PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629591}

Drakensang: The River of Time

Drakensang - Am Fluss der Zeit
7,2 316
ocen
7,2 10 1 316
Drakensang: The River of Time
powrót do forum gry Drakensang: The River of Time

Na wstępie: miałem publikować tą reckę w formie recenzji a nie tematu na forum, ale sobie daruję. Moja recenzja Morrowinda od lutego czeka na przyjęcie, tymczasem masowo dodawane są recenzje Zarębskiego. 

Drakensang: The Dark Eye był tytułem dość ciepło przyjętym zarówno przez branżowe media jak i samych graczy. Ciekawy system Das Schwarze Auge, na którym wcześniej opierały się gry z serii Realms of Arkania, ładna, jak na owe czasy, grafika i powrót do starej szkoły RPG, jeszcze przed erą kickstarterowych klasycznych rolplejów pokroju Pillars of Eternity czy Divinity: Original Sin, podbiły serca wytrawnych erpegowców. Niestety za dobrymi opiniami nie szła rewelacyjna sprzedaż, produkcja niemieckiego studia Radon Labs nie cieszyła się popularnością, na dodatek dość szybko potaniała i trafiła do tanich serii. Na szczęście nie zapobiegło to w powstaniu kontynuacji, która jest prequelem historii z The Dark Eye.

Opowieść rozpoczyna się w miejscu w którym skończyła się pierwsza część. W Ferdok, posiadłości Ardo podczas spokojnej nocy Forgrimm z kuflem pienistego trunku w dłoni, siedząc przy kominku z rozrzewnieniem opowiada Gladys dawne przygody. Cofamy się o 23 lata - do roku 1009 po Upadku Bosparanu. Dzięki tej opowieści możemy poznać Ardo, w sile wieku, którego to list był zaczątkiem akcji poprzedniej części. Ponownie przyjdzie nam się wcielić w bohatera, którego rola będzie niebagatelna w wydarzeniach. Historia zaczyna się nieśpiesznie, powoli nabiera rozpędu. Zaczynamy w drodze do Nadoret, gdzie mamy wziąć udział w szkoleniu. Już podczas podróży, jeszcze przed dopłynięciem do Nadoret poznajemy Ardo i jego dwójkę kompanów: krasnoluda Forgrimma i łotrzyka Cano. Statek zatrzymuje się kilka dni drogi od Nadoret a my musimy rozbić obóz, niestety miły wypoczynek zakłóca atak piratów. Tak rozpoczyna się główna oś fabularna, a my będziemy musieli rozwikłać co stoi za tymi atakami rzecznych piratów. W fabule The River of Time podoba mi się, że nie jest do bólu pompatyczna i epicka jak poprzednik. Nie jest to jednak opowieść, która nas czymś zaskoczy czy zapadnie w pamięć. Ot, solidna awanturnicza przygoda. Klimat względem poprzednika jest nieco mroczniejszy, ale to wciąż świat Aventurii który aż kipi od pewnej jowialności, przaśności, rubaszności. Takie lekkie podłoże sprawia, iż produkcję ogrywa się nad wyraz przyjemnie. Każdy kto cenił przaśność jedynki znajdzie ją i tutaj. Podoba mi się to, że nasz bohater nie jest Wielkim Wybrańcem (TM) i pępkiem świata. O wiele ważniejsi dla historii są Ardo i jego kompani co widać najbardziej pod koniec gry kiedy nasza postać w o wiele mniejszym stopniu uczestniczy w dialogach.

Jak głosi tytuł historia kręci się wokół rzeki. Po kilku godzinach rozgrywki zdobywamy okręt i możemy pływać po Wielkiej Rzece. Głównym novum jest możliwość wracania do wcześniej odwiedzonych lokacji, co warto robić, bo co jakiś czas pojawiają się tam nowe questy poboczne. Nasz statek wzorem posiadłości Ardo z The Dark Eye przejmuje rolę głównej bazy wypadowej. Możemy wytwarzać tam przedmioty (o ile kupimy warsztat), czekają tam towarzysze. Nadoret zaś pełni rolę podobną do Ferdok, gdzie wracamy pomiędzy większymi przygodami by móc się zaopatrzyć czy wykonać kilka zadanek. Samo miasto jest ciekawiej zaprojektowane od Ferdok. Na plus względem poprzednika można zaliczyć to, że niektóre zadania możemy wykonać na kilka sposobów prezentowanych nam przez naszych towarzyszy. Forgrimm często preferuje siłowe rozwiązania, zaś Cano woli sprawę rozwiązać po cichu. Dużo częściej możemy skorzystać ze zdolności społecznych, których jest tu wyjątkowo sporo, choć i tak jest tutaj sporo niewykorzystanego potencjału. Mimo nieco większej swobody stylu rozgrywki efekt naszych działań będzie ten sam, tylko dojdziemy do tego inną drogą. Niestety wciąż nie jest to ten poziom nieliniowości i reaktywności do którego przyzwyczaiły nas najwybitniejsi przedstawiciele gatunku. Obsidian mając mechanikę z takim potencjałem na prezentację nieliniowych zadań i tyloma umiejętnościami społecznymi stworzyłby prawdziwe cacko tak jak zrobili to m.in. z KotORem II czy Falloutem: New Vegas. Drakensagi niestety nie są grami do których chciałoby się wracać czy to ze względu na chęć podjęcia znaczących wyborów fabularnych (bo takowych praktycznie nie ma), czy to ze względu na głębię mechaniki, chcąc stworzyć inną drużynę, bo mechanika chociaż fajna to nie oferuje stosownej głębi.

Pod względem mechaniki nie zmieniło się praktycznie nic. Wciąż mamy do czynienia ze staroszkolnym rolplejem opartym o system Das Schwarze Auge. Nowością względem pierwszej części jest możliwość wybrania fryzury, twarzy oraz budowy ciała. Nie ma tego dużo, ale można stworzyć takiego herosa, który przypadnie nam do gustu. Dużo więcej czasu niż na wygląd w grach z serii Drakensang poświęca się na wybranie profesji, tych jest 22, czyli o 2 więcej niż w poprzedniku. Nowymi klasami są geomanta i barbarzyńca. Można też samemu podłubać przy postaci w trybie eksperckim przydzielając punkty i wybrać podklasę, mocne słabe strony, perki itp. Jest tego naprawdę dużo i w tych cyferkach można już na początku utonąć, więc erpegowi puryści powinni być wniebowzięci. Wciąż poszczególne profesje są określone dla poszczególnych ras a nawet płci. Amazonką mężczyzna nie zostanie, tak samo jak elf nie będzie barbarzyńcą. Poza takimi kilkoma ograniczeniami nic nie stoi na przeszkodzie by próbować z krasnoluda zrobić maga, gdyż system Das Schwarze Auge jest bardzo otwarty na takie eksperymenty.

Choć sam główny wątek jest wyraźnie krótszy od poprzednika, to The River of Time nadrabia sporą ilością zadań pobocznych, więc czas rozgrywki obu części jest zbliżony. Nie jest też przesadnie trudno, w The Dark Eye było więcej cięższych walk. Może to kwestia tego, że ten system był mi znany bardziej i wiedziałem jak rozwijać daną postać, a może po prostu jest łatwiejsza. Grałem metamagiem, w jedynce zaś magiem bojowym, odczucia były dość podobne, bo i korzystałem głównie z tych samych czarów, które dość dobrze się sprawdzają. Ot, przyzwanie szkieletu, leczenie, jeszcze kilka czarów ofensywnych i defensywnych w zupełności wystarczają. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to do tego, że na swojej drodze w trakcie wykonywania misji nie znajdziemy jakiegoś fajnego sprzętu, lepsze pancerze i broń trzeba sobie kupić i handlarzy, co też ma swój urok i pewien realizm. Trudno by starożytnym grobowcu leżał od setek lat potężniejszy pancerz od nówki sztuki kupionej w sklepie. Nie korzystałem też prawie wcale z craftingu, a w pierwszej części pamiętam, że dość sporo rzeczy się wytwarzało. Kupiłem kilka receptur, sporo też znalazłem, szkoliłem poszczególne postaci w alchemii, kowalstwie czy łuczarstwie, gromadziłem też masę składników, ale ostatecznie niewiele wytworzyłem. Ot, demoniczny pancerz, trochę soku z jednojagód i kilka innych pomniejszych rzeczy. W posiadłości Ardo crafting był wygodniejszy, bo na miejscu były warsztaty obok których były skrzynie, gdzie można było gromadzić stosowne składniki. Na statku mieści się tylko jeden warsztat, więc i tak lepiej nie wydawać kasy i poszukać ich na targowisku.

Nadal mamy do czynienia z tym samym silnikiem co w jedynce, więc nie zmieniło się praktycznie nic zarówno pod względem oprawy jak i interfejsu. Ale czy trzeba zmieniać coś co jest dobre? Zwłaszcza interfejs, jest wygodny, intuicyjny, przejrzysty. Na plus należy policzyć pełne udźwiękowienie dialogów, w poprzedniku tylko nieliczne dialogi były udźwiękowione. Szkoda, że zabrakło udźwiękowienia kwestii postaci, które rozmawiają między sobą gdzieś na mieście. Tak słyszelibyśmy w mieście przyjemny gwar, a nie tylko obserwowali nieme dymki. Nasi towarzysze też od czasu do czasu się "odzywają" i jeśli gramy z kamerą z trzeciej osoby zapewne tego nie zauważymy. Pewna baśniowość i ciepłe barwy sprawiają, iż grafika dość dobrze się zakonserwowała. Muzyka jest miła dla ucha, aczkolwiek nie jest to soundtrack który pozostawałby na długo w pamięci i którego słuchałoby się poza grą.

Szkoda, że oba Drakensagi nie okazały się sukcesem sprzedażowym, choć były solidnymi, bardzo dobrymi erpegami. Twórcy z Radon Labs zostali wykupieni przez większego gracza na niemieckim rynku Bigpoint. Zaś marka Drakensang nie do doczekała się już porządnego rolpleja. Zamiast tego gracze dostali od Bigpoint Drakensang Online, darmowego, sieciowego, przeglądarkowego h'n's, który całkiem dobrze radzi sobie na rynku i zdobył swoje grono fanów, gra jest rozwijana do dziś, na pewno nie zdobyła jednak uznania fanów drużynowych erpegów z prawdziwego zdarzenia. Całkiem niezłą robotę z uniwersum The Dark Eye zrobiło Deadlic, które stworzyło przygodówki osadzone w świecie Aventurii: Klątwę Wron oraz Memorię, a także serię Blackguards opierającą się na turowych potyczkach. Z erpegów wyszedł jeszcze stawiający na akcję Demonicon, który niestety nie został wydany oficjalnie w Polsce oraz Book of Heroes, przyjęte niezbyt pozytywnie przez społeczność, opierające się przede wszystkim na walce wraz ze znajomymi w kooperacji. Jak widać co jakiś czas coś osadzonego w świecie Das Schwarze Auge wychodzi, szkoda, że nie są to drużynowe rolpleje stawiające zarówno na fabułę, jak i drużynowe potyczki.

sebogothic

Dobra recenzja. Mam duży sentyment do Drakensangów i co jakiś czas nachodzi mnie, aby powrócić do pierwszej części a potem zabrać się za dwójkę z dodatkiem, którego nie wiedzieć czemu nie zainstalowałem z podstawową wersją gry. Jedynka mnie swego czasu podirytowała, ale teraz pewnie spokojnie bym ją łyknął. Problemem jest jednak czas - mam tyle produkcji do przejścia, że ciężko wrócić do ogranych tytułów.

Nie wiem dlaczego nie są sprawdzane recenzje na filmwebie. Swego czasu były publikowane nawet na bieżąco. Teraz kolejki są ogromne możliwość publikacji recenzji mają poza redakcją użytkownicy, którzy mają ten status zaufanego recenzenta (czyli publikowali dużo swego czasu, gdy przyznawali ten znaczek). Nie przekłada się to na jakość niektórych tekstów. Z drugiej strony nie dziwię się, że kolejki są duże. Sam od pewnego czasu weryfikuje niektóre rzeczy, do których mam uprawnienia i zajmuje to więcej czasu niż dodawanie. Do tego wielu użytkowników nie stosuje się do podstawowych zasad i trzeba posiłkować się własnoręcznie wyszukiwanymi źródłami, bo inaczej 80% kontr byłoby odrzuconych. To zajmuje czas i niestety co jakiś czas zniechęca, gdy sprawdzenie kilku kontr zajmuje niemal godzinę...

Szkoda, że nie wychodzi teraz cokolwiek z gier video w systemie Das Schwarze Auge, tym bardziej, że 5 edycja miała premierę 5 lat temu. Mogliby przy okazji wydać jakąś sensowną produkcję video rpg , bo Book of Heroes, na które się napaliłem okazało się tylko wydmuszką, ogromnym rozczarowaniem. Powierzenie prac Finom okazało się złym pomysłem. Niemcy w swoich grach rpg jakoś mają przyzwoite historie a w erpegach dobrze napisane postacie. Niemniej czekam na jakąś przyzwoitą grę video w tym systemie.

ocenił(a) grę na 8
drenz

Drakensagi to fajne gry, ale raczej do nich nie wrócę. Może gdyby były bardziej nieliniowe to miałyby większe replayability. Też mam swoją kupkę gier do przejścia. Z erpegów aktualnie przechodzę KotORa 2, Vampire: The Masquerade - Bloodlines (obie gry po raz drugi), Fallout: New Vegas, Technomancer, Skyrima. Zacząłem też po raz drugi przechodzić Wieśka 3 i jeszcze dobitniej przekonałem się o tym jak marnym jest rolplejem: https://www.filmweb.pl/videogame/Wied%C5%BAmin+3%3A+Dziki+Gon-2015-678629/discus sion/Wied%C5%BAmin+3+po+5+latach,3186085

Przechodzę też sobie pierwszego Baldura. Jestem w 5 rozdziale, więc powinno udać się przebrnąć, bo doszedłem dalej niż kiedykolwiek. Już nie mogę doczekać się "dwójki", bo sprawdziłem początek i to jest całkiem inna gra. Od czasu do czasu pogrywałem też sobie w Divinity II: Ego Draconis, po przejściu Drakensaga chciałem do gry wrócić i coś nie chciała się uruchomić, tak jakby część plików przez przypadek została usunięta. Zapisów też nigdzie znaleźć nie mogłem by je zachować a zaczynałem Fiordy Orobaskie. Nic to, może kiedyś do gry wrócę i zacznę przechodzenie od nowa. Na razie mam w co grać, głównie w oczekiwaniu na Cyberpunk 2077 i liczę, że przynajmniej Technomancera, KotORa 2 i Bloodlines uda się przejść.

A i w planach mam całkiem sporo produkcji: wspomniany Baldur's Gate 2, Fallout 2, Arcanum, dwie części Neverwinter Nights z dodatkami czy z nowszych gier: obie części Pillars of Eternity, Tyranny, nowego Tormenta.

Co do The Dark Eye to przydałby się erpeg w stylu Drakensagów, ale z większą ilością wyborów w trakcie dialogów tak by jeszcze lepiej można było odgrywać własną postać.

sebogothic

To wiele gier rpg masz na tapecie. Ja w jednym czasie przechodzę też kilka gier, ale przeważnie różnych gatunkowo. W tej chwili z rpg gram w Wasteland 3 (i jest świetnie póki co). Ponadto grę akcji Carrion, logiczne DYO, a także mające swoje lata Knights of the Temple: Infernal Crusade, które jednak okazuje się dla mnie rozczarowaniem.


Z produkcji, w które aktualnie ogrywasz to przeszedłem Technomancera i Wrota Baldura. Pierwszy jest dla mnie dużo lepszą grą od Bound By Flame, choć ciągle powielają te swoje kiepskie rozwiązania jak odradzający się wrogowie, duży backtracking, to jednak weszła mi ta gra całkiem przyjemnie. Z Wrotami Baldura miałem i mam problem. Po tych wszystkich ochach i achach graczy zagrałem w to arcydzieło rpg i rozczarowałem się. Chciałem porzucić ją w diabły, ale jakimś cudem dotarłem do tytułowych Wrót Baldura i było już lepiej. Niemniej fabularnie ta gra to sztampa goniąca sztampę, do tego monotonna eksploracja. Cienie Amn to zupełnie inny, wyższy poziom doświadczenia – grą którą połknąłem z marszu razem z dodatkiem. Niesamowita przygoda.


Przede mną również dwie części Neverwinter Nights z dodatkami. Chciałbym też przejść drugą część Pillars of Eternity. Pierwsza była dobra, ale pod koniec mocno przynudzała. Wtedy rozpocząłem przygodę z dodatku, która dodała takiej świeżości, dzięki której bez większego bólu ukończyłem pierwszą część. Na pewno w pierwszej części Pillars of Eternity nie warto czytać wszystkich tekstów Nowy Torment zainstalowany czeka na uruchomienie, ale kusi mnie, by przed nim ukończyć Planescape, w którego zacząłem swego czasu grać, ale musiałem zrobić format i zapisy przepadły (w tym także od Skyrima:/ ).

U mnie kupka gier do ogrania jest ogromna. Samych rpgów, których mam na GOGu, Steamie i płytach jest blisko setka.

W tym roku miałem ambitne plany, które nieco zostały zahamowane przez zwyczajny brak czasu. Miałem co miesiąc ukończyć jednego rpga a na chwilę obecną stanęło na 6 z czego poszczególne części The Banner Saga to przecież krótkie gry. W tym roku po ukończeniu Wasteland 3 chciałbym zabrać się za Kingdom Come: Deliverance, do którego niedawno zakupiłem wszystkie dodatki i drugi moloch jakim jest trzeci Wiedźmin z dodatkami. Tyle, że druga część nie zachęciła mnie do w miarę szybkiego zabrania się za kolejną odsłonę przygód Geralta. Jest to raczej plan niewykonalny na ten rok, szczególnie że tuż za rogiem jest ostateczna premiera Dungeon Kingdom: Sign of the Moon, które zakupiłem jeszcze we wczesnym dostępie. Naprawiono też wersję Revenanta na Gogu i do niego też chciałbym powrócić, bo klimat ma świetny. Potem chciałbym ruszyć z serią Elder Scrolls zaczynając od Morrowinda, od którego wiele lat temu się odbiłem (po prostu musiałem dojrzeć do tej gry, aby docenić inne elementy). Antologia nie może już dłużej kurzyć się na półce. Później Neverwinter Nights, serie Avernum, Eschalon, Gold Boxy I to są gry, które posiadam a do zakupu kusi mnie wiele innych produkcji – m.in. Outward, który od pierwszych zapowiedzi kojarzył mi się z trzecią częścią gry Gothic, Odd Gods, Black Geyser, Solasta, Archaelund, Alaloth, Realms Beyond: Ashes of the Fallen a o innych gatunkach to już nawet nie wspominam I nie chciałbym ograniczać się do jednego gatunku, lubię spróbować pomniejsze tytuły.


Przeczytałem też tekst o Wiedźminie. Nie mogę do niego się odnieść z własnego punktu widzenia, niemniej o tych bolączkach czytałem, m.in. w twojej recenzji. W ogóle zastanawiałeś się nad prowadzeniem jakiegoś bloga? Wtedy obok Silvarena i Samotni Annelotte, od biedy JRK RPG, byłoby co poczytać w sieci po polsku. Bowiem nie ukrywam, że konkretne, profesjonalne teksty jeśli chodzi o gry rpg w tym kraju już niemal nie istnieją. Zostają jedynie zagraniczne blogi. W Polsce wszelkie witryny typu GOL i im podobne to dno i wodorosty nastawione na klikalność (a za te ich GOLowe felietony to powinni trafić do kamieniołomów – żenujące, głupie teksty, które nawet nie są felietonami). Na forum GOLa śledzę tylko jeden temat o grach cRPG, w innych już ciężko sensownie porozmawiać, czy wymienić się doświadczeniami.

ocenił(a) grę na 8
drenz

No, jakoś tak zawsze wychodzi. Człowiek by chciał ograć jak najwięcej tytułów a nie zawsze jest czas i ochota. Niektóre erpegi sobie planuję, a niektóre zaczynam pod wpływem impulsu. Przechodzenie Wieśka 3 czy Bloodlines planowałem w poprzednim roku, tak samo jak Neverwintery, ale też najwyraźniej nie było za bardzo na nie czasu. Skyrima przechodzę za to już z 2 lata na obecnym zapisie, ogrywam go z dość dużymi przerwami, w zrywach w trakcie których wykonuję spore postępy. Z innych gatunków też trochę gier mam na tapecie m.in. RDR2, GTA V (zarówno na PC, jak i PS4), Far Cry 5, Mafia III, Saint's Row: The Third, AC: Odyssey i Brotherhood, więc praktycznie cały dysk 1TB jest zapchany. :)


Jestem właśnie we Wrotach Baldura i gra mniej więcej przypomina to jak sobie Baldura wyobrażałem od początku. Wreszcie jest dość przyzwoite zagęszczenie zadań pobocznych, a nie nudne łażenie po łąkach i męcząca walka. Z drugiej strony na swój sposób podoba mi się klimat tej gry, ale drugi raz nie chciałoby mi się jej przechodzić. Technomancer zaś to póki co najlepsza gra Spiders, a ogrywam je chronologicznie, więc został mi jeszcze Greedfall. Jestem dopiero w II akcie i od początku widać znaczny skok jakościowy między Mars: War Logs czy Bound by Flame a Technomancerem. Jest przyjemny system walki w przeciwieństwie do Bound by Flame, wreszcie wprowadzili atrybuty co sprawia, że gracz jest zmuszany do specjalizacji. Coś czego zabrakło np. w trzecim Wiedźminie. No i samo intro ma o wiele więcej klimatu i lepiej wprowadza w świat niż Mars: War Logs jako całość.


Też co roku mam ambitne plany, ale zwykle są weryfikowane przez brutalną rzeczywistość. :) KIngdom Come i ELEX planowałem przejść po raz drugi już rok temu, ale może uda się je ograć za rok, za dwa. Mimo to coś tam się udaje przejść.Jak tak liczyłem to przez ostatni rok, półtora, przeszedłem ponad 30 gier, nie tylko erpegów i wliczając te, które przeszedłem po raz kolejny, jak np. dwa pierwsze Wiedźminy. Więc niby coś tam się przechodzi, ale zawsze masa gier na dysku siedzi, a przecież nie gram prawie wcale w nowe gry, które aktualnie wychodzą. Wyjątkiem będzie Cyberpunk 2077. Do Gold Boksów nawet nie podchodzę :) Najstarsze erpegi jakie chcę ograć to właśnie klasyki od Interplay, Black Isle, BioWare oraz szósta i siódma odsłona serii Might&Magic. Morrowind i Oblivion też czekają na dysku, ale najpierw chcę ograć Skyrima z dodatkami. Do Morka przymierzam się od kilku lat, ale nigdy nie było dogodnego momentu.

Aktualnie skupiam się na tym by przejść KotORa 2, Technomancera, Bloodlines (gram Toreadorem, zastanawiam się czy od razu po ukończeniu nie zacząć trzeciego podejścia - tym razem Malkavianem, który jest najbardziej odlotowym klanem w grze), przejść Baldur's Gate i poczynić jakieś drobne postępy w Skyrimie i Wiedźminie 3. Wtedy też pewnie ni z tego, ni z owego nadejdzie premiera CP2077, którego zakupię raczej z ciekawości niż z faktycznego hype'u. Redzi nie mają pomysłu na erpegowe mechaniki i obawiam się, że w CP2077 też z problematycznych sytuacji wyjdą poziomowaniem wszystkiego.

O blogu nie myślałem, nie wiem czy miałbym na tyle zacięcia, pomysłów na kolejne wpisy, regularności i chęci by takiego bloga prowadzić. Choć nie ukrywam, że brakuje mi miejsca gdzie można by najzwyczajniej podyskutować. Z perspektywy czasu nie żałuję, że skasowałem konto na GOLu jak patrzę na to co się tam wyprawia. :D Czułem, że w tym kierunku to zmierza, ale nawet ja nie sądziłem, że tak szybko osiągną dno. Clickbaity, wszechobecna poprawność polityczna (oczywiście dla wybranych, bo jak trzeba napisać, że jakiś gracz w grze zjadł papieża i torturował katolików to proszę bardzo), no i hipokryzja. Ta sama redakcja, która mnie hejtowała, bo śmiałem skrytykować Wiesia 3 tworzy teksty w których piszą o tym samym co ja, ale w kontekście innych gier, jak np. AC: Odyssey czy Ghost of Tsushima, gdzie napisali, że W3 byłby lepszy bez elementów RPG. Co wciąż nie przeszkadza im w nazywaniu Wiedźmina 3 erpegiem wszech czasów. Z recenzji (jeśli jakąś napiszą, bo widzę, że wolą na kolanie albo siedząc na sedesie rano napisać jakiś clickbaitowy "felieton") nie można się już niczego konkretnego dowiedzieć. Ot, kilkanaście okrągłych zdanek, które uzasadnią dowolną ocenę. Co to ma wspólnego z recenzją, z wgłębieniem się w poszczególne mechaniki i określeniem czy są sensowne, czy nie?

sebogothic

U mnie każdy erpeg sobie planuję. Rozpisuję sobie, co w danym roku zagrać i w jakim miesiącu. Jednak pod koniec roku okazuje się, że z założonych tytułów przeszedłem co najwyżej połowę. Nierzadko wskoczy tytuł, który akurat dostał dobrą cenę lub trafił do jakiegoś bundla albo gamepassa, dzięki któremu ogrywam właśnie Wasteland 3, bo 250 zł to jednak duży wydatek za grę, która mogła technicznie okazać się babolem. A już dorzucili do paczki gier Star Renegades, które wizualnie mnie przyciągnęło i na pewno spróbuję. A jeszcze jest kilka innych produkcji, w które już gram, jak i z chęcią zagram. Wczoraj jeszcze kupiłem na GOGu zremasterowaną wersję trylogii Bards Tale.

Na szczęście zakupy robię już tylko sporadycznie, bo kolejka jest ogromna a gier wydawanych jest coraz więcej i nawet te mniejsze produkcje potrafią mnie zachwycić.

Tak było z Balrum – grę kupiłem praktycznie w ciemno. Zobaczyłem tylko zwiastun i odsłuchałem jeden kawałek. To wystarczyło. Potem ponad 60 godzin w tygodniu i gra skończona. Muzykę kupiłem i słucham do tej pory. Choć jest to zaledwie kilka utworów, to jednak nie znudziła mnie – jak dla mnie pod tym względem jest bardzo zbliżona do Gothica 3.

Ze studia Spiders nie grałem właśnie w Mars: War Logs a zacząłem swego czasu w Of Orcs and Men, ale to już inna para kaloszy. GreedFall też wskoczy do zagrania, gdy tylko bardziej stanieje. Natomiast ich zapowiedziana gra Steelrising już mnie nie przekonuje. Wolałbym, aby powrócili do Technomancera. Fajnie, że ich kolejne gry to nie są rosnące cyferki przy tytule, ale zamiast nowego uniwersum chciałbym mniej korytarzowy świat Technomancera.

Właśnie, przypomniałeś mi jeszcze o Elexie

W sumie teraz możliwość powrotu do już zagranych gier to poniekąd luksus :) U mnie ciągle tego typu rzecz, to wyłącznie plany. Jedyne gry, które ostatnio przechodziłem kolejny raz to przygodowe filmówki typu Last Shift czy She Sees Red, bo raz, że krótkie a dwa, od innych wyborów pojawiały się nowe sceny.

Ja w tamtym roku mam za sobą 67 gier a w tym póki co 48. Dużo gier niszowych na kilka godzin, niemniej ciągle mi się wydaje, że to i tak mało, że można przejść więcej, ale to raczej ostatni taki rok dla mnie.

Właśnie chciałbym spróbować zagrać w Gold Boxy, bo zawsze na wyobraźnie działały na mnie okładki do tych gier – działa Jeffa Easleya, Keitha Parkinsona, czy Larryego Elmora. Do tego jest to takie niezobowiązujące fantasy – wyprawa, przygoda i z dużym progiem wejścia. A jak czytam bloga Crpgaddict, gdzie facet przechodzi erpegi wg roku wydania, to aż nosi mnie by zainstalować jakiegoś Gold Boxa. Na szczęście najczęściej czytam go w pracy i po powrocie wraca proza życia :) Niemniej na pewno spróbuję zaczynając od Pool of Radiance. Jak mnie wciągnie to na ruszt pójdzie reszta. Nie mam natomiast obaw co do dungeon crawlerów z lat 90-tych. Choć już wykonanie trąci myszką, tak Lands of Lore mnie wciągnęło, podobnie Anvil of Dawn (do błędu), więc jestem spokojny o gry pokroju Eye of the Beholder.

Cyberpunk 2077 mnie w ogóle nie interesuje, choć nie powiem, prezentuje się świetnie, będzie to dobra gra, ale nie sądzę, aby był to z kolei dobry erpeg. Zresztą najpierw skończyć trzeba Wiedźmina 3, którego GOTY mam od kilku lat, ale chciałem w końcu skończyć Wiedźmina 2, do którego miałem dwa podejścia i za drugim razem go ukończyłem, ale tak mnie zmęczyła ta gra, że nie chciałem już nic w tym uniwersum w najbliższym czasie. Nie rozumiem też tego wysokiego oceniania gier CDP, podczas gdy inne rodzime produkcje nierzadko są mieszane z błotem, aczkolwiek prezentują się naprawdę dobrze. Ja jakoś nigdy nie ulegałem tej euforii graczy znad Wisły jeśli chodzi o produkty CDP. Wręcz jednozdaniowe newsy o pierdołach w ich grach na GOLu zniechęcały mnie do sięgnięcia od razu po ich poszczególne gry. Brakowało jakiegoś głosu rozsądku, bowiem dominowały peany pochwalne a z drugiej strony były trolle oceniające gry CDP na 1/10. Chyba takim głosem były dopiero twoje teksty, które dojrzale punktowały plusy jak i minusy takiego Wiedźmina 3.

Też mnie korciło, aby usunąć tam konto, ale czekam na odpowiedni moment, aby pocisnąć po redakcji i paru tamtejszych użytkownikach, którzy pomimo swoich nienawistnych, pełnych szowinizmu wypowiedzi mają się w najlepsze. Wtedy moderator może skasować mój profil. Do oceniania zostanie Filmweb i Steam pod recenzje. Tutaj i tak jest więcej gier niż w Golowej encyklopedii, która się tak szczycą a nawet zauważyłem, że przy popularniejszych tytułach jest więcej ocen gier niż właśnie na Grach Online. Coś mi się wydaje, że cienko przędą i dlatego w ostatnim czasie wysyp kloacznej twórczości tamtejszych redaktorów. Swego czasu usunęli mi po cichu post, w którym wyliczyłem, że Filmweb publikuje więcej recenzji gier niż właśnie tamtejszy portal o grach A i jeszcze chwalą się poradnikami, szczególnie na ich anglojęzycznej wersji strony a prawdę mówiąc są bardzo słabe. Jak się gdzieś zaciąłem w jakiejś grze to szukałem po ich poradnikach i nie znajdywałem odpowiedzi na mój problem, bo opisywane były ogólnikowo. A co do przygodówek, to ich poradniki nie umywają się do tych na Przygodomanii. Przypomniałem sobie jeszcze taką sytuację, gdy opublikowali jakiś news, pod którym redaktor naczelny nie zgodził się, że to są twórcy Life is Strange. Redaktor naczelny! Czyli gość, który powinien przed publikacją zatwierdzić taki news swojego poniekąd podopiecznego. Totalna amatorka. A teraz fakt, że ich publicystyka to prymitywne sięganie po klikalność. Żałosne. Niestety też skuteczne. Dobrzy są w sianiu gównoburzy, ale o grach to tam już mało kto potrafi pisać.

I tutaj dochodzimy do problemu, że nie ma już miejsca w sieci by sensownie podyskutować w języku polskim o grach rpg. Przynajmniej ja na takowe nie trafiłem. Dawniej często zaglądałem na Insimillion, choć się nie udzielałem. Niestety trafiłem na okres końcowy tego forum. Z drugiej strony w maju była licytacja domeny. Może wróci? A jak tak, to z całą bazą tamtejszych solucji i tekstów? Pewnie nie Chyba taki znak czasów, ze fora umierają

ocenił(a) grę na 8
drenz

Też sobie robiłem rozpiski, nie tylko erpegów, ale ostatecznie okazało się, że nie ukończyłem większości gier, które zaplanowałem sobie rok czy dwa lata temu. Od roku nie ruszyłem chociażby Dark Souls II i III, zawsze odkładam je na później i później, choć w DkS III dość daleko już zaszedłem. Zawsze tłumaczę sobie jeszcze przejdę grę X, jeszcze grę Y i tak czas mija. Staram się też nie zwracać uwagi na promocje, nawet jeśli naprawdę jakaś gra jest w kuszącej cenie, ponieważ wiem, że ciężko będzie z czasem, a jak się już coś kupi to lepiej ograć jak najszybciej po zakupie, bo potem się o niej zapomni. Od czasu do czasu przeglądam sobie steamową bibliotekę i wciąż jest masa gier, które chciałbym ograć. Pomału ogrywam Batmany czy starsze części AC, a jeszcze jest seria Metro w wersji Redux, Sleeping Dogs, Dishonored, oba nowe Deus Ex'y, które co prawda raz przeszedłem, ale od jakiegoś czasu ciągnie mnie do powrotu by móc ograć je jedna część po drugiej i zweryfikować opinie o nich. A jest jeszcze wiele świetnych, bądź przynajmniej wartych uwagi gier, które wpadły na Epicu: Mutant Year Zero czy Shadow Tactics, nie mówiąc już o strategiach jak Civilization VI, Total War, zawsze chciałem spróbować sił w tym gatunku, ale nigdy nie było mi po drodze. Niedawno sobie przypomniałem, że na GOGu mam Wasteland 2, które też było kiedyś rozdawane.

Of Orcs and Men robili chyba do spółki z Cyanide? Też mam i nawet zacząłem ogrywać, ale zacząłem na najwyższym poziomie trudności by spróbować zdobyć 100% osiągnięć, ale dam sobie spokój i zagram na normalu jak będzie trochę czasu. Dziwi mnie też, że tak długo trzymają wysoką cenę Greedfalla, a już trochę od premiery minęło. Nawet na promocji 50% gra kosztuje 100 zł. Zakupię jak stanieje do 100 zł i na promocji będzie chodzić w granicach 50 zł. Może to i lepiej, bo mam w co grać przez długi czas. Z jednej stronie fajnie, że Spiders cały czas stara się osadzać swoje gry w odmiennym uniwersum, choć wolałbym by przystanęli przy danym settingu i stworzyli jakąś trylogię z której wycisnęliby maksimum i wtedy mogliby zabrać się za coś nowego. Przy okazji przydałoby się pokombinować nieco w konstrukcji samych gier. Zwłaszcza rażą mnie te "pojemniki", w każdej z ich gier porozrzucane po lokacjach, zawierające surowce do craftingu. Najczęściej są jeszcze dodatkowo podświetlone i wyraźnie odstają od reszty lokacji.

Staram się co jakiś czas wracać do konkretnych tytułów, zwłaszcza erpegów. Czy to po to by przejść grę inną klasą, rasą, frakcją czy też po prostu dla ich klimatu i by zweryfikować o nich opinię. W KotORa 2 i Bloodlines grałem też w podobnym czasie 5 lat temu, więc przy okazji mogę też co nieco sobie przypomnieć. W takiego Vampira grałem Nosferatu, pewnie sporo mnie ominęło, w KotORze 2 byłem po jasnej stronie Mocy, teraz staram się grać po ciemnej. O wiele częściej zdarza mi się powracać do Gothiców, Risenów (choć ostatnie przejście trylogii w zeszłym roku i częściowo w tym było raczej ostatnim), Mass Effectów.

Co do Wiedźminów to fakt, brakuje trochę trzeźwego spojrzenia, choć niewątpliwie każda z trzech części ma swoje plusy. "Jedynka" posiada rewelacyjny klimat, soundtrack, ta szarobura oprawa graficzna też dość dobrze się zestarzała. Mury Wyzimy widziane z Podgrodzia czy Wyzima Klasztorna o zachodzie słońca wciąż wyglądają rewelacyjnie. Do tego niezgorsza fabuła, zwłaszcza wrażenie mógł zrobić wątek Alvina i Jakuba de Aldersberga. W2 to już totalnie inny klimat, choć też może się podobać, spory skok oprawy graficznej, ale i zachłyśnięcie się niektórymi rozwiązaniami z zachodnich gier. Nie podobają mi się nico sztucznie wciśnięte sekwencje rodem z gier akcji: uciekanie w głąb ekranu, sekwencje skradankowe, QTE. Za to błyszczy pod kątem prezentacji fabuły, dojrzałości niektórych wątków. Ogrywałem "dwójkę" rok po premierze i na tle innych gier robiło to niemałe wrażenie. A nieszczęsny Wiedźmin 3 to wciąż gra z bardzo ładną grafiką (skok graficzny między W3 a W2 jest chyba podobny do tego między W2 a W1) i światem, rewelacyjnie zrealizowanymi dialogami, klimatem, który miejscami przypomina ten z pierwszej części, choć też W3 dużo wyraźniej boryka się z problemami w erpegowej mechanice. Poprzednie części były bardziej liniowe Redzi nie musieli więc trzymać gracza na smyczy przypisując do wszystkiego co się da określone poziomy. Poza tym ilekroć o tym nie myślę to zawsze dochodzę do wniosku, że wywalenie Skellige byłoby z korzyścią dla całej gry. Wątek główny jedynie zahacza o wyspy, a spędza się tam trochę czasu na wykonywaniu zadań pobocznych, przez co fabuła trochę się rozmywa. Już po kilkunastu godzinach przechodzenia W3 po raz drugi dość boleśnie zweryfikowałem swoją opinię o tej grze i ostatecznie zaliczyła spory zjazd w mojej topce. Sorry, ale ta mechanika to nieporozumienie, należałoby ją wywalić i stworzyć coś nowego, bardziej sensownego. Można zagryźć zęby i w miarę dobrze się bawić, ale ta mechanika ciągle tam jest jak bolący ząb, który dokucza cały czas. Mam wobec poszczególnych części pewien stosunek emocjonalny, ale daleko mi od ogłaszania ich najlepszymi w swoim gatunku.

Pierwszy Wiedźmin został nawet grą dekady na GOLu, Wiedźmin 3 zostanie pewnie grą kolejnej dekady. :) Pamiętam jeszcze ich erpegową topkę jak Wiedźmina 3 nie było. To jaka gra była na drugim albo trzecim miejscu? Wiedźmin 2. :) Jak już "trójka" wyszła to "dwójka" była niepotrzebna i zaliczyła spadek. Cały czas czuć, że ta marka ciągnięta jest za uszy przez redakcję GOLa, dość niepotrzebnie, bo poradziłaby sobie w miarę dobrze sama, choć nie lądowałaby na aż tak wysokich miejscach. Myślę, że i wśród samych graczy powoli następuje weryfikacja opinii o W3, jak i poprzedniczkach.

W CP2077 będą trzy ścieżki startowe, jak i trzy klasy do wyboru. Pojawią się zgoła odmienne możliwości przejścia danego zadania. Liczę, że korzystanie z wiedźmińskich zmysłów i quest w którym idziemy jak po sznurku popadnie w niepamięć. Samo to sprawia, że już teraz replayability wydaje się większe. Zobaczymy jak rozwiążą kwestię otwartego świata. Czy dalej będą trzymali gracza na smyczy poziomowaniem wszystkiego? Czy dadzą więcej swobody? Marketingowy balonik już napompowany do granic możliwości, choć jak pisałem nie żywię wobec gry żadnego hype'u. Chyba od czasu Wiedźmina 3 staram się nie jarać grami przed premierą by potem nie przeżyć sporego zawodu. O wiele bardziej jara mnie myśl o zagraniu w BG2, Fallouta 2 czy Arcanum.

Jeśli chodzi o GOLa to pamiętam, że też kilkukrotnie usuwali mi posty, zwłaszcza te krytykujące clickbaity, zbyt małą liczbę recenzji czy powierzchowność samych recenzji. Taka strona traci sens kiedy redakcji się nie chce tworzyć tego po co została stworzona: encyklopedii, recenzji, poradników, a zamiast tego zaczęli bawić się w ideologię, politykę i mówieniem użytkownikom co mają myśleć. Sami też przestali prezentować jakąkolwiek wartość merytoryczną w kontekście gier. Dużo więcej frajdy daje mi czytanie opinii innych graczy jak np. silvarena na jego blogu, niż to co wysmażył kolejny redaktorek na GOLu.

sebogothic

U mnie trudno nie zwrócić uwagi na promocje. Zawsze co najmniej raz dziennie rzucę okiem na Łowców Gier, aby zobaczyć, czy jest coś wartego uwagi w bardzo dobrej cenie. Fajnie, że jest tam Bazar, na którym sprzedałem parę kluczy a za te pieniądze zakupiłem w niskich cenach kilka interesujących mnie gier. Bowiem dosłownie za kilka złotych kupiłem gry jak Truberbrook, Stygian, Planet Alpha, które nigdy nie zeszłyby do takiego poziomu cenowego, nawet gdyby były przecenione o 90%. Prędzej czy później je przejdę. Zresztą, trochę już się nasyciłem. Poza wspomnianymi wcześniej grami oraz pewnymi erpegami i przygodówkami nie ma za wiele tytułów, które faktycznie zainteresowałyby mnie w niedalekiej przyszłości.

Ogólnie dla graczy to są dobre lata. Wiele darmowych gier, mnóstwo przecen, duży wybór w gatunkach. Nie rozumiem niekiedy tego narzekania jakoby kiepskie to czasy dla graczy. Może i poszło to w kierunku gier-usług, zamiast posiadania na własność nośnika z tytułem, ale gry to technologia, która ciągle się rozwija i już teraz ludzie mają problem z odpaleniem starych płytek na nowszych systemach lub płytka porysowana. Ewentualnie wraz z grami trzeba sobie zostawić stary sprzęt do grania, aby pograć w swoje nostalgiczne tytuły. Przypisanie gier do konta to raczej dobre rozwiązanie, nawet jeśli ta gra do nas nie należy (Oby GOG też szybko nie padł pomimo tego, że gry u nich są droższe a sklep czy ich klient niezbyt przyjazny). Może też i te większe gry AAA to w dużej mierze ciągle to samo, ale jest też wiele mniejszych produkcji, w które warto zagrać. Jest tak dobrze, że nawet nie mam Epica i nie zbieram ich darmówek (przyczyną było też to, ze na początku wrzucali gry, które przeszedłem lub miałem)

Wracając do powrotów, to gdybym miał już wracać do jakiegoś RPG, to byłby to wspomniany kiedyś Balrum, aby zagrać wojownikiem lub magiem, bo w trzecim rozdziale są inne zadania dla poszczególnych klas. Innym tytułem jest Aeon of Sands: The Trail – dodano dwie nowe postacie, coś tam poprawili itp. Sam za pierwszym przejściem nie odkryłem wielu miejscówek, podejmowałem inne decyzje. Chciałbym też wrócić do pierwszego Gothica, bo przeszedłem go tylko 2 razy a teraz jakbym grał, to przyłączyłbym się do obozu na bagnach. Do reszty już mniej, bo trochę w nie pograłem. Jedynie jeszcze do pierwszego Risena, choć ograłem go 3 razy, to jakoś mam do tej produkcji sentyment. Pozostałe Riseny mi jakoś mniej podeszły. Z drugiej strony w przyszłym roku będą mieć premierę Kroniki Myrtany (wątpię, aby ukazało się zgodnie z planem w tym roku), być może Gothic Remake (ale strzelam, ze bardziej 2022. W sumie powrót do Gothica przed zagraniem w remake, to byłoby coś). Dzieje Khorinis – ciągle coś przy nich robią, ale nie wydaje mi się, aby w najbliższym czasie ten mod wyszedł. Niemniej czekam, choć bardzo rzadko gram w mody opowiadające nowe historie, ale z tych screenów, materiałów wylewa się tak niesamowity klimat tamtych lat, gdy grało się w Gothiki
Z gier nie będących erpegami, to chyba wróciłbym do Dishonored, aby zagrać w dodatki, które niedawno zakupiłem oraz We. The Revolution, które jeszcze mam zainstalowane.

Co do strategii, to lubię sobie zagrać w ten gatunek, ale bardziej w tytuły, gdzie dominuje walka i są to w miarę krótkie tytuły. Niestety ten gatunek ma to do siebie, że pożerają ogrom czasu, szczególnie city buildery. Natomiast Civilization V mnie okropnie znudziło, strasznie powtarzalna.

W tej chwili gram w Wasteland 3 i w weekend poświeciłem tej grze wiele godzin. Pomimo błędów natury technicznej jak najbardziej polecam na przyszłość.

ocenił(a) grę na 8
drenz

Jeśli chodzi o dostępność gier to jest to dobry okres dla graczy. Kiedyś to było marzenie mieć tyle gier w zasięgu ręki, a na pewno nie do pomyślenia był fakt, że gry pokroju GTA V będzie można wyrwać za darmo. Choć stare czasy też miały swój urok, bo miało się kilka gier i ogrywało się je w kółko na różne sposoby. Tak miałem z Gothicami czy Morrowindem właśnie.

Dawno już hype mi opadł na Dzieje Khorinis i Kroniki Myrtany jak wyjdą to zagram, ale trochę zmęczyło mnie czekanie na nie. Każda z ekip wypuszcza kolejne filmy o stanie prac a modów jak nie było tak nie ma. Polecam stronkę Bractwa Spolszczenia, które pracuje nad kilkoma dubbingami do gothicowych modów. Powinien cię zainteresować szczególnie Świat Skazańców 2.0, czyli modyfikacja, która rozszerza "jedynkę", coś jak Mroczne Tajemnice czy dodatek Noc Kruka do G2. Na YT można znaleźć film z próbkami dubbingu. Jako przedsmak możesz też zagrać sobie w Cienie Przeszłości, czyli moda będącego swojego rodzaju prequelem do G1. Mod jest na jakieś 10 godzin, jest też w pełni spolszczony. W Świecie Skazańców 2.0 będzie można zostać Guru, co w oryginale było niemożliwe. Co do samego Bractwa Śniącego to obóz jest fajny i klimatyczny, tylko w dalszej części fabuły jesteśmy tak jakby poza tym całym konfliktem między Starym Obozem a Nowym. Osobiście najbardziej lubię przyłączać się do Starego Obozu, później nas z niego wywalają i możemy dołączyć się do Nowego, zostać najemnikiem, a nawet Magiem Wody.

Westeland 2 i 3 z pewnością ogram po Falloutach.

sebogothic

To fakt, ze dawniej jeden tytuł katowało się na maksa. Też miałem to z paroma tytułami. Głównie wynikało to, z racji dostępności do gier.

Dzięki za informacje o modach. Sprawdzę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones