Betrayal at Kronor plus dwa sequele są nudne, opierające się na długich tekstach, nie mamy dziennika zadań co jest wręcz frustrujące, a grzebanie w przedmiotach o różnych kondycjach i bawienie się w czary odrzucają już na początku. Cóż, nie jestem miłośnikiem Krondorów.
A mi się tam podobała. Grałem w nią jakoś koło roku 1995 i wówczas była to gra full wypas. Wszystko co zostało w niej zastosowane było innowacyjne. A to że ma według Ciebie troche minusów takie jak: długie teksty, brak dziennika zadań.... takie były czasy. Nie wszystko od razu wymyślono. Moim zdaniem Betrayal i tak wyprzedzał swoja epokę. Ciekaw jestem kiedy Ty w nią grałeś?
Niestety, dane mi w nią było zagrać dopiero około 2006 roku. Ale równocześnie zachwycałem się Might & Magic 3: Isles of Terra (cudo!), podobnie jak M&M6, Lands of Lore, Shadowcaster... Po prostu lubię, uwielbiam stare gry i ich klimat. Do Betrayala próbowałem parę razy podchodzić, za każdym razem mnie odrzucał. Antara trochę fajniejsza ale dalej mnie drażnił ten interfejs, mała różnorodność przedmiotów i brak dziennika. Return to Krondor to katastrofa!
Długie teksty? Dla mnie to był ogromny plus - Betrayal at Krondor jest połączeniem gry z powieścią fantasy. Długie, wciągające, barwne opisy świetnie budowały historię, klimat, pozwalały wczuć się w odgrywane postaci. No i bardzo pomogły mi w nauce angielskiego.
Dziennik zadań? A po co Ci on? Przecież tam jest jeden główny wątek, podzielony na rozdziały a zadań pobocznych jak na lekarstwo (przynajmniej w porównaniu z dzisiejszymi RPG), więc ciężko zapomnieć, co się miało zrobić.
PS. Betrayal in Antara to nie sequel - stworzyli ją inni ludzie, Feist nie przyłożył do niej w ogóle ręki, nie wiem, czy ma w ogóle jakikolwiek związek z Krondorem. Takie tam tylko odcinanie kuponów przez nadanie podobnego tytułu i wyglądu.
Fakt faktem, mimo iż nigdy nie byłem tumanem z angielskiego to jakoś nie ciężko było mi tą barwną staroangielsczyznę zrozumieć. Antara właśnie była bardziej intuicyjna, zrozumiała, aczkolwiek - abstrahując do wspomnianej przez Ciebie w przypadku Krondora liczby questów - ta miała ich sporo. I własnie dlatego psioczę się o ten dziennik.
Mam to samo. Betrayal at Krondor nie potrafi mnie wciągnąć. A Uwielbiam cykl Might and Magic czy Ultimę Underworld. Grałem kiedyś w Return to Krondor, ale gdzieś utknąłem, nie skończyłem. W Betrayal in Antara nie grałem jeszcze nawet.
Jak dla mnie rewelacja. W tamtych czasach chyba nikt nie robił dziennika zadań. Każdy bajt pamięci się liczył ;) Wasteland na c64 miał nawet dialogi w książeczce ;) Na swoje czasy była rewelacyjna i przełomowa. Ja zresztą do tej pory lubię w nią grać. Jak ktoś do tego czytał "Riftwar Saga" to już w ogóle było super :) Długie teksty były wielkim smaczkiem bo wprowadzały w klimat. Lektor w tamtych czasach był awykonalny.