Serial b. dobry, jednak nie ustrzegł się wielu wpadek jak i przeciągnięte fabuły. Spokojnie można było spłaszczyć temat w 5 odcinków.
Pierwsze co rzuca się w oczy: plakat serialu i Ciarán Hinds, który ginie w 2 sezonie i tyle nam z Hindsa w tym serialu, dziwne to. Nielogiczne ściganie potwora dwójkami, rozdzielanie się gdy ten z łatwością rozszarpuje chwile wcześniej jak mu się podoba znacznie liczniejszą grupę i lepiej zorganizowaną. Totalnie niepotrzebne powroty w przeszłość sprzed wyprawy gdzie praktycznie nie ma to żadnego wpływu na fabułę z „teraźniejszości”. Tylko momentami zadbano o to, aby urzeczywistnić panująca tam temperaturę. Nie za bardzo zrozumiałem też scenę ze spotkaniem grupy Eskimosów i to, że jeden z żołnierzy zabija ich i swoich kompanów. Wydawać by się mogło, że każdy w takiej sytuacji, całował by ów tubylców po stopach, aniżeli do nich strzelał?!
Kolejne to poćwiartowanie jednego z nieżyjących kompanów i jedzenie go na surowo mając możliwość usmażenia „potrawy”.
Ogólnie sporo różnych bzdur można wytknąć serialowi, dlatego zasługuje maksymalnie na 7.
Hejka!
"Nie za bardzo zrozumiałem też scenę ze spotkaniem grupy Eskimosów i to, że jeden z żołnierzy zabija ich i swoich kompanów. Wydawać by się mogło, że każdy w takiej sytuacji, całował by ów tubylców po stopach, aniżeli do nich strzelał?!"
Grupa spotkała Eskimosów, którzy poczęstowali jednego z żołnierzy mięsem fok - to znaczy, że nie mieli złych zamiarów względem nich. Hickey wykorzystał ten moment by przeprowadzić bunt i odebrać przywództwo - zabił żołnierza, zabił Eskimosów i wmówił wszystkim, że Eskimosi ich zaatakowali zabijając żołnierza (Hickey sam to zrobił). Podsycał w ludziach strach, żeby przeciągnąć ich na swoją stronę :)
Doktor, który zrobił sekcję martwego żołnierza na polecenie Coziera, zauważył w żołądku ledwo strawione mięso fok, więc słowa Hickeya okazały się kłamstwem - Cozier i inni domyślili się, że zamordował on żołnierza oraz przyjaźnie nastawionych Eskimosów. Wiodcznie taki był ich zwyczaj, że częstowali gości świeżym mięsem fok :)
Dzięki za odpowiedź, jednak ja to wszystko wyłapałem. Mój wywód był bardziej pokroju filozoficznego ;) nie potrafię zrozumieć tej sytuacji z punktu jakiejkolwiek logiki w scenariuszu. O ile pobudki buntownicze Hickeya można zrozumieć w sytuacji tkwienia w martwym punkcie, kombinatorstwa przywódców i tragicznej sytuacji w której się znaleźli, o tyle w momencie tak ogromnej szansy na ratunek nie jestem w stanie pojąć. Z mojego punktu widzenia, nie ma w tym za grosz logiki i nie wiem czy ktokolwiek będący podobnej sytuacji odwalił, by taką maniane.
Ps. Tą sytuacje wytknąłem jako jeden z wielu minusów serialu.
Pzdr !