Zapomniałem zaznaczyć, że spojler
.
.
.
.
.
.
Odcinek bardzo fajny, znowu czuję wielkość tego sezonu i jak ten serial się kończy.
Dziwi mnie dlaczego odejście Grace- w zasadzie to nie miała żadnego wielkiego powodu aby to zrobić.
Tak samo z chorobą Prince'a, to powinno być lepiej rozplanowane na kilka odcinków niż nagle bez żadnych oznak dowiadujemy się o tym, wygląda to trochę słabo.
Szkoda, że Monk ma raka mózgu. Pęka cienka bańka nadziei na cokolwiek między nim a Jackie, a już było coś, gdy powiedział, ze powinni się pobrać we troje, gdy szabrowali aptekę.
Odcinek oglądałam na tablecie, gdyż komp mój niedomaga. I to było takie oglądanie na szybcika, więc cóż, nie powiem wiele o tym odcinku.
Zadziwiająco spłynęło po mnie, że szpital zamykają. Jakoś tam przestało mieć to znaczenie. Eddie mnie jak cho.lera niepokoi, Monka baaaardzo szkoda, Zoey, Roman, Gloria... Wszystko niczym ta cisza przed burzą...
też jestem ciekawa o co chodzi z młodą- gdzie jedzie i dlaczego ?
Jackie na prawdę jest za Eddim- oj szkoda,do twarzy jej z Monkiem
taki smutny ten odcinek, wesele też takie stypowate
Młoda cóż wytrzymała raz, wytrzymała dwa, teraz jej się zabrało na bunt, Mogła jechać gdziekolwiek, przed siebie, taki tam gigancik.
Wesele jak i cały odcinek bardzo zapychaczowy...
Zastanawiam sie kiedy Jackie pęknie i weźmie:ze młoda uciekła i nie ma wieści /ze Monk umrze/ze zamkną szpital a ona bez kwitów zostanie. Oj zbierają sie czarne chmury nas jej czystością . Jakoś tak wydaje mi sie ze pęknie i ze ślubu z Edum nie będzie