W obronie syna (2020)
W obronie syna: Sezon 1 W obronie syna Sezon 1, Odcinek 7
Odcinek W obronie syna (2020)

Sprawa

Job 53m
8,4 261
ocen
8,4 10 1 261
W obronie syna
powrót do forum s1e7

Uwielbiam

ocenił(a) serial na 10

Kuuuurde. Większość pewnie stwierdzi, że przesadzam.. ale z odcinka na odcinek jestem w coraz większym szoku, że powstał tak genialny serial. Już dawno nic z nowości nie wciągnęło mnie tak jak to.. Kocham całym serduchem!

ocenił(a) serial na 9
WiO_lA

Zgadzam się w 100%

WiO_lA

Nie przesadzasz.
A ja jestem bardzo ciekawy tego, czy finał czymś nas zaskoczy. Bo w tym świetnym 7 odcinku, który ze wszystkich najbardziej mi się podobał, mam wrażenie, że nastąpiła kumulacja emocji i może nawet ich pewien szczyt, jak chodzi o cały serial. Do tego na koniec ten list, w którym Patz przyznaje się do zabicia Bena (myślę, że prawdziwie, a nie z jakichś tylko sobie znanych powodów bierze winę na siebie), rozwiał wszelkie wątpliwości, co oczywiście nie daje żadnej pewności, jaką decyzję podejmie ława przysięgłych (bo z kolei to przesłuchanie Andyego, które od początku nam towarzyszył, sugeruje, że Jacob zostanie uznany winnym). Czy ten list Patza w ogóle dotrze do nich, a on, jak można przypuszczać, pewnie popełni samobójstwo i nie będzie świadkiem. Tego drugiego nie wiadomo, czy ściągną, a najlepiej, aby zachował się w porządku i sam się stawił. Ale te rzeczy ostatecznie mogą nie mieć znaczenia.
Najbardziej mnie bowiem ciekawi to, o czym od razu pomyślałem, jak Andy pozbył się noża. Czy on myśląc, że robi to na korzyść syna, nie popełnił tym samym podstawowego i największego błędu? Bo gdybym był autorem tej opowieści, to ten nóż by powrócił w finale, jako dowód uniewinniający i po cichu liczę, że tak się stanie. A znalezienie go gdzieś na wysypisku, jeśli nie przebył zbyt dalekiej drogi, może nie być takie trudne. Bo zdziwię się, jeśli nie będzie miał już znaczenia. Kurcze, od niego zaczyna się czołówka serialu, jak główny bohater. Znajdą go, przeanalizują i stwierdzą, że nie pasuje do ran zadanych Benowi, a na koniec będzie można się uśmiechnąć, że od razu tak można było, gdyby tylko Andy się nie pospieszył (choć oczywiście są zrozumiałe powody, które nim kierowały).
No jestem bardzo ciekawy, czy to się mniej więcej tak zakończy.
A sama masz jakieś przypuszczenia - obraz tego, jaki może być finał?

ocenił(a) serial na 6
yuflov

Te sceny wstawkowe z "przesłuchiwaniem" samego ojca mogą wskazywać na samobójstwo Jacoba, jeszcze przed ogłoszeniem uniewinnienia. Myślę, że byłoby to dobre zakończenie.

DGreg

o kurcze, nie pomyślałem o tym. Chyba możesz mieć rację.
Ale że 2 samobójstwa? Bo przypuszczam, że Patz "też" popełni, a to byłoby w miarę oryginalnym zakończeniem (i podejrzanego i faktycznego sprawcy). Jeszcze może matka by popełniła ;) bo dla niej to także dramat. Nie dość, że od paru lat żyła z obawami, że coś niedobrego może być z synem, to jeszcze na koniec przestała wierzyć w jego niewinność. Do tego ta historia z ojcem Andego, to "żyć nie umierać" ;)
Przepraszam, że tu gdzie nie gdzie uśmiech, ale wnika on z tego, że trochę się nie spodziewam (nie spodziewałem w każdym, gdyż po tym, co napisałeś, zmieniłem nastawienie), że na koniec może się aż tyle wydarzyć.
A to by nie zdziwiło, że Andy wybrał tę solową formę przesłuchania i walki o prawdę, skoro tak gęsto trup miałby się pościelić ;)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Ogólnie to te wstawki z przesłuchaniami Andy'ego wyglądają trochę podjerzanie, można zauważyć na nich, że jest on całkowicie bezsilny i ma podkrążone oczy więc coś musi być na rzeczy, a samobójstwo Jacoba brzmi bardzo prawdopodobnie. A co do noża, który Andy wyrzucił, o ile się nie mylę to przecież znaleźli go. Bo to był ten nóż, który Jacob nosił do szkoły, a w ostatnim odcinku na rozprawie gościu wyciągnął nóż jako dowód, lecz go nie uznali.. tak przynajmniej mi się wydaje, że było :) Ale wracając, serial jest tak genialny, że zaczynając pierwszy odcinek niespodziewałam się, że będzie to takim mistrzostem! Btw. Ktoś wie coś o ilości odcinków, ile jeszcze ma być?

WiO_lA

Hmm no właśnie. Nie wiem, co to za nóż wyciągnął na rozprawie? Czy faktycznie znaleźli ten Jacoba, wyrzucony do śmieci przez Andego, czy też ten prokurator po prostu trochę dla efektu (zagrania na emocjach) "stworzył" niby dowód w jego postaci, ale tylko po to, aby ława przysięgłych zobaczyła "jakiś" nóż - identycznie wyglądający, jak ten Jacoba i żeby podziałał on na ich wyobraźnię.
I kurcze przyznam, że choć dwukrotnie obejrzałem ten odcinek, to albo nie zwróciłem na to uwagi i było to powiedziane, że to niby ten Jacoba znaleziony, albo nie padło to i było to tylko zagrywką tego prokuratora z jakimś tylko "anonimowym" nożem.
ech, chyba trzeba będzie obejrzeć poraz trzeci ;) ...no chyba że jesteś na 100% pewna, że ten Jacoba znaleźli, to zawierzę Tobie.

Jak chodzi natomiast oto, czy ten serial będzie tak dobry, to ja spodziewałem się tego właściwie już po pierwszych scenach. Nawet jeszcze przed rozpoczęciem oglądania były spore szanse, że tak będzie z racji na to, że to produkcja od Apple (kilka wcześniejszych widziałem i praktycznie niemal każda okazała się co najmniej dobra), a tu jeszcze Chris Evans, dramat, więc z miejsca rzuciłem się na niego i chociaż momentami fabuła zbyt wolno szła do przodu, to całościowo serial jak najbardziej na dychę.
Szkoda tylko, że jednocześnie nie pojawiły się wszystkie odcinki, z których odpowiadając na Twoje pytanie, pozostał już tylko finałowy :)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

O kurcze, teraz to załamałeś mnie informacją, że został ostatni odcinek.. Może o drugim sezonie coś wiadomo? Czy cała fabuła i serial zamknie się tylko na tych 8 odcinkach? No ale cóż, pewne jest to, że obejrzę go od początku raz jeszcze! A co do Jacoba, jakoś nie wydaje mi się, żeby to faktycznie on mógł zabić.. przypuszczenia matki, oskarżenia, blog i opowiadanie które napisał, Twórcy pewnie specjalnie podpuszczają i naprowadzają widza, żeby był pewny, że to właśnie Jacob jest winny, ale wydaje mi się, że finałowy odcinek nas całkowicie zaskoczy. Dziwne też jest zniknięcie tego chłopaka, który odezwał się do Andy'ego i miał się wstawić jako świadek, wszystko ciągnie się tak, że do samego końca nie wiadomo co jest prawdą, ale właśnie to jest genialne w tym serialu, a Chris Evans to tylko potęguje zajebistość wszystkiego :D A wracając jeszcze do tego noża, z tego co pamiętam jak było wspominane, że Jacob przynosił nóż do szkoły, to właśnie później gościu go wyciągnął i stwierdził, że go znaleźli. Tylko, że też z tego co pamiętam później stwierdzili, że ten nóż co pokazał, został przebadany już wcześniej i to nie nim zabito.. więc już się w sumie pogubiłam z tym, bo przecież Andy zabrał synowi nóż od razu, jeszcze przed przeszukaniem domu, więc jakoś niemożliwe jest to, że policja go przebadała wcześniej.. więc w takim razie wychodzi na to, że to był inny nóż i najwidoczniej zagranie ze storny tego faceta, a Andy wiedział, że to nie jest ten nóż ale nie mógł się odezwać, bo wyszłoby na jaw, że wyrzucił i zataił on jeden z najważniejszych dowodów.

WiO_lA

aaa, no i co do Andego i jego przysłuchania, to coś to się chyba zanosi na to samobójstwo, aczkolwiek czy na Tobie Jacob sprawia wrażenie, że zrobiłby to?
Bo sam nie do końca postawiłbym na jedno, ani drugie. Mimo bowiem tego, że jest on taki antypatyczny i to zamiłowanie do tej strony z przemocą i jego wyobraźnia do snucia chorych opowieści, to samobójstwo jest jednak bardzo poważnym krokiem i wydaje mi się, że przynajmniej oceniając po tym, jak został nam on przedstawiony, to nieco za mało, aby owo samobójstwo było z jego strony decyzją, której bardzo należałoby się spodziewać.
Ale wiadomo, wyrok skazujący - jeszcze np. z dożywociem lub bardzo długą odsiadką, pewnie mógłby go do tego popchnąć. Bo Andy faktycznie wygląda, jakby Jacob odebrał sobie życie albo co najmniej dostał dożywocie, choć w drugim przypadku pewnie wcześniej powinny się odbyć apelacje, kolejna rozprawa, kolejne tygodnie, miesiące...
Przyznam, że nie do końca rozumiem, jakie formalno prawne znaczenie ma to przesłuchanie Andego?
Ja wiem, że to chyba zostało wytłumaczone już w 1 odcinku, ale nie chce mi się wracać do niego ;)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Tak jeszcze przy okazji, może znasz coś podobnego? Bo szczerze, to wciągnęłam się tak, że odczuwam jakiś niedosyt, tym bardziej, że to będzie ostatni odcinek :/ Ewentualnie, jak sam wspomniałeś, obejrzałeś kilka innych produkcji od Apple, może mógłbyś polecić coś wartego uwagi? :)

WiO_lA

Serial jest oparty na książkowej powieści i po komentarzu jednej z osób oraz informacjach z sieci, wygląda na to, że odzwierciedla książkę, a tym samym ten 8 odcinek zamyka historię.
Ale wiesz, to jeszcze nie musi znaczyć, że może nie powstać 2 sezon, gdyż mam bardzo fajny przykład w postaci świetnego serialu "Wielkie kłamstewka" (nie wiem czy znasz?, mnie się on bardzo podoba, ale wiesz, on taki trochę babski, więc nie wiem czy dla Ciebie ;) ), którego 1 sezon powstał w oparciu o książkę i ją "wyczerpał", a że się cieszył popularnością, to scenarzyści dopisali dalsze wydarzenia i powstał sezon 2.
Pytanie natomiast, czy po tym, co się wydarzy w finale (a cokolwiek by to nie było, to raczej zamknie opowieść), czy w tym przypadku byłoby sensem dopisywanie nowych wydarzeń, szczególnie jeśli już tylko w oparciu o pomysł twórców serialu. Bo choć w "Wielkich kłamstewka" udało się to bardzo dobrze i osobiście nie czułem, że oglądam dalsze wydarzenia już nie na bazie książki, to tutaj, szczególnie gdy na koniec wydarzy się to, co przypuszczamy (śmierć Jacoba), sensowna kontynuacja mogłaby być trudna i chyba nie miałaby już takiej racji bytu. A to jak dla mnie nie byłoby złe, bo choć lubię seriale kilkusezonowe, to niektóre dobrze, gdy się kończą na jednym (szczególnie jak mają konkretny początek i porządne zamknięcie, a jednym z takich, które ostatnio widziałem, jest znakomity 8 odcinkowy "Devs").
Co do produkcji Apple z kolei, to jako, że bardzo podoba Ci się Defending Jacob, to myślę, że jest spora szansa, że także "Truth be told" przypadnie Ci do gustu (obejrzałem go w międzyczasie czekania na kolejne odcinki Jacoba i choć obu dałem dychę, to on bardziej mi się spodobał. Jest więcej postaci i więcej się dzieje, i chociaż stosunkowo szybko można odgadnąć pewne wyjaśnienia, to sama historia bardzo wciąga). Więc ten serial na pewno mogę Ci polecić, a trzymając się podobnego gatunku, także "Home before dark", z tymże on z uwagi na bardzo młodą główną bohaterkę, może sprawiać wrażenie, że nie jest dramatem aż tak poważnym i ktoś mógłby nawet go znać za serial familijny - z czym nie do końca bym się zgodził.
Z tych innych bardzo dobrych, to jeszcze "For all Mankind" (jeśli wątek z alternatywną historią wyścigu na Księżyc by Cię nie zraził, gdyż poza tą otoczką jest rewelacyjnym dramatem obyczajowym). "The Morning Show", trochę uznawany za nr1 produkcji Apple z wątkiem gdzie nie gdzie na czasie. A takim na koniec do polecenia byłaby "Little America" (co odcinek różne osobne historie imigrantów w Ameryce, lecz w jego przypadku wiele zależy od tego, czy nie przeszkadzałby Ci brak fabuły ciągnącej się przez cały sezon. Bo takie krótkie jedno odcinkowe historie, mogą jak i nie muszą zaciekawić).

Ale dobra, wracając jeszcze do naszego serialu :)
Powiem Ci, że poważnie zacząłem się zastanawiać nad finałem. Zaczynam zbierać wszystkie moje dotychczasowe odczucia, zestawiać je z Twoimi odczuciami i przypuszczenia i jakkolwiek byś się jej nie wypierała, także z niezawodną kobiecą intuicją ;), także jeszcze z sugestiami dwóch innych osób - w tym @itisnotme, i wnioski nasuwają mi się takie:

Ojciec Jacoba, Andy, jest święcie przekonany, że ten tego nie zrobił. Pomijając oczywiście tę chwilę zwątpienia, gdy w samochodzie zadał mu pytanie "czy to zrobiłeś?", to kilkukrotnie, czy to z rozmowie z żoną, czy adwokatką, konkretnie "wytłumaczał" syna, że jego opowieść, to tylko bujna wyobraźnia i zrozumiałe jest nawet to, że Jacob mógł fantazjować z zabiciem Bena, który go dręczył. Że to że nie powiedział im o tym oraz przemilczał znalezienie zwłok, także jest zrozumiałe, gdyż po prostu obawiał się reakcji i osądzenia. Że wyklucza go także to, że według niego nie byłby zdolny aż tak idealnie kłamać oraz to wszystko, co wiedzieliśmy, jak w tej czy innej sytuacji potrafił go "wyjaśnić" (choćby posuwając się do ogólnych stwierdzeń, że nastalatki po prostu mają przeróżne problemy i nie jest to niczym niezwykłym).
Trzymając się dalej Andego, uważam, że przez niego dodatkowo przemawia podświadomie silna potrzeba tego, aby z uwagi na swoją historię z własnym ojcem - mordercą, nie okazało się, że jednak jest coś na rzeczy z genami. Również z uwagi na wykonywany zawód, także do siebie mógłby mieć potem pretensje, jeśli syn faktycznie okazałby się mordercą. Dorastanie w aurze kolejnych spraw sądowych, niewątpliwie może nie być bez wpływu na to, jak kształtował się umysł Jacoba, zaś poddając w wątpliwości jego zdolności okłamywania, niestety patrzy tym samym przez swój pryzmat - osoby - kogoś, który, co kilka razy widzieliśmy, sam świetnie kłamie (tu przemilczał wiedzę o stronie z przemocą, tam zbył żonę, mówiąc, że telefon z banku itp) czy w "najlepszym" razie przez wszystkie lata związku ukrywał przed żoną niezwykle ważną prawdę o swoim ojcu. W takim przypadku, gdy Andy czuje, że sam znakomicie potrafi kłamać, to może nie dopuszczać myśli, że jego syn mógłby okazać się od niego "lepszy" (czy ogólnie aż tak dobry).
Poza więc samym jnosem prokuratorskim, czy wspomnianymi czynnikami, Andy wierzy w jego niewinność i tym samym widza stara się do tego umiejętnie przekonać.

Matka. Ona z kolei wie o czymś, o czym Andemu nigdy nie powiedziała. Chodzi oczywiście o zachowanie małego Jacoba na kręgielni i z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że gdyby nie zareagowała wtedy dostatecznie szybko, to już dużo wcześniej doszłoby do tragedii z udziałem jej syna.
Możemy sobie tylko wyobrazić, jak wielki znak tamto wydarzenie odcisnęło w jej pamięci i z jak zdwojoną siłą wróciło teraz, gdy Jacob został oskarżony o morderstwo i na domiar złego te wszystkie okoliczności wskazujące na niego (posiadanie noża i motywu, wchodzenie na stronę z przemocą, nasycona emocjami i szczegółami opowieść o zabiciu Bena, czy jako pośrednie, obciążenie rodzinne).

No ale mamy potencjalnego sprawcę, Leonarda Patza, który pod koniec 7 odcinka, targany emocjami, ze złazami w oczach pisze list, w którym przyznaje się do zabicia Bena.

Ten ostatni fakt niby rozwiewa wątpliwości (jak zresztą napisałem w jednym z wcześniejszych komentarzy), jednakże mając z tyłu głowy różne filmy i seriale, nie daje to pewności, czy aby na pewno to jego wyznanie jest prawdziwe? (a nie np jak dobrze sugeruje to @itisnotme, wymuszone).
I nie wiem, co sama myślisz o jej możliwości, gdyż jedna rzecz do tego, jakby nie pasuje. Bo przyjmijmy, że ten zbir z niebieskiego Lincolna faktycznie został najęty przez dziadka Jacoba, aby skutecznie przymusić Patza do wzięcia winy na siebie. Ten pisząc list, rzeczywiście wygląda trochę jakby to robił nie do końca z własnej woli, aczkolwiek z drugiej strony wygląda też tak, jakby go rzeczywiście sumienie ruszyło. Tak więc obie możliwości wydają się porównywanie prawdopodobne - może ze wskazaniem na tę pierwszą, z tym że po co w takim razie ten gość z Lincolna czaił się przed ich domem? (skoro jego zadaniem miało być tylko wpłynięcie na Patza). Po co sprawiał wrażenie, jakby ich obserwował (także przed sądem) i niejako dla nich miał stanowić zagrożenie?
Owszem, można to niby próbować wyjaśnić, że najwyżej chciałby tylko porozmawiać z nimi. Tylko po co więc ta cała maskarada?
Dla zmyłki widza? Ale to wtedy treściowo byłoby niogiczne.

W sumie więc jest ten Patz, niby przyznaje się do winy, ale nie wiadomo czy z własnej woli, a tym samym sugeruje to, że to jednak Jacob jest winny.

Ale wiesz, zostawmy Patza na boku i oceńmy tylko matkę i ojca Jacoba w kontekście, które z nich może "wiedzieć i przeczuwać lepiej?".
Nie wiem, jak Tobie samej się wydaje, gdyż mnie z jednej strony pewnie może jakieś uleganie pewności Andego i jego tłumaczeniom mówiłoby, że to on ma rację i syn jest niewinny.
Ale z drugiej strony odczucia matki, jej wewnętrzne przekonanie, już wręcz wprost stwierdzenie, że nie wierzy Jacobowi, to kierowanie się bardziej wewnętrznym głosem, może niewypowiedzianą na głos intuicją, świadomością tego, do czego mógłby być zdolny, wskazuje mi to bardziej na nią - na to, że ona ma rację, nie wierząc w niewinność syna.

Bo wrażenie można odnosić takie, że to niby Andemu należałoby zaufać, jako prokuratorii, osobie z wielką wiedzą i potrafiącą wiele rzeczy bardzo logicznie i przekonująco wyjaśnić.
I na jego tle jego żona wydaje się być - jakkolwiek by to nie zabrzmiało, osobą prostszą, trochę jakby mniej inteligentną od niego i kierującą się bardziej emocjami.

Ale właśnie. Wydaje się, że ona może wiedzieć i czuć lepiej, a nie ten z wielkim bagażem doświadczeń, wzięty prokurator, jej mąż.

Niemniej jednak od początku fabuła tego serialu jest naprawdę świetnie poprowadzona i jeśli okaże, że Patz jest winny, to będzie można powiedzieć, że Andego nie zgubiła żadna pewność siebie i od razu miał dobrego nosa że to właśnie Patz zamordował i jego sprawę trzeba drążyć.
Takie rozstrzygnięcie budowałoby wiarę, że właściwa osobą pracuje w odpowiednim zawodzie.

Tylko że z drugiej strony, wczuwając się w umysł autora tej historii, jeśli sam miałbym napisać zakończenie tej opowieści, to uczyniłbym Jacoba winnym i trudno jednoznacznie powiedzieć, z jaką decyzją ławy przysięgłych?
Albo bowiem, że jest winny, orzekają o jego winie, a on sam popełnia samobójstwo.
Albo że choć jest winny (i zostałoby to w jakiejś ostatniej scenie pokazane, jak wyglądało morderstwo), to jego adwokat udało się go wybronić, a tym samym unika kary... ale i tak odbiera sobie życie z poczucia winny (ale wtedy powinien byłby się przyznać przed sądem).
Co do tego drugiego rozwiązania, to tutaj chyba się tak nie stanie, sądząc choćby tylko po tym przesłuchaniu Andego, które w takiej okoliczności nie miałoby sensu. Chyba że w obu tych przypadkach, nie miałoby znaczenia, co orzeka ława przysięgłych, a istotne byłoby tylko to, że Jacob popełnił samobójstwo.

Ale wiesz, im więcej razy pada ta możliwości samobójstwa, to ja przynajmniej chyba nie chciałbym, aby tak się rzeczywiście stało, chociaż wiele na to wskazuje, a przede wszystkim to przesłuchanie Andego.

Zastanawia mnie, co on tym chce osiągnąć?
Bo z jednej strony powiedział, że chce aby prawda wybrzmiała. Ale z drugiej strony może po prostu poszedł w zaparte, chcąc dowieść, że prawdą jest to, do czego sam miał przekonanie, że syn jest niewinny.

Jeśli Cię śmiertelnie nie zanudziłem tymi przydługimi dywagacjami, to powiedz, na jaki finał sama ostatecznie byś postawiła "kupon"? :)

WiO_lA

p.s. o pewnych sprawach pisałem tutaj w innym temacie.

ocenił(a) serial na 9
yuflov

Jestem fanem tego serialu ale dla mnie sprawa jest prosta. Ja mysle ze dziadzio wynajal tego duzego goscia od zadan specjalnych zeby przekonal niejakiego Patza do przyznania sie a potem samobojstwa. Natomiast dla mnie morderca jest...Jacob! A w ostatnim odcinku mlody zginie w jakis spektakularny sposob i dlatego tatko Andy jest przesluchiwany. Ale jednoczesnie mam nadzieje ze sie myle...Pozdrawiam wszystkich fanow tego naprawde dobrego serialu. Netflixie, patrz sie i ucz!

ocenił(a) serial na 10
itisnotme

O właśnie, zapomniałam o tym gościu, który jeździ w Lincolnie i śledzi Andy'ego z rodziną... Też ciekawa sprawa, bo jednak ktoś go wynajął, skoro nie daje im spokoju. Ciekawa jestem jak to wszystko się zakończy, a z drugiej strony nie chce żeby się kończyło, bo ogląda mi się to świetnie. Tak w ogóle, z tego co wiem, to serial powstał na podstawie książki.

itisnotme

Podoba mi się to Twoje wyjaśnienie z tym gościem z Lincolna i że miał on pocisnąć Patza. Natomiast jak tłumaczysz to jego zachowanie, że tak kręcił się późnymi wieczorami koło domu Barberów, sprawiał wrażenie, jakby ich obserwował, a może i chciał nastraszyć (?)
Hmm tak po napisaniu tego pytania przyszło mi właśnie do głowy, że może on wprost przeciwnie, kręcił się wokół nich, aby ich ochraniać?? (także oczywiście na zlecenie dziadka).
Co o tym myślisz?
Tłumaczysz to w ten sposób, czy jeszcze jakoś inaczej? Bo wymuszenie na Patzu wzięcia winy na siebie to jedno, ale drugie to wyjaśnienie, to nietypowe zachowanie tego gościa.

ocenił(a) serial na 9
yuflov

Witam ponownie :) W przypadku misia z Lincolna to trzymam sie twojej wersji, a mianowcie jest on chyba wynajety przez dziadzia Jacoba do ozhrony rodzinki prokuraratorskiej. Nie chce za duzo spekulowac bo potem moja zona mowi, ze nie bedzie z domoroslym detektywem filmow ogladac, bo znowu mialem racje....

Pozdrawiam i zycze wielu emocji sobie jak i fanom tego serialu

itisnotme

Ona już pewnie jest o 2 kroki przed mężem, zdążyła przeczytać tę powieść i nawet nie musi spekulować ;)
No ale żeby ukochany poczuł, że znowu dobrze trafił, to odegra swoją rolę ;D

A tak poważnie, dobry jest ten serial także z uwagi na to, że można chwilę pospekulować nad możliwym zakończeniem, a w tym przypadku chyba nas już żadne nie zaskoczy.

p.s. a może jednak... Byłoby fajnie :)

również pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)

ocenił(a) serial na 9
yuflov

Do uslyszenia po ostatnim odcinku...

ocenił(a) serial na 9
itisnotme

Acha, moja druga polowka nie czyta nic co nie jest ksiaxka historyczna lub obyczajowa ;) Sorki za literowka ale nie mam polskiej czcionki w laptoku a telefon preferuje do dzwonienia.

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Witam ponownie, po krótkiej nieobecności :D Czytać tak długie wypowiedzi, to sama przyjemność, a po drugie fajnie poznać opinie innych ludzi, z czego przypomniałeś mi nawet o kilku faktach z serialu, których nie brałam pod uwagę, bo o nich zapomniałam. Zacznijmy może od tych serialów, które zaproponowałeś. Coś mi się wydaje, że w pierwszej kolejności zajmę się wlasnie tym "truth be told, bo brzmi ciekawie i fabularnie wydaje się właśnie podobny do tego co oglądamy, także wielkie dzięki!

A co do zakończenia serialu, szczerze to namieszali mi w głowie tak, że już sama nie wiem co sądzić. Na początku gdzie wydawało mi się, że faktycznie Jacob jest niewinny, tak po ogłoszeniu, że znaleźli jego opowiadanie, gdzieś tam z tyłu głowy zaświeciła mi się lampeczka, że może faktycznie to on zamordował? Zaś później końcówka odcinka całkowicie wybiła mnie z tropu, list Patza w którym się rzekomo przyznaje do popełnionego czyny.. Teraz faktycznie zastanawia mnie i coraz bardziej nie mogę się doczekać tego, co wyniknie w zakończeniu. Tym bardziej te wstawki z Andym i jego przesłuchania trzymają w niepewności. W ogóle taka śmieszna sytuacja, bo o ile pamiętam początek pierwszego odcinka, zaczął się tak, że matka Jacoba wyszła pobiegać (jak wiadomo, zazwyczaj też biegała po parku) wróciła pozniej do domu, a jakiś czas później powiedziane było, że zginął kolega Jacoba z klasy ;) Zdaje sobie sprawy, że to mógł być specjalny zabieg Twórców, albo całkowity zbieg wydarzeń, ale mój mózg już zbytnio anzuje wszystko i w mojej głowie ta sytuacja wygląda komicznie :D Także nie pozostaje nam chyba nic innego, jak snucie własnych teorii i ostateczne przekonanie się w piątek jak będzie naprawdę.

WiO_lA

"matka Jacoba wyszła pobiegać (jak wiadomo, zazwyczaj też biegała po parku) wróciła pozniej do domu, a jakiś czas później powiedziane było, że zginął kolega Jacoba z klasy ;) "


ej, ej, ej.... co to było za mrugnięcie okiem? co Ty tutaj, co Ty niby sugerujesz?? Że to może MATKA ZABIŁA?!?! :O
;)

witaj :)
Będę musiał sobie odświeżyć tę scenę, gdyż... uśmiechnąłem się, jak napisałaś, że o pewnych szczegółach zapomniałaś, a dlatego uśmiech, gdyż sam mam tak bardzo często (za bardzo skupiam się na emocjach, a wtedy jakieś szczegóły łatwo umykają). A w takim serialu, jak ten, praktycznie wszystko albo od razu w sposób oczywisty jest ważne, albo po pewnym czasie nabiera sensu i na znaczeniu.

Ale jeśli by tak przez chwilę na poważnie pociągnąć ten pomysł z "matką morderczynią", to teoretycznie bez większego wysiłku można by to uzasadnić.
Faktem jest, że ciągle miała świeżo w pamięci, jak mały Jacob, gdyby nie jej reakcja, uderzyłby w głowę kulą do kręgli innego chłopca, co skończyłoby się zapewne czymś więcej, niż paroma szwami.
Jeśli jakimiś swoimi kanałami (a matka wiele rzeczy wyniucha) dowiedziała się, że Ben dręczy jej syna, a ten ma nóż (a nawet gdyby nie miał własnego), to w obawie, że Jacob mógłby popełnić morderstwo, to uprzedziła go i wzięła to po prostu na siebie ;)
Żaden Ben nie będzie nękał mojego syna! - krzyczała wściekle w duszy, gdy ostrze noża zatapiało się w ciele tego, którego imię jej syn wymawiał z coraz większą złością, a jednocześnie pelen trwogi.
Laurie tego dnia wstała nieco wcześniej. Wiedziała, że musi być na miejscu tuż przed swoją ofiarą, lecz na tyle późno by nie wzbudzić podejrzeń nieco wcześniejszą porą biegania. Była osobą punktualną i jej mąż od razu by wyczuł, że jakaś tragedia wisi w powietrzu.
Zresztą tylko popatrz na nią. Ona morderstwo ma wypisane w oczach ;)
I choć w tej teorii niby trochę nie gra jej zachowanie podczas całej sprawy, to to akurat dość łatwo zrzucić na jakąś schizofrenię. A ona zdecydowanie nie wygląda na w pełni zdrową ;)
No w każdym razie tym sposobem mamy już rozwiązaną tę sprawę - spójnie i bez jakichś wyjątkowo słabych punktów ;D Krzesło bez rozprawy lub co najmniej dożywocie, jako okoliczność łagodząca, że zrobiła to za syna :)

A wiesz, co Ty na to, abyśmy nie obejrzeli zakończenia tej historii i pozostali tylko z tym, co wiemy do tej pory? :D
No bo poznamy zakończenie, jakiekolwiek by ono nie było, że albo Jacob jest winny, albo niewinny, albo zrobił to Patz, albo nie zrobił, ewentualnie zrobiła to matka ;) , ale wielu opcji nie ma, a końcowy efekt właściwie będzie taki, że poznamy wyjaśnienie, serial się skończy i poczujemy pewien rodzaj smutku i pustki, że to już koniec.
A tak, na kilka dni przed finałem jest ta wielka ekscytacja, ta zżerająca ciekawość, to napięcie, i czyż to wszytko nie jest fajniejsze? ;D ...bo nie mówię "lepsze", gdyż to jak wiemy jest wrogiem "dobrego" ;)

dobra, wiem że gadam głupoty ;)
ale tak poważnie jest w tym trochę prawdy. Nie wiem, jak sama podchodzisz do takich sytuacji, bo ja po zakończeniu na pewno będę miał to uczucie, że niestety właśnie coś naprawdę dobrego się skończyło. Ale cóż, taka kolej rzeczy.

Fajnie, jakby na sam koniec było jakieś zaskoczenie.

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Tak całkiem poważnie, po tym co napisałeś, coraz bardziej biorę to za kolejną z opcji zakończenia :p Tak przyglądając się od początku, przecież od razu widać, że z matką Jacoba jest coś nie tak, tym bardziej, że były momenty w serialu, gdzie np. syn nie był umówiony do psychologa, a ona sama przyszła na rozmowę, pomimo braku umówionej wizyty.. tak, niby w jego sprawie, ale kto wie, czy nie dręczy jej sumienie ;) Dobra, bo ktoś jak to przeczyta stwierdzi, że coś z nami nie tak, że za bardzo interpretujemy wszystko co widzimy :D Ale w mojej głowie nadal pozostanie jakiś cień złudzenia, że może jednak ;)

A co do serialów i pustki po obejrzeniu, mam tak za każdym razem, gdy oglądam coś, co mi się bardzo spodoba, nawet nie tylko z serialami, a z filmami to samo.. często po obejrzeniu czuję jakiegoś rodzaju pustkę, że to już koniec oglądania.. często też chwilę po tym szukam czegoś podobnego do obejrzenia, lecz zazwyczaj kończy się na tym, że nic nie znalazłam i muszę pogodzić się z zakończeniem oglądania :/

Wracając jeszcze do Twojej propozycji, żeby nie oglądać jutrzejszego odcinka, szczerze pomysł głupi nie jest, tylko że przynajmniej ja bym tak nie potrafiła zrobić. Już od zakończenia odcinka 7-go czekam z niecierpliwością na kolejny, lecz załamał mnie trochę fakt, że jutrzejszy odcinek jest ostatnim..
Wydaje mi się, że chyba jednak lepiej poznać zakończenie, niż żyć z myślą, że coś jest niedomknięte i snuć różne teorie o zakończeniu... chociaż prędzej czy później ciekawość by wygrała i i tak obejrzelibyśmy ten ostatni odcinek :D

ocenił(a) serial na 10
WiO_lA

Chcesz zaskoczenie na sam koniec?

Jeszcze się wszyscy zdziwimy jak okaże się, że to Andy zabił za pomocą noża Jacoba, a nóż wyrzucił dlatego, bo wiedział, że znajdą na nim jego odciski palców, a jak wiadomo Prokurator-morderca to koniec życia i jakiejkolwiek kariery (stąd też wystawki z przesłuchania Andy'ego)

Nie no bez żartów, bo ktoś pomyśli, że ja tak serio :D Andy jest ostatnią osobą, którą mogłabym podejrzewać, bo niby dlaczego? :D

WiO_lA

Że Andy ? ? ?
Z Ciebie pani Wiolu to naprawdę Agatha Christie ;p
Ja myślę, że oni wszyscy są w zmowie i rodzinnie palą głupa ;)

Ile Ben dostał ciosów nożem? No ile... 3.
Czy nie wydaje Ci się to zbyt symptomatyczne?
Nie dostał 4, 8, 2, ani 10, a równe 3.
Kto tyle ciosów zadaje?
Czy Ty dźgasz kogoś aż 3 razy?! No nie. Raz i wystarczy, prawda? No właśnie :)
Tak więc tutaj wyjaśnienie od razu mieliśmy podane na tacy, że po razie od Andego, Laurie i Jacoba :D ...a największą ofiarą w tym serialu jest Bogu ducha winny Leonard Patz, na którego najpierw Andy zrzucił cień podejrzeń, a potem ojciec Andego zza krat najął zbira, żeby ten przymusił go do wzięcia winny na siebie i jeszcze aby na koniec po napisaniu listu popełnił samobójstwo. To jest prawdziwa tragedia niewinnego człowieka.
Ale wiesz, tytuł nas myli. "Defending Jacob", że to niby wszystko się kręci wokół Jacoba, a tak naprawdę dopiero teraz pod koniec wychodzi, kto tu jest głównym bohaterem.
ehh, ależ daliśmy się zwieść ;p
Że ja... Ale czy Ty? ; D
Mam nadzieję, że Patz okaże się jednak niewinny! ;)

WiO_lA

W innej historii to byłoby możliwe, ale tutaj chyba jednak parę scen to wyklucza, jak przede wszystkim te, jak Laurie przypominała sobie sytuację z kręgielnią w kontekście, który dość jasno jest nam sugerowany, że dręczy ją myśl, czy Jacob zabił Bena?
Tak więc na poważnie całkiem, to zostawiam na to jakieś 0 przecinek 0 0 0... 000 0 01 procenta ;) A mówiąc obrazowo, bardziej wierzę w kosmitów ;) i nie że gdzieś tam rozpierzchniętych po odległych galaktykach, ale że tłumnie chodzą wśród nas po ulicach :)

Dobra, ja już oczyściłem umysł z tej teorii ;p
trrrrrrr plum plum plum.... a e i o u ;)

"często też chwilę po tym szukam czegoś podobnego do obejrzenia, lecz zazwyczaj kończy się na tym, że nic nie znalazłam"
No właśnie. Takie szukanie kończy się najczęściej na niczym. Mam tak najbardziej po kolejnym sezonie Westworld (moim ulubionym serialu) i najzabawniejsze, że podświadomie wiem, że ciężko znaleźć coś podobnego, a gdy nawet jest, to już z dużym prawdopodobieństwem wcześniej obejrzane. Bo w przypadku "Defending Jacob" widzę nieco większy wybór tytułów, szczególnie np z Twojej perspektywy, gdzie czeka choćby "Truth be Told", albo np nie wiem, czy już widziałaś, "Little fires everywhere"? (naprawdę super dramat i emocji nie brakuje).

Z tym nieobejrzeniem oczywiście tak pół żartem, aczkolwiek czuję w sobie pewien stan dualizmu, jak chodzi oto, jakie zakończenie bardziej chciałbym zobaczyć. Aby Jacob jednocześnie okazał się winny i niewinny :)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

O Ty kurde... W sumie na plakacie są w trójkę, rany zostały zadane trzy... Więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ich osądzać, że zrobili to razem :D A jak już przy Agacie Christie jesteśmy, to ta teoria brzmi niczym z "Morderstwo w Orient Expressie" gdzie każdy zadał po jednym ciosie :D

Jesteśmy coraz bliżej wyjaśnienia, coraz bliżej końca, a w głowie nadal tworzą się różne teorie, z jednej strony chce się dowiedzieć jakie jest zakończenie, a z drugiej strony nie, bo już po tym nic nie będzie.. Zapewne zabiorę się za oglądanie "Truth be told" które mi poleciłeś, a za jakiś plus/minus miesiąc wrócę do "Defending Jacob" raz jeszcze, bo serial jest zbyt dobry, żeby o nim zapomnieć.. tym bardziej, że czekanie z tygodnia na tydzień sprawiło, że większość mniej, bądź bardziej istotnych rzeczy z fabuły już zdążyłam zapomnieć, więc kolejny dobry "pretekst" do powrotu :D

WiO_lA

Jestem już po finale (man nadzieję, że czytając to także jesteś, a jeśli nie, to poczekaj) i tym razem napiszę trochę krócej, no teoretycznie krócej ;) gdyż czuję pewne rozczarowanie i chyba przede wszystkim ten serial musi mieć kontynuację.

Pierwsze, to właśnie zakończenie. 2 sezon musi powstać, bo inaczej zapominam o pierwszym i o tym serialu.
Po drugie czuję rozczarowanie, gdyż myślałem i podświadomie chciałem, aby ten 8 odcinek zamknął tę opowieść w sposób jednoznaczny. A tego jednak nie zrobił. Mało tego, ta opowieść trochę się rozciągnie, a tym samym jak dla mnie nieco straci na klimacie. Zresztą ten wątek z Meksykiem już mi nie pasował do całości i tyle dobrze, że nie był zbyt długi.
Trzecie, a może jest to nawet najważniejsze z tego odcinka, że Laurie nie zginęła, dodatkowo jest w niezłym stanie, a tym samym poczułem wielką ulgę z tym związaną. Bo chociaż zginęłaby (wiadomo, że nie do końca, ale upraszczając do samego czynu) na własne "życzenie", chciała popełnić samobójstwo i jednoczenie zabrać ze sobą syna, to jej śmierć byłaby dla mnie naprawdę wielkim ciosem. Ona, która wydaje się, że wie jak było, a nie za bardzo jest słuchana, a też za wszelką cenę nie chce walczyć z Andym, któremu co prawda trochę otworzyły się oczy w związku z tym, że Patz sam się nie zabił, wszystko to sprawa jego ojca, prawdopodobnie i Bena nie zabił, więc on chyba czuje, że Laurie ma rację nie wierząc Jacobowi, a mimo to nie do końca są po tej samej stronie. Poza tym przez te kolejne kłamstwa (mam na myśli to, że od razu nie powiedział Laurie o tym, co się dowiedział z rozmowy z ojcem), Andy coraz bardziej mnie denerwuje.

Co się natomiast potwierdziło z tych naszych różnych przypuszczeń. Zbir faktycznie miał ich ochraniać, oczywiście wymusił na Patzu przyznanie do winy, następnie wysłał go na drugi świat, za wszystkim stał dziadek, więc z tym nie było żadnego zaskoczenia. W sumie nawet nie było z samobójstwem (a ostatecznie z nieudaną próbą) Laurie. Bo chociaż raz napisałem o tej możliwości w formie pół żartu, to praktycznie od pierwszych scen miałem to z tytułu głowy, że Laurie będzie chciała to zrobić.
Wyjaśniło się przy tym, o co dokładnie chodziło z tym przesłuchaniem Andego.

I wiesz, jestem ciekawy Twoich odczuć. Co Cię zaskoczyło, co nie, czego już w trakcie oglądania i narastania kolejnych wydarzeń się spodziewałaś i tak ogólnie, co czujesz po tym niby finale?
(zadowolenie, niedosyt, spełnił oczekiwania, rozczarowanie... (?))

Ja mam bardzo mieszane odczucia i inne w tym momencie przekładają się na chęć zobaczenia kontynuacji.

ocenił(a) serial na 10
yuflov

A więc, już jesteśmy po. Z tego co widzę, akurat tutaj, w tym odcinku mamy chyba troszeczkę inne odczucia ;) Trochę się rozpisze, bo ten odcinek dał mi najbardziej do myślenia i zastanawiania się.. Dlatego mam nadzieję, że jednak będzie Ci sie chciało przeczytać moje wypociny :D

Jak dla mnie ten odcinek był ciut pogmatwany, lecz oglądałam od poczatku do końca z ciągłą niepewnością, lecz był jak dla mnie jednym z lepszych (chociaz w sumie, każdy z nich był bardzo dobry) Pomimo, iż z czasem wyjaśniały się sytuacje jedna za drugą, tak w zamian tych wyjaśnionych przychodziły kolejne, gdzie można było się zastanowić o co właściwie chodzi... Ale postaram się streścić swoje myśli od początku.

Gdy ogłosili w sądzie, że Jacob jest jednak niewinny, na jego twarzy pojawiła się duma i wielka radość, owszem miał się z czego cieszyć, lecz wydaje mi się, że to byla radość z tego, że sąd uznał go za niewinnego pomimo, że on dobrze wie jaka jest prawda i cieszył się, że i tak postawił na swoim. Kurde, tak wszystko namieszało w głowie, te wszystkie wątki, przecież skoro Patz jest niewinny, to kto zabił w takim razie? Chcąc nie chcąc moje podejrzenia trzymają się Jacoba, ale z drugiej strony.. mam tak mieszane uczucia. Myślałam, że w finale jednak dowiemy się konkretnie kto zabił, a tak to pozostawili nas z domysłami.

Mieli mieć wakacje życia, mały powrót do normalności, lecz okazały się kolejnym koszmarem, nie mniej gorszym od poprzedniego. Przez jakiś czas znowu miałam w głowie, że to Jacob mógł coś zrobić tej dziewczynie.. lecz wydawało się " za dużo", po co mieliby na siłę robić z niego psychopatę? Po ogłoszeniu niewinności Jacoba, Laurie wreszcie wróciła do życia, na jej twarzy zaczął w końcu pojawiać się prawdziwy uśmiech , tak po wydarzeniach z wakacji wszystkie złe wspomnienia wróciły z podwojoną siłą, a jej psychika pękła już do końca..

Nie spodziewałam się takiego zakończenia, wiedziałam, że pomimo tego, że jest matką ma jakiś mały uraz do Jacoba, żeby nie powiedzieć, że wstręt do syna mordercy.. (bo jednak cały czas o mi myśl myśli) ale nie na tyle, że będzie chciała go zabić.
Z tego wszystkiego, jednak najbardziej szkoda mi Andy'ego, on dobrze wie, że to Jacob prawdopodobnie zabił(przynajmniej nie powinien zostact uznany za niewinnego, bo nie wiadomo czy nim jest) tak jak dobrze wie, że to nie był wypadek, tylko Laurie chciała zabić Ich syna, jednocześnie popełniając samobójstwo i niestety musi z tym żyć. Na przesłuchaniu dobrze wiedział, że prokurator ma rację, że to nie był wypadek (Andy zorientował się, że jest coś nie tak z żoną, już wtedy gdy znalazł album z dzieciństwa Jacoba, w pudełku ze śmieciami) Mógłby powiedzieć o wszystkim policji, wszystko zaczęłoby się od nowa, Jacob znowu zostałby przesłuchiwany w sprawie zabójstwa, Laurie to samo w sprawie usiłowania zabójstwa (chociaż mogłaby zostać uznana za niepoczytalną i zamknięta w psychiatryku) Zapewne ciągnęło by się to długo, brak dowodów, więc też nie wiadomo czy ktokolwiek by uwierzył..Tak czy tak, straciłby rodzine, chociaz szczerze mówiąc już ją stracił. Tylko zastanawiam się co byłoby gorsze, gdyby Jacob poszedł siedzieć za morderstwo, a Laurie została skazana za usiłowanie zabójstwa syna.. czy fakt w jakim Andy siedzi teraz, że mimo wszystko dobrze wie jaka jest prawda i nie może nic z nią zrobić..

To samo z Jacobem, jeżeli wyjdzie ze śpiączki, prawdopodobnie nie będzie pamiętał nic sprzed wypadku.. lecz z czasem może zacząć powoli odzyskiwać świadomość, ale czy na tyle, żeby przypomnieć sobie sytuację w aucie sprzed "wypadku"?

Szczerze, obejrzałabym kontynuację, bo i zakończenie faktycznie pozwoliłoby na drugi sezon, tylko też nie wiadomo czy kolejny sezon nie zepsułby całego sensu serialu? Chociaż jednak te niewyjaśnione sprawy, nie dają mi spokoju. Gdzie miałam nadzieję, że po tym odcinku automatycznie nie będzie trzeba tworzyć kolejnych teorii, bo wszystko będzie jasne, tak teraz jest jeszcze gorzej bo większość rzeczy została niewyjaśniona..

Co nie zmienia faktu, że serial uważam za mistrzostwo i jeżeli powstanie kolejny sezon- obejrzę na pewno ;)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Właśnie się dowiedziałam, że w książce jest podobno  inne zakończenie historii.. tylko, że nie chce go chyba znać, oglądałam serial więc i przy tym pozostanę.. ale kurde, trochę jednak kusi, żeby się dowiedzieć ;)

ocenił(a) serial na 10
WiO_lA

Pomimo, że serial się zakończył, to nie daje mi to spokoju :p Skoro to faktycznie prawda i twórcy postanowili zmienić zakończenie od tego oryginalnego z książki, to może mają w planach drugi sezon.. Aż jestem ciekawa czy cokolwiek będzie później, czy to już całkowity koniec.

WiO_lA

"Gdy ogłosili w sądzie, że Jacob jest jednak niewinny, na jego twarzy pojawiła się duma i wielka radość, owszem miał się z czego cieszyć, lecz wydaje mi się, że to byla radość z tego, że sąd uznał go za niewinnego pomimo, że on dobrze wie jaka jest prawda i cieszył się, że i tak postawił na swoim."

Przyznam, że tak bardzo nie zwróciłem na to uwagę - dokładnie na jego reakcję, bo jak ta scena się pojawiła, to od razu pomyślałem "kurcze, tak szybko ogłosili ten werdykt, już w pierwszych minutach odcinka, więc na pewno jeszcze dużo się wydarzy", a tym samym ten werdykt tylko mnie utwierdził, że Jacob jest winny, więc ta jego radość nie miała większego znaczenia.
Tzn wiesz, zawsze jeszcze może być tak, że nie zabił jest niewinny, Ben został zabity przez... hmm ale no właśnie: przez kogo? Patza raczej na pewno wykluczamy, zresztą on już nie żyje, więc...
Tutaj niestety krąg podejrzanych zawierał się w dwóch osobach, a skoro jedną możemy wykluczyć, to wybór nie pozostaje zbyt wielki ;) A nie wiem, co sama na ten temat sądzisz, ale chyba nie wymyślą teraz innego sprawcy? Bo jak ten serial się "sztucznie" rozrośnie (sztucznie, czyli już nie w oparciu o książkę, a pomysły scenarzystów), to zawsze mogą rozbudować wątek szkoły, uczniów i wymyślić, że zabił któryś z nich - także dręczony przez Bena :) - takie nieco inne "Trzynaście powodów" ;)
Nie. O tym to nawet nie chcę myśleć i wydaje mi się, że nic takiego nie wymyślą, gdyż to, jak dobrze powiedziałaś w odniesieniu do 2 sezonu, nie wiadomo czy nie zepsułoby całego sensu.

"Chcąc nie chcąc moje podejrzenia trzymają się Jacoba, ale z drugiej strony.. mam tak mieszane uczucia. Myślałam, że w finale jednak dowiemy się konkretnie kto zabił, a tak to pozostawili nas z domysłami."

No właśnie. Ja spodziewałem się tego, że jeszcze przez pół odcinka pociągną rozprawę sądową, że w niej nastąpi jakiś zwrot, powróci ten nóż Jacoba, może ściągną tego świadka z Florydy, sam Jacob zdecyduje się zabrać głos, albo matka, Andy, ktoś jeszcze. Więc jeśli wyczuwasz u mnie pewien zawód, to on trochę z tego wynika, że tak od razu na początku odcinka zakończyli rozprawę i przez to zburzyło to moje nastawienie i właściwie jakby odebrało oczekiwania co do tego, co w tym układzie się wydarzy przez te pozostałe kilkadziesiąt minut.
Mogłabyś powiedzieć, że powinno być na plus takie zaskoczenie. Ale wobec tego, jaką od początku konstrukcję miał ten serial, to bardziej pasowałoby mi, aby zakończył się na sądzie, na przesłuchaniu Andego i na jasnym ustaleniu, kto winny, kto niewinny (bez żadnego wątku z wakacjami w Meksyku, a jeśli z tym samobójstwem Laurie i "zabraniem" ze sobą Jacoba, to skutecznym, mimo że byłoby mi jej bardzo żal). Zresztą, jeśli dowiadywałaś się, jak jest w książce, to zdaje się, że ona i on giną).

"Nie spodziewałam się takiego zakończenia, wiedziałam, że pomimo tego, że jest matką ma jakiś mały uraz do Jacoba, żeby nie powiedzieć, że wstręt do syna mordercy.. (bo jednak cały czas o mi myśl myśli) ale nie na tyle, że będzie chciała go zabić."

Mnie to nie zaskoczyło, gdyż trzeba tu dokładnie wczuć się w to, co ona czuła. A sytuacja była taka, że ona już tylko w samobójstwie widziała sposób, aby zaznać spokój i pozbyć się tych wszystkich dręczących myśli, czy Jacob to zrobił, czy nie zrobił. A jej to bowiem ogromnie nie dawało spokoju, a czuła - i wydaje mi się, że dobrze, że od Jacoba nie uzyska prawdy i cokolwiek by powiedział, to jeszcze bardziej by ją to dręczyło. A że w tym akcie zdecydowała, że zginie także on, to wydaje mi się, że to nie uraza do niego czy wstręt jako takie, lecz z jednej strony odebranie światu takiej osoby, jak on, czyli takiej która potrafi wywołać u drugiego człowieka tyle udręczenia na myśl, co mógł zrobić lub do czego może być zdolny. A z drugiej strony, to odebranie mu życia byłoby także aktem jedynej możliwej pomocy jemu samemu. Bo wydaje mi się, że Laurie już do tego stopnia czuła, jaki on jest, że tylko śmierć może go uratować przed byciem takim, jakim jest i kto wie, na jak bardzo złego jeszcze by wyrósł. Do tego bardzo duże znaczenie miało to, że był jej synem i w głębi duszy mogła czuć się winna tego, że jej dziecko okazało się być taką osobą. Więc skoro wydała go na świat, to z uwagi na te wszystkie okoliczności, z tego świata także chciała go zabrać.

"Z tego wszystkiego, jednak najbardziej szkoda mi Andy'ego".

A ja mam z nim problem. Jest on owszem w bardzo trudnej sytuacji i możliwe, że wewnątrz targają nim różne myśli, co tu zrobić, co powiedzieć, przyznać się do wszystkiego, co wie, do tego co i sam też zrobił (pozbył się noża - możliwe, że dowodu, który jednoznacznie wskazałby na winę syna). Ale jakkolwiek po fakcie człowiek bywa mądry, to możemy jednak postawić tu takie oto pytanie, czy może nie doszłoby do tego wszystkiego, gdyby Andy nie zataił przed Laurie, że jego ojciec jest mordercą i siedzi w więzieniu?
Choć odpowiedzi na to nie poznamy i wszystko to będzie tylko naszymi przypuszczeniami, bo wiadomo, życie nie jest takie proste i zero-jedynkowe, to w moim odczuciu, gdyby Laurie wiedziała o tej niezmiernie ważnej historii rodzinnej, to jestem przekonany, że inaczej podeszłaby do tych bardzo niepokojących sygnałów, jakie Jacob wysyłał, jako małe dziecko. Bo ją tamto wydarzenie z kręgielni co prawda przeraziło i to wspomnienie nigdy nie wyleciało jej z głowy, ale gdyby wtedy wiedziała o tym, że dziadek Jacoba jest mordercą, to uważam, że nie tylko podzieliła by się tym wydarzeniem z Andym, co dodatkowo powzięli by jakieś konkretne kroki wychowawcze, odpowiedniego psychologa etc. i z dużym prawdopodobieństwem nieco starszy Jacob z "naprostowaną" psychiką nie zabiłby kolegi z klasy, ani w ogóle nikogo.
Oczywiście Laurie sama nie jest bez winy, gdyż tak czy inaczej powinna była powiedzieć Andyemu. Jednakże on w pierwszej kolejności powinien był powiedzieć jej o swoim ojcu, a kto wie, czy ona wtedy w ogóle wyszłaby za niego? (czy np dla Ciebie miałoby znaczenie, gdyby się okazało, że ojciec Twojego przyszłego męża jest mordercą, to byłoby to zupełnie bez wpływu i tak i tak byś wyszła za niego?). Ja otwarcie przyznam, że gdyby ojciec mojej przyszłej żony był mordercą, to 10 razy na pewno bym się zastanawiał nad przeróżnymi konsekwencjami, jakie prędzej czy późnij mogłoby to wywołać dla związku. To może być naprawdę ogromnym obciążeniem i wiem, że tak się można cofać do kolejnych przyczyn, i mówić, że gdyby nie to, gdyby nie to i tak dalej. Ale nie zmienia to tego, że to Andy wszedł do ich związku z bardzo poważną tajemnicą, która według mnie nie była bez wpływu na to, do czego doszło.
Poza tym można nie zwracać na to większej uwagi, ale on do tego jest osobą, która zdecydowanie nie unika kłamstw, choćby nawet niektóre wydawały się "niewinne" lub o niedużym ciężarze. I mimo że Laurie też nie jest święta, to jej jest mi dużo bardziej żal od Andego - już tak całościowo patrząc na cały kontekst i wszystko, także to, jakimi są osobami.
Andy w tym momencie w dużej mierze pokutuje za swoje czyny: za ukrywanie prawdy o ojcu, za pozbycie się noża (który prawdopodobnie szybko zamknąłby sprawę, oczywiście z tragedią w postaci zamknięcia syna, ale bez innych późniejszych jeszcze większych dramatów, jak próba samobójstwa Laurie wraz z zamiarem zabicia Jacoba).
Można oczywiście postawić pytanie, jaki rodzic nie zrobiłby wszystkiego dla swojego dziecka? , tego wszystkiego, co Andy, prawie że za wszelką cenę próbując bronić, tłumaczyć i usprawiedliwiać Jacoba. I byłoby mi go bardzo żal, gdyby nie jego zachowanie i od początku brak szczerości.
A teraz tylko może brnąć w kolejne kłamstwa, jak choćby na tym przesłuchaniu, czy za "chwilę" ukrywać przed Laurie i Jacobem (jeśli ten się wybudzi), to co się stało.
Może surowa ta ocena jego, ale na dobrą sprawę na swoich rękach ma też śmierć Patza (gdyby w trakcie rozmowy z ojcem dość wyraźnie nie dał mu odczuć, że podejrzewa tego gościa, to ten pewnie nie nająłby zbira, a Patz nadal by żył).

Emocjonalnie podszedłem do tego, wiem :)
i jak będzie 2 sezon, to mam nadzieję, że Andy się zrehabilituje ;p choć na dobrą sprawę tak, jak piszesz, jego dramat może się ciągnąć i ciągnąć :) Laurie nie powie, co zaszło, a Jacob w sumie nawet wygodnie, gdyby pozostał w śpiączce ;)

ech, wiesz, co bym teraz nie napisał i jak nie oceniać tych kolejnych postaci, to szkoda, że ta historia się nie zakończyła i tym samym nie możemy w tych naszych ocenach podsumować to wszystko dużo bardziej jednoznacznie. A najbardziej brakuje tego jasnego potwierdzenia, że Jacob zabił Bena i jest winny. Do tego myślałem, że na koniec pokażą, jak to wyglądało, jak to zrobił, sama ta scena będzie taka bardzo dramatyczna, pełna emocji i będzie takim uwieńczeniem tego serialu.
A tymczasem skończyło się na scenie, jak Andy siedzi pochylony, podłamany, Jacob w śpiączce, Laurie nie pamięta przebiegu wypadku i tak po prostu jest to zakończenie, po którym czuję niedosyt i potrzebę wyjaśnienia tego wszystkiego do samego końca.

Można powiedzieć, że udało się twórcom pozostawić nas widzów w przemożnej potrzebie zobaczenia kolejnego sezonu ;p
...i zbyt dużego wyjścia nie mamy, jak tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać na kontynuację :)

p.s. a tak zbaczając z tematu tego serialu, to są jakieś tytuły, na obejrzenie których teraz bardzo czekasz?
Ja na ostatni sezon "Trzynastu powodów".

A tak wiesz, mówiąc jeszcze na koniec, to chociaż długie te moje komentarze i nawet jeśli nie czułaś się zmęczona czytając je, to ja na pewno bym się zmęczył czytaniem tych moich zbyt długich wywodów i wiedz dodatkowo, że nie do końca potrafiłem wyrazić to wszystko, co zamierzałem i tak jak chciałem, gdy myślałem o tym, co napiszę.

Takie seriale, takie historie jak ta, najlepiej przeżywa mi się wewnętrznie, w duszy, w myślach, wiele rzeczy i wydarzeń człowiek po prostu czuje i niewymagają one opisywania ich, zaś próba dzielenia się odczuciami wypada różnie.
Odbierz to z przymrużeniem oka, ale ten serial świetnie by się nam oglądało, jakbyśmy siedzieli razem na kanapie i tak na bieżąco dzielili się tym, co w danym momencie czujemy, myślimy, podejrzewamy, jakie mamy w danej chwili domysły, przeczucia, czego się spodziewamy oraz co chcemy, aby się wydarzyło :)

A tak na marginesie ten Twój bohater ze zdjęcia profilowego, to do końca życia będzie mi się kojarzył z tą sceną, jak kijem bejsbolowym (już nie pamiętam, jakie on mu imię nadał - jakieś kobiece) roztrzaskał głowy ryżego i azjaty :)
To była najbardziej wstrząsająca i emocjonalna scena ze wszystkich sezonów.

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Wczoraj po obejrzeniu finałowego odcinka, poszperałam trochę na zagranicznych stronach, czy nie ma czasami jakiejś informacji o drugim sezonie.. Znalazłam tylko artykuły, które mówią za i przeciw temu, czy kontynuacja miałaby sens, ale tak jak my zauważyliśmy, również piszą o zakończeniu, które spokojnie pozwalałoby na taką kontynuację, tylko też pytanie co by mogło w niej być. Właśnie tak jak wspomniałeś, ktoś w artykule napisał te same spostrzeżenia, że mogliby w drugim sezonie rozszerzyć grono podejrzanych, o inne dzieciaki z klasy..ale tak w sumie myśląc, kolega Jacoba, który go od razu oskarżył, pisał o nim w Internecie różne rzeczy.. on sam był też dręczony przez Bena, od razu zrzucił swoje podejrzenia na Jacoba ogłaszając go winnym śmierci.. mnie zastanawia, dlaczego nie postanowili jakoś bardziej zagłębić się w jego przesłuchanie? Tak samo jak Jacob, miał motyw żeby zabić.. bo również był dręczony. No ale z drugiej strony, z tego co mówili, to Ben dręczył wiele osób, więc nawet mogłoby się okazać, że ktokolwiek z dzieciaków z klasy mógł go zabić.. więc wydaje mi się, że gdyby stworzyli kolejny sezon oparty m.in. na takiej fabule, to może i miałoby to jakiś sens.

Wracając jeszcze do Laurie... ja jakoś w ciągu dalszym bardziej współczuję Andy'emu niż jej. Jakoś jej postać nie przemawiała do mnie bardzo (nie mówię, że była źle odegrana, czy coś.. bo aktorka poradziła sobie z rolą bardzo dobrze) Po prostu, jej sens opierał się na załamanej matce, która z czasem winiła wszystkich wokół za to co się działo.. (Chociaż wcale mnie nie dziwi, że to na Andy'm skupiłam się bardziej, bo jakoś od zawsze w serialach większą uwagę przykuwałam męskim postacią, a te żeńskie zawsze były u mnie na drugim planie :p ) Chociaż patrząc na całą sytuację, jak dla mnie on też nie miał łatwo. Z jednej strony rozumiem dlaczego nie powiedział żonie o swoim ojcu, który za morderstwo siedzi w więzieniu.. nie ukrywajmy, nie miał się czym chwalić, zapewne doszły do tego obawy, właśnie o tym co wspomniałeś, że nie wiadomo co by się stało, gdyby Laurie o wszystkim wiedziała od początku, nie wiadomo czy w ogóle wzięliby wtedy ślub.. owszem miałaby wtedy pewnie obawy, ale jestem zdania, że nie możemy winić dzieci, za to jacy są rodzice, bo niestety Andy wpływu na to nie miał. Możnaby nawet powiedzieć "rodziców się nie wybiera".. trochę brutalne, ale prawdziwe. Nie każdy rodzic jest idealny. Więc dlaczego Andy miałby być osądzany o to, co zrobił jego ojciec.. owszem- geny, ale to nie jest powiedziane, że będzie taki sam (tak jak pamiętamy, miał robione razem z Jacobem badania na dziedziczenie genu) więc nie można kogoś przekreślać za czyny, które popełnił ktoś inny. Z drugiej strony, Laurie miała prawo wiedzieć o tym, bo nie jest to jakąś błahostką, a jedną z najważniejszych, jak nie najważniejszą rzeczą z życia Andy'ego.. no ale łatwiej było mu "zapomnieć" i powiedzieć, że ojciec nie żyje, niż powiedzieć prawdę.. właśnie dlatego, żeby ludzie nie obsadzali go przez pryzmat tego co zrobił jego ojciec. Nie twierdzę, że postąpił dobrze, bo nie popieram tego, ale z drugiej strony też jakoś rozumiem ten a nie inny wybór.

Tak jak wspomniałeś, że najlepiej oglądałoby się wspólnie i wtedy na bieżąco możnaby było dzielić się przeżyciami i wrażeniami.. Właśnie to jest najlepszy sposób, od zawsze gdy coś oglądałam miałam wewnętrzną potrzebne podzielenia się z kimś opinią tego co aktualnie widzę na ekranie, lecz większość osób podchodzi do tego negatywnie, bo potrzebują obejrzeć w ciszy i spokoju :D Dlatego zawsze, po obejrzeniu jakiegoś serialu, zazwyczaj swoją opinią dzielę się z kimś na forum, bądź konkretnych grupkach serialowych na Facebooku, wtedy nikt nie będzie mnie uciszał, a wręcz odwrotnie... Trzeba sobie jakoś radzić i ja to właśnie robię! :D

Pytałeś o jakieś seriale, czy aktualnie na coś czekam. Z takich obecnych seriali, które oglądam jest właśnie The Walking Dead..stąd też Negan na moim zdjęciu profilowym :D Zdecydowanie mogę stwierdzić, że pomimo różnych opinii, TWD jest moim ulubionym serialem, więc wtedy to się dopiero załamę, gdy go zakończą :p

Tak to mam, kilka niedokończonych seriali, z którym stanęłam gdzieś na połowie sezonów i czekają na dokończenie oglądania, chociażby "Supernatural" i
"Dr. House". Wczoraj po obejrzeniu "Defending Jacob" miałam zabrać się za oglądanie jednego z tych seriali, które mi poleciłeś, ale napotkałam jakiś serial " Control Z" który ma tylko jeden sezon i właśnie zostały mi 4 odcinki do końca ;) Ale mimo wszystko pustka po "Defending Jacob" nadal zostaje :/

A jeszcze wracając do Twojej wypowiedzi i zdania o Twoich długich komentarzach. Tak jak już na samym początku wspomniałam, wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz odwrotnie, uwielbiam czytać od kogoś tak długie wypowiedzi, bo i sama jak coś często pisze, to lubię się rozpisać :D Dlatego mega szanuję ludzi, którzy mają coś więcej do powiedzenia/napisania bo nie wiem jak w Twoim przypadku, ale np. u mnie wielu znajomych śmieszy to jak zobaczą, że pisze komuś tak długą litanie :D Ale od zawsze lubiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami i wrażeniami porządnie, dokładnie napisać to co odczuwam (chociaż nie zawsze udaje się wszystko napisać, tak jakby się chciało) a nie zamknąć swoją opinię w jednym, bądź dwóch zdaniach :)

WiO_lA

Wiesz, wydaje się, że gdyby miało nie być kontynuacji, to nie zmienialiby zakończenia, tylko po prostu nakręcili zgodnie z tym, co się wydarzyło w książce. Bo to zakończenie, które zobaczyliśmy, jednoznacznie otwiera furtkę i przy tej okazji powiem Ci coś może dziwnego (za chwilę uzasadnię dlaczego), że cokolwiek dalej się nie wydarzy, to mi będzie się to dziwne oglądało i już mówię czemu.
Wiemy, że ta historia w oryginale kończy się inaczej. Przede wszystkim Laurie i Jacob giną i jakby autor chciał inaczej, to by zrobił tak, jak teraz scenarzyści. I możesz powiedzieć, że nie ma w tym nic dziwnego i nie pierwszy i nie ostatni raz tak się dzieje, że jest coś oparte na powieści, ale zmienia się takie czy inne fakty, z takich czy innych powodów. Ktoś chce jakąś historię poszerzyć, stworzyć nowe wątki, rozciągnąć na więcej sezonów itd., a wszystko to i tak jest tylko wymyśloną opowieścią, nieważne że może nawet być i na faktach, ale że tak czy inaczej to tylko pewna fikcja (zarówno książka, jak i serial na jej bazie, bez względu na to, jak wiernie by ją odzwierciedlał lub całkowicie od niej odchodził).
I tak, to jest prawda, tylko że mi ciężko uciec od świadomości, że ta konkretna historia oryginalnie ma inne zakończenie, a tym samym to serialowe traci na pewnej autentyczności. I będziemy oglądać 2 sezon - w tym Laurie, która już teraz ma się całkiem nieźle oraz Jacoba, który pewnie z czasem wyjdzie ze śpiączki, ze świadomością, że tak naprawdę oni powinni już nie żyć. Będziemy śledzić historię duchów ;)
Czujesz, co chcę przez to przekazać?
...ale jednocześnie wiedz, że nie jest to regułą i nie mam tak ze wszystkimi ekranizacjami, żeby nie było, że wyznaję zasadę wiernego trzymania się tego, co ktoś wcześniej napisał. Jako przykład mogę podać serial "Wayward Pines". Jednocześnie go i czytałem i oglądałem i nie tylko, że w ogóle mi nie przeszkadzało, że stosunkowo dużo zmienili w serialu, co nawet miało to swój urok i na koniec nie umiałem powiedzieć, która wersja podobała mi się bardziej.
Ale w przypadku "Defending Jacob" czuję pewien zawód, że zmieniono tak ważne wydarzenia (zawód pomimo tego, że z ulgą przyjąłem, iż Laurie przeżyła). I w sumie powiem z uśmiechem, że w tym momencie wolałbym nie wiedzieć, jak to się potoczyło w książce :) A jedną osobę dopytywałem oto właściwie dlatego, bo podświadomie myślałem, że serial nie zmieni tu niczego aż tak i zakończy się na tym 8 odcinku mniej lub bardziej dramatycznie.

"ktoś w artykule napisał te same spostrzeżenia, że mogliby w drugim sezonie rozszerzyć grono podejrzanych, o inne dzieciaki z klasy..ale tak w sumie myśląc, kolega Jacoba, (...)
mnie zastanawia, dlaczego nie postanowili jakoś bardziej zagłębić się w jego przesłuchanie? "

Parafrazując jakiegoś klasyka, proś, a będzie Ci dane i cały 2 sezon o szkole ;p a jak wszystkich uczniów przemaglują i powykluczają, to w 3 sezonie powrócą do Patza i że był on tylko pionkiem w siatce jakieś bardziej zorganizowanej przestępczości, a śmierć Bena była tylko incydentem, a całe wydarzenia sięgają mackami głębokich powiązań politycznych i ta niby lokalna tragedia urośnie do afery międzynarodowej ;)
Będziesz miała ten serial, o którym tak po cichu marzysz ;D
Tzn wiem, że nie tego pragniesz, ale wiesz, jak to może być, jak ktoś puści wodze wyobraźni w myśl tego, że kurcze, serial tak się spodobał, że trzeba coś dokręcić ;) a ileż odcinków Andy może tylko odwiedzać żonę w szpitalu i czekać, aż się syn wybudzi ;p W tym czasie można spokojnie widza czymś zająć ;)

"Wracając jeszcze do Laurie...(...) jakoś od zawsze w serialach większą uwagę przykuwałam męskim postacią, a te żeńskie zawsze były u mnie na drugim planie :p )"

Rozumiem Cię bardzo dobrze i wiedz, że poprzednio nawet chciałem to poruszyć, że domyślam się, co też może powodować, że jego jest Ci bardziej żal. I w tym nie widzę nic zupełnie takiego, co miałoby Twoje odczucia czynić stronniczymi, czy w jakimkolwiek innym sensie dla mnie niepasującymi do tego, co sam czuję.
Bo ja za kolei mam bardzo podobnie z żeńskimi postaciami, które najczęściej bardziej przykuwają moją uwagę, czy ogólnie ich losem bardziej się przejmuję. Powiem więcej, że bardzo lubię, jak w filmie, czy serialu ogólnie przeważają fajne bohaterki i m.in. dlatego też niesamowicie podobał mi się serial "Niewiarogodne", poza także bardzo dobrym samym scenariuszem.
Więc wracając do Andego, bez problemu potrafię spojrzeć i ocenić to z Twojej perspektywy. Zaś w przypadku Laurie nawet nie dlatego bardziej jest mi jej żal z uwagi na to, że jest kobietą albo że ona jako aktorka bardziej przykuwa moje oko od Evansa ;) Nie. Tzn tak - przykuwa bardziej ;) a konkretnie że tylko ona przykuwa, a on w ogóle ;p Ale poważnie. Choć teoretycznie można by powiedzieć, że dla niego to wszystko może być nieco większym dramatem, to jednak ona przeżywała to wszystko silniej, kosztowało ją to więcej nerwów, emocji, udręczenia, a ostatecznie aż popchnęło do desperackiego i tragicznego czynu. Tym więc (i nie tylko) wywołała u mnie większe współczucie, a jednocześnie skierowało to negatywne odczucia na Andego, jako po części winnego tego, co przeżywała. Jakby nie było, nie ona ukrywała ojca mordercę, nie ona wyrzuciła nóż, nie on kłamała w innych sprawach, nie przez nią ojciec Andego wypaczył wynik sądowy, co ją tylko jeszcze bardziej pogrążyło w udręczeniu.

"rodziców się nie wybiera.. trochę brutalne, ale prawdziwe. Nie każdy rodzic jest idealny. Więc dlaczego Andy miałby być osądzany o to, co zrobił jego ojciec.."

Podniosłem tę kwestię w kontekście nie, aby Andy miał ponosić winę za ojca, ale w tym kontekście, że taka historia może po prostu się odbijać i na ich samej relacji, jak i niestety być przyczynkiem do tego, że np dziecko może być w szkole nękane z tego powodu, "o twój dziadek jest mordercą, więc z tobą też pewnie może być coś nie tak" i tego typu wiele sytuacji.
Owszem, w trakcie związku może się jeszcze wiele gorszych wydarzyć i tego może nikt nie przewidzieć. Ale mówimy o sytuacji, aby jednak przed związaniem się z kimś, znać tak ważne sprawy z życia tej drugiej osoby. Bo nawet jakby ta wiedza nie wpłynęła na decyzję Laurie o wyjściu za Andego (w myśl tego, co słusznie napisałaś, że rodziców się nie wybiera i Andy nie powinien pokutować za to), to samo potem wypłynięcie takich informacji na jaw może zniszczyć związek, czy przyczynić się do jakiejś tragedii. I wiedz, że tylko w tym kontekście napisałem tamto.
Piętnowanie Andego za grzechy ojca byłoby więcej, niż krzywdzące, bo ta sytuacja przede wszystkim dla niego jest wielką tragedią życiową i niestety obciążeniem na całe życie.
Dlatego też i ten serial na wielu płaszczyznach jest świetnym dramatem. Jego, żony, syna, rodziców Bena, czy nawet po trochu Patza.


"od zawsze gdy coś oglądałam miałam wewnętrzną potrzebne podzielenia się z kimś opinią tego co aktualnie widzę na ekranie, lecz większość osób podchodzi do tego negatywnie, bo potrzebują obejrzeć w ciszy i spokoju :D"

Ale jak ze wszystkim, i to też trzeba wyważyć ;) Jakbyś przez cały odcinek klekotała jak najęta, to nie wiem, ile by było z tego wspólnego oglądania ;p ...i w ogóle z miłości ;)
A poważnie, to wiesz, ja z jednej strony lubię się podzielić moimi odczuciami, a z drugiej kiepski ze mnie rozmówca do polemiki, gdy ktoś czuje inaczej. A kiepski dlatego, bo zawsze szanuję odmienne odczucia drugiej osoby, jej odmienne opinie na temat tego samego i nigdy w takich sytuacjach nie staram się przekonywać, że to co sam czuję jest właściwsze, a jeśli druga osoba czuje inaczej, to się myśli. A pełno jest takich osób, które usilnie chcą przekonać innych do własnego zdania.

Zombiaki? Czekaj, na którym to sezonie już mnie znudziły..... :) Uśmiechniesz się pewnie, jak powiem, że wytrwałem tylko po pierwszych odcinków 9 sezonu :D
No ale to prawda i od tego momentu już nie oglądam i mimo że tak długo śledziłem ich losy, to w końcu stało mi się obojętne, to co tam kogo jeszcze spotka albo czy w końcu ten serial doczeka się sensownego zakończenia i w ogóle. Za dużo tam się już po prostu na jedno kopyto ;p a Negan to tam naprawdę dużo ożywienia wniósł. Wcześniejsi wrogowie przy nim byli zwykłymi amatorami :)
Fear TWD też oglądałem, aczkolwiek najbardziej z uwagi na Alycie Debnam Carey :) przez pewien czas "obiekt" mych westchnień ;D Ale i ten serial mnie znudził, choć ostatecznie doobejrzałem 5 sezon :) Nawet za "Z Nation" się wziąłem, ale po 2 sezonach stwierdziłem, że jednak jest zbyt słaby :) co równie dobrze można było bez problemu zauważyć już po 2 odcinkach ;D

A wspomniałaś o "Control Z" i właśnie się nad nim zastanawiam, ale sam nie wiem, na co w tej chwili czuję klimat...
Jestem po 3 sezonie Westworld, po kilku świetnych poważnych dramatach w tym po naszym Jacobie i to była taka dawka emocji, że dla kontrastu obejrzałem dziś ten nowy głupawy serial "Siły Kosmiczne" :D i m.in. myślę o tym Control Z, choć najpierw muszę do niego dojrzeć.

"uwielbiam czytać od kogoś tak długie wypowiedzi, bo i sama jak coś często pisze, to lubię się rozpisać :D"

Wiesz, rozpisywać się to jedno :) ale ja walczę z tym, żeby nie tylko pisać krócej, co przede wszystkim staram się jak mogę (najczęściej z marnym efektem), aby pisać zdania mniej wielokrotnie złożone :D bo man świadomość, że choćby nie wiem jak ciekawe przemyślenia zawierały, to czytanie ich może męczyć :) Jak przed wstawieniem choćby takiego komentarza jak ten, czytam go aby wyłapać jakieś potworne błędy, to naprawdę mam siebie dość :))) już nie mówiąc o tym, że wiele z tych przemyśleń bardzo szybko wydaje mi się głupich lub niewartych dzielenia się nimi :)
Może to też po trochu kwestia tego, na co sama dobrze zwracasz uwagę, że innych często śmieszą zbyt długie wywody i choćby jak często można spotkać to także tutaj, wiele osób swoje opinie zamyka w kilku zdaniach. Na takim tle pisanie czegoś obszerniejszego nie ma sensu, tym bardziej gdzie większość treści nie jest tylko jakąś suchą analizą, a oddaje nasze odczucia i emocje.

Nie spodziewałem się, że przy tym serialu pojawi się ktoś taki, jak Ty i tak bardzo będziesz chciała dzielić się swoimi odczuciami. Dodatkowo zwróciłaś uwagę na kilka spraw, które w innych okolicznościach pewnie by mi umknęły oraz na niektóre dzięki Tobie spojrzałem nieco inaczej, za co jestem Ci wdzięczny :)

p.s. pozdrawiam i miłego wieczoru :)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Nie no, aż tak nie przesadzajmy, nie róbmy z fabuły serialu tragedii międzynarodowej, bo tego bym chyba nie chciała oglądać.. nie no, zdecydowanie :D

Serial sam w sobie, scenariusz, postacie.. wszystko razem tak genialnie współgra, że pewnie nawet jakby wyszły kolejne sezony i doskonale zdawałabym sobie sprawę, że serial stoczył się na złą drogę to i tak obejrzałabym do końca ;) Głównie trzymałaby mnie ciekawość, chęć dokończenia tego co zaczęłam.. no i po części troszeczkę też Evans ;) Gdyby nie patrzeć, to jednak nie ma jakoś zbyt dużo produkcji, w których możemy go zobaczyć.. znaczy się, jasne- Marvel i "Kapitan Ameryka", lecz problem w tym, że jakoś nigdy nie "kręciły" mnie filmy tego typu ;) Jak szukałam tych informacji o drugim sezonie serialu, to przy okazji gdzieś mi się pojawiło, że Chris chce teraz więcej czasu poświęcić telewizji.. ile w tym prawdy, nie wiem, ale nie ukrywam, że obejrzałabym coś równie genialnego jak "Defending Jacob" z m.in. nim w roli głównej ;) Bo z tego co piszą w internecie sam serial zyskał też taką popularność właśnie niemu, bo skoro ludzie uwielbiają go jako superbohatera, to od razu chcieli obejrzeć go w czymś innym, jako prokurator w garniaku :D
Chociaż u mnie było na odwrót, zaciekawił mnie sam opis serialu, a jak zaczęłam oglądać to dopiero zorientowałam się, że gra w nim Evans.

Wracając jeszcze do kolejnego sezonu, który mógłby powstać.. nadal nie mam pojęcia co mogłoby się w nim znajdować, lecz chciałabym, żeby wyjaśnili kto i dlaczego zabił Bena. Gdzie nie raz lepiej jak coś zostaje niedokończone i Twórcy każą się domyślić samem, tak tutaj to zakończenie jak dla mnie, było potrzebne najbardziej i właśnie jego zabrakło.

Muszę przytoczyć Twoje jedno zdanie, bo aż nie daje mi spokoju i mam mały problem ze zrozumieniem :D

"nie przez nią ojciec Andego wypaczył wynik sądowy, co ją tylko jeszcze bardziej pogrążyło w udręczeniu"

Czyżbyś sugerował, że to po części przez Andy'ego, jego ojciec zrobił to co zrobił? ;) Przecież Andy sam był w szoku, gdy rozmawiając w więzieniu z ojcem, zrozumiał co on zrobił, że to Patz przez niego nie żyje i, że Jacob za jego "pomocą" został uniewinniony. Tym bardziej nie zapominajmy, kto był za tym, żeby Andy odwiedził ojca po raz pierwszy. Laurie go wręcz prawie namawiała, żeby zrobił to dla Bena, że potrzebują próbki do badań, więc ostatecznie wychodzi na to, że sama przyczyniła się w jakimś stopniu do tego co się stało.. Sama poszła do więzienia przekonać ojca Andy'ego, żeby tą próbkę dał. Więc gdyby już tak patrzeć, gdyby nie wmieszali w to wszystko jego ojca, finał byłby całkowicie inny. Czy lepszy? Nie mam pojęcia bo można się tylko domyślać, ale zapewne Jacob zostałby skazany i uznany za winnego.

Wracając jeszcze do oglądania i komentowania na żywo.. może trochę się źle zrozumieliśmy, bo sama często wolę obejrzeć coś w ciszy i skupieniu, żeby jak najwięcej elementów z fabuły zapamiętać, właśnie też głównie po to, żeby na spokojnie chociażby po zakończonym seansie móc zdać relację i podzielić się wspólnie z drugą osobą przeżyciami. Dlatego też, często denerwuje mnie nawet jakikolwiek hałas podczas oglądania, bo zakłóca mi ten spokój i skupienie :D Ale właśnie w swojej wcześniejszej wypowiedzi dążyłam do tego, że chociażby po obejrzeniu lubię i często też potrzebuje wymienić się opiniami z kimś innym, a wiele osób ma tak, że jak coś obejrzy, pojawią się napisy końcowe, to na tym zamyka wszystko. "Było- minęło, obejrzałem i koniec, więc po co wypowiadać się na ten temat" właśnie wiele osób ma taki tok myślenia, nie mówię że jest to złe, bo każdy jest inny, każdy woli coś innego.. lecz właśnie ja jestem tym typem człowieka, co nawet przez długi czas po zakończeniu filmu/serialu, lubię do niego wracać i wspominać :D No i nie raz zdarza się też, że ktoś napisze "zbyt emocjonalnie do tego podchodzisz, to tylko serial" Racja, a ja doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale czy ktoś broni opisać swoje emocje jakie w nas siedzą po obejrzeniu? ;) Wręcz wydaje mi się, że niektóre produkcję są przeznaczone do tego, żeby usiąść i pomyśleć i to jest największy plus seriali i filmów, że potrafią one skłonić człowieka do przemyśleń.

A to, że ktoś może nie zgadzać się z moją opinią, bądź odwrotnie- ja z jego, to jak najbardziej rozumiem. Każdy ma własne zdanie i to jest właśnie fajne, więc czemu mam wpierać komuś swoją rację.
(Chociaż nie raz, nieświadomie może się zdarzyć, że próbuje kogoś przekonać do swojego zdania, lecz nigdy nie jest to zamierzony cel :D) Przynajmniej można się czegoś dowiedzieć, o czym mogło się podczas oglądania zapomnieć, tak jak np. tutaj wiele rzeczy o których wspomniałeś, gdzieś mi umknęła, więc fajnie było sobie przypomnieć ;) Dlatego też dzielimy się z ludźmi opiniami, żeby poznać wrażenia od drugiej strony, często nawet od tej, której nie zauważamy.

Co do TWD i 9 sezonu, dotarłeś do odcinka z Rickiem? W sensie, nie chce zaspoilerować czegoś, więc jeżeli dotarłeś, to będziesz wiedział o co pytam :D

FTWD- oglądałam, lecz szczerze mówiąc poddałam się, chyba nawet trzykrotnie :p Ostatecznie skończyłam chyba na początku 3 sezonu. Gdzie na początku serialu mnie zaciekawił, tak później z odcinka na odcinek odechciało mi się oglądać, odcinki mnie nudziły, a postacie od samego początku były mi jakoś obojętne, więc stwierdziłam, że nie będę się na siłę męczyć z czymś co mi nie przypadło do gustu. Nie mówię, że serial jest jakiś beznadziejny czy coś.. może w przyszłości wrócę do oglądania, ale na razie dałam sobie spokój ;)

A jeszcze jak mogę wtrącić do tego serialu, o którym pisałam "Control Z". Zaczęłam oglądać wczoraj i pochłonęłam go w dwa dni i dzisiaj zakończyłam oglądanie, więc szczerze mogę polecić, jeżeli się kiedyś tam będziesz nad nim zastanawiał. Całkiem przyjemnie się ogląda :p

Tak jeszcze wspominając, na Filmwebie jakoś nigdy wcześniej się nie udzielałam, ten serial już po pierwszych odcinkach wywarł na mnie takie wrażenie, że aż musiałam :D Nawet nie myślałam, że pociągnie się z kimś tak fajna rozmowa, bo zapewne gdyby nie Ty, to po dodaniu pierwszego komentarza nawet już bym w forum serialu i w ten wątek nie wchodziła, także również dziękuję ;)

Z racji, że już jest późna godzina, praktycznie środek nocy, to Dobranoc :D

WiO_lA

"Czyżbyś sugerował, że to po części przez Andy'ego, jego ojciec zrobił to co zrobił? ;) Przecież Andy sam był w szoku, gdy rozmawiając w więzieniu z ojcem, zrozumiał co on zrobił, że to Patz przez niego nie żyje i, że Jacob za jego "pomocą" został uniewinniony."

A więc tak. Z tym, że Andy odwiedził ojca za namową Laurie i ogólnie po te geny, to masz rację. Sam był temu bardzo niechętny i konfrontacja z ojcem go po prostu przerażała (co ten powie, jak powie, jak Andy sam na to zareaguje i myślę, że po części bał się tego, że może trochę zmanipulować go to, co ojciec mu powie i że uda mu się nieco uczłowieczyć w oczach syna i ten (Andy) będzie miał potem problem, aby nie myśleć o nim, nie zacząć się przejmować nim, tak jak mu się to przez te wszystkie lata udawało, że ojciec praktycznie nie istniał dla niego). Ale co do tej kwestii z Patzem, to Andy zdecydowanie może czuć się pośrednio winny jego śmierci, gdyż w jednej z rozmów telefonicznych dał ojcu w sumie jasno wyczuć, że podejrzewa Patza, że ten jest pedofilem, a tym samym wiele jego ojcu już nie potrzeba było, aby wpaść na pomysł, żeby zrobić to, co się stało. Przypuszczam, że Patz nadał by żył, gdyby Andy nie wysłał ojcu sygnałów wskazujących na to, że to właśnie jego podejrzewa i to on może być winny. Ale to wiadomo, może być najwyżej tylko pośrednią odpowiedzialnością. Nie Andy wpadł na ten pomysł i dopiero z czasem to odkrył.
Jednakże wrócę znowu do całego szerokiego kontekstu tej sprawy. Popatrzmy ile kłamstw czy w najlepszym razie zatajeń jakichś faktów dopuścił się przed Laurie. Jej można zarzucić praktycznie tylko to, że nie podzieliła się tym bardzo niepokojącym wydarzeniem z kręgielni sprzed lat. Natomiast jemu to wszystko co już wcześniej wspomniane, a co tylko jeszcze bardziej się przyczyniało do coraz gorszego stanu psychicznego Laurie (on zresztą pytając ją, czy ona go karze, dobrze czuł, że jego postępowanie nie było właściwe). Dlatego też bardziej obrałem jej stronę, widząc przy tym, ile takich czy innych działań/decyzji Andego przynosiło tak naprawdę zły skutek.
Tak więc moja droga, cóż poradzić. Z bólem serca musisz się pogodzić z tym, że Twój ukochany Chris Evans gra tutaj czarny charakter ;p
No takie są fakty - jakby to powiedział Bogusław Wołoszański ;)

"Serial sam w sobie, scenariusz, postacie.. wszystko razem tak genialnie współgra (...)
no i po części troszeczkę też Evans ;)"

ja też lubię go nie tylko jako aktora, ale jako także po prostu człowieka. Natomiast w kwestii jego gry, jedną rzecz muszę powiedzieć i nie wiem, co sama o tym sądzisz. A mianowicie w moim odczuciu stosunkowo słabo gra takie sceny, gdy musi albo płakać albo grać takiego bardzo przybitego, załamanego. Przykładem choćby ta scena w Meksyku, jak w środku nocy się upił i wyznał Laurie, co jego ojciec zrobił w temacie Patza. No nie jest wtedy zbytnio przekonujący, a może po prostu to sprawa tego, że jako że, ja akurat bardzo lubię filmy Marvela, to gdzieś ciągle mam go przed oczami w roli Kapitana Ameryki. A wiesz, nie wiem, w ilu sama widziałaś go filmach, bo jak policzyłem teraz, to poza rolą Kapitana (a to już samo w sobie jest kilka tytułów), widziałem go jeszcze w 11 innych! (aż nie chciało mi się wierzyć, jak popatrzyłem na jego filmografię). I w tych, które najbardziej mi się podobały, to "W stronę słońca" oraz "Obdarowani". Inna sprawa, że miał te role jakby nie aż tak bardzo wyraziste i na ich tle ta Andego jest rewelacyjna!

Ale dobra, dajmy już spokój temu biednemu Evansowi ;) Już i tak wystarczy, że jest aż nadto przystojny ;p
Jak chcesz możemy pogadać o jakiejś fajnie aktorce ;D W ich temacie możesz mnie pytać i pytać i od razu być gotowa na ochy, achy i morze serduszek ;)

"Wracając jeszcze do oglądania (...) sama często wolę obejrzeć coś w ciszy i skupieniu, żeby jak najwięcej elementów z fabuły zapamiętać (...) Dlatego też często denerwuje mnie nawet jakikolwiek hałas podczas oglądania, bo zakłóca mi ten spokój i skupienie :D"

I to wszystko wyniosłaś z klasztoru? ;)
A tak poważnie, dobrze Ciebie rozumiem i tamto chyba faktycznie źle odczytałem.

"lecz właśnie ja jestem tym typem człowieka, co nawet przez długi czas po zakończeniu filmu/serialu, lubię do niego wracać i wspominać :D (...)
Wręcz wydaje mi się, że niektóre produkcję są przeznaczone do tego, żeby usiąść i pomyśleć i to jest największy plus seriali i filmów, że potrafią one skłonić człowieka do przemyśleń".

Dokładnie. Np ten nasz serial. Można w nim wiele analizować, czy grę aktorską, czy realizację, czy sam wątek jest mniej lub bardziej ciekawy, ale największą siłą jest to, do jakich refleksji skłania. I powiem Ci jeszcze coś, co niedawno usłyszałem od kogoś, że mam bardzo kobiece podejście przez to, że najbardziej zależy mi na emocjach, przeżyciach i oczywiście nie tych, że są gdzieś strzelanki, wybuchy, pościgi etc., tylko to co bohaterowie przeżywają, szczególnie gdy jest to jeszcze naprawdę dobry dramat, a te lubię najbardziej.

"Co do TWD i 9 sezonu, dotarłeś do odcinka z Rickiem? W sensie, nie chce zaspoilerować czegoś, więc jeżeli dotarłeś, to będziesz wiedział o co pytam :D"

Przyznam otwarcie, że nie pamiętam, na jakich wydarzeniach skończyłem. Już 8 sezon oglądałem z bardzo małym zaangażowaniem (odcinki leciały w tle, a ja z nosem w czymś innym). A trochę się zawiodłem, bo wcześniej czytałem jakieś przecieki (nieoficjalne co prawda), że 8 sezon miał być ostatnim. I jak się okazało, że nim nie będzie, to to mnie w sumie zniechęciło, że co z tego uważnego oglądania, jak to i tak jeszcze nie będzie koniec ich wiecznej tułaczki, zabijania, tak na dobrą sprawę już naprawdę nużącego pałętania się bez celu :) I tym samym bez żalu widzę, że jest teraz 10 sezon. Ale wiesz, ja tak mam czasem. Komuś wydawało by się to dziwne, po tylu sezonach porzucić serial i nie być choćby ciekawym zakończenia. Gdyż czasem po prostu nie zakończenie jest ważne, tudzież to, co się jeszcze wydarzy, a to, czy ciągle to jeszcze wywołuje emocje?
Przez 5 sezonów niesamowite lubiłem serial "The 100". Ale w szóstym już siadło napięcie, i teraz gdy właśnie wystartował siódmy, który zarazem będzie ostatnim, to biję się z myślami, czy go obejrzeć.
Więc wiesz, gdy żartowałem, że może byśmy nie obejrzeli ostatniego odcinka Jacoba, to choć żartowałem oczywiście w innym kontekście, to jest trochę tych seriali, które odpuściłem po kilku sezonach. A to trochę też ogólnie zastanawia nad tym, na ile tworzenie zbyt długich opowieści nie tylko jest dobre, ale jak przede wszystkim świetny musi być dany serial, aby zatrzymał na długo?
Nie wiem, jak sama do tego podchodzisz, bo z mojej perspektywy poza emocjami, muszą być postacie, z którymi się zżyję, których losem zaczynam się przejmować, zaczynam przeżywać to, co one przeżywają bez względu na to, czy byłaby to radość, cierpienie, czy smutek. Bo bez tego może być oczywiście rewelacyjna fabuła, jakiś super intrygujący wątek, ale mi chodzi głównie o postacie. I np powtarzam to w przypadku tego mojego ulubionego serialu Westworld, na który już wiele osób po 3 sezonie narzeka, mówiąc, że to już nie to samo, co na początku w pierwszym, czy w drugim, że jak dla mnie tych sezonów może być jeszcze z 10 i nie ma większego znaczenia, co się będzie w nich działo, byle były te postacie, które tak polubiłem (gdzie niektórym to stwierdzenie wydaje się nieco śmieszne i tylko podkreślają, że fabuła stała się słaba i nie ma sensu dalej oglądać). Jest to co prawda zrozumiałe, ale wszystko zależy, kto i dlaczego chce coś oglądać?
Gdybyś powiedziała, że chciałaś oglądać "Defending Jacob" tylko z uwagi na Evansa, gdyż mega Ci się podoba i jest Twoim ulubionym aktorem, do którego wzdychasz co noc i fantazjujesz o nim, dla mnie byłby to wystarczająco zrozumiały powód :D

Jak chodzi o FTWD, to on obiektywnie miał mało lotną treść. To oczywiście może być wadą lub zaletą. Dla mnie do pewnego momentu (chyba gdzieś właśnie do trzeciego, do połowy czwartego sezonu) było to zaletą. Serial niewymagający zbyt wiele myślenia, wkładania zbyt wielkiego zaangażowania w przebieg wydarzeń, które działy się bardzo powoli i tym samym oglądanie tego było swoistym relaksem. Podobała mi się wspomniana wcześniej aktorka, dodatkowo na fali TWD, więc naprawdę niewiele oczekiwałem. Domęczyłem 5 sezon, ale kolejny na pewno bym odpuścił, nawet gdyby Alycia Debnam Carey zaczęła się rozbierać ;D To wtedy gdzieś tylko później w siebie wyszukiwałbym te sceny ;p

"Control Z". szczerze mogę polecić".
i prędzej czy później choćby tylko pierwszy odcinek z samej tylko ciekawości na pewno zobaczę

"Tak jeszcze wspominając, na Filmwebie jakoś nigdy wcześniej się nie udzielałam, ten serial już po pierwszych odcinkach wywarł na mnie takie wrażenie, że aż musiałam :D Nawet nie myślałam, że pociągnie się z kimś tak fajna rozmowa, bo zapewne gdyby nie Ty, to po dodaniu pierwszego komentarza nawet już bym w forum serialu i w ten wątek nie wchodziła".

I dobrze, że go dodałaś. Ja po pierwszym odcinku otworzyłem temat (nie wiem, czy go widziałaś?), chwilę nawiązała się z kimś rozmowa, ale równie szybko umarła śmiercią naturalną :) i pozostało mi tam tylko po kolejnych odcinkach coś tam kilka słów naskrobać, bez żadnej nadziei, że ktoś coś napisze.

Aż któregoś dnia, roku pańskiego 2 tysiące dwudziestego, miesiąca piątego, dnia dwudziestego drugiego, z nowym tematem pojawiłaś się Ty i słońce znowu wzeszło, trawa zaczęła rosnąć, a ptaki śpiewać ;)

ocenił(a) serial na 10
yuflov

No i tu kolejny fakt, który mi gdzieś umknął w pamięci, że to właśnie Andy wspomniał swojemu ojcu o tym kim jest Patz. Patrząc na to, to może faktycznie w jakiś sposób Andy się przyczynił do jego śmierci, ale też z drugiej strony nie wiadomo czy Patz nie był faktycznie winny? Przecież na początku jak się dowiedział o śmierci Bena, to ukradkiem wykasował wszystkie jego zdjęcia z telefonu, które robił mu gdzieś pokryjomu. No ale zakończyło się tak, a nie inaczej, więc tylko można się domyślać jaka była prawda... Chyba, że zdecydują się na kolejny sezon i to wyjaśnią ;)

Tak szczerze, to tutaj się akurat z Tobą nie zgodzę :D Nie uważam, żeby Andy był czarnym charakterem i nie piszę, tego ze względu, że to właśnie Evans odgrywał jego rolę. Gdyby patrzeć pod każdym kątem, to każdy w tym serialu był czemuś winien, więc równie dobrze każdego można uznać za winnego, mniej bądź bardziej. Laurie też nie była święta, to z resztą ona chciała zabić swojego syna, a to że była w bardzo złym stanie psychicznym, równie dobrze można uznawać za "usprawiedliwienie". No ale tak jak widać, każdy ma inny punkt widzenia na niektóre sytuacje i wydarzenia z serialu :p

A więc skoro Evansowi dajemy już spokój, a Ty tak bardzo chcesz popisać o jakiejś żeńskiej postaci, to zatrzymajmy się na Laurie, a konkretnie aktorce :D

Nie wiem jak u Ciebie, ale mi od samego początku z wyglądu bardzo kogoś przypominała.. aż w końcu sobie przypomniałam! Skoro oglądałeś TWD, to żonę Ricka na pewno pamiętasz. Grała ją aktorka Sarah Wayne Callies i właśnie żona Andy'ego z wyglądu bardzo mi ją przypominała, aż na tyle że musiałam przekonać się czy to nie ta sama osoba :D I o dziwo w obu serialach mają takie samo imię, lecz inaczej pisane. W "Defending Jacob" była Laurie a w "The Walking Dead" Lori, chociaż oba imiona czytane są tak samo. Tak od razu rzuciło mi się w oczy :D

A gdy już przy TWD jesteśmy, to nie mam pojęcia gdzie mogłeś przeczytać, że 8 sezon miał być ostatnim, ale takie fake newsy pisane na różnych portalach wkurzają mnie najbardziej.. ale dlatego zawsze warto szukać informacji od oficjalnej strony i producenta, bo tam informacje pojawiłyby się najwcześniej ;) No ale, jak wiadomo serial TWD jest na podstawie komiksu, a z niego materiału mają do max 12 sezonu, więc jak na razie oficjalnie tyle jest ich ogłoszone (teraz będzie kręcony 11) Więc ciekawa jestem co będzie dalej, bo też serial od dawna nie trzyma się wydarzeń z komiksu, tylko niektórych głównych wątków. Nie ukrywam, że serial uwielbiam na tyle, że mogłabym oglądać jeszcze dłuugo i by mi się nie znudził ;) I własnej uwielbiam TWD też za to, że od samego początku bardzo przywiązałam się do niektórych aktorów na tyle, że przeżywanie emocji razem z nimi często kończyło się na ocieraniu łez z policzka :p Większość twierdzi, że to tylko głupi serial o Zombie, ale od samego początku był to serial o relacjach międzyludzkich, o tym ile są w stanie zrobić i poświęcić dla bliskich w tak kryzysowych sytuacjach jak epidemia, która się tam pojawiła.

Jeszcze jednak wrócę na chwilkę do tego biednego Evansa :D Ale to tylko po to, żeby zmierzyć do tego co pisałeś, że oglądałeś z nim 11 innych filmów oprócz Marvela (Swoich w sumie nawet nie liczyłam, ale "Obdarowani" to zdecydowanie numer jeden) To ja miałam taką sytuację z Neganem z TWD, a konkretnie aktorem Jeffrey Dean Morgan, uwielbiam człowieka na tyle, że musiałam nadrobić prawie wszystkie filmy w których grał :D I tutaj akurat bardzo mi się to przydało, bo odkryłam wiele ciekawych filmów, których pewnie bym normalnie nie znalazła ;)

Tak się zastanawiałam ostatnio na czym zakończy się nasza rozmowa na tym forum.. o ile się w ogóle zakończy :D Nie żebym chciała, bo w sumie w jakiś sposób zdążyłam się "przywiązać" do tego, że co jakiś czas wchodzę tutaj sprawdzić czy coś odpisałeś :D
(Chociaż to też mój słaby punkt, że niestety zbyt szybko potrafię się do czegoś przywiązać nawet poprzez internet :p) No bo kurcze, nie na codzień się z kimś tak fajnie pisze + że te wypowiedzi mają bardzo duży sens. No a skończyło się na tym, że od pisania o naszym serialu, przeszło do kilku innych ciekawych tematów :p



WiO_lA

wiesz, że żartowałem z tym czarnym charakterem ;p nie mówiąc o tym, że wiele rzeczy piszę z przymrużeniem oka ;)

Jak chodzi o Laurie i aktorkę, to tak poważnie nie ma co do niej żadnych westchnień, więc o niej akurat tak nie za bardzo nam co. Ale za to przytoczę Ci, co w innym temacie napisałem po pierwszym odcinku:

"Jedno co może, tak sobie chwilę pomyślałem, czy jego żonę nie byłoby lepiej, jakby zagrała np Sarah Wayne Callies? (tak oczami wyobraźni wydaje mi się, że ona emocjonalnie więcej by wniosła do roli przestraszonej, wstrząśniętej, zrozpaczonej matki)"

Tak więc jest coś na rzeczy, że i Ty o niej pomyślałaś :) A ja o niej wspomniałem i z tego powodu, o którym napisałem i zdecydowanie też przyszła mi ona na myśl właśnie także przez pewne podobieństwo. Dobrze ją pamiętam z TWD, a jeszcze lepiej z serialu "Colony", w którym miała lepszą rolę. A tak w ogóle najwięcej osób to ją chyba kojarzy ze "Skazanego na śmierć", ale tego nie oglądałem - poza pojedynczymi scenami i akurat w jednej z nich mignęła.
I wiesz, teraz już tak po obejrzeniu całego serialu (nawiązując do tej myśli, czy może ona nie byłaby lepsza), to myślę, że Michelle Dockery naprawdę fajnie i dobrze zagrała. Sarah w roli Laurie pewnie też dobrze by się odnalazła, ale tak w sumie często można by dywagować, czy nie byłoby lepiej, aby w danej roli kto inny wystąpił...... choć np tego no jak mu tam... no kurcze mam go na końcu języka.... Evansa, Chrisa, to ja bym w sumie ze wszystkich ról powykasował i zastąpił go jeśli nawet nie lepszymi, bo to jest akurat oczywiste ;) to tak spokojnie z 20, 30 razy przystojniejszymi aktorami ;p
Wierzę, że nie miałabyś mi tego za złe ;)
A tak poważnie, jakbym nie był zdziwiony tym faktem, to jak chodzi o aktorów, Evansa widziałem w największej liczbie ról, jakkolwiek w dużej mierze bardziej to za sprawą akurat danych filmów. Bo jak chodzi o tych najbardziej lubianych aktorów, to są nimi choćby Hanks, czy McConaughey, zaś Jeffrey Dean Morgan jest u mnie na czarnej liście, za to jak roztrzaskał głowy innym aktorom ;p ;) i aż pojąć nie potrafię, jak możesz lubić takiego brutala! ;)
Swoją drogą co do TWD, nie wiem, jakie miałaś na początku oczekiwania lub jakiego rozwoju wydarzeń się spodziewałaś po pierwszych odcinkach, bo ja jednak myślałem, że będzie to nieco inny serial i że wydarzenia się skupią na szukaniu leku na odwrócenie tego, co się stało. I przyznam że z 2 sezony oglądałem z tą, jak się później okazało, naiwną nadzieją :)

"Większość twierdzi, że to tylko głupi serial o Zombie, ale od samego początku był to serial o relacjach międzyludzkich"
i to mnie właśnie najbardziej trzymało przy tym serialu.

"Tak się zastanawiałam ostatnio na czym zakończy się nasza rozmowa na tym forum..."

ocenił(a) serial na 10
yuflov

Pozwolę sobie jeszcze odpisać.. bo już chyba wiem "jak zakończy się nasza rozmowa na tym forum..." Chociaż przyznam, że jeżeli cel zamierzony, to takiego obrotu się nie spodziewałam, ale za to dobre zagranie :D ;)

"Wiesz, że wiele rzeczy piszę z przymrużeniem oka" Zdaje sobie sprawę, lecz też czasami łatwo pomylić czy coś było na poważnie, czy na żarty :D

Wracając jeszcze do aktorki, z TWD a "Defending Jacob".. z racji, że w TWD Lori w ogóle nie lubiłam wręcz mnie denerwowała, to cieszę się, że to nie ona grała matkę Jacoba (chociaż pewnie jakoś bardzo by mi to nie przeszkadzało, ale przypominałaby mi o moim małym braku sympatii do niej :p)

A to, że Negan roztrzaskał głowy w serialu, było jedną z najlepszych, a zarazem najbrutalniejszych scen (A postacie, które zginęły były mi obojętne przez cały serial, chociaż fakt ich śmierć sama w sobie była smutna)


Także ten, jeżeli to już ostateczny koniec końców :D Dzięki raz jeszcze, za te wszystkie wyczerpujące wiadomości, było miło tak obszernie wymienić się z kimś emocjami i wrażeniami z serialu. Teraz pozostało zastanawianie się, czy drugi sezon faktycznie powstanie, a jeżeli tak.. nie zdziwiłabym się, gdybyśmy wpadli na siebie ponownie ;p

Dobrej nocy ;)

WiO_lA

Pewnie już dużo po czasie i może będzie to większym zaskoczeniem, niż tamto, ale przepraszam Cię Wiolu, że tak nagle urwałem naszą rozmowę. Glupi ja, głupi ja, głupi, głupi, głupi :)
Dobrej nocy :)

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Zastanawiam mnie, dlaczego tak łatwo odrzucacie Paetza jako winnego? Miał przecież zdjęcia Bena na swojej komórce. Ben miał bogatych rodziców, mógł mu odmówić (inaczej niż Maty), dodatkowo postraszyć go policją, Paetz spanikował i zabił.

Co do Laurie, uważam, że była taka święta za życia. Zapewne związku między nią a Andym po prostu by nie było.

Co do akcji w kręgielni, pracuję w przedszkolu i dzieciaki różne akcje potrafią odwalać, bo one po prostu nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, z konsekwencji swoich czynów. One nie rozumieją, czym jest śmierć, nieodwracalność szkód.
Dodatkowo, jest teoria rozwoju moralnego wg Kohlberga. Wg tej teorii, nawet 14-letni Jacob nie ma w pełni rozwiniętego systemu moralnego, a co dopiero 5-letni Jacob w kręgielni.
Uważam, że uderzenie do dr Vogel było błędem. Niepotrzebnie nakręciło Laurie negatywnie, a w sumie, to takie sobie tylko wróżenie z fusów, o czym najlepiej świadczą totalnie różne ścieżki życiowe dziadka oraz ojca Jacoba. Którą pójdzie Jacob? Badania nad mordercami dowodzą, że wychowanie i wpływ środowiska mają kluczowy wpływ na człowieka, a nie jego geny.

Ogólnie, to zaintrygowało mnie, jak łatwo postawiono Jacobs w stan oskarżenia. Wystarczyło oskarżenie dzieciaka w internecie oraz odcisk palca na bluzie, który mógł powstać w wielu okolicznościach.
Nie wykonano eksperymentu procesowego, aby sprawdzić, czy Jacob ze swoim wzrostem, wagą, siłą w ogóle mógł zamordować Bena. Prokurator prowadzący sprawę tak, jakby żywił jakiś uraz do Andy'ego.

ocenił(a) serial na 9
WiO_lA

podzielam opinię interpelanta :)

WiO_lA

Denerwuje mnie ten mały

WiO_lA

Podpisuję się pod tym - to jest przykład jak z relatywnie prostego scenariusza można wyciągnąć maksimum ładunku dramatycznego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones