Subtelna komedia obyczajowa wyprodukowana z myślą o feministkach.
Życiowy nieudacznik zostaje męską dziwką i zaspakaja różnego rodzaju kobiety. Dowiadujemy się że każda, mimo nieatrakcyjnego wyglądu, podeszłego wieku i innych wad, zasługuje na zaspokojenie jakim jest penis głównego bohatera. Ray uczy się on szanować i słuchać kobiety co dla mnie, zatwardziałego mizogina i wielbiciela "Testosteronu" jest nie do przyjęcia.
Nie ma w tej produkcji za wiele humoru, fabuła się ślimaczy niemiłosiernie, postacie są mdłe i nieciekawe. Porównania do "Californication" w ogóle nie trafione. Przygody Hanka Moody to brawurowa, megaszowinisyczna, łamiąca wszelkie tabu komedia najwyższych lotów a "Hung" to popierdółka dla gospodyń domowych czytających harlequiny. I ta okropna Anna Hache....Czy ona przypadkiem nie jest lesbijką???
Z tym megaszowinistycznym, łamiącym wszelkie tabu Californication to troszkę chyba pałkę przegiąłeś. To dobry serial, którego pomysł scenarzyści czerpią z dobrych wzorców (Miller, Bukowski). Ale poprawność polityczno-społeczna wylewa się z ekranu hektolitrami. I bardziej jest feministyczny niż szowinistyczny (bo wszystkie kobiety są tu wyzwolone <<czyt. zdzirowate>>, a motyw przewodni to przecież "At the end of the day it's all about her").
Jedyne natomiast, co go wyróżnia w kwestii łamania jakiegoś tam tabu to naturalistyczne sceny erotyczne, ale tego akurat w Hung i każdym innym serialu stacji kablowej jest pod dostatkiem.
A Hung rzeczywiście nie jest jakoś szczególnie udanym serialem. Po HBO należało spodziewać się więcej.
ha ha dobrze powiedziane, na szczescie sa jeszcze ludzie ktorzy nie boja sie byc niepoprawni politycznie i maja wlasne zdanie