Weeds, to jeden z tych seriali, które mają potencjał, pomysł a dość szybko rozmieniają się na drobne. Dobre dwa pierwsze sezony, które obiecują ciekawą historię samotnej matki zmagającej się w niecodzienny sposób z codziennością. Jednak szybko okazuje się, że scenarzysta zgubił wątek i nie bardzo wiedział w która stronę pójść. Serial robi się miałki, miejscami nudny, a zamiast dramatu czy nawet komedii jest uj wie co. Błędy w fabule, pourywane wątki itd to tylko wisienka na tym nieco mdłym torcie. Postać głównej bohaterki mogłaby spokojnie stanąć w szranki w kategorii najbardziej irytującej bohaterki - drażnią nie tylko jej głupie zachowania ale także sposób bycia i ona sama - zmanierowane gesty, rozwlekły sposób mówienia etc. No i 27 minut na odcinek, to chyba nie jest czas odpowiedni dla serialu - to co można by zamknąć w 4 sezonach rozwleka się na 8. Ogółem 5,5, bo mimo wszystko ogląda się sympatycznie - coś pomiędzy średnim a niezłym.