Po obejrzeniu 2 nowych odcinków (polskie napisy pojawiają się w sieci z dużym opóźnieniem więc oglądam bez ) odnoszę wrażenie że ta seria będzie najlepsza - szybsze zwroty akcji , jakby bardziej śmiesznie i dużo dobrego ... :D Zgodzę się z przedmówcą ten serial jest niedoceniony i zjada Californication na śniadanie . Jeśli chodzi o seriale obyczajowo - komediowe mój ulubiony
Mnie w tym serialu urzekła historia kolesia któremu daleko do Hanka Moody`ego. Pierwszy sezon zakończył się porażką w branży co mnie urzekło. I zamiast biuściastych lasek klientkami były starsze panie. Trzeci odwrócił kota ogonem fabułę. Po dostawaniu po du*skach nasz duet czegoś się nauczył, i jakoś miło się ogląda ich w wersji z małymi sukcesami. No i ten piękny cytat z drugiego sezonu: BANG! BANG! MOTHER*UCKER!!! :D
Oj to prawda. :D
Idealny Hank wyrywający laski na potęgę jest troszkę irytujący dla mnie, choć David gra go wyśmienicie. Przyziemność Hunga jest o wiele sympatyczniejsza. :D
Druga seria o wiele lepsza... Jakis ton obyczajowy i psychologiczny nabrala... Była lepsza niż przedostatni sezon Californication, który nie wiadomo gdzie "szedł"... Nowa Kalifornizacja od początku 2012 ;)
Tak poza nimi i tak wolę Nikitę oglądać :D
Ja z innej beczki - jaki to utwór leci w 2-3 minucie 2 odcinka 3 serii... Do klubu w sam raz ;)
Wracajac do tematu - pewnie zaś będzie rywalizacja 2 alfonsek, bo ten nowy koleś to "ciacho" i to dosyć konkurencyjne... Ok, potem napiszcie co w trzecim było ciekawego... ;P
Trzeci sezon wymiata. Oglądając go nie łapie się doła, patrząc na irytujące działa Konsultantów Szczęścia. I też często można się śmiać pełną gębą, ucząc się takich rzeczy jak to że słowo SROM może być całkiem skutecznym marketingiem, ciąże można wymienić na telewizor HD, Bąbel nie zawsze uratuje cię przed policjantką, a ręczne robótki są skutkiem śpiewania musicali w łóżku.