Czy tylko mnie denerwuje cała ta relacja pomiędzy Carrie i Mr.Bigiem? Mężczyzna bawił się nią jak chciał, gdy potrzebował, dzwonił. Nie wiązał z nią jako takiej przyszłości, bo skupiał się na tym co teraz. Krótko mówiąc, namieszał jej w głowie, zostawił całkiem rozsypaną, a ona wielce uradowana wraca do niego przy każdej okazji. Co jest z nią nie tak?
Aidan, wymarzony, dobry, cudowny mężczyzna, który chciał spędzić z nią życie, nie dość, że go zdradziła, to na koniec uznała, że taki związek to nie dla niej i boi się w niego angażować coraz bardziej.
Aleksandr, właściwie miała z nim wszystko, był romantyczny, również chciał spędzić z nią życie i dosłownie ją uwielbiał. Nie chciał mieć dzieci, ale Carrie w końcu sama nie wiedziała czy chce je mieć, zatem tutaj nie mieli konfliktów. Jedyna wada, którą trzeba było dać, żeby związek Carrie i Biga mógł na nowo się odrodzić, to jego zaniedbanie jej, przed jego wystawą. Naprawdę? Poświęcał jej tyle czasu i nagle, kiedy miał wystawę, pierwszą od sześciu lat i na której chciał i powinien się skupić, ona poczuła się odrzucona.
Nie chcę mówić już o filmie, który po pierwsze w ogóle nie powinien powstać, ale w którym widzimy jak Mr. Big, jakże by inaczej, ucieka ze ślubu. Co prawda powraca, bo uznaje, że Carrie to jednak to, jakże miło z jego strony.
Podsumowując, cała ta relacja od początku jest niezdrowa, z odcinka na odcinek zastanawiałam się, jak bardzo nasza bohaterka Carrie jest głupia. Naprawdę, Carrie jest nie dość, że głupia to dodatkowo ma ewidentnie skłonności masochistyczne, bo cierpienie po wielkim Bigu sprawia jej wręcz radość, skoro ciągle do niego wraca.
Muszę przyznać, że nic w tym serialu nie denerwuje mnie tak jak ona i on, całkowicie psują fabułę.
Moim zdaniem, pewnie wielu się nie zgodzi, ale idealnym mężczyzna dla niej był właśnie Aleksandr. Lubiłam ich związek i bardzo przykro mi, że nie zostali razem. Nie lubię Mr.Biga, ale Carrie nie lubię jeszcze bardziej.