Od razu zaznaczę, że jestem fanem tego serialu (co pewnie widać po ilości tematów jakie założyłem na tym forum) i śledzę niemal każdy strzępek informacji (stąd wiem o oskarżeniach jakie dostał jeden z twórców serialu, czyli Aaron Ehasz), ale chciałem podjąć pewną kwestię, która mnie nurtuje. Możliwe, że przejdzie to bez większego echa, albo będzie zażarta dyskusja. Spoilery odnośnie sezonu drugiego i trzeciego.
Król Harrow jawi się jako ten dobry władca, troszczący się o poddanych, a mimo wszystko znajdujący czas na zabawę ze swoim synem i pasierbem. Czcigodny i szlachetny urodził się w królewskiej rodzinie, więc miał wszystko, a chciał pomagać innym, co było wspomniane w retrospekcjach i co mimo wszystko cenię i szanuję.
Jednak później sprawy się komplikują z powodu przyjazdu królowych Duren, które proszą Króla Harrowa o pomoc. Jeśli im nie pomoże, 100 tys ludzi zginie z głodu. Z oficjalnej strony Smoczego Księcia można się dowiedzieć, że królestwo Duren jest niejako spichlerzem wszystkich 5 królestw. Król Harrow chcąc pomagać innym zgadza się niemal bez namysłu. Początkowo nie zwróciłem na to uwagi, wszystkie te przemyślenia przyszły do mnie później, przy powtórnym oglądaniu. Dziwiąc się samemu sobie zacząłem podzielać myślenie Virena, który powiedział wprost królowi, że pomoc innemu królestwu będzie ich kosztować 50 tys poddanych. Ich własnych poddanych. Nie jestem królem i raczej nigdy nie będę, ale czy dobry władca nie powinien troszczyć się przede wszystkim o swoich obywateli, a potem myśleć ewentualnie o cudzych? Pewnie wyjdę na straszliwego człowieka, ale tutaj staję po stronie Virena. I ewentualnie Sarai, która nie chciała zabijać tytana, żeby wykarmić ludność, bo zdawała sobie sprawę, że droga na skróty nie prowadzi w dobrym kierunku.
Co by się stało, gdyby Harrow wtedy odmówił? Zapewne wyszedłby na straszliwego człowieka, jego reputacja by na pewno ucierpiała. Dobry król, a nie pomaga innym? Co to za król? Dalej, umarłoby 100 tys ludzi w Duren. Dość dużo sądząc po tym, że trzy i pół królestwa (nie wiadomo ile żołnierzy Katolis odmówiło Virenowi w jego inwazji na Xadię, jednak znaczna część biorąc pod uwagę, że armia ludzi, która przybyła na pomoc Xadii miała mniej więcej po tyle samo żołnierzy Katolis i Duren), było w stanie wystawić armię 10 tys żołnierzy. Dalej, klęska głodu dotknęłaby być może inne królestwa (ciekawe jest to, że pozostałe królestwa jakoś nie wspomogły Duren, ale mniejsza z tym, to temat na inną dyskusję), ale to tylko spekulacje. Harrow zapewne miałby wyrzuty sumienia, że wtedy nie pomógł. Dalej, trzy królowe prawdopodobnie przeżyłyby, chociaż tego nie wiadomo, albo umarłyby w innych okolicznościach. Grom nie zabiłby Sarai, Harrow w zemście (z pomocą Virena) nie zabiłby Groma, Harrow nie zginąłby w ataku księżycowych elfów (notabene nadal nie widzieliśmy sceny jego śmierci), a wszystkie te przygody w serialu by się nie wydarzyły. A 100 tys. ludzi by umarło.
Nie wiem, czy to byłaby dobra decyzja z mojej strony, gdybym był na miejscu Harrowa. Trzeba pomagać, ale trzeba też myśleć o swoich własnych poddanych. Trochę to dziwne, że mam takie przemyślenia po serialu skierowanym głównie dla najmłodszych. Ta sprawa po prostu cały czas siedziała w mojej głowie.
Jaka byłaby wasza decyzja? Być może zmienię zdanie, jeśli usłyszę odmienną opinię.