Zakończenie mega ciekawe ale tragiczne dla całej rodziny. Najwiekszym antybohaterem poza Matssonem jest Shiv. Dwulicowa, zmieniajaca obóz co chwile, ostatecznie zadajac nóż w plecy Kendallowi i chyba Romanovi troche też, grająca przeciw rodzinie

Kendal - przegrany, wiadomo czemu , cały serial ,mysli, że już ma wszystko dopięte i za każdym razem jego pewność go gubi.

Roman- zagubiony, ma wszystkiego dosc, ale widać jak niechetnie idzie do zdjęcia i podpisania z Matssonem, nie chciał by cały spadek ojca poszedł dla takiego świra.

Shiv- o boże słuchałem Korwin Piotrkowskiej jak sie nią zachwycała , jaka silna kobieta. Zero logiki, wyzywa Toma od pustego garnitura nic nie znaczacego, by chwile pózniej do niego ucieć. Mogła zostać w rodzinnej firmie, a wybrała bycie przy mężu, pionku pod zarządami Matssona, który co chwile zmienia zdanie kogo wywalic , wiec najbardziej chwiejna z mozliwych pozycji jakie mogła dostać, tym bardziej,że tyle co podpadła Matssonowi. Totalny debilizm, przy okazji zrujnowała relacje z braćmi , będzie nieszczęśliwa z Tomem w firmie, w której może za chwile wylecieć.

Jesli ktos pisze, że wygrała bo jej syn bedzie nastepcą, to ma nierówno pod beretem, nastepcą jakimi na jakich zasadach, mylicie chyba jej syna z ewentualnym potomkiem Matssona ? Bedąc w firmie już nie rodzinnej, u boku CEO, który nie potrafi totalnie nic, jest tak chwiejny i bez własnego zdania , że ehh.. Dobrze, któs ten film porównał do Hamleta, postacie tragicznie kończą ale za to wyszło bardzo ciekawie...

Jesli pytacie, kto był najbardzije normalny z rodziny to Conor Roy, odsuwał się od wszystkich przepychanek, mial co prawda głupie aspiracje na prezydenta , ale poza tym i jego rozrzutnością miał najlepszy kręgosłup moralny i to on był najstarszy w rodzinie a nie Kendall..