Jeśli cofniemy się trochę lat wstecz, wrócimy do czasu premiery "Szeregowca Ryana", odkryjemy jak bardzo tamten film odcisnął swoje piętno w dziedzinie gier komputerowych. Prawie nagle po filmie mieliśmy okazję być świadkami wielkiego boomu na gry FPP w realiach II Wojny Światowej. Aż mi się nie chce wymieniać tytułów, w które grałem, w które nie zdążyłem zagrać. Było ich tak wiele, że po jakimś czasie wszystko to mogło już obrzydnąć fanom gier FPP i fanom gier wojennych. Dziś przy premierze podobnych tytułów redaktorzy pytają twórców, czym nowa gra różni się od poprzednich w tym temacie. Czym jeszcze może się różnić nowa gra poza grafiką i realizmem, skoro pierwszy "Medal Of Honor: Allied Assault" i dodatki do niej były są tak dobre...

Sukces gry nie miałby racji bytu bez sukcesu silnika graficznego, na którym powstała słynna gra "Quake 3: Arena". Silnik ten sprawdzał się nie tylko w przypadku gier FPP, bardzo dobrze spisał się w przypadku platformówki "American McGee's Alice". Jedyne do czego mogłem się przyczepić to brak krwi, co utrudniało mi czasami zorientowanie się, czy trafiłem w cel. Gra nieoficjalnie bazuje na filmie "Szeregowiec Ryan", tak więc fani filmu będą zachwyceni desantem na plaży w Normandii i podziwianiem lokacji znanych ze słynnego filmu. Zresztą poza samą akcją gra oferuje małą historię, czarno-białe filmy z okresu wojny i prawdziwe daty wydarzeń.

Pierwszy raz w "Medal OF Honor" miałem przyjemność grać na Sony Playstation i wspominam te chwile jako wyjątkowe. Gra była kompletnie inna pod względem rozgrywki i sterowania niż ta słynniejsza wersja na PC. Po paru latach wersja na PC nie robiła już na mnie aż tak ogromnego wrażenia, ale wartka akcja i klimat wojny jakby prosto z filmu robiły swoje. Można się czepiać wielu rzeczy, ale wg mnie to tytuł, który chociaż nieco przereklamowany, nadal trzyma najwyższy poziom. Osobiście bardziej podoba mi się gra "Deadly Dozen", ale myślę, że to kwestia gustu.