś widziałem, ale z głowy nie podam. Reszta... No cóż.
Aniston zrobiła faktyczną karierę i gra w dużych filamch po dziś dzień, druga postać pod względem sukcesu to Matt LeBlanc on faktycznie gra po dziś dzień w różnych serialach i zachaczył i parę filmów. Reszta no cóż ich potencjał się wyczerpał.
Każde z nich grało, ale nigdy nie wybili się tak, by ich nie definiowano przez pryzmat friends. Nie mieli szans na powazne role w superprodukcjach.
Perry machnął film nawet z Brucem Willsem i to dwa razy. :D "The Ron Clark story" z nim w roli głównej ma dobre recenzje. W poprzednim dziesięcioleciu próbował też z kilkoma serialami, które dla mnie były ciekawe i zabawne, ale nie dały rady pod względem oglądalności.
Schwimmer wciąż grywa w filmach i serialach, ale najlepiej kojarzę go z "Kompanii Braci" z 2001 roku...
Kudrow ostatnio dużo serialuje, m.in. żonę Steve'a Carella w "Siłach Kosmicznych", ale nic wartego uwagi.
No ale Aniston zobaczysz w naprawdę dużych filmach. No chociażby znakomity Zabójczy Rejs z 2019 kawał fajnego kina. Z moich ulubionych też Nadchodzi Polly najlepszy film z nią tam dała czadu. Zagrała w ponad 20 filmach co o reszcie napisać nie można sorry to są sztywne dane.
No tak, ja nie mówię o Aniston, bo już napisałeś/napisałaś o niej i zgadzam się, że z nich wszystkich to najczęsciej widziana w filmach mordka. Po prostu chciałem podkreslić, że inni też w czymś - częsciej lub rzadziej - grali. :)
A ja z kolei miałam na myśli to, że latka tej/ tego z friends na zawsze do nich przylgnęła. Aniston najwięcej osiągnęła ale była obsadzana głównie w rolach komediowych, gdzie grała różne wariacje Rachel, miała bardzo mocno zbudowany wizerunek 'girl next door'. Dopiero w filmie 'cake' pokazała talent do ról dramatycznych, ale nie miałaby szans na poważną kinowa role dramatyczna. Nie wiem oczywiście, jakie oni mieli faktyczne aspiracje zawodowe, ale czasem rola, która ma otwierać drogę do kariery, okazuje się tym, co ja stopuje.
Trzeba zaznaczyć że Courtney cox grała już w filmach przed friends i dlatego jej kariera nie skończyła się na friends, Matt LeBlanc stworzony był do ról komediowych i pomimo że nie zrobił wielkiej kariery to też jej jakoś nie zaprzepaścił bo grał dalej, Lisa Kudrow nie była bardzo przeciętna dla mnie, najbardziej mi żal Mathew Perrego bo on faktycznie umiał grać i zaprzepaścił dalszą karierę no ale tak się zdarza w świecie hollywood.
Perryego też mi szkoda, był moim ulubionym członkiem obsady, a jego Chandler to mistrzostwo. Tak, czy inaczej do dziś każde z nich zgarnia 20 mln USD rocznie za same tantiemy, więc finansowo friends ustawiło ich na całe życie:)
Fakt nie muszą nic robić, w dzisiejszych czasach ludzie jakby stracili umiejętność tworzenia komedii, jakby zaczęli się bać poruszać kontrowersyjne tematy co jest esencją komedii i nie ma takich sitcomów z jajem jakie były w latach 90.
A było tego mnóstwo, friends nie moralizował jak to robią obecne seriale a na luzie opowiadał historię grupy przyjaciół.
Też trzeba zaznaczyć że aktorzy komediowy dość często się wypalają i wielu z nich cierpi emocjonalnie.
Robin Williams, Jim Carry, Rowan Atkinson, Charlie Sheen oni wszyscy mieli depresję i popadli w problemy.