Co ów serial ma wspólnego z oryginalnym "Prisonerem"? Odpowiedź: w zasadzie nic. Szczegóły techniczne, jak nazwanie bohatera "Numerem Sześć" a głównego złego "Numerem Dwa" miały tylko jeden cel: w ten sposób można było udawać, że jednak jakieś podobieństwo jest i żerować na popularności genialnej produkcji sprzed lat. A pseudo-remake sam w sobie? Nie jest tragiczny, da się go obejrzeć, nawet niezbyt często krzywiąc się z zażenowania i dałbym mu 6/10 gdyby nie wspomniane już pasożytnictwo. Byłoby po prostu lepiej, gdyby dać postaciom ksywki niezwiązane z oryginałem i w ten sposób oficjalnie uczynić serial czymś w pełni osobnym. Za brak tego punkciak w dół. 5/10.