Relacja

29. WFF: Palestyńskie dylematy i chilijskie odloty

https://www.filmweb.pl/article/29.+WFF%3A+Palesty%C5%84skie+dylematy+i+chilijskie+odloty-99646
Drugiego dnia 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego naszą uwagę zwrócił nagrodzony w Cannes nowy film Hany'ego Abu-Assada, "Omar", przejmujące "Zatrzymane życie" oraz chilijska produkcja "Crystal Fairy" z udziałem Michaela Cery.



Miłość i wojna

Twórczość palestyńskiego reżysera Hany’ego Abu-Assada dowodzi, że Hollywood to nie tylko model produkcyjny, ale również stan umysłu. Choć fabularnym sercem jego filmów – jak słynnego "Paradise Now" – jest izraelsko-palestyński konflikt widziany oczami uwikłanych w skomplikowane zależności bohaterów, kościec stanowi sprawdzony w Fabryce Snów, uniwersalny język kina. W nagrodzonym w Cannes "Omarze" również korzysta ze znanych i lubianych poetyk – dramat społeczny spotyka się na ekranie z klasycznym melodramatem, a momentami nawet z trzymającym w napięciu thrillerem. Nie bez przyczyny w jednej ze scen obserwujemy parodię roli Marlona Brando z "Ojca chrzestnego", a główny bohater wygląda, jakby role amantów o twardych pięściach i miękkim sercu miał zaklepane na kolejną dekadę. 

Omar (Adam Bakri), Amjad (Samer Bisharat) i Tarek (Majd Bitar) wychowali się na jednym podwórku. Choć wkrótce rozdzielił ich "mur bezpieczeństwa", wciąż się spotykają i w ramach lokalnej bojówki potajemnie planują kolejne akcje dywersyjne wymierzone przeciw izraelskim siłom. Po jednej z nich Omar zostaje schwytany, a wojskowy śledczy – idąc za przykładem Brando – składa mu propozycję nie do odrzucenia: jego winy zostaną puszczone w niepamięć, o ile tylko bohater wyda swoich przyjaciół. Stawką tej w grze, oprócz honoru i piętna zdrajcy, jest wieczna rozłąka z ukochaną, siostrą dowodzącego bojówką Tareka, Nadią (Leem Lubany). Przemoc i wojna, miłość i zazdrość, świszczące kule i piesze pościgi – z tych składników uwarzony jest film Abu-Assada.  




Grający na dwie strony Omar zaciska sobie pętlę wokół szyi, a reżyser konsekwentnie przedstawia konflikt Palestyny i Izraela jako spektakl zdrady, szpiegowskich sztuczek, aktów podwójnej lojalności i wyrafinowanego szantażu. Podobnie jak Alejandro Amenabar w odległej tematycznie, ale zaskakująco bliskiej emocjonalnie "Agorze", pokazuje również, jak często terror kiełkuje na gruncie uczuciowego niespełnienia. Swoją opowieść układa według dobrze znanych reguł, by za chwilę niespodziewanie wybić widza z przyzwyczajenia i przekierować historię na inne tory (świetny jest zwłaszcza wątek ambiwalentnej relacji bohatera z urabiającym go oficerem). Obsadzony w roli Omara Bakri ma charyzmę, prezencję i potrafi wiarygodnie oddać wewnętrzne rozedrganie mężczyzny, zaś filmowy Nazaret jest ogrywany tak pomysłowo, że urasta do rangi równorzędnego bohatera obrazu. Miasto staje się tu przestrzenią zarówno opresyjną, gdy podczas ucieczki Omara przed policją zamienia się w wielki labirynt, jak i ocalającą, gdy oderwani od codziennych czynności mieszkańcy spontanicznie próbują wyprowadzić mężczyznę ku wolności.  

Resztę recenzji Michała Walkiewicza znajdziecie TUTAJ.


Drzwiczki percepcji



Michael Cera to jeden z tych aktorów, którzy wciąż zdają się grać tę samą rolę. Nawet więcej: to jeden z tych aktorów, którzy regularnie są na ekranie po prostu sobą. Scotta Pilgrima nie różni zbyt wiele od Bleekera ("Juno"), który z kolei przypomina samego Cerę z paradokumentalnego "Papierowego serca". Pomyślcie: ile razy widzieliście go już we wciąż-tej-samej scenie imprezy-domówki? Także w "Crystal Fairy" Sebastiána Silvy jest taka scena. Ale chilijska komedia niespodziewanie odświeża wizerunek gwiazdora "Supersamca". Choć pozostaje on tu "sobą", to – wrzucony w obcy kontekst – wypada zaskakująco inaczej.  

"Crystal Fairy" pozwoli bowiem fanom Cery zobaczyć go oczami tych, którzy pozostają odporni na geekowy urok aktora. Jego bohaterowie zazwyczaj urzekają swoim odklejeniem od rzeczywistości, Jamie tymczasem raczej budzi irytację. Amerykanin, który przybył do Chile w pogoni za idealnym meskalowym tripem, to ciągle bliski krewny wymienionych wyżej postaci - ale ewidentnie jest czarną owcą tworzonej przez nie rodziny. Brylując na wspomnianym przyjęciu, wciągając kokainę i opowiadając o "Drzwiach percepcji" Huxleya, sprawia wrażenie nadętego, aroganckiego gościa. Nawet trzej bracia, którzy decydują się wybrać z nim na wycieczkę w poszukiwaniu halucynogennego kaktusa, podchodzą do niego z dystansem. Przy bezpretensjonalnych, wyluzowanych Chilijczykach Amerykanin wypada jak zwykły bufon.



Jamie nie jest jednak jedynym Jankesem na imprezie. Spotkana przypadkowo dziewczyna, każąca nazywać się "Kryształową Wróżką" to postać jeszcze bardziej kontrowersyjna niż on. Najlepiej znana ze swoich dziecięcych ról Gaby Hoffmann poczyna sobie tu ze swoim ekranowym wizerunkiem nawet odważniej niż Cera: w obnażaniu swoich niedoskonałości i poddawaniu się niezbyt korzystnemu typażowi jest prawdziwie nieustraszona. Będąca chodzącym wcieleniem newage'owych stereotypów Wróżka oczywiście z chęcią przyłączy się do planowanej przez chłopaków wyprawy. 

Choć na pierwszy rzut oka Silva wydaje się czerpać tu z dwu zupełnie już wyschniętych fabularnych źródeł, w rzeczywistości intrygująco wywraca do góry nogami te konwencje. Dziwaczna Kryształowa Wróżka nie zda bowiem egzaminu na kolejną "Manic Pixie Dream Girl", której jedyną narracyjną funkcją miałoby być uleczenie bohatera płci męskiej z dręczących go neuroz. A wspomagana sporą dawką narkotyków duchowa wyprawa w dzicz szybko zboczy z torów idealnego planu. Bieganie nago po pustyni bez butów okaże się niezbyt wygodne, halucynacje niebezpiecznie zbliżą się do sensacji (z rodzaju tych żołądkowych), a bratanie się z wszechświatem trzeba będzie okupić nieco mniej szlachetnymi czynami. Miało być wzniośle, a jest – ku irytacji Jamiego - co najwyżej śmiesznie.

Resztę recenzji Jakuba Popieleckiego znajdziecie TUTAJ.

Nad grobem

Londyński urzędnik John May to detektyw i mitologiczny Charon w jednym. Jego praca polega na przygotowaniu do ostatniej drogi mieszkańców gminy, na których pogrzebie najprawdopodobniej nie stawi się nikt. Bohater odwiedza mieszkania zmarłych, szukając w nich śladów krewnych lub przyjaciół. Jeśli ma farta, próbuje skontaktować się z tymi ludźmi i namówić ich do uczestniczenia w uroczystości. Jeśli nie (a tak bywa najczęściej), May bierze sprawy we własne ręce. Organizuje pochówek, pisze mowę pożegnalną, a nawet kompiluje pogrzebowy soundtrack. Oczywiście zgodny z gustem muzycznym denata.



44-letni mężczyzna tak dużo czasu poświęca pracy, że na życie prywatne nie starczy mu go w ogóle. Po powrocie do pustego mieszkania May co wieczór spożywa wytworną kolację złożoną z tuńczyka z puszki oraz tosta, a potem przegląda klaser ze zdjęciami swoich dotychczasowych "klientów". Zapięty pod samą szyję, powściągliwy, pedantyczny odludek równie dobrze nadawałby się na psychopatę z thrillera co bohatera komediodramatu – poczciwego dziwaka, który niespodziewanie dostaje od losu szansę na zmianę swojej ponurej egzystencji. Choć reżyser Uberto Pasolini przez większość seansu sugeruje nam drugi wariant, jego film nie jest klasycznym "feel good movie". Przypomina raczej napój tonik: na przemian słodkawy i gorzki, pozostawiający na końcu posmak goryczy.

Inspirowane twórczością Yasujiro Ozu "Zatrzymane życie" jest skromne (by nie rzec ascetyczne) zarówno pod względem formy i treści. Kadry są zazwyczaj nieruchome, wyprane z glamouru i kolorów. Kamera skupia się przede wszystkim na zmęczonych, nieefektownych twarzach bohaterów. Czasem na detalach scenografii, które niespodziewanie nabierają mocy symboli. Każde słowo i gest także mają tu odpowiednią wagę. We wspomnieniach i spojrzeniach spotykanych przez Maya ludzi kryją się niespełnienie, małe i wielkie dramaty, a wreszcie alienacja. Reżyser zdaje się mówić, że to właśnie samotność jest sprawcą największych nieszczęść w naszym życiu. Skazujemy się na nią sami – poprzez błędne decyzje, niepotrzebne słowa, głupotę, emocjonalny bezwład. W pewnym momencie od reszty świata zaczyna nas oddzielać zbyt gruba ściana.  Nie ma już takiego młota, którym zdołalibyśmy ją przebić.

Resztę recenzji Łukasza Muszyńskiego przeczytacie TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones