Główny bohater jest tak mdły i ubezwłasnowolniony przez twórców serialu, że nie da się w niego uwierzyć. Każda jego decyzja podejmowana jest pod wpływem i za namową innych. Jeśli to ma być kino inicjacyjne, to jest on jedyną osobą z całego scenariusza i setki dzieciaków z tamtejszej szkoły, którego jakoś ta inicjacja omija szerokim łukiem.
Potencjał serialu jest duży duży, aktorsko momentami jest całkiem dobrze, ale tak nierówny fabularnie, że aż odstrasza. Ostatnie odcinki traktują o czymś zupełnie innym, ciężar fabuły zupełnie zmienia biegun, choć w dalszym ciągu jest to niby o stracie. Ale to wszystko jest takie bardzo "niby". Dla widza 2 razy starszego od tych dzieciaków to za mało.