PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=721733}

Wojna i pokój

War & Peace
7,8 4 883
oceny
7,8 10 1 4883
Wojna i pokój
powrót do forum serialu Wojna i pokój

Na zwiastunie jest to taki wymuskany serial, jakby wyjęli ubrania z garderoby i wyszli na scenę. Zero klimatu. To przecież początek XIX wieku. Salony w Rosji, nie powinny aż tak bardzo różnić się od salonów w Anglii!

Mam też obawy co do aktorów grających Pierre'a i Andrzeja. Zwłaszcza książę Andrzej to ostoja filmu - jeśli jego rola będzie zepsuta, poleci cały film! Lubię J. Nortona - ale wydaje mi się za sztywny do tej roli. Nie rozumiem, dlaczego Andrzej, zawsze jest przedstawiany jakby połknął kij. Jego powaga, ukrywała charakter wyjątkowo gwałtowny. Odwrotnie niż u Pierra, gdzie pozorna gwałtowność, ukrywała duszę bardzo spokojną.

ocenił(a) serial na 4
nan_s

Czekałam na ten serial z niecierpliwością zwiastun był ok i srodze się rozczarowałam aktor grający księcia Andrzeja to nieporozumienie zero emocji , sztywny , odklepał swoją kwestie i tyle . Coś czuje że Norton położy cały serial na łopatki strasznie mnie irytuje ten aktor , sceny batalistyczne też nie powalają , za to mamy goła panią . Zastanawiam się czy obejrzeć kolejne odcinki bo serial słabiutki już wole wersję z 1967 i 2007 roku . Produkcje BBC można raz obejrzeć i zapomnieć .

ocenił(a) serial na 8
ewelakropka

Niestety muszę się zgodzić. Od początku nie pasował mi James Norton i się nie pomyliłam. Kompletnie nie pasuje do tej roli. Słabiutko, zero klimatu. Ale zobaczę co będzie dalej.

ocenił(a) serial na 6
ewelakropka

Nowy serial wydaje się zupełnie inny niż jego poprzednie wersje.
Jak dla mnie cudowna scenografia i przepiękna muzyka.
Myślę, że reżyser chciał stworzyć coś nowego i świeżego.
Nie zapominajmy jednak, że jedyną i najbardziej wierną adaptacją książki była wersja z 1967 roku.

ocenił(a) serial na 8
christne1313

No, pomijając fakt, że tam dwudziestoletniego Bezuchowa grał sam reżyser, który był już wtedy pod pięćdziesiątkę. W wersji z 2007 typ grający Bołkońskiego ma 41 lat... Przecież to ma być opowieść o młodości! Nie rozumiem czym oni się wcześniej kierowali przy obsadzaniu tych postaci. Mi Norton nie przeszkadza ani trochę, jedynie aktorka grająca Sonię jest dość drewniana i odstaje od reszty. Po tym pierwszym odcinku miałem wrażenie, że aktorstwo, scenografia, kostiumy i muzyka są lepsze niż można było oczekiwać, tylko ten scenariusz trochę jakby został wycięty z powieści przy użyciu szpadla.

dawno_niewidziany

Po pierwszym odcinku - Oj, zgadzam się, że scenariusz jest dziwny. Nie wyjaśnili za bardzo powiązań i uczuć między bohaterami - przynajmniej na razie! Nawet przyjaźń Andrzeja i Pierra jakoś dziwnie wyszła - a jak by nie patrzeć, ich przyjaźń to przecież jeden z najważniejszych wątków. A tu, tak jakoś sztywno grali, mało naturalnie i bez żadnej serdeczności.

Książę Kuragin zagrany koncertowo - co za szuja!
Książę Bołkoński - także zagrany nieźle. Choć nie przebija tego z 2007 roku:) A jego rozmowa z Andrzejem powinna być dłuższa i bardziej uczuciowa!

Natasza jest ok. - nie doprowadza mnie do rozpaczy jak ta z 2007 roku. Ma trochę zadziorności. Zobaczymy jak sobie poradzą z jej wątkiem później.

Sonia poniżej poziomu, ale ona nawet w książce mnie wkurzała!

Mikołaj bardzo fajny - zobaczymy jak się wykaże w następnych częściach!

Ale mnie denerwuje także scenografia - kamera leci przez pokoje czy krajobrazy jakby zataczała koła. Mam uczucie teatralności. Bitwy, bez polotu i widać, że budżet okrojony nawet jak na telewizję.

Ogólnie nie jest źle - ale z oceną poczekam.

nan_s

Ze dwa razy przeczytałam "Wojnę i pokój", lecz ostatni raz było to z 15 lat temu, więc poszczególnych intryg, oraz rosyjskich nazwisk drugoplanowych postaci już nieco nie pamiętam, lecz pamiętam wrażenie jakie pozostawili po sobie główni bohaterowie.

Miałam kilka podejść do ekranizacji "Wojny i pokoju". Jako dzieciak przy obiedzie obejrzałam wersję z 1956 roku z Audrey Hepburn. Oprócz tego, że Audery była śliczna, a dekoracje tekturowe, nie wiele z tego pamiętam. Z 10 lat temu zabrałam się za "sierjozną" wersję Bondarczuka. Pamiętam ponure salony w których umierał Senior Bezuchow, lecz później zasnęłam na zrealizowanych z sowieckim rozmachem scenach batalistycznych... No cóż zmęczyłam się oglądaniem niekończących się szeregów statystów. Aktorzy odtwarzający główne role, zwłaszcza odstraszający, stary "młodzieniec" Pierre, również nie przykuli mojej uwagi.

Później w TV ze dwa razy natrafiłam na "włoską" wersję z 2007 roku.
Z rozmysłem piszę tutaj o "włoskiej wersji", bo ta ekranizacja to był typowy włoski serial, który zazwyczaj charakteryzuje łzawa uczuciowość, która do mnie kompletnie nie trafia. Rachityczna Francuska jako Natasza, rozpaczliwy "uczuciowy" 40 letni Włoch w roli Bołkońskiego, oraz wiekowy Pierre, wyglądający raczej na psychopatycznego naukowca... Przyznam się bez bicia, nie dałam rady obejrzeć w całości chociaż jednego odcinka.

No a teraz mamy wersję BBC.
BBC produkuje różne seriale. Zazwyczaj w ramach nie takiego znowu rozbuchanego budżetu przykłada się do lokacji. Ostatnio zabijałam nudę kostiumowymi wynalazkami: "The Last Kingdom" i "The Musketeers". Po obu tych produkcjach, pomimo ich pomysłowości widać było, że nie jest to "Gra o Tron", do której wszyscy lubią porównywać wszystko ;) Brakuje im też epickiego rozmachu, przestrzeni, powietrza, pomimo tego, że w luźnej adaptacji Muszkieterów, Francję bardzo fajnie udają barokowe zabytki z Czech, a "The Last Kingdom" poszukało widoków Anglii sprzed najazdu Normanów na Węgrzech. Jednak z daleka widać, że są to produkcje telewizyjne.

A tego nie można powiedzieć o pierwszym odcinku "War & Peace". Zdjęcia Petersburga, rozświetlony salon Anna Pawłowny Scherer (Gillian Anderson w dziwnej kiecce), ujęcia pola bitwy z z lotu ptaka, czyli "perspektywy Boga", rezydencja w której umiera Bezuchow senior - podglądnięta w wersji Bondarczuka, to wszystko robi wrażenie. Może i ilość statystów nie dorównuje sowieckiej wizji, ale chaos wojny został nieźle przedstawiony. Można ubolewać jedynie nad typowym dla adaptacji wielkich powieści skrótowym, "punktowym" podejściem do części scen, najczęściej tych batalistycznych. Przez to ich połączenie często wygląda jak odcięte od szpadla. Brakuje wielostronicowych, niekiedy nużących przygotowań autora powieści do kluczowej sceny. Pozostaje jedynie owa kluczowa scena, która traci czasem na wartości ze względu na wyrwanie z kontekstu.
Jednak całość, pomimo poszatkowania jest dosyć spójna.

Część publiczności narzeka na drewniane aktorstwo, które nie oddaje rosyjskiej duszy. Jak dla mnie ta "rosyjska dusza" pośród arystokracji, która nie używała własnego języka, lecz francuskiego, nie istniała już w powieści Tołstoja. Na tle drętwych salonów ładnie odcinają się (w końcu młody) Pierre Bezuchow i jego postępowe / naiwne poglądy, oraz serdeczni Rostowowie... No i w końcu doczekałam się odpowiednio sztywnego Andrzeja Bołkońskiego. Muszę się przyznać, że gdy czytałam "Wojnę i pokój" jako nastolatka, była to jedna z najbardziej irytujących postaci: "Co za sztywny idiota, dlaczego tak potraktował żonę?" Przez setki stron musiałam się oswajać z tym osobnikiem, żeby w końcu się okazało, że to zupełnie inny człowiek. Przy ponownym czytaniu, już jako dorosły człowiek doceniłam całą złożoność postaci i polubiłam serdecznie duet głównych bohaterów.
W serialu przepychanki ze źle dobraną żoną, którą Andrzej ewidentnie źle potraktował były cudnie zestawione z normalną rozmową z siostrą i czułym, ukradkowym wyciągnięciem ręki do starego ojca. Powieściowy Bołkoński to pozornie największy "angol" na tle rozrywkowych Dołochowów i Anatoli Kuraginów, dopiero z czasem się rozkręca. I takiego sztywniaka póki co od Nortona dostaliśmy. Pewnie też jeszcze się rozkręci.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Według mnie, Norton jest rewelacyjny, Sztywny, dumny, bo taki ma być. Oczywiście jest to maska, bo potem pokazuje złożoność postaci. Scena walca z Nataszą to mistrzostwo świata.

nan_s

Oh salony w Rosji różniły się od salonów w Anglii tak bardzo jak dzień różni się od nocy.

Savant1

to samo miałam napisać.

Savant1

Och, nie:) Chyba źle się wyraziłam:). Chodziło mi o to, że w innych serialach, A. Davisa, które obrazują salony angielskie - wszystko jest takie prawdziwe. Świeczki, zastawa, koloryt. A tu salon Anny Pawłowny to było nieporozumienie. Te ilości kolorów, złocenia, światło! Chodziło mi o to, że i tu, i tu mamy XIX wiek:)

nan_s

Ale ja dobrze zrozumiałem, chodziło mi o wystrój. Ten salon został wiernie odwzorowany i na moje oko to mała sala balowa z pałacu Taurydzkiego, albo sala wieczorowa z pałacu Yusupova. Oczywiście to styl klasycystyczny i neoklasycystyczny. Rosja styl klasycystyczny zawdzięcza takim architektom jak Vallin de la Mothe, Bażanow, Starow, Blondel, Cameron, Clerisseau i Quarenghi widać wyraźnie, że najważniejsi architekci pochodzili z Francji i Włoch lub byli tam kształceni. Klasycyzm angielski był dość surowy kolory wyblakłe, ornamentyka dość patetyczna i poważna, a światło nie pełniło tam tak ważnej roli co miało odwzorowywać "ducha anglików i ich systemu religijnego i systemu wolności. Zaś klasycyzm rosyjski, aż kipiał od bogatych żywych barw(np. czerwień zawsze była żywa i głęboka a w Anglii mętna i ciemna lub tonowana przez inne elementy), złocenia były dość popularne co zapewne pozostało z rokokańskich czasów Carycy Elżbiety, światło miało fundamentalny charakter i miało wnosić pogodę i radość( no i nie zapominajmy o białych nocach w Petersburgu architekci uwzględniali to konstruując pałace). Ornamenty rosyjskie były patetyczne, poważne, wzniosłe i radosne zarazem. Dołóż do tego rywalizację arystokracji o to kto ma najlepszy pałac i kto robi najlepsze "imprezy" i masz wszystko. Klasycyzm Rosyjski wzorował się na klasycyzmie francuskim i włoskim i dodawał tam resztki poprzednich stylów architektonicznych. Reasumując salon z początków jak najbardziej odzwierciedlał XIX wiek w Rosji, fakt może tylko świeczki wyglądały na świeżo zapalone, a z kontekstu wynikało, że impreza trwa już od jakiegoś czasu. Oczywiście takie pałace były tylko w Petersburgu, Moskwie i ew. u wyjątkowo bogatych książąt. Zaś większość pałaców "nie-miejskich" faktycznie przypominała pałac Bołkońskiego.

Savant1

U współczesnej, po-sowieckiej "nowej oligarchii" to zamiłowanie do blichtru nadal króluje, jak i rywalizacja "drożej, więcej... na bogato... i pozłotka" ;)
A skoro carscy pradziadkowie malowali elewacje swoich klasycznych pałaców radosnymi zieleniami i żółciami, coby kontrastowały ze śniegiem i lodem leżącym przez pół roku, to ich potomkowie są przyzwyczajeni do "intensywnych" kolorów, na które nie wpadłby żaden Anglik.

Zresztą, wtedy, tak jak i obecnie, te enklawy ekstrawagancji, blichtru i luksusu otacza rosyjskie pustkowie, kraj który kończy się gdzieś hen daleko, aż na Pacyfiku.
Nic dziwnego, że bogaci kompensują sobie w ten sposób groźne środowisko, w którym żyją.

evo_33

No nie do końca. Czy stara arystokracja pławiła się w blichtrze? Polemizowałbym. Oni to czuli to był ich świat, oni byli bogaci z dziada pradziada posiadali setki, tysiące hektarów lasów, plantacji, pól uprawnych, łąk. Pod sobą mieli tysiące chłopów. W ich władaniu znajdowały się wsie, miasteczka i miasta. Ich styl życia nie był pozorny, gry towarzyskie, stare rodowe tradycje, wielkie pieniądze, więzy krwi z niemieckimi i francuskimi rodami, szerokie kontakty towarzyskie, znajomość pewnych zasad to wszystko było prawdziwe i pochodziło bardzo często z czasów Aleksandra Newskiego. Nie zgadzam się też, że żyli w enklawach. Najstarsza i najbogatsza arystokracja tradycyjnie siedziała na wsi blisko chłopów do miast udawała się od czasu do czasu, w miastach najwięcej siedziało "fircyków", średniozamożnych, urzędników, wojskowych, młodych ludzi szukających zabawy i męża/żony. To właśnie ta arystokracja i nawet średniozamożni swoje głównie siedziby mieli na prowincji, które w przeciwieństwie do miejskich(które służyły głównie do urządzania przyjęć i balów w czasie sezonów towarzyskich) nie opływały w takie "luksusy" wiele z tych pięknych surowych wnętrz wiejskich siedzib jest dziś niszczone przez nuworyszy, którzy bezczelnie gwałcą tamte pałace wstawiając jakieś tandetne ozdóbki. Tołstoj w Annie Kareninie przedstawił postać Lewina tutaj mamy starego księcia Bołkońskiego zarówno jeden jak i drugi są lepszą egzemplifikacją uosobieniem większości rosyjskiej szlachty i arystokracji niż ludzie pokroju Anatola Kuragina czy Anny Pawłowej(co nie znaczy, że takich nie było). Ci nowi, to faktycznie ludzie, żyjący w blichtrze za ich pieniędzmi nie stoi żadne "sacrum" jeno partyjno,agenturalna przeszłość, oni nie mają za grosz gustu, nie są nośnikami tradycji i rosyjskości.

Sytuacja w Rosji podobna jest do tej we Francji pałace miejskie lub reprezentacyjne były za Renem też o wiele kosztowniejsze niż siedziby wiejskie (oczywiście były też posiadłości wiejskie ociekające złotem, ale i tak było ich stosunkowo mało).

Anglicy też mają upodobanie do intensywnych kolorów wszystko zaczęło się w epoce edwardiańskiej, lecz nawet taki klasycystyczny Syon House i jego legendarna mała bawialnia tak obficie skąpana w żywych czerwieniach, modrych błękitach, pełnych zieleniach może być świetnym przykładem, że Anglicy nie myszy i lubią się bawić.

Pozdrawiam.

Savant1

Gdyby byli myszami, nigdy nie opuściliby swojej cudownej wyspy... A tak rzeczony Syon House uzyskał cieplarnię na kształt Taj Mahal.

evo_33

Ale o co chodzi? I swoją drogą to nie Taj Mahal było wzorcem równie dobrze można powiedzieć, że Capitol też jest wzorowany na Taj Mahal...

Savant1

Oj - jednak się nie rozumiemy.:) Ja nie twierdzę, że budynki czy salonik nie był odwzorowany:). Pewnie był:) Chodzi mi o to, że np. w XIX jeździły karety, na ulicy leżało błoto i w ogóle wiele innych rzeczy:)! Pewnie arystokracja rosyjska bawiła się w czystym saloniku, ze złoceniami na ścianach - ale gdzie świece, gdzie otoczka XIX wieku??? Gdzie po wyjściu na ulice ten klimat XIX wieku??? Kiedy mówię o teatralności, mam na myśli, że wszystko jest za czyste!, a nie że akcja nie dzieje się w domach wzorowanych na rosyjskie:)

nan_s

I tak to jest jak się nie przestrzega reguł Grice'a Tylko mi powiedz jak mam rozumieć w takim razie to: ", A. Davisa, które obrazują salony angielskie - wszystko jest takie prawdziwe. Świeczki, zastawa, koloryt. A tu salon Anny Pawłowny to było nieporozumienie. Te ilości kolorów, złocenia, światło!" Jeśli nie explicte nawiązanie do wnętrz przedstawionych w serialu. Hmm, co do twoich zarzutów w Petersburgu nie leżało błoto na ulicach to pierwsze duże nowożytne miasto zbudowane od zera podobnie jak Waszyngton D.C, tam również błota byś nie uświadczyła. Co do faktów to w tym serialu nie ma ani jednej weduty są tylko ogólne dalekie panoramy więc nawet nie ma jak przedstawiać ulic Petersburga czy Moskwy. A świece były, jednak jak wspominałem styl budownictwa w Rosji był w tedy tak pomyślany aby za dnia nie trzeba było używać świec.

nan_s

A mnie się podoba, może dlatego, że książkę czytałam już tak dawno temu, że sporo z niej już zapomniałam, a żadna z dotychczasowych ekranizacji jakoś za bardzo nie przypadła mi do gustu. Na plus muzyka, Pierre i młodość. Właśnie, jak wspominali już moi poprzednicy, ta młodość jest odświeżająca, dobrze że aktorzy po 40-tce nie grają 20-latków. Młoda krew wsparta profesjonalizmem Rea i Broadbanta. Na początku Dano jako Bezuchow wydawał mi się dość egzotycznym wyborem, ale przekonał mnie. Piękna muzyka, piękna ostatnia scena z pierwszego odcinka - zaręczyny Pierra i Heleny. No i scenografia, stroje, lokalizacje, może aż za ładne. Oczywiście to opinia po obejrzeniu 2 z 6 odcinków. Zobaczymy jakie odczucia serial pozostawi w nas po finale. W każdym razie zawsze trudno skondensować opasłe tomiska Tołstoja i wiele wątków i zawiłości historyczne w kilku odcinkach.

ocenił(a) serial na 6
Polly_81

Ubiory moim zdaniem są za skromne...
Rosja w czasach napoleońskich słynęła z bogato zdobionych strojów, szczególnie kobiecych,
projektant zaś wzorował się raczej na historii mody z okresu "empire costumes" w Wielkiej Brytanii.

christne1313

Oprócz tego,że skromne, są także często wybitnie nietrafione. Dziwne,że przy tak rozbudowanej produkcji, budżet kostiumów najwyraźniej był dość ubogi. Mamy paradę przedziwnych, całkowicie niezwiązanych z epoką i miejscem strojów, np. suknia Anny Pawłowny, kreacje Helene, a także koszmarnej biżuterii. Bardzo rzuca się w oczy jej plastikowa bazarowość i współczesność. Kolejnym niezrozumiałym dla mnie zabiegiem jest okrajanie ilości kostiumów- w odstępie wielu miesięcy, i przy zmianie pór roku widzimy np. Rostowów w identycznych kostiumach- Sonię, Nataszę i jej matkę. Najbardziej boli mnie jednak ewidentny brak czasu, czy uwagi, którą można by poświęcić kostiumom. Nawet przy mocno okrojonym budżecie, i wykorzystywaniu współczesnych świecidełek, odpowiednia ich patynacja, zestawienie, czy choćby poprawne dopasowanie kostiumów do sylwetki może zdziałać cuda.

nan_s

Drugi odcinek nieco lepszy niż pierwszy, niemniej czuję spore rozczarowanie. Scenariusz okrutnie dziurawy, zawartość i duch Tołstoja znikomy. Zamiast próby przybliżenia, czy zcalenia wydarzeń, mamy teledyskowe migawki i slow motion. Jak na razie książę Andrzej sztywny i bez wyrazu, może narodziny syna coś w im poruszą. Na spory plus zaliczyłabym jednak Stephena Rea i Paula Dano, może będą jeszcze wspólne sceny? Rozwiązła Helene razem z bratem też wypadają całkiem wiarygodnie. Co do Nataszy, to liczę na jej częstszą obecność w kolejnych odcinkach, bo obecnie, o zgrozo, można raczej odnieść wrażenie,że jest postacią drugiego planu.
Najważniejszym wnioskiem jest jednak dla mnie coraz to większe docenianie Wojny i Pokoju we wcześniejszym wydaniu BBC, tym z 1972 z Hopkinsem. Rozmach, kostiumy, sceny batalistyczne, ilość statystów, staranny dobór obsady, wierność oryginałowi literackiemu i ta lekko zakurzona specyfika robią wrażenie do dziś.

ocenił(a) serial na 7
Adanvarne

No niestety się zgodzę - BBC nie uporało się z taką kolubryną jak dzieło Tołstoja. Jak dotąd serial - dla kogoś kto książki nie zna - jest na razie zlepkiem ładnych postaci w ładnych wnętrzach. Ładnie nakręconych. Brak przyczyny i skutku, bohaterowie są obok siebie, a są przecież powiązani. Rozumiem że nie wszystko da się pokazać w dwóch odcinkach, ale jednak - dziur tu i luk za dużo, fabuła się rozkleja. Jak dotąd oglądam bo serial cieszy oko, JEDNAK to Tołstoj, no i wierzę że będzie lepiej.

Tyle że świetny Paul Dano i (jak zawsze) Stephen Rea, Broadbent (niewymieniony na Filmwebie, tak jak ni są wskazane odcinki emitowane od 3.01...)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones