Relacja

TOFIFEST 2012: Wielkie kino w stolicy pierników

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/TOFIFEST+2012%3A+Wielkie+kino+w+stolicy+piernik%C3%B3w-90149
Toruń najbardziej znany jest z Mikołaja Kopernika i wyśmienitych pierników. Jednak od dziesięciu lat organizatorzy festiwalu Tofifest robią wszystko, by miasto kojarzyło się również z kinem. W tym roku ich starania zdecydowanie przyniosły pozytywny efekt. Przygotowany repertuar mógł imponować. Znalazło się w nim bowiem miejsce dla wielu najgorętszych tytułów tego roku. Ale i miłośnicy klasyki i odkrywania nieznanych stron X Muzy mieli swoje chwile.

Najciekawiej prezentowała się sekcja Forum 2011/2012. To w niej znalazły się tytuły, o których było głośno na najważniejszych światowych festiwalach. Większość z nich jeszcze do regularnej dystrybucji nie trafiła, ale my już o nich na stronach Filmwebu pisaliśmy. Tak jest chociażby ze znakomitym dziełem braci Taviani "Cezar musi umrzeć", zdobywcy Złotego Niedźwiedzia w Berlinie (nasza recenzja TUTAJ) czy nagrodzonymi w Cannes "Holy Motors" (nasza recenzja TUTAJ), "Miłość" (nasza recenzja TUTAJ), "Na zawsze Laurence" (nasza recenzja TUTAJ) i "Za wzgórzami" (nasza recenzja TUTAJ). Tytuły te z całą pewnością podzieliły publiczność, ale są to wszystko obrazy, które szanujący się kinomani powinni znać. To, że znalazły się w programie Tofifest, najlepiej świadczy o poziomie imprezy.

Z niewymienionych powyżej tytułów sekcji Forum 2012/2012 warto jeszcze wspomnieć o niemieckim filmie "Barbara". Obraz zdobył Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie za reżyserię. Akcja filmu rozgrywa się na początku lat 80. w NRD. Główną bohaterką jest lekarka zesłana na prowincję ponieważ chce przedostać się do RFN. Kiedy legalne sposoby zawiodą, zdecyduje się na ucieczkę. Jednak w międzyczasie jej sytuacja skomplikuje się za sprawą poznanego w szpitalu lekarza oraz młodej pacjentki.

"Barbara" nie jest filmem wybitnym, przynajmniej nie na pierwszym planie. Historia głównej bohaterki nie wyróżnia się na tle setek podobnych fabuł. Jeśli obejrzeliście w swoim życiu trochę filmów, to koniec jesteście w stanie z łatwością przewidzieć. To, co interesujące, dzieje się na drugim planie. "Barbara" jest intrygującym studium minionej epoki, czasów inwigilacji i bezradności, gdzie jednak ludzkie dramaty nie dają się wcisnąć do równych ideologicznych szufladek. Mocnym punktem filmu są też aktorzy grający główne role. To w dużej mierze dzięki nim nieco banalna historia nabrała rumieńców.

Oczywiście najważniejszą częścią toruńskiej imprezy był konkurs międzynarodowy On Air. Znalazło się w nim miejsce dla 11 tytułów. Niestety, zwycięskiego obrazu – "Kuma" – nie miałem okazji obejrzeć. Muszę więc uwierzyć na słowo werdyktowi jury, że rzeczywiście dzięki oryginalnej konstrukcji narracyjnej wydobywa zaskakujące, a przy tym prawdziwe relacje międzyludzkie we współczesnym, międzykulturowym społeczeństwie.

Z tego, co dane mi było obejrzeć z konkursowych tytułów, wnioskuję, że znalazły się w nim dzieła twórców zmagających się z formą, bohaterami, fabułą. Żaden z reżyserów z tych zmagań nie wyszedł całkowicie zwycięsko. Każdy z filmów był mniej lub bardziej ułomny. Na szczęście tylko jeden z nich okazał się prawdziwym rozczarowaniem. Był to rozgrywający się w Bretanii "Crawl". Obraz Hervè Lasgouttesa miał być zapewne portretem pustki życia młodego bohatera, który w konfrontacji z dramatycznymi wydarzeniami związanymi z narodzinami i śmiercią ma zrozumieć, co liczy się naprawdę. Niestety pustka egzystencji bohatera przeniosła się na pustkę fabularną i "Crawl" skutecznie wynudzi większość publiczności.

Mimo swoich wad przynajmniej trzy z zaprezentowanych w konkursie filmów wartych było obejrzenia. Wszystkie je łączy temat zaburzonych więzi międzyludzkich. Pierwszym jest poruszający portret dwójki młodych osób w filmie Ursuli Meier "Twoja siostra". On ma 12 lat, ale nie ma czasu na typowo dziecięce wygłupy. Musi prowadzić dom, zdobywać pieniądze na jedzenie i rachunki. Jest jednak inteligentny i całkiem pomysłowy, więc nieźle sobie radzi. Ona ma  dwadzieścia parę lat i nie chce wydorośleć. Czas spędza na balangach, uganianiu się za chłopakami i przepijaniu kasy, którą wysępiła od brata. Jako rodzeństwo wypracowali formułę, która sprawia, że egzystują bez większych problemów. Jest to jednak iluzja, za którą kryje się wstrząsająca tajemnica.

  
"Twoja siostra"

Meier bardzo prostymi środkami opowiada nam o dramatycznych skutkach utraconego dzieciństwa. "Twoja siostra" to historia tęsknoty za normalnością, za zwyczajną rodziną, ciepłem matczynej uwagi i beztroską swobodą dorastania. Jest tu sporo smutku, nawet jeśli bohaterowie radzą sobie i tak lepiej, niż w zaistniałej sytuacji można się tego było spodziewać.

Drugim filmem wartym uwagi było "Dla Ellen", w którym główną rolę zagrał Paul Dano. Jest to opowieść o muzyku rockowym, który przybywa do małego miasteczka sfinalizować rozwód. Na miejscu dowiaduje się, że jednym z zapisów jest zrzeczenie się przez niego praw do córki. Mężczyzna, który dziecka praktycznie nie zna, mimo wszystko nie potrafi się pogodzić z tym, że legalnie przestanie być jej ojcem. Domaga się więc możliwości spotkania z córką.

Cały film jest dość przeciętnym i stereotypowym portretem artysty, dla którego życie prywatne jest ważne o tyle o ile dotyka jego ego. Rola Dano jest ciekawa, ale mimo wszystko zbyt efekciarska, by można ją było uznać za autentycznie interesującą. Film broni się jednak za sprawą znakomitej sekwencji spotkania ojca z córką. Konfrontacja z alienacją ludzi, których przecież łączą więzy krwi, jest niezapomnianym przeżyciem. Przenika do szpiku kości.

Trzecim z filmów jest równie smutny "Unconditional". To historia mężczyzny, który marzy wyłącznie o bezwarunkowej miłości. Jego obsesja jest wynikiem bardzo zaburzonej psychiki pokiereszowanej niemożnością akceptacji samego siebie, posiniaczoną doświadczeniami wyniesionymi z domu. Mężczyzna nie do końca wierzy, że ktoś mógłby obdarzyć go uczuciem, a nawet jeśli, to nie mógłby tego zaakceptować. Relacja możliwa jest tylko na jego warunkach. A tych jego wybraniec/wybranka nie jest w stanie zaakceptować.

"Unconditional" to dramat psychologiczny parafrazujący mit o Pigmalionie. Tu jednak nie będzie miejsca na happy end. Reżyser dokonuje konfrontacji prawdziwej bezwarunkowej miłości z odurzającym uczuciem totalnym, jednocześnie twórczym i niszczycielskim, fascynującym i odpychającym. Gdyby tylko potrafił lepiej poprowadzić narrację, mógłby to być jeden z najlepszych filmów tego festiwalu.

Za to zdecydowanie do grona najlepszych obrazów tegorocznej edycji Tofifest należy węgierski "Egzamin" (A vizsga). Podobnie jak "Barbara", tak i ten film cofa nas do czasów komunistycznego reżimu. Jest koniec 1957 roku. Węgrzy przegrali wojnę o wolność i niepodległość. W strukturach komunistycznych aparatów władzy następuje ostra weryfikacja. Jej celem jest wyeliminowanie wrogów ludu i ustroju. W ciągu jednego dnia grupa osób zostanie zaangażowana w skomplikowaną grę, w której stawką są ich kariery w służbach bezpieczeństwa. Rozpoczyna się fascynująca gra, której zasady i cele nie są do końca jasne. Długo nie wiadomo też kto tak naprawdę w tej grze uczestniczy.

Reżyser filmu Péter Bergendy stworzył ekscytujący film. Prostymi w gruncie rzeczy chwytami udało mu się odtworzyć schizofreniczne warunki, w jakich funkcjonowali pracownicy bezpieki. Ludzkie odruchy mogły być tam traktowane jako zdrada stanu, a zasada nie ufaj nikomu zostaje podniesiona do rangi religii państwowej. Bergendy świetnie żongluje kolejnymi zwrotami akcji, spokojnie kontroluje tempo i przebieg całej gry nie dając widzom żadnego powodu do nudy.

To dzięki takim filmom jak właśnie "Egzamin" czy "Cezar musi umrzeć" Tofifest jest prawdziwie niepokornym festiwalem, do którego zapragniecie wrócić za rok.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones