Przezabawna historia Xiao Shi i He Quna sprawia, że jest ona moim ulubionym serialem tajwańskim!!!! I według mnie dużo lepsza niż jej pierwowzór Full House, który po pewnym czasie przestaje być zabawny i jest bardziej smutny. A tu cały czas jest zabawnie, no może poza przed ostatnim odcinek, trochę bardziej dramatycznie... Dla mnie osobiście to dwie różne dramy, ich podobieństwo leży w ogółach: on sławny, a ona naiwna, na skutek dziwnych okoliczności są zmuszeni do odgrywania pary no i oczywiście wszystko dobrze się kończy:)
tak kolejna tajwańska drama (po Miss No Good), która spowodowała u mnie ból brzucha i policzków ze śmiechu ^_^
choć muszę przyznać, że mimo wszystko bardziej przypadła mi do gustu ta druga, przez to niewielka różnica w punktach :) (w Smiling Pasta były momenty, bez których wydaje mi się drama ta "dałaby radę" i troszkę mi się wtedy ciągnęło)
Wciągnęło mnie dopiero w trzecim odcinku, ale może przez to, że te dwa pierwsze odcinki oglądałam z wyrzutami sumienia, bo zamiast na studia się przygotować, to ja siedziałem przed komputerem :P
ale było warto :)
niedługo zabiorę się za kolejną dramę z listy Isamar :)
Jak dla mnie, jedna z lepszych tajwańskich dramek, jakie widziałam. Nie nudziłam się prawie (były niektóre momenty, które miałam ochotę przewinąć, aczkolwiek na końcu nie były one prawie w ogóle odczuwalne) na żadnym odcinku, historia jest przezabawna, a aktorzy po prostu zagrali bosko XD
Co mnie najbardziej rozbawiło w tej dramce? Rodzinka Xiao Shi - takiej rodzinki nie znajdziesz nigdzie chyba - szalona, kochająca i chwytająca za serce, ciesząca się z każdej małej rzeczy - boska po prostu ;D
Nasza główna parka jest tutaj taka urocza, że buźka aż ci się sama śmieje (tytuł idealnie pasuje do atmosfery w dramce ;))
Ogólnie polecam tym, którzy jeszcze nie widzieli XD