Nie bardzo rozumiem skąd ta ogólna podjarka, "In the Line of Duty: The F.B.I. Murders" to bardzo przeciętna produkcja telewizyjna, która absolutnie niczym nie wyróżnia się spośród wachlarza podobnych filmów, kręconych w tamtym okresie. Akcja niby jakaś jest, ale całość wypada tandetnie i nie absorbuje tak jak powinna (raczej przynudza). Film jest na faktach, więc zastanawiająca jest głupota federalnych, którzy nie mogą złapać dwóch zwykłych obszczymurów bawiącyh się w Rambo (idioci popełniają masę błędów, są nieostrożni, kilka razy z rzędu napadają na ten sam bank, nie zmieniają aut i tablic rejstracyjnych...mimo tego i tak są kilka kroków przed bezsilnymi fedziami). Nawet rzekomo emocjonująca końcówka nie rwie beretu (choć jest największym atutem tej produkcji)...może gdyby za ten film zabrał się ktoś inny, wyszłoby lepiej.
Zapominasz, że był rok 1986, a nie 2016 i to były całkiem inne czasy pod względem technologicznym. Poza tym jest wyjaśnione na końcu, że "obszczymury" nie byli wcześniej aresztowani za wykroczenia z bronią, a też ich członkowie rodzin i sąsiedzi nie składali na nich nigdy żadnych skarg.
A co do samego produkcji i tylko telewizyjnej z 1988, to nie wymagajmy cudów, bo miał za zadanie opowiedzenia tylko historii opartej na faktach, a nie pokazania spektakularnego kina sensacyjnego...
Nie zapominam, który to był rok (czyt. "to bardzo przeciętna produkcja telewizyjna, która absolutnie niczym nie wyróżnia się spośród wachlarza podobnych filmów, kręconych w tamtym okresie"). Nowości filmowych jak również "spektakularnego kina sensacyjnego" unikam. Lubię telewizyjne starocie i widziałam ich masę, tą produkcję uważam jednak za mocno przeciętną (to, że jest telewizyjna nie znaczy od razu, że ma być wykonana po macoszemu) i kulejącą pod względem realizacyjnym (nie chodzi bynajmniej o efekty, ale chociażby o grę aktorską). Poza tym w filmach, które rzekomo przedstawiają prawdziwe historie, producenci zawsze dodają coś od siebie (lub zmieniają) i wychodzą zniekształcenia, które kłują w gały.
Irytuje totalna fuszerka FBI, szczegolnie w koncowce. Tylu agentow, przygotowywana zasadzka, kilka samochodow - a efekt okupiony takimi stratami?! "Kowboje" to z nich nie byli. Na szczescie bron snajperska, maszynowa, kamizelki, opancerzone auta - dzis dwojka przyglupich cwaniaczkow-bandytow skonczylaby jako plamy na asfalcie.