Kolejna gra z cyklu "Dajmy zrobić to komuś kto kompletnie nie zna się na danym gatunku" Po tym
jak seria Gothic dostała się w ręce ludzi, którzy najlepiej się znają na robieniu gier strategicznych
(Robin Hood: Legenda Sherwood anyone?) padło na jednego z moich ulubionych
hack'n'slashów.
Geniusze z Deep Silver dali zrobić nową odsłonę cyklu Keen Games którzy są znani przede
wszystkim http://www.filmweb.pl/videogame/Za%C5%82oga+G-2009-614506 *facepalm* i przy
okazji portów Anno na Nintendo DS. Już samo przedstawienie producenta powinno wyraźnie
zasugerować by trzymać się od nowego Sacred z daleka. Bo o ile Arcania przypominała grę RPG
a panowie ze Spellbound robili co mogli i chcieli dobrze tak nie wiem co chcieli ci z Keen
Games.

Sacred niczym nie przypomina poprzednich części cyklu. Jest durnym slasherem
przypominającym bardziej God of War niż serię Diablo a co dopiero swojego poprzednika. To
jest idealny przykład gry gdzie nic nie jest lepsze niż w poprzedniku. Serio! Nawet głupawe,
wypluwane taśmowo żarty twórców (chociaż quest z Blind Guardian to najlepszy easter egg jaki
znam) wydawały się najwyższym, najbardziej wyrafinowanym poziomem komedii przy nowej
odsłonie. A to początek góry lodowej. Nie ma rozwoju postaci, gdyż tym się zajmują skrypty. Co
kilka poziomów robisz troszeczkę lepszy. Nie ma genialnych morderczych skillów z
poprzedniczek, które można było ze sobą łączyć. Nie ma zbierania sprzętu, pomijając, że nie ma
nawet ekranu ekwipunku. Nie ma też najbardziej elementarnej spośród wszystkich zalet części
poprzednich czyli... otwartego świata!

Nawet jako slasher ta gra jest durna. Mechanika dwóch przycisków by atakować, sterowanie na
PC to żart, kooperacja to tryb superultramega easy mode a zbieranie punktów jest chyba tylko po
to by strzelić sobie screena i pochwalić się na Steam'ie.

Sacred 3 nie powinno istnieć. Tak z nazwy, jak i sama gra w ogóle. Nigdy więcej na to coś nie
spojrzę. Idę grać w Sacred 2.